Forum Tawerny Gothic
Forum dyskusyjne => Dyskusje na każdy temat => Wątek zaczęty przez: XAR_DAS w 01 Wrzesień 2007, 14:03:43
-
Dobra zaczynam od nowa
Pamiętnik Bezimiennego
Roździał I -Skazanie
Pewnego bezchmurnego dnia w drewnianej chacie , która była zapewne tawerną siedział wysoki ,silny mężczyzna o niebieskich oczach . Raz po raz wyglądał przez okno na magiczną barierę , którą stworzyła 12 magów na zlecenie Króla Rhobara II , który prowadzi zażartą wojnę z orkami :silnymi , wielkimi , i siejącym strach potworami. Niestety , aby ich pokonać potrzebował rudy , z której mozna było wykuć świetne miecze . Wydobywana była przez przestępców których zsyłano do kolonii . Tam były bowiem największe złoża rudy . Jednak więźniowie się zbuntowali , i zabili wszystkich królewskich strażników . Od tej pory król musiał negocjować z bandytami którzy pozakładali własne obozy . Potrzebował rudy by wygrać wojnę . Więc za każdym razem zsyłał im broń i jedzenie . W zamian za te rzeczy , raz na miesiąc otrzymywał ładunek rudy . Ale dość mówienia o kolonii . Teraz piszę o głównym bohaterze . Mężczyzna czekał na kogoś . Kogoś , kto miał go nauczyć go walczyć za sporą sumkę . No i przyszedł . Był to jakiś chudy mężczyzna w płaszczu . Jego głowę zasłaniał kaptur . Wtedy mężczyzna zwany Bezimiennym (To ten który był w tawernie pierwszy ) Powiedział : Słuchaj miałeś mnie nauczyć walki dwoma ostrzami . Za sporą sumkę ! -Na ostatnie zdanie nałożył największy nacisk- Ponad 500 sztuk złota !
-Hmm.. Tak . Ale wiedz że jestem asasynem i masz do mnie się zwracać z należytym szacunkiem ! Jestem bowiem jednym z wielu wysłańców Beliara ! (Beliar to bóg haosu , jest jednym z trzech bóstw) Strzeż się !
- Ja mam się strzec ? Ty się lepiej strzeż mnie ! Może nie jestem jakimś wpływowym człowiekiem jak ty , ale jestem za Innosem (Innos to dobry bóg , jest jednym z trzech bóstw).
-Nie pomogę komuś kto wierzy w Innosa
-Pomożesz ! Zapłaciłem ci !
-No to masz swoje kieszonkowe i już !
-Kieszonkowe? To przecież ponad 500 sztuk złota !
-Pomogę ci za 1000 .
-Ty pijawko ! Słuchaj :Za równe 15 minut będe zsyłany do kolonii ! Muszę umieć walczyć !
-1000 sztuk złota bo inaczej z nauki nici !
-Targujmy się !
-Dobrze !
Po 5 minutach obaj ledwo się trzymali na krzesłach . Oby dwoje by zasnęli z nudów gdyby nie hałas w tawernie i co klikusekundowe mówienie coraz to innych cen . W końcu asasyn ostatkiem sił wymówił prawie przez sen te oto słowa :Nie ! Zaraz zasnę ! Słuchaj daj trzysta i idę do jakiegoś bogacza który mi da 5 razy tyle niż chcę !
-Na to się zgadzam ! Dorzuć jeszcze ten miecz i kwita!
-Dawaj trzysta sztuk złota !
-Już daję ! Aha dołóż mi miecz i flaszkę!
-Masz ! Tylko wykorzystaj miecz dobrze ! -Powiedział asasyn wręczając mu jakiś tani sztylet ze strychu jakiegoś kolekcjonera antyków
-Hej ! Miałeś mnie nauczyć walczyć ! A w ogóle to spóźniłeś się kilka godzin !
-Spóźniłem się wytargowałem trochę złota i zaraz uciekam.
-A nauka?!
-Przyszedł po ciebie sędzzia i jego gwardziści . Do zobaczenia nieznajomy!
- Grrr... Zwykły kłamca . Już nigdy ci nie uwierzę ! Nie uwierzę nikomu ! Nigdy ! Chyba że paladynom i magom , oni są uczciwi!
- Nie mam czasu ! Znikam z powrotem do świątyni Beliara ! Po czym zniknął używając przy tym kamienia teleportacji .
Po chwili Bezimieny usłyszał jakiś gruby głos . Głos mówił: Hej ! Skazańcze!
Bezimienny szybko odwrócił się dobywając starego sztyletu . Zobaczył przed sobą dosłownie tłustego człowieka którego chronili królewscy gwardziści . Człowiek ten ubrany był w jasnożółtą szatę która wyglądała jak ze sklepu z używaną odzieżą . Na głowie miał wysoki kapelusz , także żóty . Bezimienny domyślił się że jest to sędzia . Tak więc odezwał się : To ty jesteś sędzią ? A w ogóle szedłeś kiedyś pieszo , czy zawsze wożą cię karawaną ?
-Jak śmiesz mówić tak do Wielkiego Sędziego ?! Jam jest sługą Rhobara II! Króla Myrthany!
-Akurat! Do króla Myrthany ? Ty jego sługą ?! Nie wierzę ! Chyba że jesteś tylko po to żeby wyjadać spod jego królewskiego nochala jedzenie!
-No to masz za swoje ! Zrzucajcie tego ... Ach , niech już będzie zwariowanego delikwenta .
-Co ? Gdyby tylko nie pilnowały cię te królewskie obiboki to bym ci wyrwał wszystko to co mężczyzna ma najcenniejsze! Ty #^$^%^# !
Potem poszli nad wielkie urwisko które zazwyczaj służyło do zrzucania do kolonii więźniów
-Zamknij się skazańcze ! Chłopcy ! Zaprowadzić go na urwisko i już! Rhobar będzie miał mi potem za złe że tak długo się męczyliście . Już !
