Gunses wytłumaczył wieśniakom o kogo mu chodzi. Ci natychmiast zbledli. Jeden wystąpił z grupy, zbliżył się do klanowicza i rzekł:
- Nikogo takiego tutaj nie ma i lepiej wynoś się stąd! Paru takich jak ty już się tutaj kręciło i zawsze przynosili nieszczęścia! Jedno zabójstwo i taka zuchwała kradzież, toż to coś takiego nie wydarzyło się nigdy! - krzyczał - Zjeżdżaj zanim wezwiemy kogoś!
Wyglądało na to, że pomocy od farmerów Ohsiańczyk nie mógł oczekiwać. Mimo tego pytał się i innych ludzi o to, jednak każdy odpowiadał mu w taki sam sposób. W końcu przypałętał się na koniec wioski, gdzie nie było ludzi, oprócz jego samego. Gdy chciał powrócić zobaczył, że zbliża się do niego jakaś postać.
- Nikt nie będzie się wtrącał w interesy moje i mojego szefa, chłoptasiu - mówiła - I lepiej żeby już żaden z was nie pojawiał się w tych okolicach... Za dużo ostatnio działacie...
Sylwetkę niespodziewanego gościa rozświetliły pochodnie, które były postawione przy domkach. Zbir wyjął swój nieco zardzewiały, jednak nadal przydatny miecz i zaczął się zbliżać do Gunsesa...
//Masz łuk i staty, ale ni masz amunicj. Miecz też nieteges. Musisz użyć innego sposobu na pokonanie wroga...
Aha - Magia nowożytnia też nie działa, więc masz jeszcze trudniej Możesz użyć otoczenia.