- Heh, Armia zawsze podejrzewa nas, niewinnych robotników...
- Wiecie coś, czy też nie?
- Niby tak... - zmieszał się farmer. - Bichanek powiadał w karczmie kiedyś, iż coś tam nowego uprawia, co wszystkich z nóg powali... Nie wiem, czyż to to, czegoż szukasz, mości żołnierzu, ale sprawdzić nie zawadzi.
- Mówił, gdzie mieści się jego pole, gdzie uprawia to ,,coś"?
- Z tegoż, co pamiętam, to coś tam bąknął, iż trza iść jakieś pół kilometra na północ od naszych farm...
- Czy sam pracuje?
- Takich to rzeczy to już nie wiem, zacny strażniku. Skryty człowiek był, nie chciał dużo gadać. A i nas mało co to obchodziło. Więcej dopomóc nie mogę, przykro mi.
MeGiddo kiwnął głową, po czym ruszył w dalszą drogę...