-Tak jest! -Odpowiedzieli gwardziści
- Kiedy tylko wydostanę się z tej kolonii , to przyjdę po ciebie ! Wedrę się do twej komnaty w nocy i ... Chyba wiesz co dalej ? Ty stary , nędzny ...
-Zamknij sie skazańcze! Okazałem ci nawet dobroć , nie każąc cię pobić ! Chociaż... Dlaczego nie ! Chłopcy ! Obić mu porządnie mordę i zrzucać !! Bez gadania !
Strażnicy zaczeli męczyyć Bezimiennego . Kopali go , bili obkładali mieczem i wreszczie zrzucili . Sędzia i straznicy zaśmiewali się do łez kiedy Bezimienny z bólem przeleciał przez barierę i wpadł do jeziora , zaraz obok placu wymian .
Koniec roździału 1
-
-
Lepiej już nie pisz. Nawet jak wrócisz. Opowiadanie jest tragiczne. ÂŻadnego wprowadzenia gdzie akurat teraz jest główny bohater chodzi mi o miasto o czas wydarzeń o cokolwiek. ÂŻadnego oddzielenia dialogów. Wszysko ciągłym tekstem. Więc lepiej już nie pisz daj sobie spokój jeżeli masz pisać takie bzdury. Moja ocena 0/5. Przepraszam za krótką wypowiedź ale nie mogłem sie powstrzymać żeby w ogóle nic nie napisać.
Nie będe pisał nowego posta bo nie chce spamować. To dzieło jest lepsze niż poprzednie aczkolwiek jest kilka niedociągnięć. I tym razem nie tylko zkrytykuje ale także powiem co powinieneś poprawić żebyś potem na mnie nie najeżdżał na PW. Dialogi są oddzielone ale nie wszystkie. Chyba pierwsza wypowiedź jest po dwukropku. Poza tym po czytaniu dialogu po jakimś czasie można sie pogubić. Mógłbyś dodać takie myślniki obok wypowiedzi i napisać np - powiedział Bezimienny albo - odrzekł Assasyn. Poza tym troche to nie realne że człowiek który ma być wrzucony do kolonii czeka na to w karczmie. Przecież mógłby uciec lub sie schować. Powinien siedzieć w więzieniu. Poza tym jak nagle z karczmy znaleźli sie nad barrierą. Bo są w karczmie a nagle sędzia mówi żeby zrzucić Beziego nie kumam teleportowali sie. Poza tym te dialogi Beziego do Sędziego są jakieś drętwe. Aha i za obrazę Sędziego Bezi mógłbybyć nieźle pobity a tu sie nic nie stało. W dziele można zauważyć literówki typu "mozna". Lub wypowiedź o orkach może zamiast dwukropka powinien być myślinik. To będzie chyba na tyle ocene wystawię później jak pojawią sie jakieś nowe części.
P.S. I nie naskakuj na nikogo na PW za to że mówią ci prawde.
P.S.2 Jak Bezi zza okna mógł widzieć barierę albo ona naprawde była tak duża albo ta karczma była tuż przy placu wymian.
P.S.3 Zdanie "Ale dość mówienia o kolonii . Teraz piszę o głównym bohaterze" jest troche nie na miejscu ja bym napisał. "Lecz nie kolonia jest tutaj głównym bohaterem teog opowiadania lecz człowiek który siedzi w karczmie i czeka na wyrok" lub poprostu " Lecz wróćmy do bohatera opowiadania albo tej historii".
-
Z ciekawości i ja przeczytałem Twoje opowiadanie i moja reakcja, niestety, jest dość negatywna. Całym plusem tego wszystkiego jest to, iż akcja powieści dzieje się przed wydarzeniami znanymi z Gothica 1. Na tym plusy się kończą.
Twoim pierwszym błędem jest nazwa pracy, a raczej jej brak. Jest to zupełny brak profesjonalizmu i podchodzenie do pisania z brakiem powagi. Nazwa jest czymś bardzo ważnym, czymś, co odzwierciedla treść dzieła. Za to Twoja nazwa informuje Nas tylko o tym, że akcja będzie się toczyć w świecie Gothica. Ano i świat Gothica - zapewne Khorinis, jeśli Bezimienny miał zaszczyt oglądać Magiczną Barierę z zewnątrz, niżeli później z jej wnętrza. Muszę Ci powiedzieć, że wybrałeś dość oklepany motyw do swojej powieści. Wiele razy było mi już dane czytać o tym, za co Wybraniec Innosa został skazany na dożywotnie roboty w kopalniach rudy. Niestety, ale Twoja praca nie wyróżnia się niczym spośród innych. Ba, śmiem nawet stwierdzić, że może im nie dorównywać. Dodatkowo wszystko dzieje się zbyt szybko, a klimatu tutaj w ogóle brak. Po prostu olałeś go i pisałeś takie rzeczy, które w świecie Gothica na 100% nie miałyby miejsca. Sędzia na pewno nie ośmieliłby się walczyć z nikim na ręce bądź w ogóle wdawać się z kimkolwiek w niepotrzebną konwersację - od razu wezwałby straż, która zaprowadziłaby delikwenta do więzienia, który by oczekiwał wrzucenia do Górniczej Doliny. Tak samo dialogi po prostu bawią, gdyż i w nich od razu widać, że praca została napisana przez kogoś, kto jeszcze nigdy nie pisał. Niektóre kwestie nie miałyby prawa mieć miejsca w takim świecie - nie zapominaj, że tamtejsze czasy odzwierciedlają Nasze średniowiecze, a więc odpowiedni dobór słów musi być zachowany.
