Forum Tawerny Gothic
Tereny Valfden => Dział Wypraw => Wątek zaczęty przez: Armin w 31 Marzec 2015, 18:05:41
-
Armin była w centrum miasta i od dłuższego czasu nie miała nic do roboty. Postanowiła więc, że wyruszy do Atusel na 'wycieczkę krajoznawczą'. Nie znała dobrze tego miasta i chciała odpocząć od dziwnych tajemniczych listów lub zagadek. Wzięła najpotrzebniejsze rzeczy i spokojnym krokiem skierowała się w wcześniej założone miejsce. Miała cichą nadzieję, że droga minie jej przyjemnie. W końcu chwila odetchnienia... Ostatnio jestem strasznie zapracowana, powinnam zrobić sobie mały urlop.
Nazwa wyprawy: Prawdziwe czy nie? - to się jeszcze okaże
Prowadzący: Silion aep Mor
Uczestnicy: Armin
Warunek dołączenia: Walka dowolna bronią na 50%
-
Armin wyszła z Efehidon i szła przed siebie, po jakichś 40 minutach wędrówki które ciągły się młodej Maurence jakby były latami z zamyślenia wyrwał ją głos mężczyzny.
- Hej złociutka podejdź tutaj! Posłuchaj historii o "Ostatnim gniewnym", gwarantuje że nie pożałujesz.
Mężczyzna miał około 70 lat, 1,80m wzrostu, długie siwe włosy do ramion, niebieskie oczy, ubrany był w poszarzałą, gdzie niegdzie podarta długą szatę, stał na wielkim kamieniu, przy jego stopach leżał bochenek chleba a obok kamienia mosiężna miska z wodą. Człowiek wydawał ci się sympatyczny a w jego oczach było widać inteligencje. Nieśmiało podeszłaś bliżej.
-
Staruszek wygląda ciekawie, ale opowieści nie specjalnie chce mi się słuchać. Ale z drugiej strony chwila wytchnienia przyda mi się, a opowieść jakoś zniosę... Armin podeszła do mężczyzny i usiadła przy nim i westchnęła.
- Złociutka czeka na fascynująca historię. - powiedziała czarnoskóra. - Liczę na to, że to nie będzie strata ani mojego ani pańskiego czasu. - dodała cicho kobieta. Oparła się o kamień i zamieniła się w słuch.
-
- A więc słuchaj. - zaczał. - "O ostatnim gniewnym". W zamierzchłych czasach gdy tym światem rządzili bogowie Innos, Adanos i Beliar a po ziemi chodziły smoki zrodziła się przepowiednia o ostatnim gniewnym, mówiła ona że gdy nastąpi przesilenie domeny Beliara do tego świata przybedzie wysłannik samego Innosa tytułowy Ostatni Gniewny aby powstrzymac nadciągające pomioty mrocznego boga. Ale świat dalej toczył się swoim rytmem aż do czasów wielkiej bitwy pomiedzy bogami Innosem i jego bratem Beliarem, wtedy wysłannik Innosa zabił bestie. W późniejszym czasie bogowie zniknęli z tego świata a wszyscy zapomnieli o przepowiedni. W najbliższym czasie nastąpi takowe przesilenie a wysłannik Innosa przybędzie lecz niestety osłabiony gdyż Innos wciaz czuwa nad tym światem lecz juz nie z taką mocą jak niegdyś. - odchrząknął po czym kontynuował. - Mam dla ciebię propozycje zrobisz coś dla mnie, oczywiście nie za darmo, zapłacę ci gdy wrócisz. Podobno w górach kilkanaście kilometrów na północ które mogąbyć nieaktywnym wulkanem kręci się wielka skrzydlata istota, podejrzewalnie smok, sprawdzisz to i zdasz mi raport. Chce osobiście się przyjrzec tej bestii. To jak złociutka pomożesz starcowi?
-
Armin wysłuchała ze spokojem opowieści starca. Nawet przypadła jej do gustu, kobieta lubiła smoki i inne legendarne stworzenia.
- Dziękuję za jakże ciekawą opowieść. - powiedziała trochę sarkastycznie. - Czyli po prostu mam sprawdzić co robi domniemany smok? Zrobię tak, że nawet nie zdąży pan zagadać kolejnego wędrownego. - dodała maurenka, wstała i skierowała się tam, gdzie wskazał jej starzec. Szła spokojnym krokiem wydeptaną ścieżką.
-
Niestety na północy nie było ścieżki lecz ciemny, ponury gęsto porośnięty drzewami i krzakami las. Armin z trudem przedzierała się przez krzaki, starała się torować sobie drogę przy pomocy dwuręcznego miecza. Gdy maurenka zagłębiała się w las z każdym krokiem robiło się coraz ciemniej gdyż drzewa skutecznie przysłaniały słońce. W lesie było podejrzanie spokojnie. Droga przez gęstwiny strasznie ci się ciągła.
// Sprawa zalatwiona, mozesz pisac ;)
-
- Cholera! - krzyknęła kobieta. - Czy ten las się nigdy nie skończy?! - spytała się pewnie samej siebie. W głosie dało się słyszeć irytację. Obok niej nie było żadnej żywej istoty. Armin przez pewien czas czuła się tak, jakby była na wygnaniu. Sama w sercu ciemnego, mrocznego lasu. Niestety spokój, który panował wokół niej, nie przynosił ukojenia nerwom maurenki. Powoli przestawała widzieć słńce, które było dla niej oświeceniem. Czarnoskóra zaczynała tracić chęci oraz nadzeję, że kiedkolwiek dotrze do obranego celu wyprawy.
-
Szlaś przed siebie z trudem przedzierając się przez gęste zarośla, w pewnej chwili po twojej lewej jakieś 20 metrów w oddali coś warknęło, zignorowałaś to i szłaś dalej.
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/0/07/Wilk.jpg)
1xWilk (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Wilk)
Po kilku minutach trudnej drogi za tobą wyłonił się wilk, warczał zaciekle obnażając kły. Jego iskrzące się na rubinowo oczy przeszywały cie na wylot, wystraszyłaś się. W ciagu tych ułamków sekund gdy usłyszałaś warczenie zdarzyłaś sie zorientować o co chodzi. Gdy się odwróciłaś wilk już na ciebie biegł z zamiarem ugryzienia cie w noge, masz kilka sekund na reakcje.
// Wilk znajduje się 1 metr od ciebie i biegnie, masz kilka sekund na reakcje.
// Jest godzina 19:15.
-
Armin pod wpływem impulsu uwolniła ukryte ostrze, które miała na swojej prawej ręce. Kiedy wilk zbliżył się do niej, przejechała ostrzem o twarz zwierzęcia. Bestia przeraźliwie jęknęła z bólu i przystanęła na moment. Kobieta starała sie uspokoić i wyczulić wszystkie swoje zmysły. Wzięła miecz i trzymała go mocno w obydwóch rękach. Wilk podniósł głowę i spojrzał maurence prosto i głęboko w oczy. Można było zauważyć, że był rozwścieczony faktem, iż czarnoskóra odparła jego atak. Jego oczy miały zielonkawą poświatę, a czarne jak węgiel źrenice przypatrywały się swojej przyszłej ofierze. Wilk zaczął biec w stronę Armin z zamiarem przewrócenia jej. Kobieta jednak wysunęła miecz przed siebie i trzymała go najmocniej jak sie da. Zwierzę całą swoją siłą nacierało na maurenkę, ale broń zrobiła swoje. Bestia nadziała się na miecz i uleciało z niej życie. Przestała się ruszać, a jej wzrok nie wydawał sie już taki groźny. Czarnoskóra popatrzyła na przez chwilę na swoją ofiarę, a potem wyjęła miecz z wnętrza wilka. Był on cały od zwierzęcej krwi, więc go wytarła o sierść martwej istoty. Schowała ukryte ostrze i zaczęła oddalać sie od miejsca zbrodni. Miecz przydał jej sie teraz do innych celów, a mianowicie do karczowania lasu. Chciała za wszelką cenę się z niego wydostać, ponieważ nie zamierzała w nim zostać na noc...
-
// Tak dla jasności rubin ma czerwony kolor, wilk mial czerwone oczy ;)
Po udanym zabójstwie wilka Armin szła przed siebię torując sobie drogę mieczem. Po pięciu minutach drogi trafiła na małą okrągłą polankę o średnicy 100 metrów, dookoła były drzewa i krzaki. Poczułaś wielką ulgę widząc że dalej na północy nie ma już krzaków lecz tylko i wyłącznie drzewa. Postanowiłaś odpocząc chwilkę, gdy tylko usiadłaś na minutkę zza drzew wyłoniły się dwa wilki najprawdopodobniej kompani tego zabitego.
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/0/07/Wilk.jpg)
2xWilk (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Wilk)
Jeden z wilków znajdował się 15 metrów od ciebie na północny zachód, drugi zaś znajdował się 18 metrów od ciebie na północny wschód. Wilki przez chwile warczały na ciebie złowrogo po czym oba rzuciły się do ataku starajac sie ugryzc cie w szyje. Masz niecałą minute na reakcje.
// Wilki szarżują na ciebie, mają pierwszenstwo ataku.
// Przypominam że siedzisz.
-
//Sugerowałam się rysunkiem :)
Armin była lekko zdziwiona zaistniałą sytuacją. Ona spokojnie sobie siedziała na polanie, a tu nagle zaczynają ją atakować dwa wilki. Kobieta musiała szybko coś wymyśleć, żeby nie została zjedzona... Armin najpierw wstań! Reszta jakoś wyjdzie w praniu. Maurenka szybko wstała, pochwyciła sztylet i zwinnym ruchem nadgarstka uwolniła ukryte ostrze. Zaczęła biec w lewą stronę, by mieć bliżej siebie jednego wilka. Pierwsze zwierzę skierowało się na czarnoskórą z otwartą paszczą pełną ostrych, lśniących kłów. Kiedy zbliżył się dostatecznie do dziewczyny, ona próbowała skoczyć, ale zwierzę zdążyło ją przewalić. Teraz Armin była pod masą wściekłego wilka. Bez namysłu zatopiła swój sztylet w okolice pyska. Kiedy bestia nie dawała za wygraną, maurenka posłużyła się swoją drugą bronią i wstopiła ją w okolice oczu. Wilk zawył z bólu, a ciemnoczerwona krew pojawiła się na jego twarzy. Szamotał się jeszcze przez chwilę, ale po chwili padł na ciało kobiety. Czarnoskóra szybko wydostała się z pod ciała swojej ofiary i rozglądała sie za następnym wilkiem.
-
Pierwszy wilk martwy. Gdy ty zmagałaś się z wilkiem drugi zaszedl cię od tyłu z zamiarem ugryzienia w noge. Wstałaś i zobaczyłaś że zwierze jest 5 metrow od ciebie i sie zbliza by cie pogryzc.
