Nikolaj przesunął się bliżej łęku, by ork w miarę komfortowo mógł zasiąść za jego plecami. Ogier wyraźnie odczuł, że wdrapała się na niego góra mięsa, ale oprócz jednego przeciągłego zarżenia nie dał po sobie nic poznać. Kompania ruszyła stępa uczęszczaną drogą. Był wczesny wieczór, a oni chcieli dotrzeć na miejsce na dwie godziny przed zapadnięciem zmroku. Gdy wyjechali więc za teren ostatnich murów i wjechali w las, pognali nieco swoje wierzchowce. Po niedługiej jeździe, gdy pokonali kilkanaście kilometrów, dotarli do sporej polany, która mieściła się z lewej strony gościńca. Polana była kwadratowa, jeden bok miał nieco ponad trzysta metrów. Egap rozkazał, by rozbić obóz niedaleko drogi, ze czterdzieści metrów od jej krawędzi. Na miejscu ich obozowiska znalazło się dwóch kupców na swoim wozach, którzy piekli królika przy ognisku. Paladyn udał się w ich stronę na rozmowę, przydzielając każdemu zadania. Edgard miał zadbać o dostatecznie duże ognisko, które miał rozpalić w środku ich obozu. Inni poszli oporządzać konie, zagłębiać się w las i rozkładać potrzebny ekwipunek.
//Możesz użyć do tego krzemienia, który był w sakwach Nikolaja.