Każdy nowy dialog powinien byś pisany od nowej linijki, a Ty za to zorbiłeś tekst ciągły, który bardzo utrudnia czytanie, a czasami zorientowanie się, czy są to kogoś słowa, czy też jakiś opis. Kilka razy zdażyło mi się zgubić i nie wiedziałem, kto wypowiedział daną kwestię - w Twojej pracy jednym słowem panuje chaos.
Tak samo brak w niej opisów, które kreują świat - bez nich ani rusz. Nie wiem, co, gdzie i jak. Aby się wszystkiego dowiedzieć (jak kto lub co wygląda musimy zagrać w grę Gothic 1/2, a nie wszyscy mogli to zrobić) musisz Nam to opisać, pokazać jak to wszystko według Ciebie wygląda. Idąc na łatwiznę i pisanie od razu całej akcji jak i dialogów, praca wiele traci i na pewno nie będzie tym, czym byś chciał, by była.
W tekście można ujrzeć także masę błędów, a to w pewnym stopniu spowodowane jest tym, iż nie czytasz swojej pracy powtórnie po jej napisaniu. Tym samym popełniasz wielko błąd, bowiem krytycy nie będą litościwi i wszystko Ci wypomną. Swoim lenistwem sam sobie płacisz. Nie dbając o coś, nie dostaniesz za to pochwał.
Mam nadzieję, że moja ocena Cię nie zraziła i dalej będzie się starał szlifować swój talent pisarski, gdyż możliwe, iż i w Tobie on tkwi. ÂŻyczę powodzenia przy dalszym tworzeniu swoich prac.
With respect
Boba Fett
Ps Milutko, ocena dłuższa od opowiadania. ;]
-
Dobra, piszę dalej
Pamiętnik Bezimiennego
roździał 2 - Witamy w kolonii!
Po dłuższym czasie Bezimienny obudził się z wrzaskiem . Nad nim stała wielka bestia przypominająca węża , lecz ta była kilkadziesiąt razy większa . Miała jasną , obślizgłą skórę . Juz miała zatopic kły w Bezimiennym , kiedy ten sprawnie przeturlał się na bok , pochwycił w rękę kamień , na który się właśnie przeturlał i cisnął nim prosto w paszczę węża . Potwór , wydał ryk wściekłości po czym ponownie spróbował zatopić kły w Bezimiennym . Nagle bestia przewróciła się . Główny bohater wstał , i pośpiesznie spojrzał na bestię, która miała przekutą szyję strzałą . Bezimienny uspokoił się i począł rozmyślać kto go uratował . Rozejrzał się wokół . Ujrzał drewniany pomost nad rzeką , stały na nim 2 skrzynie , które były zapewnie wypełnione jedzeniem dla skazańców , lub rudą . Obejrzał się w drugą stronę i zobaczył człowieka z łukiem . Człowiek ,był ubrany w niebieską zbroję która była przepasana skórzanym pasem . Posiadał również spory topór , z ciemnym ostrzem . Jego usta zdawały się mówieć "Uważaj!!!", lecz Bezimienny tego nie słyszał . Zastanawiał się tylko co to za kraina . (Przez ten upadek stracił pamięć) Człowiek w niebieskim pancerzu napinał łuk by strzelic w bestię która jeszcze żyła . Nie zdążył . Bezimienny poczuł silne ukąszenie . Zaraz po tym ukąszeniu zemdlał . Słyszał , jak prze sen strzepki rozmowy : Nie... Co ... Zrobię ... Nie ... Targać .... Obozu ... Nim ... Stary ... Obóz ...Znajdzie ...
Po czym usłyszał kroki odchodzącego mężczyzny .
2 dni później , bezimienny obudził się , wstał i uderzył się głową w sufit . Znowu stracił przytomnośc . I tak przez cały tydzień. Co wstawał , to uderzał się w głowę . Po tygodniu normalnie wstał , i ponownie upadł . Zobaczył że jest przykuty do ziemi łańcuchami . zauważył obok siebie człowieka ubranego w jakieś skórzane spodnie. Człowiek miał jasno blondowe włosy i zielone oczy. Powiedział do Bezimiennego , szczerząc swe oszałamiająco żółte zęby : Ty też za protestowanie ?
-Co? -Zapytał główny bohater .
-No, to że nie chciałeś dołączyć do Starego obozu !
-Obozu? Ja ? Dołączyć ? Pamiętam Jedynie człowieka w niebieskiej zbroi .
-No właśnie ! Kto pierwszy znajdzie nowego więźnia dostaje go ! Takie życie!
-Ten ktoś odszedł i gadał coś o tym że....Nie pamiętam! Za ******* Nie mogę sobie przypomnieć !
-Zrozumiałe ! Powinieneś tu siedzieć w celi tydzień , i odzyskałbyś pamięć . A że byłeś dokładnie pod tronem Gomeza ...
-Co pod tronem gomeza?
-Nie rozumiesz? Podłoga się powoli zarywała pod ciężarem jego tłustego zadka !
-A dlaczego "byłem" ?
-Od tego twojego pukania łbem w sufit , podłoga się ccałkiem zawaliła i zadek Gomeza spadł!
-Sam zadek?
-Nie...-Odparł z sarkazmem w głosie- ale trudno nie pomylić przodu jego głowy z zadkiem ! Dlatego wszyscy mówią na niego zadek .Nie wiedzą czy idzie przodem czy tyłem . Mylą głowę z zadkiem !
-Aha, a gdzie jestem ?
-W lochach Gomeza. Znalazł cię pierwszy Lee, ale zauważył że użarł cię wąż błotny to cię zostawił. Nie chciało mu się targać cię do Nowego obozu .
-Lee? Nowy obóz ? O czym ty czowieku pierdzielisz?
-Słuchaj ! Są 2 obozy . Stary obóz , to ten w którym jesteśmy , i nowy który prowadzi Lee . Są jeszcze ÂŚwiry z sekty , ale oni się nie liczą .
-ÂŚwiry z sekty? O czym ty klepiesz?
