- Jakby nie można było palić trupów - westchnął Imago widząc szkielety. - Chciałbym zobaczyć jak wtedy wstają - dodał jeszcze, dobierając przy tym obu noży. Walka nimi ze szkieletami to pomysł, który średnio mu się podobał, zwłaszcza, że zniszczyć trzeba czaszkę. Albo ją odciąć. Żadne z tych nie jest łatwe z 20 centymetrowymi ostrzami. Krwiopijca ruszył do ataku. Wykorzystał fakt, że korytarz miał szerokość maksymalnie 3 osób. Pomagało to w walce z 8 wrogów.
Wpierw minął cios kościstej pięści wymierzony w jego twarz, jednocześnie kopiąc drugiego przeciwnika tak, aby go odepchnąć. Uderzył jednym z noży po czaszce pierwszego. Za nisko, pozbawił go jedynie dolnej szczęki. Minął skierowaną w niego drugą pięść i uderzył ostrzem po raz drugi i trzeci, każde cięcie odpowiednio wydłużając, dzięki czemu pot trzecim rozwalił czaszkę nieumarłego, pozbawiając go życia. Naprawdę nie pogardziłby czymś choć trochę dłuższym.
Odstąpił od wrogów, zdobywając kilka cennych sekund, ujął lżej oba noże i wybrał za cel jeden z kościotrupów, które ruszyły na niego wściekle. Wampir cisnął nożem w czaszkę przeciwnika, gdy ten odpowiednio się zbliżył. Impet rzutu rozwalił czaszkę szkieletu, sprawiając, że kostki posypały się.
Odskoczył, gdy kolejny z żywych trupów dotarł do niego. Zebrał w sobie wampiryczną siłę, skupił się na wrogu i cisnął kolejnym z noży, znowu bezbłędnie trafiając i pokonując już trzeciego. W czasie, gdy pozostałe ruszały na niego, Imago szybko podniósł jeden z noży, ten bliższy.
Szybko obrał kolejny cel, dzięki Zartatowi za wąski korytarz, po czym z mocnego zamachu rzucił trzymanym w dłoni nożem. Jakieś bóstwo chyba dawało mu sił, gdyż wampir po raz kolejny trafił. Kolejny szkielet posypał się. Pozostała ich połowa.
Naprawdę nie pogardziłby pomocą anielicy.
I kupi sobie ten pierdolony miecz, czy coś!
4x szkielet