Pozostalo: 1xWilk (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Wilk)
-
Armin spojrzała w stronę wilka. Warcząc zbliżał się do niej z otwartą i uzbrojoną w kły paszczą. Za cel obrał sobie nogę dziewczyny. Kiedy chciał wykonać ostateczny ruch, Armin uskoczyła w bok. Była ona wysportowana i umiała robić dobre uniki. Wilk rośwcieczył się i warknął. Kobieta skorzystała z nieuwagi zwierzęcia i zatopiła w nim swój sztylet. Ostra broń przeszyła skórę przciwnika. Głęboka rana przy szyji powoli wykańczała wilka. Próbował łapać oddech, lecz robił to nadaremno. Przewrócił się na bok i przez kilka chwil ciężko sapał. Armin patrzyła na niego wzrokiem, który nie ukazywał żadnych emocji. Wilk w końcu przestał się ruszać. Dziewczyna odetchnęła ze spokojem. Wytarła swoją broń o sierść zmarłego i schowała je. Nic przy tym nie powiedziała ani pomyślała. Skierowała się w stronę, którą wcześnej szła. Chciała już dojść do celu i zobaczyć smoka...
-
Niestety wbrew pozorom wilk wciaz zył, krwawiac słaniał się na nogach i przygotowywał się do prawdopodobnie ostatniego ataku w jego życiu. Ciężko sapiąc dogonił cię i złapał za nogawke spodni.
// Jest 19:25, wciaz jest jasno choc nie mozesz tego zauwazyc. Lekkie zachmurzenie.
-
Armin była dość zdziwiona powrotem wilka. Widziała, że zwierzę jest osłabione, ale ma jeszczę wolę walki. Kobieta ponownie wyciągnęła swój sztylet i szybkim ruchem wbiła ostrze w okolice głowy. Zwierzę puściło nogawkę maurenki i osunęło się na ziemię. Wilk brał właśnie ostatni oddech w swoim życiu. Czarnoskóra upewniła się, że przeciwnik został pokonany. Mogła teraz w końcu kończyć swoją przeprawę do obranego celu. Więła sztylet i skierowała się na północ.
-
Wilk padl martwy.
0xWilk.
Armin szla przed siebie z bronia w rece, w lesie bylo coraz ciemniej, po drodze nie bylo juz takich wielkich krzakow jak wczesniej, zmeczenie zaczelo ci dokuczac i robiłaś się głodna. Po 30 minutach udało ci się wydostać z lasu. Znalazłaś się na równinie gęsto porośnietej trawą, zaczyna pruszyć śnieg i zbliza sie noc. W oddali jakieś 500 metrów od ciebie na północny wschód zobaczyłaś małą karczmę obok ktorej stoi stajnia. Lepiej nie chodzić samemu po nocy zwłaszcza w Hemis.
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/9/9e/Prancing_pony_tavern_by_daroz-d6htwmm.jpg)
// Jest 20:05. Zaczyna pruszyć śnieg.
-
Armin przystanęła przed karczmą. Wyglądała zwyczajnie, tak swojsko i domowo. Obok niej znajdowała sie stajnia, znowu zwyczajna, bez żadnych udoskonaleń. Robiło się coraz ciemniej i zimniej. Zaczynał pruszyć delikatny i biały śnieg. Osobiście maurenka nie lubiła hemis, gdyż pochodziła z Igsharu, a tam rzadko spotyka się niskie temperatury. Kobieta postanowiła wejść do karczmy i trochę się ogrzać. Podeszła do drewnianych drzwi i je otworzyła wchodząc do środka budynku.
-
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/e/e3/Karczma_obrazek.png)
Gdy otworzyłaś drzwi uderzył cię typowy dla karczmy smrodek potu pomieszanego z oparami alkoholu i strawy, dla maurenki mogłabyć to nowość gdyz tam skad pochodzi obowiazuje inna kultura. Miejsce bylo zastawione stolikami na przeciwko wejscia przy barze stał gruby karczmarz. Karczmarz to czlowiek, na oko okolo 40 lat, 1,65 metra wzrostu, ma krotkie brazowe wlosy lecz zaczyna łysieć, ubrazy jest w utłuszczony biały fartuch. W całej karczmie aż wrzało, jej goscmi byli ludzie, niziolki, krasnoludy jak i nawet dwójka jaszczuroludzi, ogolnie mowiac wesoła ferajna. Krasnoludy piły z ludzmi gorzałe przy stołach, niziołki grały w karty zaś jaszczury grzały się przy ognisku. Gdy podeszłaś bliżej karczmarz zawołał do ciebie życzliwym głosem.
- O! Kolejna znużona dusza, podejdź bliżej, śmiało! Co podac?
-
Kobieta schowała broń. Na razie nie wyczuwała potrzeby użycia jej. Maurenka zmierzyła wzrokiem karczmę jak i człowieka przed nią.
- Piwo i jakąś tanią strawę. Nie jestem wybredna. - powiedziała siadając na stołku przed nią. Przyglądała się ludziom, niziołkom i innym przybyszom. Wydawali się być zajęci rozmową, jedzeniem lub śmianiem się. Wszyscy wyglądali jakby nie mieli żadnych zmartwień. Armin wytarła w płaszcz ręce, na których pozostały resztki krwi wilków.
- Można tutaj zostać na noc? - czarnoskóra zagadywała karczmiarza.
-
- Czy można? Ba przecież to karczma mała, oczywiście że można. Ale to za chwile. - karczmarz wział kufel i nalał ci do niego złotego piwa miodowego. - Prosze, takie piwo powinno zasmakować kobitce. - usmiechnal sie do ciebie. - Przepraszam na chwilkę. - karczmarz wyszedl na zaplecze aby po chwili wrocic nosiac miskę i pół bochenka chleba. - Prosze bardzo, speciał dnia: gulasz z dzika. Jak nie zjesz wszystkiego mozesz zostawic, pozniej ktos sprzątnie. A teraz sprawa noclegu. Mamy kilka wolnych pokoi na górze, 5 grzywien za noc. To jak bierzesz? Aha za strawe i piwo należy się także 5 grzywien. Ludzie mogą pomyśleć inaczej ale mamy tutaj wyjątkowo tanio. Gdybyś potrzebowała informacji to także skieruj się do mnie. Ale nie bede zawracał ci głowy jedz poki gorące. - karczmarz ponownie szeroko się do ciebie uśmiechnął po czym zajął sie wycieraniem blatu.
-
- Dziękuję. - powiedziała Armin i zabrała sie do jedzenia. Talerz został wyczyszczony po kilku minutach. Okazało się, że gulasz z dzika jest naprawdę dobry. Maurenka cały ten czas rozmyślała o opowieści starca. Czy to możliwe, że odnajdzie smoka? A może była to zwykła bujda? Tak rozmyślała popijając miodowe piwo. Kiedy skończyła posiłek wyciągnęła z mieszka odliczone pieniądze.
- Mam dla pana 10 grzywien. - powiedziała do karczmiarza. - Zatrzymam się tutaj na jedną noc. - Armin położyła pieniądze na stole. - Mam jeszcze małe pytanie. Czy w górach na północ dzieje się coś niezwykłego? Chodzi mo o jakieś plotki na ten temat. - spytała mężczyzny mając nadzieję, że odpowiedź będzie konkretna.
257-10= 247grzywien
-
Karczmarz zabrał pieniądze z lady po czym pomyślał chwile.
- Hmm... No cóż panienko z tego co się orientuje i sobie przypominam to powiadają iż tamtejszy nieaktywny od niepamietnych czasów wulkan wybuchł. Erop... Erupc... A pieprzone fachowe gadanie, wybuch był tak potezny iż spalił wioski położone u stop gory, ale to delikatna sprawa. Jak chcesz sie wiecej dowiedzieć zapytaj Erena. To ten wielki jaszczur przy kominku. Dla ciebie informacje były gratis. - zdawało ci się że twój rozmowca puścił ci oczko. Karczmarz zabrał pustą miskę i zaniósł ją do mycia na zaplecze, wrocil po chwili i rzekł. - Prosze tutaj masz klucz do czwórki. - dal ci klucz po czym dodał. - Pokoje sa na gorze. Idz schodami po lewej na góre, pozniej trafisz. - wskazal ci reka schody. - Milego wieczora życze panience.
-
- Dzięki za informacje. - odpowiedziała karczmiarzowi po czym wzięła kluczyk. Zeszła ze stołka i obróciła się. Wzrokiem szukała kominka, a przy nim jaszczura. Kiedy go znalazła zaczęła podążać do niego spokojnym krokiem. Mijała stoły pełne kufli z chmielowym trunkiem, a obok nich radosnych niziołków. Armin uśmiechnęła się na ten widok. Gdy doszła do jaszczura, stanęła obok niego i powiedziała trochę niepewnym głosem:
- Czy ty jesteś Eren? - nie czekając na odpowiedź powiedziała - Karczmiarz powiedział, że masz informacje o wulkanie na północy. Mógłbyś bardziej mi o nim opowiedzieć? - spytała się jaszczura najmnilszym głosem, jaki udało jej się z siebie wydobyć.
-
- Kim ty wogole jestes i dlaczego mam ci wogole cokolwiek mowic? Ach ten karczmarz stanowczo za dużo papla. - jaszczur wstał i odwrócił się w twoją strone. - Tak jestem Eren ale to imie i tak ci pewnie nic nie mowi. Czemu interesujesz sie wulkanem? To sa gory a nie pustynia, spadaj mała. - poczułaś że jaszczur nie chce ci pomóc, postanowiłaś iść spać, gdy zmierzałaś w kierunku schodów zaczepił cie krasnolud. - Eee mała widze ze jaszczur cie splawil, nie miej mu tego za złe nie moze sobie poradzić ze swoja innością. Eren zawsze tak traktuje nowych, bo wiesz mozna powiedziec ze on tu zamieszkał, to spoko gość postaw mu flaszke gorzałki a odszczeka wszystko złe co powiedział w twoim kierunku. A teraz napij sie ze mną. Za twoje zdrowie! - rzekl podajac ci kieliszek napelniony gorska krasnoludzka przepalanka.
-
- Dobre i to. Dzięki. - powiedziała Armin i przechyliła zawartość kieliszka do buzi. Skrzywiła się, ale potem odczuwała pewnego rodzaju ulgę. Czuła jak ciecz przeleciała przez jej przełyk rozgrzewając przy tym cały organizm. Przysiadła się do krasnoluda i zaczęła rozmowę:
- Przepraszam, że się wtrącam, ale dlaczego Eren tutaj zamieszkał? Nie ma rodziny albo przynajmniej jakiegoś kumpla? - zapytała nowo poznanego mężczyznę.
-
- Trudna sprawa, lepiej gdyby sam ci o tym opowiedział. Moge ci powiedziec tylko tyle że przeżył swego rodzaju traume. Mieszka tu bo karczmarz mu pozwala, prosty uklad on mu daje strawe i dach nad głowa, troche gorzalki a jaszczur dla niego pracuje, rabie drewno, sprzata stajnie i tym podobne. Jego jedynym przyjacielem w tym momencie jest karczmarz. Ale to nas nie dotyczy! Za Erena! Zdrowie! - krasnolud polal gorzalki po czym podal ci kieliszek.
-
- Za Erena. - powiedziała po cichu Armin. Wypiła kieliszek gorzałki i znowi się skrzywiła. Odstawiła naczynie na stół i starała wszystko poukładać sobie w głowie. Teraz wolała uważać na jaszczura, nie chciała mu bardziej wchodzić w drogę. Była jeszcze młoda godzina, więc czarnoskóra postanowiła pozostać ze swoim nowym towarzyszem.
- A może ty coś wiesz o wulkanie na północy? Obojętnie co, mogą być nawet plotki. - spytała się krasnoluda. Wydawał się miłą i ciepłą osobą. Może taki był a może była to sprawka gorzały?
