Silion szedł powoli ponurym, cuchnącym magią korytarzem, przyglądał się runom na ścianach. Nie spodziewał się nawet że mogą tutaj być jacykolwiek przeciwnicy, więc był co najmniej zdziwiony gdy takowych zobaczył. Byli to kultyści, uczniowie mrocznych magów, sił ciemności i innego plugastwa z którym mimowolnie krasnolud był związany. Pan mniejszy odruchowo wyszarpnął z uchwytu na kostce swój "Mroźny oddech", uwolnił ukryte, wziął kilka głębokich oddechów. Natleniona krew od razu trafiła w krwiobieg, do tego zbliżające się zagrożenie dało zastrzyk adrenaliny która w mig przyspieszyła tętno, źrenice rozszerzyły się wyłapując większe ilości światła i wychwytując dokładniej sylwetki wrogów. Serce biło mocniej, pewniej, wybijało idealny rytm choć wydawało odgłos jakby uderzać młotem o kamienny mur. Przeciwnicy byli coraz bliżej, w odległości około 10 metrów. Silion pewnie chwycił nóż w palce i czekał aż przybiegną bliżej. Biegli jeden za drugim gdyż korytarz był ciasny, krasnolud mógł to wykorzystać by łatwo ich zabić. Z odległości 1,5 metra pierwszy wróg zaatakował mieczem od góry w głowę. Krasnolud odskoczył w tył po czym rzucił swym nożem w czoło kultysty. Broń weszła gładko w czaszkę i przebiła mózg, człowiek upadł na twarz jeszcze głębiej wbijając sobie tą broń. Silion został tylko z ukrytym ostrzem, wróg ciął mieczem z lewa na prawo, krasnolud przykucnął unikając ciosu, po czym szybko wbił ukryte ostrze przeciwnikowi w pachwinę. Krew momentalnie trysnęła na ziemię, cios był w tętnicę. Przeciwnik z bólem osunął się na brodatego, a kolejny wróg ciął od góry. Krasnolud schował się pod zwłokami mężczyzny który osunął się na niego, zamiast niego oberwały one, prosto w klatkę piersiową. Po tym Sil pchnął ciało w tego drugiego aby wytrącić go z równowagi. Zwłoki obaliły z nóg ostatniego z kultystów, krasnolud nie czekając na nic, zatopił swe ukryte ostrze w jego tętnicy. I tak oto Silion aep Mor zaścielił korytarz trzema trupami.

Wyrwał nóż z czaszki tego pierwszego, wytarł w ścianę. Medalion zrobił się cholernie ciężki, wręcz przytłaczająco ciężki.
Ten medalion... To dla mnie... Za dużo. Nie mam już siły dla tego brzemienia. Ten medalion mnie przytłacza... Po przemyśleniach ruszył przed siebie.
* Armin *
Mężczyzna odwrócił się w stronę kobiety z szyderczym uśmiechem, zdjął jej kaptur.
- Wiedziałem że przyjdziesz... Cały czas naprowadzałem Cie na to miejsce. Tylko ten cholerny kurdupel wszystko mi psuł swoją obecnością. Ale teraz jesteś tutaj i użyczysz mi swojej pięknej twarzyczki... - zaczął się złowieszczo śmiać. Pchnął cię mortokinezą w stronę wejścia do tej sali i podszedł do katafalku. Rysował coś na czole trupa, po czym złożył ręce w dziwnym geście i przystępował do rzucenia śmiertelnego zaklęcia.
- Najpierw cię zabije a potem wykorzystam twoją twarz do moich niecnych celów. - rzekł złowrogo.
//Musisz się schować aby nie oberwać pociskiem śmierci. W ścianie przy "wejsciu" do sali jest mała wnęka.