Możecie spytać dlaczego tu stoję, pośród gęstych lasów Elanoi, z potarganymi włosami i bez grzywny przy duszy. Możecie spytać dlaczego nie wypoczywam teraz zadbanym ogrodzie otaczającym bogaty elfi dom. Możecie zadać te lub inne pytania. Ale odpowiedź sama poznałam dopiero niedawno.
Otóż nie lubię być ograniczana. Przez cokolwiek: ciasne gorsety, lokowane blond peruki, za małe lakierowane buty, zasady zachowania przy stole, etykietę, mury grodów, nudę obowiązki. Możecie to uznać jako brak wychowania, ale naprawdę nie znacie tego uczucia, gdy siedzicie przy ogromnym stole z przedstawicielami najbogatszych (co nie znaczy najinteligentniejszych) rodów okolicy, gorset ściska wam piersi tak, że oczy wychodzą na wierzch, jedzenie nie da się przełknąć, a wymalowane damy trajkoczą o pudlach? A wam tak bardzo chce się wyjść na zewnątrz…. Na świeżo-zieloną trawę pokrytą pachnącymi kwiatami, pod błękitne niebo i białe obłoki sunące leniwie, zamoczyć stopy w przejrzyście czystym strumieniu i zapomnieć o savoir-vivre i innych nikomu niepotrzebnych badziewiach.
Ha! Nie znacie tego uczucia! Bowiem nie każdy jest córką bogatego, szanowanego elfa. Miałam wszystko na zawołanie. Chciałam kucyka? Dostawałam kucyka. Chciałam huśtawkę zawieszoną na gałęzi starego drzewa? Miałam i huśtawkę. Chciałam nową jedwabną suknię? Miałam nową jedwabną suknię… A najzabawniejsze jest to, że wcale tego nie potrzebowałam! Można oszaleć. Przynajmniej ja już jestem na tym etapie że nie cofnę się, nie wrócę do rodziców i nie poproszę o gorącą kąpiel z pianą. Za daleko sama zaszłam. Może dlatego stoję w puszczy w Elanoi, przebyłam długą drogę, jestem strasznie brudna, głodna, eleganckie ubranie mam zniszczone i czają się na mnie dzikie zwierzęta? Hm…
Powiem wam jedną, niezwykle ważną rzecz. Lubię zdobywać; lubię osiągać cele i wiedzieć, że to moja zasługa. Lubię stawać się lepsza. I to jest odpowiedź na wszystkie wasze pytania.
Tym bardziej się zdziwiłam, gdy wieczorem tego samego dnia, kiedy wymknęłam się z pałacu ( i nie ma w tym stwierdzeniu żadnej przesady), ujrzałam coś na kształt tajemnego przejścia. Myślałam, że już kompletnie zbzikowałam, to całkiem prawdopodobne po takich przejściach. Zdałam sobie sprawę że nie jest już ze mną najlepiej. Z resztą już wcześniej miałam wrażenie, iż ktoś ciągle mnie obserwuje. Tylko to przejście było cholernie realne. Można było je dotknąć, powąchać a nawet polizać. Serio. Musiałam to zrobić by sprawdzić czy rzeczywiście stoi przede mną portal.
Nie powiem, że „przejście” było łatwą decyzją. Starałam się przypomnieć sobie co szkodliwego zjadłam niedawno… Jednak nic nie przychodziło mi do głowy. Postanowiłam, że na znak zerwania ze starym światem obetnę włosy. Takie dłuuugie… do pasa, rude, kręcone włosy. I wcale nie było mi ich szkoda. Więc przy pomocy małego sztyletu, który zdążyłam wykraść ojcu, skróciłam włosy do długości „przed ramiona”. Później już nawet nie oglądałam się za siebie, gdy wchodziłam w wirujący, tajemniczy wir…