-Wierzą w jakieś wymyślone bóstwo zwane ÂŚniącym .
-Kiedy stąd wyjdę ?
-A kiedy wpłacisz kaucje?
-Za co?
-Za rudę , a co innego!?
-Nie wiem . Za piwo ?
-No właśnie , piwo ! Chociaż tutejsi ludzie wolą mocniejszy alkohol .
-Ale nie mam żadnej z tych rzeczy!
-Możesz też odpracowac wszystko w kopalni rudy .
-Hmm... Ile bym pracował ?
-Za to że pierwszy znalazł cię szef najemników Lee ... Miesiąc !
-Milutko... To poważna zbrodnia w tym zdrowo zaniedbanym przez Innosa miejscu ?
-Nie... Najpoważniejszą zbrodnią jest zdrada. Całe życie w kopalni , na porcji ryżu dziennie .
- Miesiąc .. Nawet mało ... Dobra , chcę pracować . Skopie trochę rudy i.... Eee.. Nie wiem co .
-Cicho ! Do lochów zaraz wejdzie zadek !
-Mówisz o Gomezie ?
-Tak !
-Skąd wiesz ?
-Nie słyszysz tych ciężkich kroków ?
Nagle do sali wszedł gomez i powiedział: Hej! Wstać szczury!
ÂŻółtozębny mężczyzna powiedział: Nie możemy panie ! Jesteśmy przykuci!
-ÂŚmiesz nie wykonywać moich rozkazów? Straż !
Bezimienny zdenerwował się : Jak śmiesz coś takiego robić ?! Sam nas przykułeś , każesz nam wstać ! A kiedy my mówimy że nie możemy bo jesteśmy skuci, ty wzywasz straże ! Ty ..
-Zamknij SIĂ ! Będziesz tu siedział całe życie!
-Co?!
-Całe życie w lochu . No chyba że wolisz pracować całe życie w kopalni rudy?!
-O ile się nie mylę , to powinienem siedzieć w kopalni miesiąc !
-Tak. Ale że tak się do MNIE odezwałeś , będziesz pracował całe życie . Obijemy ci ryj , i ziuuu! Do kopalni!
-Wredna świnia ! Ucieknę stąd !
-Gadka chorego na umysł .
-Daj mi miecz i wyzywam cię na pojedynek!
-Zieeew.... Może najpierw JA obiję ci buźkę , zanim będe się bawił patrząc , jak jesteś torturowany przez moich ludzi .Masz gałąź i spadaj.
-A ty czym będziesz walczył?
Gomez obrócił się , i wyjął piękny, dwuręczny miecz . Miecz, miał na rękojeści wykutego smoka , który zdawał się patrzeć wprost na Bezimiennego . Złota rękojeść , kończyła się tam , gdzie zaczynało się ostrze (Głupie zdanie "Kończyła się tam gdzie zaczynało się ostrze" ) na którym było widać różne dziwne znaki , może coś pod hieroglify .
-I co ? Nadal chcesz walczyć ?
-Daj mi coś równego twojemu mieczowi .
-NIE! Chcesz walczyć, to walcz , ale tym co ci dałem . TO I TAK ZA DUÂŻO !!!!!!!
-Dobra . Wepchnę ci tego kija wiesz gdzie .
Rozpoczęła się walka . Gomez pierwszy zamachnał się mieczem , i niestety Bezimienny zrobił unik , w skutek czego , Gomez upadł prosto na buźke .
-WRRR... -Zaskrzeczał Gomez jak zarzynane prosię -ZGINIESZ! Po czym ponownie zamachnął się mieczem , trafiając Bezimiennego w kolano . Aua !-krzyknął Bezimienny .
-JESZCZE CHCESZ ?!
-Prosto w kolano! Kiedy tylko będe miał miecz , to ci obetnę sam wiesz co !
-TAAK! JASNE ! STRAÂŻ! ZABRAĂ TEGO NIECHLUJA !
Strażnicy szybko przybiegli. Byli ubrani w czerwone zbroje , które miały duże, kolczaste naramienniki, takie same również nakolanniki . Mieli szare , metalowe rękawice , i szare metalowe buty . Jedni celowali z niego do Bezimiennego z kuszy , a drudzy ciągneli go do sali tronowej . Gomez , zanosząc się śmiechem poszedł za nimi . Doszli do sali tronowej. Na ścianach , było pozawieszanych pełno obrazów, kiedy to Rhobar walczy z harpią , gdzie indziej kiedy Gomez odcinał głowę orkowi ... Obok wielkiego, suto zastawionego potrawami stołu stali magnaci , pomocnicy Gomeza . Mieli takie same zbroje jak on .
-STRAÂŻ! OBIĂ GO !
-******
Strażnicy zaczęli "obijać" jak to lekko ujął Gomez . Z tym że nie było to zwykłe obijanie, takie jak na treningu. O nie. Chłostali go , walili po łbie rękojeściami od mieczy ... To były istne tortury . A Gomez zaśmiewał się wraz z dwoma panienkami.
-Dobrze ! Będe pracował ! Może przez jakiś miesiąc, ale uciekne ci !
-Zsyłać durnia do kopalni !
Strażnicy złapali za ręce Bezimiennego i związali . Przewrócili go , i związali mu również nogi .
-Stać! Mam lepszy pomysł !
-Tak , Gomezie? -Zapytali strażnicy .
-Wrzucić go do jeziora !
-Jasne!
Dwójka silnych mężczyzn, którzy byli strażnikami Gomeza chwyciła go. Jeden za ręce , drugi za nogi. Wyszli z sali tronowej, potem z budynku, a wtedy Bezimienny ujrzał wielkie mury zamku. Po prawej stronie widział jakis mały budyneczek . Przed nim stało pięciu magów którzy ćwiczyli magiczne sztuczki. Nawet nie zauważyli strażników niesiących Bezimiennego . Po lewej zobaczył plac treningowy, gdzie właśnie obkładali się kijami dwaj chłopcy . Ci spojrzeli na niego, ale na ich twarzach malowała sie odraza . Obok nich , znajdowała się prawdziwa arena. Przed areną, na skrzyniach stał jakiś mężczyzna , i ściskał w dłoniach puchar ze szczerego złota . Obok areny stał kucharz, i pichcił coś przy ognisku.