-
- Ja nic nie wiem ale Eren wie, po twoich oczach widze ze sie go obawiasz tak wiec chodz, pojdziemy razem. - krasnolud wstal, wzial flaszke i ciebie za reke, podeszliscie do jaszczura ktory siedzal z zalozonymi nogami plecami do was z zamknietymi oczami. Jaszczurzyca po drugiej stronie kominka widzac was odeszla i usiadla przy stoliku. - Mówiłem spadaj mała, głucha jesteś? - rzekl do was jaszczur. Krasnolud widzac całą sytuacje zwrocil sie do jaszczura. - Eren co ty taki nie w humorze dzisiaj, jak witasz nowego gościa?
- A daj spokój Sorusie! Nigdy nie bede miał dobrego dnia, cholerne wspomnienia wracaja. - rzekl do krasnoluda. - To napij się z nami! - usiedziscie obok jaszczura po jego prawej stronie, krasnolud postawil butle i po chwili polal do trzech kieliszku, podał je wam. - Na rozluźnienie relacji miedzy nami. Zdrowie!.
Zdrowie! - mruknal jaszczur.
-
- Zdrowie. - powiedziała kobieta cichym głosem. Armin pochwyciła kieliszek i wypiła jego całą zawartość. Praktycznie przyzwyczaiła się do palącego uczucia w przełyku. Miała teraz okazję zacząć nieudaną rozmowę od nowa.
- Może zacznijmy naszą rozmowę od początku. - maurenka westchnęła. - Jestem Armin i jak wcześniej wspominałam chciałabym się czegoś dowiedzieć o wulkanie. Powiedzmy, że mam tam sprawy służbowe... - czarnoskóra skończyła swoją wypowiedź w nadzieji, że tym razem Eren będzie bardziej pomocny.
-
Jaszczur wciaz milczał. Krasnolud w tym czasie zaczął. - A wiec tak droga Armin to jest Eren jak juz wiesz a ja jestem Sorus tutejszy bywalec. - krasnolud chetnie uścisnął ci dłoń. - No Erenie nie badź taki naburmuszony!
- Oj no dobrze, witaj Armin. - rzekl beznamietnie podajac ci dłoń, widać było że coś go trapi. Po kilku kolejnych opróżnionych kieliszkach jaszczur się otworzył zaś tobie było wyraźnie wesoło i szumiało ci w głowie.
- Przepraszam cie mała za moją szorstkość poprostu bardzo męczą mnie wspomnienia związane z tamtymi górami Bo wiesz.... - nie dokonczyl bo krasnolud mu przerwal. - Nie zameczaj sie tak Erenie, Zdrowie! - wypiliscie kilka kolejek. Troche przypity jaszczur objal cie ramieniem po czym kontynuował. - Nie wiem po udajesz sie w tamte strony lecz wiedz ze czeka cie tam pewna śmierć. Ja... Ja... Cos o tym wiem... Moja... Rodzina... Cała moja wioska... Została... Została spalona. Z tym ze to raczej nie był wulkan gdyż nad wioska unosił się wielki cień. To nie mogł być wulkan, Zdrowie! - tym razem jaszczur polał. - Nie idz tam, prosze cie, zostań z nami, wszyscy których znałem i kochałem zginęli tam. - jaszczur zaplakał po czym zasnał na twoim ramieniu. Krasnolud sie wtracil.
- Niech spi, zostaw go! Jakies poltora miesiace temu jego wioske u stop wulkanu spalil ogromny cien, przezyl tylko on, przez jakis czas tułał sie aż trafił tutaj i juz tutaj został. Ale dosc gadania pasuje isc spac! Bywaj Armin! - krasnolud wstal i udal sie do swojego pokoju, ty zas zostalas ze spiacym jaszczurem na ramieniu.
// Jest godzina 23:15.
//Otrzymujesz kare: Upojenie alkoholem (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Atrybuty_i_kary#Upojenie_alkoholem)
-
- Dobranoc. - powiedziała trochę niewyraźnie Armin. Spojrzała się na Erena, który spał na jej ramieniu. Wyglądał jakby mu ulżyło, że opowiedział im o swojej przeszłośći. Delikatnie wstała, aby nie zbudzić jaszczura. Szła trochę chwiejnym krokiem do schodów. Ostrożnie weszła na górę. Zaczęła szukać pokoju numer 4. Gdy go nalazła, podeszła do niego i starała się go otworzyć. Zajęło jej to kilka minut, gdyż nie widziała zbyt dobrze. Kiedy w końcu otworzyła pokój weszła do niego, zamknęła drzwi i położyła się na łóżku. Nie minęła nawet minuta a maurenka zasnęła.
Kiedy zimowe słońce zawitało do jej pokoju, Armin obudziła się. Nie czuła się dobrze, ale też nie czuła się źle. Przez całą noc śniły jej się słowa jaszczura: Nie idź tam, proszę cię, zostań z nami, wszyscy których znałem i kochałem zginęli tam A może to nie była sprawka wulkanu, tylko smoka? Ta sprawa robi się bardziej skomplikowana... Czarnoskóra ogarnęła się i wyszła z pokoju. Zeszła schodami na dół i usiadła przy wolnym stoliku. Musiała się jakoś dobudzić.
-
Gdy siedziałaś troche niewyraźna przy stoliku podszedł do ciebie karczmarz. - Mamy kaca co? Oj nieźle wczoraj popiliście, swoją drogą mocną masz głowe. - zanim zdarzyłaś cokolwiek powiedziec karczmarz poszedl na zaplecze czy raczej kuchnie by wrócić z kuflem pełnym dziwnej zielonkawej substancji. - Masz mała wypij, to postawi cie na nogi. To koktajl ze świeżych warzyw i owoców, samo zdrowie. Zaraz wróci ci energia. - karczmarz uśmiechnął się do ciebie zadziornie po czym przysiadł się. - Co tak opijaliście wczoraj? Jaszczur całą noc przespał na podłodze a z samego ranka wyszedł bez słowa i teraz pracuje w stajni.
-
Armin nie odpowiedziała tylko wzięła kufel do ręki i wypiła kilka głębokich łyków. Bardzo ją suszyło, więc wypiła prawie wszystko.
- Dzięki za koktajl. - powiedziała kobieta życzliwie. - A co do wczorajszej rozmowy to... Eren się otworzył i opowiedział nam co się stało na północy. Powiedział mi, żebym tam nie szła, bo zginę. - czarnoskóra wypiła resztkę picia i spojrzała na karczmiarza. - Czy naprawdę mogę tam umrzeć? Chyba po wybuchu nie jest tam tak źle. Poza ty muszę tam iść. - skierowała te słowa do mężczyzny patrząc na niego pytającym wzrokiem.
-
- No wiesz Eren jest zrozpaczony utrata rodziny do tego był pijany wiec mogl rozne rzeczy gadać. Najlepiej bedzie jak sama sie dowiesz. Mozesz tutaj zostac nie zabronie ci a szczerze mowiac polubiłem cie a mozesz takze isc i sprawdzic co tam sie dzieje, siedzac tutaj nic nie zdziałasz. - karczmarz poklepał cię po ramieniu. - Zrobisz jak uważasz chodz watpie aby było tam wciaz tak niebezpiecznie. Z rogu karczmy usłyszałaś głos niziołka.
- E karczmarz podaj no piwo!
- No cóż moja droga musze wracać do pracy! - rzekl do ciebie karczmarz po czym poszedl nalac piwo.
// Tak btw pisze sie "karczmarza" nie "karczmiarza" :D taka mała uwaga
// Jest 9:00 rano, na zewnątrz świeci słońce, temperatura wynosi 15 stopni Celsjusza, śnieg ktory napadal w nocy stopniał.
-
- Dzięki za wszystko. Do widzenia! - zawołała z entuzjazmem kobieta. Wstała od stołu i odłożyła kluczyk na stół, poprawiła strój i wyszła z karczmy. Słońce próbowało się przebić przez zimowe chmury i nawet mu się to udawało. Armin faktycznie odżyła po koktajlu. Postanowiła jednak pójść w stronę wulkanu. Miała misję, którą musiała wypełnić. Szła żwawym krokiem przed siebie. Rozmyślała o jaszczurze i doszła do wniosku, że są do siebie podobni. Oboje stracili rodziny w tragicznych okolicznościach. A teraz muszą sami sobie radzić, bo nie mają praktycznie nikogo bliskiego koło siebie... Maurenka szła ścieżką cały czas intensywnie myśląć.
-
Szłaś przed siebie jakieś dobre 30 minut po czym usłyszałaś stukot końskich kopyt i hałas wozu, woz był jakiś kilometr za tobą . Jechał z 5 minut aż znalazł się obok ciebie. Woźnica wytrzeszczył oczy widząc dziecko pustyni samotnie wedrujące w strone gór w Hemis. Woźnica miał około 55 lat, ciemne włosy i był ubrany w typowy chłopski ubiór.
- No stój głupcze... - krzyknal na konia. - No co moje stare oczy widzą maurenka samotnie wędrująca w Hemis. Dokąd cię tak nagli eee? Może potrzebujesz podwózki, przydałoby mi się towarzystwo.
Gdy woźnica do ciebie mówił zaczął padać snieg, duże płaty padały z nieba niczym z rozprutej pierzowej poduszki, temperatura gwałtownie spadała.
// Intensywnie pada śnieg (Otrzymujesz karę: Opady atmosferyczne (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Atrybuty_i_kary#Opady_atmosferyczne)), temperatura: 5 stopni Celsjusza.
// Godzina 9:35
-
Armin zasłoniła ręką twarz, ponieważ śnieg zaczął mocno padać. Nie zamierzała iść w taką pogodę na pieszo, więc postanowiła pojechać z mężczyzną. Zmierzyła go wzrokiem i wyglądał na zwyczajnego obywatela miasta.
- Podwózka bardzo by się przydała. - powiedziała wsiadając na powóz. - Zmierzam w okolice wygasłego wulkanu. - dodała czarnoskóra.
-
Mężczyzna wskazał ci ręką wolne miejsce. - W stronę wulkanu mowisz, hmm... Nigdy nie slyszalem aby w okolicy był jakiś wulkan, najprawdopodobnie mowisz o gorach na polnocy. No coz moge cię podwieść co najwyżej pod las ale to i tak polowa drogi. Bo wiesz moja droga te góry są dobre dziesięć kilometrów stąd, las natomiast pięć kilometrów stąd. Trochę czasu nam zejdzie. Przynajmnie mozemy porozmawiać, powiedz mi co taka młoda maurenka robi na Valfden?
Zimowe powietrze i koktajl dobrze zrobiły Armin ponieważ nie miała już kaca.
Tracisz karę: Upojenie alkoholem (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Atrybuty_i_kary#Upojenie_alkoholem)
-
Armin usiadła na wolnym miejscu. Odetchnęła przy tym głęboko, gdyż poczuła, iż kac ją opuścił.
- Przyjechałam tutaj szukać pracy i nowego domu. Ot i cała moja historia. - powiedziała kobieta. Nie lubiła rozmawiać ani o swoich uczuciach ani o swojej przeszłości. - A może pan mi coś o sobie opowie? - spytała się mężczyzny. Nie spodziewała się jakieś wymyśłnej i pełnej zwrotów akcji opowieści od prostego, starszego chłopa.
-
- No cóż wiozłem mleko z mojej wioski do Atusel na sprzedaż i teraz wracam. A powiedz mi po co wybierasz się w góry? Dla odpoczynku? Czy może w jakimś innym nie wiadomym mi celu?
