Themo nie miał czasu się opierdalać. Gdy wychodzili w morze pomagał załodze uwijać się z żaglami. Dzięki temu miał zajęte ręce i umysł. Jednak dość szybko złapali dobry wiatr i nie trzeba było nic robić. Wtedy zaczął obserwować okolice. Woda, woda, woda i jeszcze więcej wody. Jednak było w niej coś niepokojącego. Całe powietrze było przesiąknięte złem. Być może tylko popadał w paranoje. Od rozmyśleń odciągnął go krzyk Melkiora. Wściekłym wzrokiem odprowadził żółtodzioba, który raczył się poopalać. W zasadzie to mało kto coś robił. Ale nikt nie był tak bezczelny. Musi w przyszłości trochę przytemperować towarzystwo.