Dnia dzisiejszego (30.04.2007r.) rozpoczynamy omawianą już od kilku dni wyprawę do Aldarru. Dzień jej zakończenia jest nieznany.
Reguły powinny być przez was dobrze znane, więc nie będę ich po raz kolejny wypisywał.
Więc zaczynamy...
________________________________________________________
Statek, należący do Gildii Samotnych ÂŁowców, płynął w stronę Aldarru - dawnej krainy łowców nagród. Czwórka podróżnych - Boba Fett, Crisis, Lord Sado oraz Madzia - podziwiali widoki z jego pokładu, przy czym próbowali zająć się czymś pożytecznym.
W pewnym momencie do Boby Fetta podszedł gubernator Ombros i zagadał:
- Twój Bryg przejdzie wreszcie chrzest. - Nie doczekając się odpowiedzi łowcy, gubernator mówił dalej. - A tak w ogóle to jak go nazwałeś?
- A po co go nazywać?
- Jeżeli okręt nie ma nazwy, nie sprzyja mu szczęście.
- Przesądy - odparł przywódca Gildii Samotnych ÂŁowców nawet nie zerkając na Sada.
- Widzisz co się stało z Twoją Pinką - została z niej tylko kupa gówna unosząca się na wodzie.
- Stało się, poszedł na dno. Na szczęście w zamian otrzymałem tęże łajbę. Nie żebym się z niej nie cieszył, ale przywiązałem się do tamtej Pinki.
- Widzisz, Twój Bryg to najlepszy statek na Ombros, powinieneś się cieszyć z jego posiadania. A do pełni szczęścia potrzeba tylko odpowiedniej nazwy.
- Nie masz większych problemów na głowie?
- Och, na pewno mam, ale chciałbym, aby tym razem Twojemu okrętowi nic się nie stało, gdyż wątpię, byśmy znaleźli jakąś inną łajbę w tym Waszym Aldarrze - rzekł z uśmiechem Sado.
- Nie bój się o tego Bryga, poradzi sobie.
- To co z tą nazwą?
- Niech już Ci będzie... Powiedzmy, że Anilua.
- Imię tej Waszej... hmm, baby od przyjmowania zleceń?
- A czy to ważne, kogo to będzie imię? - zapytał Fett po czym zamilkł.
- W sumie nie... Boba, może opowiesz mi coś o sobie? Ale zanim zostałeś łowcą nagród.
Fett milczał i spoglądał na horyzont. Po chwili do Lorda Sado podszedł Crisis, złapał go za ramię i odprowadził na bok.
- Mało istot chodzi po tym padole, które znają w pełni jego historię.
- Nie lubi się tym chwalić? - zapytał zaciekawiony gubernator.
- to też. Swój los powiązał z tą profesją i chce, by ten los się w przyszłości się już nie zmienił - odparł mu młodszy łowca.
- Tak czy inaczej, mniemam, że Ty coś o nim wiesz.
- Muszę Cię zmartwić, bowiem i ja nic z niego nie wyciągnąłem na temat jego przeszłości zanim został łowcą nagród. Nawet moi informatorzy niczego się nie dowiedzieli - powiedział z uśmiechem Crisis. - Facet nie lubi, jak się go o to pyta. Według niego powinno nam wystarczyć, że jest Samotnym ÂŁowcą.
- I to diabelnie skutecznym - skinął głową Sado.
- Tak, i w tym sęk. Póki on tego chce, to tak będzie. On zawsze ma to, czego chce.
Oboje zamilkli na jakiś czas. Dopiero po dłuższym czasie Lord Sado zadał pytanie Crisisowi:
- Ty go podziwiasz?