//Opady śniegu się nasiliły
-
Tak jak maurenka przypuszczała. Wywóz mleka. Cóż za fascynujaca historia..
- Chciałam zobaczyć tamte okolice, ponieważ nigdy tu nie byłam. A poza tym słyszałam plotkę, że dzieje sie tam coś niecodziennego. Podobno istota podobna do smoka tam przebywa. - powiedziała Armin patrząc na mężczyznę. Ciekawiło ją jaką reakcję wywoła jej odpowiedź na pytanie woźnicy. Potem zaczęła patrzyłeć na biały śnieg spadający z nieba. ÂŚnieg. Hemis. Jak ja nie lubię tych słów! W ogóle kto wymyślił taką zimną porę roku? Pewnie komuś sie nudziło i pomyślał: O! Niech będzie pora roku, w której cały czas będzie zimno! Jakbym go znalazła, to by trafił do szpitala...
-
- Smoki? Phi... Za dużo bajek się nasłuchałaś dziecko. Gdyby smoki tutaj były już dawno byśmy nie żyli. Ale dość gadania jedźmy bo nas tutaj zasypie.
Jechaliście kilka godzin aż w końcu twoim oczom ukazał się las, wielki nieprzemierzony las. Korony drzew uginały się od ciężaru śniegu. Całość wyglądała dosyć ładnie.
- Tak więc tutaj kończy się nasza wspólna podróz. Bywaj maurenko! - rzekł do ciebie woźnica po czym odjechał.
Zostałaś sama na skraju lasu, tym razem droga przez las nie była porośnieta krzakami lecz miała wydeptaną ścieżkę, widać było że ktoś tędy często chodził.
//Jest 14:51, temperatura waha się w przedziale 2-4 stopnie Celsjusza, śnieg nadal pada.
-
- ÂŻegnaj! - zawołała Armin. Spojrzała na las, przed którym stała. Był cały pokryty białym śniegiem. Zobaczyła też ścieżkę przechodzącą przez niego. Maurenka ucieszyła się w duchu, że nie musi znowu karczować krzaków. Ostatnim razem nie polubiła tego i raczej następnym też nie polubiłaby tego. Poprzednio zaatakowały ją wilki, więc teraz postanowiła mieć broń od razu pod ręką. Wyciągnęła sztylet i weszła do lasu. Szła wydeptaną ścieżką patrząc na rośliny pokryte olśniewającobiałym śniegiem. Gdzieniegdzie śnieg skrzypiał pod stopami czarnoskórej.
-
Gdy Armin wchodziła coraz głębiej w las, jak poprzednio robiło się ciemno. Drzewa skutecznie zasłaniały niebo. Wokół maurenki było pełno wszelakiej roślinności, różne małe zwierzęta przebiegały jej pod nogami i wogóle las tętnił życiem.
-
Dziewczyna postanowiła nie zwracać już uwagi na roślinność i zwierzęta, które żyły w lesie, tylko skupić się na drodze. Chciała już mieć za sobą tą trasę i być na otwartej przestrzeni. Robiło się coraz ciemniej, a czarnoskóra nie widziała końca swojej wędrówki. Miała oczy dookoła głowy oraz nastawione uszy. Wszystkie jej zmysły zostały wyostrzone. W głowie rodziło się pytanie. Może ten smok to zwykła bujda? Może ten starzec był chory i wymyśił sobie całą tą historię? Może moje starania nie mają żadnego sensu? Eh... Nie mogę tak myśleć. Przynajmniej poznałam miłego karczmarza, Erena i Sorusa. Zawsze miłe wspomnienia. Maurenka uśmiechnęła się lekko i dalej szła coraz ciemniejszym lasem.
-
Szłaś tak przed siebię mając na uwadze każdy nawet najmniejszy odgłos lecz póki co narazie nic nie miało ochoty cię zaatakować. Po przejściu około kilometra który wydawał ci się nieskończenie długą drogą wyszłaś na małą otoczoną wokół drzewami leśną polankę, na środku znajdowało się małe jeziorko prawdopodobnie tutaj wszystkie zwierzęta gasiły pragnienie. Armin mogła tutaj ugasić swe pragnienie lub kontynuować drogę dalej w stronę gór.
-
Czarnoskóra postanowiła chwilę odpocząć przy jeziorku. Podeszła do niego i usiadła. Nie była jeszcze mocno zmęczona, ale wolała chwilkę odetchnąć przed dalszą podróżą. Zaczerpnęła wodę ze zbiornika i wypiła kilka łyków. Widziała własne odbicie w tafli wody. Przyglądała się zdeformowanemu obrazowi siebie. Jak zwykle obok niej nikogo nie było. ÂŻycie w samotności ma swoje plusy i minusy... Rozmyślała tak kilka chwil siedząc, a potem rozprostowała kości i wyruszyła w dalszą drogę. W głowie kłębiły jej się różne myśli, ale wolała je tłumić. Chciała, by doszła do gór cała i zdrowa.
-
Armin szła przed siebie, nagle usłyszała ciche wycie wilka, odwróciłaś się i zobaczyłaś za sobą młodego zwierzaka.
Gdy stałaś jak wryta wilk podszedł do ciebie i wywrócił się nogami do góry u twoich stóp, wyraźnie było widać że jest przyjaźnie nastawiony i chce żeby się z nim pobawić. Cała sprawa trochę cię zdziwiła.
-
Czarnoskóra mocno zdziwiła się widokiem młodego, a co najwięcej przyjaznego wilka. Nie wiedziała, czy faktycznie jest on taki miły na jakiego wygląda. Wzięła mały przydrożny kijek i delikatnie przejeżdżała nim po brzuszku zwierzaka. Przezorny zawsze ubezpieczony. Poza tym skąd się tutaj wziął oswojony wilk?
-
Gdy się uważnie przyjrzałaś zauważyłaś że szczenie ma około tygodnia życia za sobą. Wydawało się być wyraźnie rozbawione twoimi poczynaniami. Szczeniak był młody przez co nie bał się ciebie.
-
Armin zdawało się, że młody wilczek ma pokojowe zamiary. Przyklękła przy nim i zamiast patykiem, zaczęła swoją ciemną dłonią łaskotać wilczka po brzuszku. Widać było, że małe zwierzątko polubiło zabawy z maurenką. Był on ciemnoszary, a brzuszek miał tak biały jak śnieg w czasie hemis. Miał małe czerwone oczka, które patrzyły na kobietę z zaciekawieniem i radością.
- Mały co ty tutaj robisz? I to jeszcze sam? - spytała kobieta, ale raczej nie oczekiwała odpowiedzi od zwierzęcia. Głaskała tak wilczka i chyba pierwszy raz od straty swojej rodziny poczuła, że ktoś się prawdziwie cieszy z tego, że Armin po prostu obok niego jest. Jakby się cieszył tylko z istnienia czarnoskórej.
-
Wilczek cicho zaskomlał po czym polizał cię po ręce. Widać było że jest zadowolony z zadawanych mu pieszczot.
//Wszystko ustaliłem z Isentorem więc jak chcesz możesz go sobie zabrać i później oswoić :D
-
//Wielkie dzięki :)
Armin nie zauważyła innych zwierząt ze stada, więc postanowiła zaopiekować się małym wilczkiem. Wzięła go na swoje zwinne, kobiece ręce i ruszyła przed siebie. Rozbawiona maurenka nie czuła się teraz tak samotna jak wcześniej. Miała teraz swojego małego kompana. Cały czas szła wydeptaną drogą na północ. Broń na razie miała schowaną, ale nigdy nie wiadomo co się za chwilę stanie.
- Jakby cię nazwać? - spytała kobieta samą siebie. - Napewno nie nazwę cię Puszek czy jakoś tak. Musisz mieć ładne, ale też dostojne imię. Może Ares? Armin i Ares. Haha! Jak to pięknie brzmi. No to od teraz będziesz się wabić Ares. Podoba ci się? - po całym skończonym monologu czarnoskóra spojrzała na wilczka, a on jakby się uśmiechnął.
-
Szłaś dalej przed siebie, nawet nie spostrzegłaś się a już wydostałaś się z lasu. Twoim oczom ukazała się ogromna pokryta śniegiem góra, miała jakieś 2000 metrów wysokości, nie była zakończona jak każda góra czubkiem lecz płasko charakterystycznie dla wulkanu. Od góry dzieliły cię jakieś trzy kilometry. U stóp góry zauważyłaś pas spalonych domków i stajni, pełno ruin domów, jedna stodoła przykuła twoją uwage gdyż nie wyglądała na spaloną. Przyszło ci na myśl że pasowałoby ją zbadać. ÂŚnieg przestał padać zaś temperatura zaczęła się podnosić.
//Jest godzina: 16:02.
//ÂŚnieg przestał padać (Nie działa już na ciebie kara: Opady atmosferyczne (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Atrybuty_i_kary#Opady_atmosferyczne)) Temperatura: około 9 stopni Celsjusza.
-
Armin patrzyła na niespaloną stodołę. Wyglądała normalnie, więc postanowiła do niej wejść, bo innej opcji na razie nie widziała. Szła przez powoli topniejący śnieg. Wilczek wyskoczył z rąk kobiety i beztrosko biegał dookoła niej. Oboje widzieli ogromną górę, która okazała się być nieczynnym wulkanem. Wulkan przykryty śniegiem. Jakie to jest genialne. Kiedy czarnoskóra znalazła się przy stodole przystanęła na chwilę i uspokoiła Aresa.
- No dobra mały, teraz trzeba się grzecznie zachować - zwierzak stanął spokojnie koło jej nogi. Armin ostrożnie uchyliła drzwi i weszła do środka.
-
W srodku panował półmrok, na środku paliło się miniaturowe ognisko. Stodoła nie była wielka zaledwie 15 m2 w kształcie prostokąta. Gdy weszłaś do środka usłyszałaś głos.
- Kto tam? Proszę odejdź! Nie zabijaj mnie!
Gdy podeszłaś bliżej zobaczyłaś starszego mężczyznę, miał z 70 lat, widać było że siwizna już dawno dotknęła jego głowy, ubrany był w przeciętny strój czyli koszulę i spodnie, z tym że były mocno potargane.
Wilczek podbiegł do niego i ułożył się u jego nóg by ogrzać się przy ogniu, mężczyzna spojrzał na niego beznamiętnym wzrokiem.
-
- Spokojnie, nie zamierzam pana zabić. - powiedziała stanowczym, lecz spokojnym głosem maurenka. - Chciałam tylko się ogrzać i odpocząć, to wszystko. - dodała Armin patrząc na starszego mężczynę. Był siwy i wyglądał na niezbyt bogatego człowieka. ÂŚwietnie, kolejny starzec. Ja to chyba mam do nich szczęście... - Nazywam się Armin, a to jest Ares. - wskazała na wilczka, któremu było bardzo wygodnie przy ogniu.
-
- Tak więc prosze, usiądź! Bardzo ładny wilczek, skąd go wzięłaś? Co robisz w tym miejscu? Od tragedii nikt tu nie zaglądał!
Mężczyzna pogłaskał wilka po głowie. Widać było że mężczyzna bardzo się cieszył z waszej obecności.
