Dane personalne
Imię: "twój nick"
Wiek: (od 15 do 50 lat)
Rasa: (jedna ze startowych ras)
Tytuł: brak
Stan cywilny: (kawaler lub panna)
Majątek: (na początku gry otrzymujesz 100 sztuk złota)
Brązowe talenty: (na początku gry otrzymujesz 3 brązowe talenty, jeśli grasz człowiekiem 4)
Srebrne talenty: 0
Złote talenty: 0
Widząc poczynania Darlenita Konradowi przypomniało się, że jest posiadaczem runy ognia.//Nie tak używamy magicznych run. W jednej ręce trzymasz runę, zaś w drugiej wyzwala się czar. Nie możesz jej mieć zajętej przez broń.
-Heshar. -powiedział na tyle cicho, aby nie ściągać na siebie uwagi kompanów, ani zagrożenia, które najwyraźniej czaiło się w pobliżu. Kiedy wypowiedział te słowa, tuż nad jego lewą ręką pojawiło się coś na kształt małej, ognistej kuli. W prawej ręce dzierżył teraz miecz, natomiast tuż nad jego lewą ręką unosił się mały, ognisty pocisk.
//Isu, co to za czar?//Mój błąd.
Czemu nie jest napisane. I czemu nie masz wpisanej umiejętności "znajomość języka dracońskiego"?//Polecam zapoznać się z umiejętnościami nabywanymi. MG powinien znać takie rzeczy.
- Wróciłeś - rzekł Gunses widząc jak Demon zatrzymał się przed nim - Wiesz po co wróciłeś?//Cofam akcje. 0 wiedzy na temat demonów astralnych.
- Ponie...
- Wróciłeś po swoją śmierć! - rzekł pewnie Gunses przerywając istocie pozaziemskiej. Wampir wykonał szybki zwód, atak demona niespodziewany Gunses przewidział na chwilę przed zajściem, dzięki Aurze Inteligencji. Zaraz potem uderzył sam. Szponem. Wbił pazury głęboko i szarpnął. Poczuł jak jego szpon tnie astralną naturę demona. Demon zaryczał. Wampir wątpił, żeby postronni go widzieli. Widzieli tylko Gunsesa, który mocuje się z powietrzem. Demon uderzył z drugiej strony, z wytworzonej pięści, Gunses wykonał obrót i również wyprowadził cios. Ci, którzy patrzyli zauważyli jak szpon uderzą w coś, czego nie widzieli, a co było tam na pewno. Szpon rozpromienił się blaskiem, kiedy Gunses wyładował na demonie potężny ładunek elektryczny. Gunses wybił się z ziemi, wykorzystując czas kiedy demon było oszołomiony porażeniem prądem, wyskoczył, miecz skierował w dół i z wysokości ramion uderzył wprost w środek kłębowiska jakie stanowił ów demon. Demon wydał krzyk, jaki może wydawać 100 turów, albo 300 świń zabijanych jednocześnie. Ostrze przeorało astralne cielsko, doprowadzając do śmierci demona. Gunses upadł na ziemie w przyklęku na jedno kolano. Miecz trzymał w prawej ręce, daleko, równolegle do ziemi.
//Tzn, Darlenit jest opętany i wleciał sobie do chramu czy jednak nie?//Nie napisałem, że cofam akcje. Wleciał.
//Czemu u nas nie ma Walchalli/Sovngardu ;[
Za jednego ze szkieletów wziął się Konrad. Pobiegł do kościotrupa i spróbował wyprowadzić kalsyczne pchnięcie, co jednak zakończyło się fiaskiem, gdyż wróg zablokował atak młodzieńca. Wojownik nie zniechęcił się jednak. Odskoczył w tył. Przez chwilę patrzył tylko na swego przeciwnika. Szkielet spróbował wykonać pchnięcie, którego Artin uniknął. Następnie nieprzyjaciel znów spróbował zaatakować młodego łowcę przy pomocy potężnego uderzenia. Konrad wiedział, że teraz ma szansę na zwycięstwo. Kiedy szkielet już zamachnął się na młodzieńca, ten dokonał wytrącenia broni. Cała ręka nieprzyjaciela została odrzucona w tył. Zanim przeciwnik zdążył się pozbierać, Artin wyprowadził decydujący cios w czaskę wroga. ÂŁowca odniósł zwycięstwo.//Nawet worka nie masz, nie odtrąciłeś potężnego ataku. Szkielet wytrącił Ci broń i zostawił głębokie cięcie przez całą klatkę piersiową.