Beziemienny pomyślał: Kurde! Ale bym zjadł sobie to mięsko ! O Innosie! Choćby kawałek udźca z kretoszczura! Nic takiego się jenak nie stało.Wyszli z zamku . Bezimienny zobaczył drewniany most, zieloną trawę i pasące się ścierwojady. Obok nich skradała się dwójka kopaczy, jak domyslił się Bezimienny po łachach które mieli na sobie. Skradali się skradali, i zaatakowali wcale nie słyszącego ich ścierwojada. Obaj wyjeli drewniane pały które posłużyły im do zdobycia obiadu. Strażnicy razem z Bezimiennym weszli na most. Zatrzymali się pośrodku , i już chcieli wrzucić go do rzeki , kiedy nagle , jak spod ziemi, wyrósł jakis człowiek z czarnymi włosami związanymi w kuca. Wyjął łuk i ustrzelił jednego z strażników, z taką siłą, że wpadł ze strzałą w głowie do rzeki. Drugi natomiast , puścił Bezimiennego i juz przymierzał się do ataku swoim mieczem, a wtedy obcy człowiek zrobił unik ,wyjął sztylet , i podcinając straznika wbił mu go prosto w w rękę, robiąc dziurę na wylot . Strażnik wstał , i ledwo ledwo dobiegł do zamku .
-Dlaczego go nie dobiłeś ? I kim jesteś?-zapytał nasz bohater
-Jestem Diego . Należe do ruchu oporu przeciwko Gomezowi. Nie dobiłem go , ponieważ ... nie miałem serca.
-A ten drugi? Jemu walnąłeś prosto w łeb ?!
-Eee... Czym?
-Jak to czym ? Strzałą! Nie wiesz czym strzelasz?
-Wiem. Strzelałem ogłuszaczem! On żyje. Zobacz, właśnie się wynurza.
-Co to za ruch oporu ?! Co to za człowiek ? Kim jest Gomez? Tyranem?
-Na te wszytkie, i pewnie jeszcze wiele innych pytań , odpowiem ci jak bedziemy w obozie ruchu oporu.
-Oooo... Daleko to ?
-Daleko. Widze ze jestes zmęczony po tych torturach. Przygotowałem kamień teleportacji. No to spadamy stąd-powiedział Diego widząc strażnika Gomeza celującego w nich z armaty.
Rozbłysło się niebieskie światło , i Bezimienny oraz Diego znikli, a strażnik zamiast w nich walnał w most dostatecznie niszcząc go .
Koniec roździału drugiego
Proszę o oceny , no i błędy jakie zrobiłem, to je poprawie . Będzie roździał 3 :)
-
Roździał 3
Obóz buntowników
Nagle Bezimienny i jego kompan ujrzeli wielkie pole, na którym było pełno szkieletów.-Jasna ch****a!-Krzyknął Diego- Pomyliłem runy! Ta jest do.... Nie! Wcale nie pomyliłem run! Ta wredna swinia Gomez, musiała wszystko spalić, zabić, i splądrować!
-Myślisz ty człowieku ?! Zanim się przeteleportowałeś na most obok tego... Eeee... Starego Obozu to było dobrze !?
-No tak
-Więc niby jak miałby zrobić to Gomez, skoro ... Nie mógł tego zrobić , chyba nie w te parę sekund !?
-Oż kurczę poniosła mnie nienawiść, w ogóle to za szybko gadam, zamiast logicznie pomyśleć .
-A więc kto to mógł być?
-Są dwa rozwiązania: mieszkamy niedaleko kanionu trolli, jak się wkurzą to rozpierdzielą wszystko co tylko widzą . A drugie to przeniesienie się w czasie , kilka lat później.
-Eee tam... Z czasem bawić się nie można . To trolle .
-Chodźmy zobaczyć -rzekł Diego.
-Pewnie.... Z tym wyposażeniem?! Ty masz sztylet i łuk, a ja nic!
-Eh, ty i twój wielki mózg! Najpierw przeszukamy chaty, może coś zostało!
-Jeszcze miałeś odpowiedzieć mi na pytania!
-Na Innosa ! Co za upierdliwy dzieciak!
-Uznaje że tak-powiedział Bezimienny- pytanie numer jeden: Kim był człowiek w niebieskiej zbroi który mnie znalazł pierwszy?
-Eeee... To był Lee, szef buntowników. Też jest przeciwko Gomezowi, tylko Lee woli walczyć w bitwie! Nie lubi takich akcji które robimy my: Uprowadzamy ludzi Gomeza, walczymy.. Powiem tak... No... Nie walczymy jak Lee, on woli szlachetną walkę , a my atakujemy od tyłu, i bardziej preferujemy zręczność niż mięśnie.Był generałem straży królewskiej nic dziwnego że tak walczy . Dostał się tu za to , że jego przyjaciele, którzy mu zazdrościli tego że tylko on zdobył zaufanie króla, postanowili wrobić go. Zabili żonę Rhobara II , i powiedzieli że to Lee. Oczywiście to nieprawda . Pytanie numer 2?
-Jak to się stało że Gomez jest władcą kolonii?