-
Armin była lekko zdziwiona entuzjazmem mężczyzny. Uśmiechnęła się i zaczęła mówić:
- Spokojnie, wszystko po kolei. - zgasiła duży zapał staruszka. - Jestem tutaj, bo doszły mnie słuchy, że kręci się tutaj niecodzienne stworzenie, na przykład takie jak smok. Zamierzam bliżej przyjrzeć się tej sprawie. - wytłumaczyła na spokojnie kobieta. - A Aresa znalazłam w lesie, chociaż można powiedzieć, że to on znalazł mnie. - po tych słowach maurenka przykucnęła przy wilczku i zaczęła go powoli głaskać. - A pan tutaj mieszka? I o jakiej tragedii pan mówi? - spytała się mężczyzny.
-
- Czyli pewnie nie wiesz ale jakis czas temu była tutaj dość duza wioska, a to stodola to wszystko co po niej zostalo. Teraz juz tutaj mieszkam lecz przed katastrofą byłem zwykłym rolnikiem z miasta Atusel, jak zwykle przywoziłem tutaj jaszczurom towary na sprzedaż, wlasnie uzgadniałem wszelkie formalnosci z tutejszym magazynierem, gdy nagle nad wioska pojawil sie wielki cien i spowił wioske w plomieniach, trwało to zaledwie sekundy, jakims dziwnym trafem ta stodola nie splonela. - mezczyzna po dlugiej wypowiedzi ponownie poglaskał wilka. - Jaki on slodki! Mowisz o smokach, o istotach ktore znać tylko z legend. Jeśli masz dosc odwagi mozesz wejsc na szczyt góry a ja w tym czasie chętnie zaopiekuje się małym.
-
Armin przemyślała propozycję mężczyzny.
- Mam zamiar pójść na szczyt i również mam zamiar wrócić przed północą, więc wyruszę na samą górę. - powiedziała do staruszka. - Cieszę się, że możesz zaopiekować się Aresem. Podeszła do wilczka i pogłaskała go po brzuszku. Wstała i skerowała się do wyjścia. - Do zobaczenia wkrótce! - zawołała do nowo poznanego i wyszła ze stodoły z zapasem pozytywnej energii. Starała się znaleźć ścieżkę prowadzącą na szczyt wulkanu.
-
Gdy wyszlas ze stodoły twe oczy skierowaly sie w prawo na gore, przygladalas sie uwaznie. Niestety nie zauważył nigdzie scieżki wszak to góry, niezbadane terytorium, za to w oczy rzuciły ci się kolejne półki skalne które układały się do siebie równolegle. Coż czekała cię wspinaczka.
-
Armin przeszła kilka metrów w prawo i weszła na pierwszą skalną półkę. Wyglądały dość solidnie, więc maurenka nie obawiała się upadku z wysokości. W kilku miejscach pozostał śnieg, ale w górach to normalne. Wspinała się i przeskakiwała, gdy była taka potrzeba. W końcu była akrobatką i była bardzo wysportowana. Trudziła się tak prze zdłuższy okres czasu. Myślała tylko o dobrnięciu do celu - na szczyt góry.
-
Przebyłaś jakieś 500 metrów wzwyż, po czym zmeczyłaś sie. Gdy weszlas na wieksza polke skalna zobaczylas mają jaskinię. Podchodzac blizej dostrzeglas w srodku kupke patykow i dwa krzemienie. Zaczyna sie zciemniać.
// Jest godzina 18:15. Temperatura na zewnatrz wynosi 0 stopni Celsjusza.
-
Armin postanowiła wejść do jaskini. Było w niej ciemno, ale zamierzała oświetlić i rozgrzać ją rozpalająć ogień. Kobieta kucnęła i zaczęła pocierać o siebie dwa krzemienie. Po kilku próbach udało jej się uzyskać mały płomyk, ale nie wiedziała, czy starczy jej to na długo. Próbowała się ogrzać tym czym miała. Jaskinia nie zachwycała swym wyglądem, ale czarnoskórej to nie przeszkadzało. Cieszyła się z tego co miała.
-
Siedziałaś jakąś godzine przy ogniu i mogłoby to trwać o wiele dłuzej gdyz kupka patykow palila sie bardzo powoli było ci bardzo przyjemnie ponieważ maureni z natury lubują ciepło lecz niestety wredny zimowy podmuch wpadł do jaskini gasząc ogień i owijając ciebie szalem chłodu.
// Jest godzina 19:05, na zewnatrz robi się tzw."szarówka" (innymi słowy ściemnia sie)
-
- Dzięki wietrze za popsucie mi nastroju. - powiedziała Armin oschłym głosem. Było jej miło i przyjemnie, gdy podły podmuch wiatru zgasił płomyk. Czarnoskóra zadrżała z fali chłodu, ale miała coś do zrobienia. Nadal musiała wspiąć się na szczyt góry. I musiała znaleźć tego tajemniczego stwora... Dziewczyna wstała i wyszła z jaskini. Poczuła zimno, ale determinacja i adrenalina dodawały jej ciepła. Skręciła i znów pnęła się w górę, dzięki wytrzymałym półkom skalnym.
-
Gdy Armin miała zamiar zacząć się wspinać, zauważyła że po jej prawej, polki skalne tworzą swoistą ścieżke która zdaje sie bieg wokol gory. Moze wspinac sie lub isc wygodnie sciezka.
-
Armin spojrzała na ścieżkę i postanowiła, że dalej nie będzie się wspinać, tylko swobodnie przejdzie sobie dróżką. Przeszła na ścieżkę i zaczęła iść żwawym krokiem. Miała już dość zimna, tej góry oraz hemis. Bardzo chciała rozwiązać już całą tą dziwaczną sprawę. Aby droga milej jej minęła rozmyśłała o tym co będzie robić w domu po swojej wyprawie. Jak będzie się bawić z Aresem? I jaki będzie finał jej trudu.
-
Szłaś tak dobre kilkanaście minut aż w końcu stanęłaś ponownie przed sciana prowadzaca do gory. Pozostało jeszcze jakieś 500 metrów do szczytu.
Jest 19:25.
-
Maurenka popatrzyła w górę i trochę przejęła się wysokością góry. Nie miała lęku wysokości, ale też nie czuła się swobodnie. Spróbowała wspinać się na ściankę, chociaż wiedziała, że to trudne zadanie. Zaczęła pnąć się w górę, do samego szczytu.
-
Udało ci się wspiąć na szczyt który wyglądał tak.
(http://vignette2.wikia.nocookie.net/gothic/images/2/21/Siedziba_Feomathara1_%28by_Cassidy005%29.jpg/revision/latest?cb=20110508120415&path-prefix=pl)
(http://vignette3.wikia.nocookie.net/gothic/images/e/e4/Siedziba_Feomathara2_%28by_Cassidy005%29.jpg/revision/latest?cb=20110508120416&path-prefix=pl)
Był to okrąg otoczony wystajacymi kamiennymi kolcami o średnicy 100 metrów.
Znajowałaś się na skałach, byłaś zafascynowana widokiem, coś kazywało ci wejść wejść do srodka przez wneke znadujaca sie trzy metry od ciebie po lewej.
// Jest godzina 20
-
Armin odetchnęła świeżym, górskim powietrzem. Uśmiechnęła się sama do siebie, ponieważ w końcu dotarła na szczyt. Była bardzo uradowana w duchu. Patrzyła z niekłamaną fascynacją na kolce z kamienia. Były one ogromne, maurenka czuła się przez nie jak mała mróweczka. Czarnoskóra lekko zlewała się z nocą i ciemnym kamieniem. Nic ciekawego nie przykuło jej uwagi, oprócz jednej wnęki, które prowadziła do środka. Postanowiła tam wejść i rozejrzeć się. Wszak nie miała innego pomysłu. Skierowała się do wcześniej obranego celu i wolnym chodem weszła do wnęki.
-
Gdy tylko weszłaś do środka, twym oczom ukazał się on.
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/5/5f/Bestiariusz_czerwony_smok.jpg)
Ogromny, długi na 40 metrów, czerwony, smok. Stał na środku okręgu. Gdy tylko go zobaczyłaś wmurowało cię. Nie mogłaś się ruszyć, nie wiedziałaś czy to przez strach, czy poprostu smok tego nie chciał. Po chwili przemowił do ciebie w marantowym (ludzkim) języku.
- TAKA ODWAGA! TAKIE MALEĂSTWO! SAMOTNIE ZAPUSZCZAĂ W GĂRY? NIEROZWAÂŻNE! ALE DOBRZE ÂŻE PRZYBYÂŁAÂŚ CORKO INNOSA! - gdy smok do ciebie przemawiał, po całym twoim ciele przeszły ciarki.
-
Armin stała jak słup soli. Oniemiała z wrażenia. Okazało się, że mistyczne stworzenie, smok, naprawdę żyje na górze. Stwór miał czerwoną barwę łusek i mądre spojrzenie. Jego głos przeszywał maurenkę na wskroś i dostawała przez niego dreszcze. Jego ogromne skrzydła spokojnie leżały wzdłuż jego ciała. Wielkie łapy delikatnie muskały ziemię, jakby nic nie warzyły. Ogon smoka był bardzo długi i był pokryty ostro zakończonymi łuskami. Kiedy przemówił ludzkim głosem, czarnoskóra była pod jeszcze większym wrażeniem.
- T-ty istniejesz. - wydukała Armin. Cały czas była pod wpływem szoku. Chciała powiedzieć coś więcej, ale po prostu odebrało jej mowę. Kiedy się trochę uspokoiła zaczęła nawiązywać kontakt ze smokiem.
- Witam! - dziewczyna ukłoniła się. - Nazywam się Armin i przysłał mnie tutaj starzec, który chciał zobaczyć ciebie. Pamięta on dobrze opowieść o 'Ostatnim gniewnym', kiedy to odbyła się wielka bitwa pomiędzy Innosem a Beliarem. - kiedy kobieta skończyła swoją wypowiedź odetchnęła z ulgą.
-
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/5/5f/Bestiariusz_czerwony_smok.jpg)
Smok pokrecil glową, kiwnal na znak ze rozumie po czym rzekł do ciebie.
- WIEM JAK SIĂ ZWIESZ DZIECKO! WIEDZIAÂŁEM TAKÂŻE ÂŻE TWOJA WYTRWAÂŁOÂŚĂ POZWOLI CI TU DOTRZEĂ! WIEDZIAÂŁEM ÂŻE PRZYBĂDZIESZ! MAM NADZIEJĂ ÂŻE MI POMOÂŻESZ! ZANIM COKOLWIEK POWIESZ MUSZE CIE OSTRZEC, MOZESZ POMĂC MI LUB STARCOWI, TYLKO JEDNEMU NA RAZ. O CĂRKO INNOSA WIEDZ ÂŻE BEDE MIAÂŁ CIE CZYM WYNAGRODZIĂ! - wskazal ci lapa sterte zlota za soba. - ZAWSZE JESTEM PRZYGOTOWANY! DECYDUJ MÂĄDRZE!
-
Armin była zaskoczona odpowiedzią i propozycją smoka. Nie wiedziała co o tym myśleć. Jak to każda kobieta musiała się najpierw o wszystko zapytać:
- A jeśli chciałabym pomóc tobie to co bym musiała zrobić? - z ciekawocią spytała się stworzenia.