Zdobywam
206x kość Szkieletu, zgadza się?
Malavon stanął do walki z kościejami koło Diomedesa. Ciął od lewej, lecz przeciwnik sparował lekko uderzenie. Spróbował więc kombinacji, cięcie od prawej, lewej i znów prawej. Dwa pierwsze ataki udało mu się odbić, jednak trzeci nadciął i tak wątłą kość ramienia. Ramię poleciało na ziemię. korzystając z okazji, elf chwycił mocniej rękojeść i uderzył jej głowicą prosto w czaszkę szkieletu. Rozległ się charakterystyczny trzask, a wróg rozsypał się po ziemi. Nie było czasu na odpoczynek. Po chwili elf stanął do kolejnej walki z drugim już szkieletem. Tym razem zaatakował błyskawicznie uderzając w bark. Miecz jedynie wgryzł się nieco w kość nie wyrządzając mu większej krzywdy. Pchnięcia też nie miały tu sensu, gdyż wróg nie posiadał ciała. Rekrut Gildii postanowił posłać kopniaka prosto na klatkę wroga. Wykonał ruch i połamał częściowo żebra kościeja. Kiedy ten padł na ziemię, doskoczył do niego i z impetem zgniótł butem czaszkę.
//Skąd u elfa taka siła, cofam ruch.
1/13 Szkielet
- To i ja może dam radę jednego załatwić. - rzekł młodzieniec i uzbroił swoją wyrzutnię sztyletów. Wziął czaszkę jednego ze szkieletów na cel. Po chwili rozległ się świst powietrza, a czaszka wraz z kawałkiem obojczyka poszybowała wraz z pędzącym sztyletem. I jak ja go teraz znajdę....//Nie trafiłeś.
- Ktoś chętny wykończyć tę paskudę? - zapytał.
-Ja. - odpowiedział krótko do Aertha. Malavon wyleciał i gruchotnął pięścią w szczękę szkieletu. monstrum cofnęło się, ale elf pożałował tego. Rękę przeszył ból, gdy trafiła na twarde kości. Zagryzł wargi i wyprowadził szybki atak w głowę szkieletu. Przeciwnik się uchylił i sam zaatakował. Elf na zmianę odbijał cięcia i posyłał kolejne ciosy pięścią w kościeja. W momencie kiedy czaszka wyglądała już na gotową do skruszenia, grzmotnął głownią rękojeści jak wcześniej i pozbył się natręta.//Szkielet nadal żyje. Nic mu nie jest. Od zadawania ciosów gołymi pięściami w czaszkę napuchły Ci palce. Ledwo co możesz trzymać broń.
