Wnętrze było bardzo czyste i przytulne. Na środku głównej izby znajdował się kominek, obok solidny dębowy stół, jakieś krzesła pod ścianą, rysunek Ventepi na ścianie. ÂŻadnych śladów walki czy szamotaniny. ÂŁad i porządek.
A przy wejściu do następnego pokoju leżała dziewczyna. Tak jakby położyła się w tym dziwnym miejscu na chwilę, żeby odpocząć, a potem wstać i ruszyć dalej do swych obowiązków. Była piękna, choć blada, odziana w białą bawełnianą sukienkę z koronkami. Twarz miała spokojną i zastygłą, nie utrwalił się na niej żaden grymas. Miała długie kręcone blond włosy, zielone otwarte oczy, fioletowe usta. I siniaki na całej szyi - ślady duszenia.
Wszystko musiało się wydarzyć niedawno, jakieś pięć, dziesięć minut temu.