-
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/5/5f/Bestiariusz_czerwony_smok.jpg)
- O DZIECKO PUSTYNI! DOPĂKI SIĂ NIE ZDECYDUJESZ NIE MOGE POWIEDZIEĂ CI ZBYT WIELE. SAMA KREUJESZ SWE LOSY I MUSISZ WYBRAĂ! LECZ ZWAÂŻ NA TO ÂŻE CAÂŁY CZAS PODRĂÂŻY LOS BYÂŁ CI PRZYCHYLNY! POWIEM CI TYLE: POMOÂŻESZ MI PRZYWRĂCIĂ PORZÂĄDEK! - słyszac ostatnie słowa przeszył cię mocny dreszcz ktory po chwili rozlał się po twoim ciele przyjemnym ciepłem. - POMAGAJÂĄC MI ZYSKASZ WIĂCEJ NIÂŻ MOÂŻE DAĂ CI KTOKOLWIEK INNY! JA PRADAWNY SMOK, CZY STARY GÂŁUPIEC? - gdy smok wypowiadał do ciebie ostatnie dwa zdania w jego słowach czułaś moc, nie wiadomo dlaczego czułaś jak cię otacza. Ponownie wryło cię w ziemię i nie mogłaś się ruszyć. Cos w glebi serca podpowiadalo ci ze starzec ma niecne zamiary.
-
Armin po raz kolejny przeszył dreszcz. Poczuła też otaczającą ją moc. Nie umiała tego wytłumaczyć. Pomyślała przez chwilę i odpowiedziała stworzeniu:
- Dobrze, pomogę ci. Pomogę ci w przywracaniu porządku na tym świecie. - oznajmiła czarnoskóra. Wydawało jej się, że smok ma lepsze i szlachetniejsze zamiary od staruszka. - Powiedz mi tylko co mam zrobić. - dodała po chwili namysłu kobieta.
-
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/5/5f/Bestiariusz_czerwony_smok.jpg)
- SPOKOJNIE DZIECKO, NA WSZYSTKO PRZYJDZIE CZAS! NAJPIERW PODDAM CIĂ ZAGADCE ABY SPRAWDZIĂ TWOJE INTENCJE! POÂŹNIEJ BEDZIESZ MOGÂŁA MI ZADAWAĂ PYTANIA!
Smok zionął ogniem na 3 metry przed twoimi nogami, twoim oczom ukazał się płonący prostokąt o wymiarach 5 metrów szerokości i 2 metry długości. Gdy smok zaczął swą opowieść płomienie animowały wydarzenia z niej.
- ÂŻYÂŁO KIEDYÂŚ DWĂCH WOJOWNIKĂW. PIERWSZY Z NICH BYÂŁ SZLACHETNY, ODZIANY W CZERWONÂĄ NICZYM PÂŁOMIENIE ZBROJĂ Z RUDY. DRUGI ZAÂŚ BYÂŁ NIKCZEMNY, ODZIANY W PONURÂĄ NICZYM NOC ZBROJĂ Z CZARNEJ RUDY. PEWNEGO RAZU SPOTKALI SIĂ I DOSZÂŁO MIĂDZY NIMI DO WALKI. PODCZAS TEJÂŻE BĂJKI CZERWONY DOTKLIWIE RANIÂŁ CZARNEGO PO CZYM ROZESZLI SIĂ. MINELO DUÂŻO CZASU. CI SAMI DWAJ WOJOWNICY SPOTKALI SIĂ PONOWNIE I ZNĂW DOSZÂŁO DO WALKI. RYCERZE WALCZYLI MIĂDZY SOBÂĄ ZACIEKLE, AZ TU NAGLE NIE WIADOMO SKAD NADSZEDÂŁ WOJOWNIK ODZIANY W ZBROJE Z NIEBIESKIEJ RUDY. ZABIÂŁ TENÂŻE WOJOWNIK OBU RYCERZY PO CZYM POPEÂŁNIÂŁ SAMOBĂJSTWO. TAK WIEC MOJE DROGIE DZIECKO PUSTYNI DO CZEGO NAWIÂĄZUJE TA OPOWIEÂŚĂ? - gdy smok skonczyl mowic przestałaś się wpatrywać w plomienie gdyż te znikły.
-
Armin wysłuchała referatu smoka i zaczęła intensywnie myśleć. Dwóch wojowników walczą ze sobą - dobry i zły. Potem znów i przychodzi trzeci i zabija wszystkich, również siebie. I do czego to nawiązuje? Czarnoskóra stała nieruchomo przez dłuższą chwilę, a kiedy ją olśniło, śmiało otworzyła buzię i zaczęła mówić:
- Myśle, że nawiązuje to do mitologii marantu. - powiedziała maurenka i zaczęła rozwijać swoją myśl. - Chodzi o wojny pomiędzy bogami. Innos to ten w czerwonej zbroi, Beliar w czarnej, a Adanos w niebieskiej. - rzekła kobieta. - Ten 'głupi' starzec opowiedział mi tą historię. Czyli to wszystko nie było zwykłym zbiegiem okoliczności... - dodała czarnoskóra. Spojrzała na smoka czekając na jego dalsze kroki.
-
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/5/5f/Bestiariusz_czerwony_smok.jpg)
- TAK ARMIN! ZGADÂŁAÂŚ! SLUCHAJ WIEC! NIE MOÂŻESZ NIKOMU ZDRADZIC ZE MNIE SPOTKALAS I JAK SIE NAZYWAM! A MIANOWICIE JESTEM FEOMAR! PRZYBYÂŁEM DO MARANTU NA POLECENIA INNOSA CZY JAK WY GO NAZYWACIE... ZARTATA. KTOÂŚ WZYWA DO TEGO ÂŚWIATA CIENIE I INNE DEMONY. KTOÂŚ UWALNIA JE Z OTCHÂŁANI. TA WIOSKA PONIZEJ, SPALILEM JA, TO BYLI SÂŁUDZY ZÂŁA. SLUZYLI ONI MROCZNYM BOGOM, PROBOWALI ONI PRZEPROWADZIC RYTUAL. ALE TO NIE WAZNE, DO CIEBIE NALEZY UDAC SIE NA POLNOC, TAM WYCZUWAM MROCZNA MOC, ZA MNA JEST WYJSCIE, MASZ ODSZUKAC I ZABIC MROCZGO MAGA I JEGO EWENTUALNE SÂŁUGI!
-
Armin wysłuchała smoka. Była uradowana z faktu, iż znała rozwiązanie zagadki. Ukłoniła się ponownie przed zleceniodawcą i powiedziała:
- Zrobię co w mojej mocy, by pokonać mrocznego maga. - czarnoskóra skierowała się do wyjścia. - Przyjdę tutaj kiedy skończę się użerać z czarodziejem. - dodała po chwili kobieta i zniknęła wchodząc do wyjścia. Kierowała się na północ, czyli tam gdzie wskazał smok.
-
Jak sie okazało z tej strony góry była stroma sciezka prowadzaca w dol, wychodzac zauwazylas pochodnie, wzielas ja gdyz bylo juz bardzo ciemno.
Otrzymujesz:
Nazwa: Pochodnia
Opis: Najzwyklejsza w swiecie pochodnia, używa sie jej do oswietlania sobie drogi.
Wartość: 1 grzywna
// Jest godzina 21
Jesli chcesz uzyc pochodni musisz ja podpalic :)
-
Armin wzięła pochodnię, była ona zwyczajna, bez żadnych ulepszeń. Niestety maurenka nie mogła jej zapalić. Zaczęła szukać wokół siebie jakiś kamieni. Nie bardzo chciała iść stromą ścieżką w dół, ponieważ mogłaby sobie coś złamać.
Pozyskuję:
Nazwa: Pochodnia
Opis: Najzwyklejsza w swiecie pochodnia, używa sie jej do oswietlania sobie drogi.
Wartość: 1 grzywna
-
Rozgladajac sie wokół znalazlas dwa krzemienie.
-
Armin podniosła krzemienia i próbowała rozpalić płomień na pochodni. Po kilku próbach udało jej się rozpalić ogień. Mocno trzymała pochodnię w prawej ręce. Szła ścieżką oświetlając sobie drogę ciepłym i miłym światłem. Schodziła w dół bardzo ostrożnie, gdyż ścieżka była stroma.
-
Szłaś spokojnie na dół, nic specjalnego się nie działo.
-
Armin szła dalej ścieżką. Szczerze mówiąc była już lekko znudzona tylko posuwaniem się do przodu. Nic na razie się nie działo, chociaż już niedługo czarnoskóra miała stoczyć wwalkę z siłami mroku. Jest to trochę dziwne, gdyż maurenka wyznawała Rashera, ale kto by się przejmował wiarą, kiedy można zarobić sporą sumkę.
-
Zeszłaś na dół. Szłaś wydeptanym szlakiem, chyba z kilka kilometrów, dotarłaś do gęsto porosnietego drzewami lasu. Noc była piękna, ksiezyc lśnił.
// Jest godzina 23. Temperatura nieznacznie sie podniosla do 4 stopni Celsjusza.
-
Kobieta doszła do lasu, który był spowity mrokiem, lecz w niektórych miejscach można było zauważyć blask księżyca odbijający się w liściach. Armin weszła do lasu z niechęcią. Ostatnio musiała karczować krzewy, a to nie spodobało jej się. Oświetlała sobie drogę pochodnią i żwawym krokiem szła przed siebie.
-
Przeszłaś jakieś 100 metrów aż nagle coś po prawej przykuło twoją uwagę. Na białym śniegu błyszczała krew, duża ilosc? Niekoniecznie. Był to krwawy ślad powstały w wyniku ciagniecia po sniegu jakiejs zywej istoty, wyrażnie było widać ze to ludzka krew. ÂŚlad ciagnal się wgląb lasu po twojej prawej.
-
Armin skręciła w prawo i zaczęła iść szlakiem wytyczonym przez ślady krwi. Nie wiedziała kto była ofiarą, ani kto był łowcą. Przypuszczała, że mag mógł maczać w tym palce. Szła tak wgłąb lasu, a pochodnia oświatlała jej drogę.
-
Doszłaś do miejsca w którym zobaczyłaś podziemna jaskinię.
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/d/d4/Cave_by_tomycase-d779dle.png)
ÂŚlady ciągnęły się wgłab.
// Jest godzina 23:30.
-
Krew doprowadziła Armin do podziemnej jaskinii. Postanowiła wejść do niej i zbadać jej wnętrze. Pochodnia jeszcze się paliła i dawała maurence przyjemne ciepło. Im bardziej zapuszczała się wgłąb, tym bardziej kobieta czuła się nieswojo.
-
Weszłaś do jaskini, przeszlas kilka metrów po czym dotarłaś do rozdrozy. Moglas isc w lewo lub w prawo.
-
Armin stała na rozstaju dróg w ciemnej jaskinii. Maurenka postanowiła iść w lewo, i tak zrobiła.
-
Szlas chwilke po czym na końcu korytarza rzuciły ci sie w oczy zwłoki maurena, oparte o sciane. Widoczne byłe to że wykrwawił się od ciosu ostrzem w brzuch. Podeszlas blizej, nie zauważyłaś skrytego w mroku szkieleta.
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/d/d8/Szkielet.jpg)
1xSzkielet (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Szkielet)
Kosciej rzucił sie na ciebie, chcac ugodzic cie sztyletem w pierś.
// Szkielet znajduje sie 2 metry od ciebie.
Dzierży mosiezny sztylet.