3/13
Gdy mój pierwszy przeciwni już "gryzł" ziemię, błyskawicznie dźwignąłem się z ziemi. Kolejny młynek i broń ułożyła się wzdłuż mojego przed ramienia. Ruszyłem na kolejnego przeciwnika, zręcznie unikałem jego ciosów nie wyprowadzając w tym żadnego swojego. Wolałem zachować siły. Przy jednym piruecie znalazłem się za jego plecami. Grzechem by było nie skorzystać z okazji, Zamachnąłem się ręką i ostrze niestety tylko nadcięło w połowie kręgosłup umarłego. Nie podobało mi się to, a do tego jeszcze ten zamachnął się swoim mieczem, w dodatku ledwie zdołałem tego uniknąć ale na mojej szyi pozostała płytka szrama z której powoli spływało osocze. To mnie zdenerwowało już całkowicie, za młynkowałem bronią kolejny raz i zacząłem wyprowadzać serie uderzeń które przeciwnik ledwie zdołował parować. A to mnie jeszcze bardziej denerwowało, w szale bitewnym sprowadziłem go pod samą ścianę. Przy party do muru postanowił wyprowadzić morderczy atak. Rzucił się na mnie z mieczem skierowanym w mój tors. Unik przyszedł mi bez problemu w końcu przeciwnik nie zbyt patrzył jak biegnie. Z nalawszy się z powrotem za plecami umarłego poprawiłem nacięty już w połowie kręgosłup co spowodowało ostateczne rozcięcie go na pół i upadek kościstego wojownika.//Szkielet nadal żyje, czołga się po ziemi do Ciebie.
8/13
Opuściłem tyły drużyny, gdy dosłyszałem klekot kości. Przecisnąłem się między walczącymi i bez zbędnego gadania ruszyłem do akcji. Pierwszy szkielet rzucił się na mnie drapieżnie atakując silnym ciosem zza głowy. Podwójny blok pozwolił mi odeprzeć atak. Natychmiast zacząłem wyprowadzać cięciem za cięciem i odłupywać kolejne kawałki kości z szkieletu. Szkielet z coraz większym trudem poruszał ramionami. Uznałem, że nadszedł czas. Złożyłem obie klingi równolegle do siebie i pchnąłem prosto w czaszkę używając całej siły.//Szkielet żyje.
3/13
Wampirowi wróciły siły, wstał i ruszył do reszty drużyny. Odgłosy walki było słychać już z daleka, Garik ruszył szybciej, biegł, już po chwili dotarł do reszty. Nie zwlekając wyciągnął miecz i rzucił się do walki. Przeciwnikami okazała się grupa szkieletów. Wampir wziął zamach i zaatakował jednego z nich wyprowadzając potężne cięcie z lewej. Szkielet próbował sparować cios. Nie udało się. Atak wampira wytrącił mu broń z ręki. Martwiak zbytni się tym nie przejął i skoczył na Garika z wyciągniętymi rękoma, Wampir uskoczył w bok, a potwór wywrócił się. Nie zwlekając ani chwili, Wampir dobił go potężnym ciosem w czaszkę.//Szkielet żyje.
4/13
// Trochę późno piszę, ale mój miecz jest po części z mithrilu, biorąc więc pod uwagę wampirzą siłę (była noc)... Nie powinienem rozłupać szkieletowi czaszki?//Bronią sieczną chcesz rozłupywać czaszki? To nie jest młot, tylko miecz. Zadaje cięcia. Nie miażdży.
- Po staremu. Inkantacją Anv.
Isentor zwrócił się do demona.
- Zamierzasz współpracować?
Aaaaaaaaaaaaa! Dobra kurwie syny, wygraliście. Ale... i tak przegracie. Chwała Meanebowi! Demon opuścił ciało Darlenita.//Demon będący w kręgu nie może opuścić nosiciela. Tak więc Darlenit nadal jest opętany. Trzeba odprawić rytuał i wygnać demona do otchłani. Sam tam nie odejdzie.
//Isu, czy demon ma myśli? Jeżeli tak, to czy pamiętam, co on myślał, gdy robił to wszystko?//Odczuwasz zmysły nie możesz jednak kontrolować ciała. Także wszystko widziałeś i odczuwałeś. Nie możesz czytać myśli demona. To on czytał Twoje.
Zabitych://:Nif co ty odpierdzielasz przeciwników jest 14 :P
10/10
//Do wybrzeża tak na oko to kilometr ponad.//Do wybrzeża. Chram -> Wybrzeże
//GM mnie zlekceważył :(:o ;[ Zapomniałem. Był "czysty".
//Mam 100dniówkę, nie będzie mnie do jutra.