Rozsiadła się wygodniej, zdejmując łuk z pleców. Spojrzała na Gunsesa. I patrzyła w ciszy. Jej świdrujący wzrok zdawał się, choćby pozornie, przenikać sylwetkę mężczyzny na wylot. Siwe włosy, nienaturalne oczy, blada cera. Nie zwracała na to nawet uwagi. Zafascynował ją jego umysł i to, co przed nią ukrywał. Bo udało jej się odgadnąć, że coś takiego jest. Nie dzięki nutce, drobnej, ale jednak niepewności. Treść słów wampira, w połączeniu z kobiecą intuicja, mówiła między wierszami. Ale Izabell nie wyjawi tego wprost. Nawet nie drgnęła, gdy przywołał światło. Widziała dużo ciekawsze sztuczki w swoim życiu.
- Takie światełko chyba średnio sprawdza się przy polowaniu, nieprawdaż? A tak swoją drogą, to długo zajmujesz się myśliwstwem? - dopytywała. Spoglądała to na Gunsesa, to na miecz, to na to coś, co udało jej się dostrzec lewitującego przy jego głowie.