Chodzę samotnie w otwartej przestrzeni,
Spotykając ludzkie cienie w czerni i bieli,
Nie chce już im pomóc, nie zmieniam niczego,
Utrzymane między pustką są na to za daleko,
Ponad mrokiem nieba, zabłysło światło,
I jak ja szybko w tę otchłań popadło,
Godzina nie ważna pośród piasków czasu,
choć masz go w garści, nie odtworzysz obrazu,
Gdzie wszystko leciało wraz z dniem i nocą,
Teraz kurhany poległych na wietrze łopoczą,
Ma cisza złamana jak ta smutna gwiazda,
Co strzelając w niebo, na ziemię upadła.
To była lekcja której nienawidzę,
Muszę ją znać, lecz z całego serca szydzę,
To ostatniej kartki w mej ręce zwitek,
A pisał nie kto inny, jak wszechświata rozbitek