-Mieliśmy pracować w kopalni rudy. Pilnowali nas królewscy generałowie. Coraz więcej więźniów uciekało, toteż Rhobar wezwał magów żeby zrobili barierę, jednak coś zaszkodziło strukturze bariery, i przybrała ogromnych rozmiarów. Kiedy wszyscy oglądali barięrę , on postanowił zebrać więźniów, ukraść broń , i powybijać strażników. Udało mu się, i postanowił że zostanie władcą kolonii. Jednak nam się to nie spodobało, postanowiliśmy stworzyć własne obozy, Lee i ja, założyliśmy nowy obóz , a Y'berion założył bractwo ÂŚniącego, tera nazywamy ich świrami z sekty. Gomez w przypływie nienawiści , że nie chcieli mu się podporządkować, postanowił napaść na nich. Zaczęły się wojny. Nie było wygranych ani przegranych, nikomu bowiem nie udało się zabić jednego z dowódców. Utworzyłem obóz buntowników, my się zajmujemy akcjami, a Lee otwartą walką . A świry z sekty, nie atakują nas , tylko Gomeza . Obóz buntowników należy to Nowego obozu, ale praktykujemy inne sztuki walki. Jasna c*****a! Tyle gadania tylko po to żebyś zaspokoił ciekawość!
-Dobra , idziemy szukać broni. Aha, jeszcze jedno pytanie : Za co tu wpadłeś ?
-Bójka w knajpie. Grałem w kości! Uczciwie wygrałem , a ten wredny pirat dał mi w pysk, i uciekł ! Graliśmy o 5 tysięcy bryłek rudy!!!! Wkurzyłem się i wywaliłem typa przez okno, wpadł do rzeki, przeżył , ale do dziś chodzi o lasce. A ty za co tu jesteś?
-Podatki! Mieszkałem sobie w lesie , polowałem, żyłem własnym życiem , a straż przybyła i powiedzieli że do kolonii!Ja na to: Co zrobiłem ? Tylko tu mieszkam! Sam zrobiłem tę chatę żeby zaoszczędzić, a wy mi każecie płacić podatki? Wtedy mnie obili ,kazali iść do knajpy dla więźniów przy barierze. To tyle.
-Aaaa! Podatki? A dlaczego TY ich nie obiłeś?
-Wiesz czym mnie atakowali? Toporem! A ja miałem tylko drewnianą pałę!
-Aha, rozumiem , jakieś jeszcze pytania?
-Tak. Dlaczego Lee mnie nie zabrał?
-Zostałeś zaatakowany przez błotnego węża, a lenowi nie chciało się nieść cię na plecach. Co za śmierdzący leń!!!!
-Eh, myślałem że tylko będe pracował, a tu coś takiego....
A więc poszli. Weszli do pierwszej lepszej chaty,i ujrzeli malutką skrzynie. Diego schylił się , otworzył i szybko odbiegł . Po chwili skrzynia pękła z wielkim chukieiem.
-Co to było?! -zapytał zdziwiony Bezimienny .
-Eh, pułapka. Zaraz, to chata Xardasa!
-Xardasa?!
-No.
-Kto to ?!
-Mag z obozu buntowników.
-Aha. Opowiedz coś o nim.
-Przecież nie żyje .
-Och, przepraszam. Nie gniewasz się?
-Nieeeee. Skąd mogłeś wiedzieć?
-Sprawdźmy co jest w środku- powiedział Bezimienny, chcąc wybrnąć z tej sytuacji.
Odgrzebał resztki skrzyni i zobaczył mały zwój pergaminu na którym były napisane jakieś znaki.
-Diego, co to jest? -zapytał po raz kolejny Bezimienny
-XARAK BENDARQOO!!!!
-Co ty robisz?!
-Czar teleportu do kryjówki buntowników! Wypowiedz te słowa! -dodał będąc już tylko nogą w tym miejscu.
-No dobra... XARAK BENDARQOO!!!!!!!!!!!!
Poczuł dziwne mdłości i jakby... Jakby jego ciało rozrywało się na części. To się jednak nie stało . Znalazł się w małym kanionie . Przy ognisku siedział Diego razem z jakimiś ludźmi. Jeden miał niebieską zbroję-Hmm.. To pewnie ten co mnie znalazł pierwszy . Drugi był ubrany w także niebieską szatę , wyglądał on na maga. Ach, co tu opisywać, przecież nie te zbroje są głównymi bohaterami tego opowiadania. Diego wstał i powiedział : Hej, już jesteś ?! No, to poznaj moich kumpli z obozu, a potem nam opowiedzą co się stało z tamt a kryjówką . Hej Lee, przedstaw się !
-Muszę -zapytał Lee
-TAK!!! MÂŁODY MUSI SIĂ DOWIEDZIEĂ CO I JAK!
-Dobra... Tylko się nie drzyj... Dobra młody, nazywam się Lee, jestem byłym generałem armii króla Rhobara II , nie lubię takich akcji które robi Diego, lubię otwartą walkę . Jestem przywódcą nowego obozu, który też został rozwalony przez... To mieliśmy powiedzieć potem. Jestem leniwy, i właśnie dlatego cię zostawiłem. Jeszcze raz przepraszam.-powiedział schylając głowę Lee.
-Nie ma sprawy, jeszcze ci za to oddam.-odkrzyknął Bezimienny
-Aha mam pytanie -rzekł Lee- jak ty się właściwie nazywasz?
-Eee... Nie mam imienia. Zwą mnie Bezimienny.
-Dobra , następny , Vatras! -Wydał rozkaz Diego
-Cześć młody! Jestem Vatras. Specjalizuję się w magii wody, i piorunów. Co tu dużo gadać, jestem w kolonii za ... Przypadkowe zabicie owcy która należała do Rhobara. Milten , teraz ty!
-Jestem Milten, specjalizuję się w magii ognia. Jestem tu za ... Sam tu wlazłem, myślałem że unormalnię więźniów, ale byłem młody i głupi . Xardas !
-Jestem Xardas . Jestem nekromantą, i... Posiadam moce na podobiństwo tych Beliara, jednak nie myśl o mnie źle, jestem za Innosem! Wykiwałem Beliara, zawarłem z nim pakt że będe jego sługą, no , ale pakt za pomocą magii rozwaliłem . Specjalizuje się przyzywaniem szkieletów, itp. Teraz ty Gornie!
