- Hm? - uniósł głowę z pytającym wyrazem twarzy. - Nie, nie, spokojnie. No cóż, szkoda że nie mamy jeńca, byłby bardzo przydatny. Trudno. - Prawda. Martwił się o Lorda Generała, rzadko kiedy przypominał tego samego awanturnika co kiedyś, czasami się jedynie uśmiechając. Bał się, że jego zły stan na duchu może im zaszkodzić, gdy przyjdzie do ataku wroga. Mimo to nie chciał nikomu o tym mówić, musiał dbać też o morale garnizonu. Nie chciał by w kimkolwiek zasiano ziarno niepewności, które może wykiełkować w dezercję, zdradę, lub bunt. Odchrząknął i wrócił myślami do obecnej sytuacji.
- Zatem weźcie setkę ludzi i okopcie się na tej plaży. Zaraz wyślę gońca do okolicznej ludności by oddali wam potrzebne drewno i siano. Transport powinien za niedługo dotrzeć. Jeśli wróg będzie miał znaczącą przewagę - wycofajcie się do fortu, działa będą was osłaniać.