- Momo nie czekając na specjalne zachęty posłał strzałę jednemu z potworów. Mimo, że przebiła ona czaszkę na wylot, potwór nawet nie upadł. Wyrwał strzałę, a jego rana rozbłysła na chwilę jasnym blaskiem po czym zniknęła nie pozostawiając żadnych śladów po widocznej tam przed chwilą dziurze. Wściekły potwór gwałtownym ruchem odrzucił strzałę na bok i ruszył w stronę elfa. Momo pomimo, że spędził na pustyni znaczną część swojego życia, nigdy nie widział tam tak straszliwych stworzeń. Potwór kroczył w jego stronę szczękając swoim ogromnym łańcuchem, z jego gęby wydobywał się suchy, piaskowy odór śmierci. Elf otrząsnął się z krótkiej zadumy i natychmiast podskoczył w górę unikając ciągniętego po ziemi łańcucha. Nim przeciwnik zdążył wyprowadzić kolejny cios, elf podkosił go łukiem. Do tej pory zdążył się już połapać, że ciosy śmiertelne dla stworzeń z krwii i kości, na tych bestiach nie robią większego wrażenia. Uchwycił łańcuch leżącej na ziemi bestii, po czym okręcił go szybko wokół nóg i rąk przeciwnika, unieruchamiając go na ziemi. Za plecami usłyszał szczęk stalowych ogniw. Momentalnie odskoczył w bok unikając ciosu potężnego na tyle by potrzaskać na kawałki znajdujący się na ziemi spory kamień. Coraz mocniej docierało do niego, w jak bardzo bezsensownej sytuacji się znaleźli.
- Cholera, jak to pokonać !? - krzyknął parując cios przeciwnika - Może to te diamenty...
[zabitych 0]