- Jestem Gorn. Jestem najlepszym człowiekiem Lee, baaaaardzo lubię jeść uda ścierwojada, i specjalizuję się w walce toporem. Lubię też od czasu do czasu sobie popić. Hej, Angar!
-Jestem Angar, też jestem za Innosem, wcześniej byłem sługą ÂŚniącego, ale obóz przechrzcił mnie na Innosa. Umiem świetnie walczyć bronią dwuręczną , i znam podstawowe zaklęcia magii ÂŚniącego , typu Sen.
Lester!
-Nazywam się Lester, też kiedyś byłem sługą ÂŚniącego , teraz jednak Innos górą ! Jestem człowiekiem Angara, przynajmniej byłem jeszcze w Bractwie. Znam podstawową magię ÂŚniącego oraz lubię walczyć wszystkimi rodzajami maczug. Greg!
-Nazywam się Greg i byłem piratem. Za to tu jestem. Znam takie chamskie chwyty, no wiesz, wywalanie prze okno, podcinanie , itp. A przy okazji jestem Bratem Diego .
-Aha -zapytał Bezimienny- dlaczego tu nie ma żadnych kobiet oprócz tych panienek które tańcują przed Gomezem?
-No cóż, nie ma ich tu dlatego bo po pierwsze nie mogły pracować w kopalni, nawet Gomez ma jakieś tam maniery, a te które już przestępstwo popełnią, to jeśli mają idą tu z chłopakiem lub mężem. A te które nie, tańczą przed Gomezem.-odpowiedział Diego-Jednak nie myśl że w naszym obozie nie ma kobiet. Kilka jest...Sara, chodź !
-Jestem Sara, jestem tu za to , że byłam złodziejką w Khorinis. Umiem jakieś takieś sztuki walki , ale na pewno nie walczę tak dobrze jak Diego .Uwielbiam, też podkradać Gomezowi zapasy rudy-powiedziała z wrednym uśmieszkiem. Hej Monica !
-Nazywam się Monica, i świetnie walczę krótkim mieczem i długimi łukami. A jestem tu za... Ukradłam tak dla zwały paladynowi w Khorinis pas od spodni, a wtedy ten akurat się ruszył, i przed calutkim miatsem był TYLKO na gaciach!!!!! BUAHAHAHA!!!!!!!!!!!!!!! No, jest jeszcze ktoś w naszym obozie .Dragomir!!!
-Cześć młody jam jest Dragonir, i walczę na smoku. Tereza!!
Zza drzewa , prawdopodobnie buku, wyszła mała dziewczynka z drewnianym mieczem na plecach . Podała Bezimiennemu swoją małą rączkę, a ten wziął ją na ręce. Dziewczynka powiedziała : Jestem Tereza . Lubię jeść maliny, i uwielbiam pić wywar z ziół .
-Hej- zapytał Bezimienny- skąd tu się wzięła mała dziewczynka?
Diego odpowiedział : Urodziła się w starym obozie, ale jakiś wredny , głupi, cham, po prostu zabrał matce dziecko,i położył je na dachu chaty, a potem znależlismy ją my, razem ze starszym bratem. Rendon , nie wstydź się!
-Nazywam się Rendon, lubię jeść chleb z szynką i ziołami, a pić herbatę!!!
-Aha, dzięki za wytłumaczenie. Chciałbym jednak pogadać z Dragomirem-rzekł Bezimienny- chciałbym bowiem zobaczyć smoka.
-Peeeeewnie, nauczę cię też jak jeździć.
-SERIO?! ALE FAJOWO!!!
-Ale nie teraz. Jak się stąd wydostaniemy. A podejrzewam, że to , się nie stanie nigdy-zgasił radość Bezimiennego Dragomir.
-No dobraaaa...Ale gadajcie, ja i Diego chcemy wiedzieć co się stało.
-No cóż -zaczął Xardas- siedzieliśmy sobie w chatach, piliśmy piwo, walczyliśmy, i tak dalej, i nagle pojawili się jacyś faceci, w czarnych szatach , na twarzy mieli kaptury , a zresztą , oni nie mieli twarzy tylko czachy przedstawili się grzecznie że są sługami Beliara. Wyjeli jakieś dziwne runy , dookoła zrobiło się tak... Mrocznie, a wtedy wszyscy dosłownie wszyscy zostali... Jak by to powiedzieć. Wznieśli się w górę , i zaczęli się trząść , byli cali czerwoni, aż nagle, przez ich ciała przebiegła fala piorunów i padli. Nas chcięli zabić maczetami, oczywiście, załatwiliśmy ich. Nawer Tereza. Podeszła do faceta, a gdy ten chciał pociągnąć jej z maczety, Lester skoczył , chcąc ją uratować przed śmiertelnym ciosem. Jednak nie było potrzeby . Normalnie wstała , skoczyła , i w locie, walnęła go z pięty w buźkę, a potem Lee go dobił. Stary, to było piękne, skacze , daje mu przez twarz, a wtedy doskakuje Lee, i dobija go. Rendon też był dobry. Podciął jednego Poszukiwacza , zdjął buta, i ... Po prostu KOPNÂĄÂŁ go w ... W to co facet ma najcenniejsze, a wtedy Monica zarąbała wrednego Poszukiwacza z łuku!
-Poszukiwacza? - zapytał zdziwiony Bezimienny.
-Aaa, zapomniałem powiedzieć. Nekromanci, tacy jak ja, tylko oni nie zerwali tak jak ja paktu, a w zamian za to dostali TAKIE wypasione runy. Eh, mogłem pobyć trochę sługą Beliara, wtedy też bym ją dostał .
-Xardas... Czy ciebie za bardzo ta nekromancja nie interesuje?- zapytał Bezimienny.
