Dhampir uwielbiał ten moment zaskoczenia, na twarzach przeciwników. Choć w głębi ducha czuł, że za szybko wybiegł, lecz teraz nie miał czasu na rozmyślanie. Trzymając miecz w rękach natarł, na bandytę ten już chciał dobyć sztyletu, ale dhampir wykorzystując swoją dzikość doszedł do człowieka i w odpowiedniej chwili zamachnął się mieczem, którym trafił w przedramię odcinając ją srebrna klinga przecięła kość, jak dobry nóż do masła. Część łapy opadłą na ziemię, jeszcze dygocząc resztki krwi i nerwy jeszcze chwilę działały, aby w końcu ustać i zastygnąć na miejscu. Przeciwnik odruchowo złapał się za żywą ranę, już chciał się drzeć wniebogłosy, ale Silva znów odpowiednio zareagował i ostatecznym machnięciem trafił srebrną klingą w szyję człowieka uspokajając jego zamiary krzyczenia. Ten już nie wiedział co, ma robić jednak chwycił się teraz za gardło i upadł na kolana. Obie rany były, na tyle śmiertelne że człowiek zmarł w męczarniach. Także, po udanej akcji Silva odwrócił się w stronę elfa machając mu, że droga wolna. W tak zwanym między czasie, dhampir przeszukiwał ofiary ich skutecznego ataku.
// Mają jakieś drobne?.