Altair po zregenerowaniu mocy dzięki czarodziejce, rozwścieczony uniósł kostur w górę i krzyknął w niebogłosy:
- Iahuxuysh Xuelash Arishesh, Ruesh Anush Arash (Przyzwanie Demona, Magia ÂŚmierci)!
Na dziedzińcu błysnęło fioletowe światło, po chwili kostka na dziedzińcu zmieniła zabarwienie i wyglądała, jakby to było wejście do piekła. Po chwili ujrzeli demona z płonącym mieczem w ręce wpatrzonego w Altair'a.
- Zabij tych krasnoludów, demonie!
Bestia momentalnie wzleciała w górę, i pikując w dół wystawiła przed siebie miecz. Wbiła się w przewodnika. Kiedy potwór wyjął miecz, począł poruszać się bardzo szybko w stronę szeregu kuszników. Miecz wirował jak koło od wozu. Kiedy zbliżał się już do grupy krasnoludów, jeden z nich wystrzelił bełt, który - o dziwo - demon odbił bronią i skierował w stronę serca strzelca. Krasnolud padł martwy, po chwili bestia dotarła do kuszników. Trudno opisać co się stało - w mgnieniu oka w powietrzu pryskała krew, latały ludzkie wnętrzności, czy nawet kończyny. Pozostały kusznik przerażony wystrzelił bełt w kierunku bestii. Demon machnięciem miecza odbił pocisk, który skierował się w stronę ciężko zbrojnego krasnoluda na wschodnim końcu dziedzińca z taką prędkością, że przebił jego tors na wylot. Kolejny strzał strzelca był śmiertelny dla demona. Pocisk trafił go między oczy, a bestia padłszy na ziemię zniknęła.
- To ci dopiero... - rzekł Altair i dobył miecza. Przebiegł kilkanaście metrów do skrzyń, wskoczył na jedną, drugą i wybił się w powietrze wpadając między trzech zbrojnych krasnali. Altair krążył dokoła własnej osi trzymając miecz w poziomie, jak to przystało na porządnego wojownika. W pewnym momencie przypomniał sobie słowa kapitana z wojny z orkami: "Nie czekaj na ich atak, atakuj pierwszy!". I tak zrobił. Ostrze momentalnie poszło w ruch odpychając krasnoludów.
- Chędożony czarodziej w chędożonych gejowskich szmatach! - słyszał krzyki od wojowników.
Podszedł ostrożnie do jednego z nich, natomiast za nim nadal czaiła się reszta. Delikatnie poruszył miecz, po chwili machnął nim z taką siłą, że ciężko było zauważyć jego ruch. Kiedy jeden z nich skinął na resztę, podnieśli topory i ruszli w stronę maga, który nagle zniknął.
- Tutaj jestem! - krzyknął spod ściany.
- Chędożony teleporter! - usłyszał ripostę.
Kiedy podbiegł do niego, ten uniósł kostur w górę i wyrzekł szybko: "Ashush Huash, Grish Izxuash" (Aura Lisza, Magia ÂŚmierci). Wokół niego zebrała się fioletowo czarna poświata, a on sam podniósł nieco wyżej miecz i rzekł:
- Teraz spróbujcie.
Krasnale rzucili się na niego okładając go toporami, ten jednak niewrażliwie stał w miejscu. Po kilku sekundach uniósł miecz, uderzył kilkakrotnie w krasnoluda rozbrajając go, po chwili wsadził mu klingę w serce pozbawiając go życia. Dwóch pozostałych krasnoludów cofnęło się, jednak Altair ponownie wykorzystał moc teleportacji i przeniósł się za ich plecy, a ci nieświadomi po chwili padli od ciosów z tyłu. Dwóch pozostałych również skierowało się w jego kierunku. Ten jednak teleportował się wokół nich bardzo szybko, tak, że nie byli w stanie go trafić. Po chwili w karku jednego z nich znalazło się ostrze Czarnej Klingii, a drugi krasnolud został zdzielony kosturem. Mag był już wyczerpany, więc odszedł do swych towarzyszy, by odpocząć.
Zabiłem 4 kuszników, 6 zbrojnych i przewodnika.
Pozostał 1 kusznik