-Hmm -zastanowił się Xardas- Absolutnie NIE! Jestem powtarzam po raz setny DOBRY!
-Nie drzyj się!!! Mam ci to przeliterować ?
-Zamnknij się młody. Idziemy.
-Gdzie?
-TRENOWAĂ WALKĂ .- powiedział Greg.
-Aha.
A więc poszli . A właściwie to przeszli, bowiem miejsce treningu było 5 metrów od ogniska. Wokół wielkiego placu, rosło setki , drzew przypominających choinki . Pomiędzy ogniskiem a placem treningowym , była cienkia rzeczka, która wypływała z pobliskich gór. Nagle człowiek imieniem Greg , ubrany w krwistoczerwoną szate, przepasaną grubym łańcuchem , powiedział : No młody , ćwiczymy. Ja cie nauczę chamskich sztuczek.
Podszedł do niego kopnął go w brzuch , rzucił w kolano kamieniem , i powalił go na ziemię , wykręcając ręke .
Au! -krzyknął Bezimienny bohater- miałes mnie nauczyć, a nie bić!
-Musiałeś wiedzieć czego masz się nauczyć. No , to ćwiczymy?
-Au!
-Jęczysz jak panienka. Rendon i Tereza są twardsi od ciebie!
-Au! No dobra, to co robimy ?
-Ăwiczymy! Zrób 200 pompek LALUSIU!!!
-A cię nakopie! -Krzynął Bezimienny , po czym uderzył głową prosto w brzuch Grega zdjął z pasa szablę , wywlił ją do malutkiej rzeczki, i... Co tu dużo gadać, podniósł z ziemi kij przypominający baseballa Basketa (Z komiksu Piotra .pl) i dał mu nim w kolano!
-AU!!! Ty ...Mnie pokonałeś! Niemożliwe!
-A jednak! Kto następny mnie będzie uczył?!
-Ej , koleś to była rozgrzewka, teraz nawalamy się na poważnie.
-Dobrze.Ale tylko na pięści.
-Pleciesz! Jak hamskie chwyty , to chamskie chwyty ! Zaczynamy!
BEzimienny natychmiast pobiegł ku Gregowi, udawając że go podcina. Greg zrobił unik, a wtedy Bezimienny szybko wstał, i kopnął go w brzuch . Już miał wykręcić Gregowi ręke, kiedy ten gałązką znalezioną na ziemi walnął go po twarzy. Bezimienny odsunął się , a wtedy Greg zrobił nad nim salto , w locie dźgnął go palcem w oko, i ponownie zaatakował , tym razem od tyłu. Bezimienny w furii podniósł leżący na trawie kamień, i cisnął nim w policzek Grega który natychmiast upadł po tak silnym uderzeniu. Diego ze wstydem powiedział do Grega
- Hej, wygrałem zakład, bracie!
-Jaki zakład? - zapytał Bezimienny
-Ech- przyznał Greg- Diego założył się ze mną , że mnie pokonasz, i wygrał!
-O ile graliście ?
-20 bryłek rudy. -odpowiedział uradowany Diego .
-Aha. Mogę iść spać ?
Lee odpwiedział Pewnie młody, śpij, jak będziesz star to jeszcze się napilnujesz młodszych. Hej,Rendon, Tereza, chodźcie tutaj ! Dzisiaj nie będe ja was musiał ululać, zrobu to pan Bezio!
-Faaaaaaaaajnie.- powiedział Rendon - opowiesz nam bajkę !
-Co? -zapytał przerażony Bezimienny- ja nie potrafię !
-Bez komentarza. Lee, powiedz mu coś ! - krzyknęła Tereza .
-Ej, Bezio- powiedział Lee- wiem , to ciężka robota sprawić żeby zasnęli, ale my już próbujemy to zrobićo tygodnia. Raz nawet Młodzi podpalili mi łózko. jak ich ululasz, to pokażesz, jakim jeste twardzielem .
-Aha. No cóż, pozaklejam im buzie , zwiażę ręce i nogi, i już!
-To miał być żart ? Jak nie, to cie wkomponuje w trawę !
-Dobrze ciociu! - powiedział z ironią Bezimienny .
-No! I żeby mi to był ostatni raz!
Bezimienny położył się na twardym, wykonanm z kamienia łózku i chcąc nie chcąc od razu zasnął, nawet nie ululał 16-latków. ÂŚniło mu się że nagle do obozy wchodzą wielkie kamienne stwory, niszcząc wszystko co się ruszało. Nagle pojawił się wielki ,czarny smok, który zjadł Rendona i Tereze. Bezimienny obudził się z wrzaskiem :
-AAA!!! Smok! Golemy Tereza! Rendon! Koń ! Piwo! Wódka ! Wino! Ryżówka! Pieczony ÂŚcierwojad!
Dragomir rzekł do Lestera:
-Wiem że nie jestem od tego specjalistą, ale mógłbyś dać mi na chwilę tą maczugę! Lester !
-Co?-powiedział Lester . Miał lekko zaspane oczy, wyglądał jak po bagiennym zielu, lub bimbrze.Ubrany był w skórzaną przepasę, prawdopodobnie była ona ze skóry brzytwy. Brzytwa do zwierzę lekko pOdobne do dinozaura, choć brzytwa była jakieś 10 razy mniejsza od dinozaura, ale swoimi zębami poitrafiła przebić nawet najtwardszy pancerz.
- Mogę maczugę?! -krzyknął wkurzony już Dragomir , miał już wydrzeć się na Lestera, kiedy usłyszał budzącego się Rendona , który rzekł do Angara :
-Mam pytanie. Kiedy stąd wyjdę?
Angar odpowiedział:
-Idź spać !
Teraz obudziła się Tereza, i krzyknęła do Angara:
-Spać? Pomyliłeś literki ! on nie pójdzie SPAĂ, tylko ĂPAĂ!
Proszę O OCENY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!