Nazwa broni: Sztylet
Rodzaj: sztylet
Typ: jednoręczny
Ostrość: 13
Wytrzymałość: 15
Opis: Wykuty z 0,45kg mosiądzu o zasięgu 0,3 metra.
-
Armin została przyparta do ściany przez bezmózgiego kościotrupa. Szkielet chciał ugodzić maurenkę sztyletem w klatkę piersiową. Kobieta mocnym kopnięcem odsunęła przeciwnika od siebie. Szybkim ruchem wyciągnęła oburęczny miecz i trafiła kościotrupa w głowę. Szkielet przewalił się i lekko się poruszał. Czarnoskóra stanęła nad nim i mocnym uderzeniem ponownie trafiła przeciwnika w czaszkę. Teraz szkieket był martwy na wieki. Dziewczyna odetchnęła z ulgą i podeszła do zwłok maurena. Chciała im się dokładnie przyjrzeć.
-
Był to młody mężczyzna okolo 18 lat. Na brzuchu mial gleboki otwor po sztylecie szkieleta, zmarl prawdopodobnie przez wykrwawienie. Nic specjalnego nie rzucilo ci sie w oczy.
-
Co tutaj robił młody mężczyzna, i to jeszcze mauren? Armin rozprostowała się i poszła dalej, w stronę w którą wcześniej podążała.
-
Wrocilas do rozdroza. Masz mozliwosc isc prosto lub w prawo na zewnatrz.
-
Maurenka poszła prosto. Chciała dokładnie zbadać całą jaskinię.
-
Szłaś, szłaś az dotarłaś do... Uwaga, kolejnego skrzyzowania. Ponownie moglas isc w lewo lub prosto.
-
Maurenka ponownie poszła w lewo. Miała już dość skrzyżowań tak samo jak karczowania lasu.
-
Szlas przed siebie. Az tu nagle tobie na przeciw wyszło dwóch maurenów. Jeden momentalnie rzucił się na ciebie z lapami probujac cię złapac z okrzykiem.
- Chodź tu ślicznotko! - zdezorientowana dałaś mu się złapać. W tym czasie drugi stał i palił skręta z bagiennego ziela.
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/7/71/Bestiariusz_kultysta.jpg)
2xKultysta (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Kultysta)
Zaczelas sie szarpac.
// Jeden cie trzyma zaś drugi jest oddalony o 4 metry.
-
Armin zaczęła się szarpać w rękach kultysty. Momentalnie stanęła nieruchomo i powiedziała:
- ÂŚlicznotka nie chce się z tobą bawić. - zabrzmiał oschły głos maurenki. Zwinnym ruchm nadgarstka uwolniła ukryte ostrze i przejechała nim po brzuchu napastnika. Mężczyzna odsunął się i złapał się za ranę. Natychmiastowo jego strój zabarwił się czerwoną krwą. Mauren rozzłościł się i popatrzył złowrogim wzrokiem na dziewczynę. Kobieta wyjęła miecz z pochwy i trzymała go przed sobą. Napastnik pochwycił swoją broń i podbiegł do Armin, lecz ona uskoczyła w bok i wbiła miecz głęboko w brzuch. Mężczyzna osunął się na ziemię wykrwawiając się na śmierć. Po chwili przeciwnik przestał się ruszać. Czarnoskóra skierowała się do drugiego kultysty.
- Może ty też chcesz się ze mną pobawić? - spytała zadziornie kobieta trzymając w ręce miecz.
-
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/7/71/Bestiariusz_kultysta.jpg)
Pozostało: 1xKultysta (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Kultysta)
Kultysta dopalił skręta. Wyjal miecz z pochwy.
- Graj muzyko! - rzucil do ciebie, biegnac w twoja strone z mieczem.
-
Armin pochwyciła swój miecz i również zaczęła biec w stronę przeciwnika. Kiedy on miał już ją ugodzić w pierś, ta kucnęła i przejechała swoją bronią po nogach kultysty. Mężczyzna przeleciał nad kobietą potykając się o nią. Dziewczyna podeszła do niego, zrobiła zamach i chciała wbić ostrze w klatkę piersiową maurena, ale ten zablokował cios mieczem. Oboje siłowali się tak przez chwilę, ale Armin była bardziej uzbrojona i uwolniła ukryte ostrze. Wbiła go w brzuch mężczyzny. Kiedy on przeżywał męczarnie, puścił swoją broń, a kobieta dokończyła swoje dzieło wbijając swój miecz w klatkę piersiową. Mężczyzna przez chwilę patrzył kobiecie w oczy, a następnie przestał oddychać. Dziewczyna wstała, wzięła swoje bronie i skierowała się tam, gdzie jeszcze nie była.
-
Kultysta zmarł.
// Czyli gdzie dokladnie poszlas?
-
// No tam dalej za kultystami.
-
Armin szła przed siebie, niestety po 10 metrach tunel konczył się sciana. ÂŚlepa uliczka.
// Jest godzina 0:00
-
Armin skierowała się w stronę powrotną i doszła do skrzyżowania. Teraz poszła w przeciwną stronę niż wcześniej.
-
Armin skreciła w lewo, szła kilka metrów aż wkońcu stanęła przed sciana. Była inna niż wszystkie gdyż była ozdobiona licznymi żłobieniami. Na srodku sciany był mały otwór o wielkosci 2 centymetrów w kształcie trojkata.
-
Armin pomyślała, że jakiś trójkątny przedmiot musi otwierać jakieś tajemne przejście. Fakt, że niczego takiego nie znalazła. Zaczęła chodzić wszystkimi ścieżkami szukająć tego przedmiotu. Przeszukiwała również zwłoki swoich przeciwników.
-
// Po kolei, opisz gdzie chodzisz, co robisz itd.
-
Najpierw Armin zaczęła przeszukiwać kultystów. Każdego bardzo dokładnie.
- Niestety już się ze mną nie pobawicie... - westchnęła kobieta.
-
Gdy przeszukiwałaś kultystów znalazłaś upragniony kluczyk. Mały trójkątnie zakonczony.
Nazwa: Mały trójkątny kluczyk
Opis: Mały kluczyk zakończony w ksztalcie trojkata.
-
Zadowolona Armin wzięła trójkątny kluczyk do ręki i zaczęła wracać do ukrytego wejścia. Kiedy do niego doszła delikatnie włożyła w miejsce kluczyk. Okazało się, że pasował on do wnęki. Teraz kobieta czekała na rozwój wydarzeń.
-
Coz nic sie nie stalo gdyz kluczyk sam sie nie przekrecil.
-
Armin nie miała nigdy styczności z ukrytymi rzeczami, więc nie wiedzała co zrobić. Kobieta przekręciła kluczyk.
-
Coś strzeliło i nagle kamienna ściana zaczęła się obracać. Szło jej to dosc wolno. W końcu brama była przekrecona do pozycji 90 stopni ukazujac tym samym po swoich bokach przejscie.
-
Armin przeszła przez przejście szykując ukryte ostrze.
-
Weszłaś, szlaś chwile. Tunel zakrecil w prawo pod katem 90 stopni, przyczailas sie i spojrzalas wglab. Twym oczom ukazało się laboratorium. Rózne fiolki wypelnialy tamtejsze stoły, wszelakie księgi byly porozrzucane po calej sali. Ale twoj wzrok najbardziej przykuj wielki portal.
(http://static.eclypsia.com/public/upload/cke/Games/Elder%20Scrolls/Oblivion/Oblivion/TES_IV_Oblivion.jpg)
// Nie zwracaj uwagi na otoczenie portalu, wciaz jestes w jaskini.
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/f/f4/Bestiairusz_czarny_mag.jpg)
Przed portalem stał czarny mag i coś mamrotal pod nosem, wymachiwal rekami, ogolnie zachowywal sie podejrzanie.
Po chwili z portalu wyłonił się on. Wielki piekielny ogar prosto z otchłani.
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/4/4a/Bestiariusz_ogar_z_otchlani.jpg)
1xOgar z otchłani (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Ogar_z_otch%C5%82ani)
Czarny mag zdziwil sie tym ze gdy tylko ogar wyszedl z portalu, pobiegl wglab korytarza. Stwierdzil ze ma to gdzies i wrocil do swego rytualu. W tym czasie ogar wyczul cie i szarzuje. Za minute bedzie na zakrecie i cie zobaczy a wtedy bedzie probowal ugryzc.
// Zważ na to iż jest to przeciwnik drugiej kategorii.
-
Maurenka mocno się przeraziła stworem i faktem, że biegnie w jej stronę. Był on ogromny i w dodatku miał dwie głowy, które ziały ogniem. Wyglądały jakby wyszły z czeluści piekelnych. Na grzbiecie ostre kolce, w paszczy niosące śmierć kły, a na łapach długie pazury. Czarnoskóra zaczęła uciekać przed ogarem. Przykucnęła w jednym tunelu i przygotowała przed sobą swój miecz. Kiedy bestia przybiegła do niej przejechała ostrzem po nogach zwierzęcia. I zaczęła uciekać w innym kierunku, by jakoś zdezonrientować przeciwnika.
-
// Mogłaś go ubić w jednym poscie przy pomocy dwoch roznych broni. Wystarczy troche pokombinowac ;)
Maurenka miala szczescie ze bestia jej nie podeptala, piekielny ogar zatrzymal sie na koncu korytarza, z trudem obrocil sie po czym kontynuowal swa szarze na Armin z zamiarem pożarcia jej.
-
//Nie lubię walczyć, więc nie myślę tak dobrze gdy to robie :/
Czarnoskóra przykucnęła w czasi szarży i praktycznie ogar przeszedł nad nią. W tym właśnie czasie Armin uniosła swój miecz do góry i przecięła brzuch bestii. Wybiegła spod niej cała oklejona krwią przeciwnika. Zwierzę głośno zaryczało, a czarnoskóra zaczęła ładować swoją kuszę i strzelać w stronę napastnika.
-
Po sprawnym cieciu mieczem ogar wykrwawił się.
// Mialas za malo czasu zeby 3 razy kusze przeladowac gdyz jedno ladowanie trwa 60 sekund.
-
Armin schowała kuszę i przeszła obok stwora do czarodzieja. Cały czas miała przygotowany miecz. Zauważyła maga, kiedy odprawiał rytuał. Przypomniała sobie słowa smoka i zapamiętała z nich to, że nie mogą zostać zakończone jego poczynania. Maurenka dość śmiałym krokiem weszła do laboratorium.
- Czy może pan łaskawie przerwać to co w tej chwili robi? - powiedziała głośnym głosem kobieta.
-
Mroczny mag był elfem a pomieszczenie bylo kwadratowe o wielkosci 30 m2.
Mag został wyrwany z transu. Rozwścieczony rzucił w ciebie krzesłem za pomocy mortokinezy.
- Nie mogę! Chcesz coś jeszcze powiedzieć przed śmiercią? - mag wyakcentował ostatnie slowo.
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/f/f4/Bestiairusz_czarny_mag.jpg)
1xCzarny Mag (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Czarny_mag)
// Przeciwnik oddalony jest od ciebie 10 metrow. Jest godzina 1:30
-
Armin odskoczyła w bok. Dobrze, że była akrobatką. Krzesło roztrzaskało się o ścianę koło niej. Dziewczyna zaczęła biec w stronę maga, nie miała bowiem raczej innego wyjścia.
- Nie mogłabym panu w tym pomóc co teraz robi? - próbowała zwodzić czarodzieja.
-
- W czym ty mi mozesz pomoc dziecinko? - zasmial sie.
-
Armin dalej kierowała się do czarodzieja.
- No w... - próbowała szybko coś wymyśleć. - W mówieniu inkantacji lub bronieniu pana przed potencjalnymi wrogami. Mam dużą wiedzę na temat magów. Wiem, że poddał pan swoje posługi bractwu ciemności i musiał przejść rytuał inicjacji. Niestety ja nie mogłam zostać takim magiem, bo jestem kobietą. Naprawdę zawsze podziwiałam potężnych czarodzieji. - dodała czarnoskóra mająć cichą nadzieję, ża czarodziej choć troszczeczkę zostanie wybity z tropu.
-
Czarny Mag troche sie zdziwił. Rzekł sarkastycznie.
- Inkantacji mowisz. Hmm... Skoro chcesz mi pomoc przy zakleciach... Pokaz jak czarujesz. Rzuć jakies proste zaklecie! Akolici! Do mnie! - zawolal swe slugi lecz nikt nie przybył.
-
Armin musiał grać na czas, więc zaczęła wymyślać małe kłamstewka.
- Twoi słudzy nie przyjdą, bo widziałam jak czerwony smok ich uśmiercał. Właśnie tutaj zamierza przyjść i zniszczycz twoje poczynania. Myśle, że był to wysłannik Innosa. Trzeba się spieszyć i nie ma czasu na pokaz magiczny. - powiedziała czarnoskóra cały czas zbliżając się do czarodzieja.
//Napiszesz kiedy do niego dojdę?
-
Maurenka stała twarz w twarz z magiem, dzielaca idz odleglosc wynosila 2 metry.
- Taa smok. Nie rozsmieszaj mnie! Przypomnialo mi sie takie stwierdzenie... A w tej bajce byl smok? - mag zasmial sie zlowieszczo. - Nalegam abys mi pokazala jak rzucasz czary.
-
Armin była bardzo blisko maga, ale podeszła jeszcze kilka kroków.
- A jakbym powiedziała imię tego smoka? - i w tym momencie czarnoskóra wyciągnęła miecz i całą swoją siłą wbiła go pomiędzy brzuchem a klatką piersiową czarodzieja. Dodatkowo uwolniła ukryte ostrze i przejechała nim po gardle przeciwnika.
-
// Jestem z ciebie dumny ze wzielas go na jeden post. A tak dla scislosci to miecz juz mialas w rece :D
Mag upadł na kolana. - Ty... mała... suko! - wystekal po czym runął twarzom ku podlodze. Kostur maga zamienił się w zgniliznę jak miały w zwyczaju bronie nekromantów. Z mrocznego maga uleciała dusza i znikła w portalu ktory po chwili sie zamknal i zniknal. Zostalas sama ze zwlokami.
-
//Dzięki :)
Armin stała przez chwilę i nie mogła uwierzyć, że się jej udało. Schowała swoje bronie i zaczęła przeszukiwać zwłoki martwego czarodzieja.
-
Niestety po za kilkoma nic nie znaczacymi papierkami i piecioma gramami bagiennego ziela nic nie znalazla.
-
Armin schowała bagienne ziele w kieszeni płaszcza i skierowała się do wyjścia. Teraz uradowana, że dała kres mrocznej mocy, szła spokojnym krokem w stronę smoka. Znalazła ścieżkę przez którą kierowała się wcześniej i zaczęła nią podążać.
-
Otrzymujesz: 5xdziałka bagiennego ziela
Nazwa: działka bagiennego ziela
Opis: Działka, czyli 1 gram popularnego narkotyku o właściwościach uspokajających.
Armin szła, szła i szła, wydawalo jej sie ze droga sie nie skonczy. Wreszcie udalo jej sie dostac na szczyt gory a jej oczom ukazal sie ponownie znajomy smok.
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/5/5f/Bestiariusz_czerwony_smok.jpg)
// Jest godzina 2:30
-
Armin spojrzała na smoka i zaczęła zdawać mu raport.
- Zadanie wykonane. - oznajmiła kobieta. - Mag przeprowadzał jakiś dziwny rytuał z portalem. Tak, czy inaczej wszystko załatwione. - powiedziała czarnoskóra. Wiedziała, że wykonała swoją misję, więc zaczynała się upraszać o wynagrodzenie. - Wiem, że jesteś mi winny pięniądze, ale czy masz taką moc, by wskrzesić zmarłych? No, bo może wszyscy z tamtej wioski, co ją spaliłeś nie byli źli? A mianowicie rodzina jaszczurów i rodzina takiego jednego mężczyzny... - wiedziała, że prosi o zbyt wiele, ale żal jej się zrobiło Erena i tamtego starca.
-
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/5/5f/Bestiariusz_czerwony_smok.jpg)
Smok rzekl. - NIE DZIECKO! NIE MAM TAKIEJ MOCY!
Smok zlapal cie szponami i zarzucił sobie na grzbiet, wzbil sie w powietrze. Lecieliscie ponad chmurami, ksiezyc swiecil, bylo pieknie, wrecz niesamowie a widoki zabieraly dech w piersiach. Nocne niebo, smok i maurenka, coz moglo byc lepszego. Nagle usłyszalas ciche szczekanie, szczekanie? Ponad chmurami i to do tego na smoku? Takie pytania zadreczały maurenke aż tu nagle BUM. Maurenka Armin obudziła się w stodole pod wulkanem z wilczkiem na kolanach ktory lizal jej reke. Był poranek, mezczyzny nie było w srodku, ogien byl zgaszony, w kacie stodoly zobaczylas uchylona skrzynie. Moze by tam zajrzeć? Jak sie okazało to wszystko był sen, smok, demon, czarny mag. Zrobilo ci sie smutno.
// Jest godzina: 8:00 rano.
Wszystko co zdobylas od wyruszenia z tejze stodoly po ta pobudke nie miało miejsca. Tak wiec nie masz bagiennego ziela.
-
Armin musiała wszystko sobie poukładać w głowie. Nie było żadnego smoka? I mrocznego maga? Ogara i szkieleta? Czarnoskórej zrobiło się przykro, bo ładnie poradziła sobie z magiem i pomogła bogom. Na pocieszenie pogłaskała wilczka po głowie.
- Cześć Ares. Jak się spało? - powiedziała do zwierzaczka. Nic nie odpowiedział, tylko zaczął lizać kobietę po buzi. Dziewczyna jeszcze raz pogłaskała wilka i położyła go na podłodze. Szybkim krokiem podeszła do uchylonej skrzyni. Była bardzo ciekawa co w niej jest.
Tracę:
Nazwa:5x działka bagiennego ziela
Opis: Działka, czyli 1 gram popularnego narkotyku o właściwościach uspokajających.
-
Maurenka biła się z myślami. Podeszła do skrzyni, w srodku, znalazła 100 grzywien ktore musialy ukryc tutaj jaszczury przed wybuchem wulkanu. Zza drzwi dobiegł cię głos mężczyzny.
Otrzymujesz: 100 grzywien
-
Armin wzięła pieniądze, bo były jej bardzo potrzebne. Szybko wróciła tam gdzie spała i spokojnie czekała na mężczyznę głaszcząć Aresa po brzuchu.
-
// Narazie nie doliczaj, dopiero po podsumowaniu jak isu zatwierdzi ;) Edytnij jak mozesz. ;)
Armin wyszła ze stodoly, zobaczyla znajomego mezczyzne. Nagle ziemia zaczela sie trzasc. - Dobrze ze juz wstalas, spojrz, ta gora zaraz eksploduje. Musimy uciekac! Schronimy sie w karczmie na poludniu.
-
Armin była zaskoczona nagłym wzrotem akcji. Szybko schowała swoje wszystkie bronie. Aresa wzięła na ręce i trzymała go tak, żeby nie spadł. Zwinnym ruchem wybiegła z domku i biegła jak najszybciej mogła. Co jakiś czas zerkała na starca, czy sobie radzi, i na wilczka, czy jest dobrze ułożony na rękach.
-
Biegliscie przed siebie, przebyliscie kilka kilometrow biegiem. Wbiegliscie do znajomego ci lasu, gdy bylas kolo jeziorka starzec krzyknal zdyszany.
- Stój, nie tak szybko! Musze... Chwile odpoczac.
W tym samym momencie uslyszalas hukniecie, nie moglas tego zobaczyc ale gora zalala lawa teren u swych stop.
// Jest godzina 9:00
-
Armin odwróciła się do starca. Wzięła go za rękę i powiedziała:
- Niech pan pójdzie jeszcze kilka metrów i trzyma mnie za rękę. Będzie panu lżej, ale musimy iść jak najdalej stąd. - zaczęła iść razem ze starcem i wilczkiem w stronę karczmy przez znajomy las.
-
- Minutke! - mezczyzna zlapal kilka oddechow po czym rzekl. - Dobra, mozemy isc.
-
Armin kiwnęła głową na znak zrozumienia i szła dalej przez las. Trzymała wilczka cały czas w rękach, gdyż Ares przestraszył się wybuchu. Przechodziła przez las i można powiedzieć, że miała małe deja vu.
- Już niedaleko. - rzekła kobieta podtrzymując na duchu mężczyznę.
-
Wyszliscie z lasu i szliscie dalej, minelo troche czasu ale w koncu dotarliscie do karczmy.
// Jest godzina 10:30
-
Armin poczekała na starca i razem z nim weszli do karczmy, już znajomej. Kobieta podeszła do stolika i usiadła ze swoim towarzyszem oraz wilczkiem. Musieli chwilę odsapnąć.
-
W karczmie byl mniejszy tlok niz ostatnio, nie widzialas takze nigdzie jaszczura Erena. Karczmarz podszedl do waszego stolika.
- Witaj Armin! Co cie tu znowu sprowadza? Co wam podać? - rzekl po czym zblizyl sie do ciebie by szepnac ci na ucho. - Przyjdz pozniej do mnie mam sprawe!
-
- Poproszę to co ostatnio. A panu podaj to co on chce. A i jeszcze małą miseczkę wody dla wilczka. - powiedziała Armin. - Gdzie jest Eren i Sorus? - spytała się karczmarza.
-
- Juz sie robi! Czyli gulasz i piwo miodowe! A dla pana co?
- Cokolwiek co da sie zjesc!
- Rozumiem! - karczmarz udal sie do kuchni, po czym zaczal lac piwo do kufli. Przyniosl wam piwo i podal. - Prosze. Armin dla ciebie piwo miodowe a dla pana piwo korzenne z najlepszego chmielu prosto z Chmielowa.
Po podaniu piwa wrocil do kuchni skad przyniosl dwie wielkie miski gulaszu z dzika i bochenek chleba przekrojony na pol.
- Prosze, jedzcie. Musicie byc glodni. - karczmarz wyszedl z budynku.
- Musialas byc strasznie zmeczona, rozmawialas ze mna i nagle zasnelas. - rzekl do ciebie mezczyzna.
Karczmarz wrocil do karczmy niosac miske wody, polozyl ja na ziemi po czym zagaił. - Skąd masz takiego fajnego pupila?
-
Armin najpierw spojrzała na karczmarza, a potem na wilczka.
- Aresa znalazłam w lesie. Sam do mnie podszedł i zaczął się bawić. - powiedziała czarnoskóra do karczmarza. - Gdzie jest Eren i Sorus? - powtórzyła swoje pytanie. Wzięła łyk piwa miodowego i od razu się rozluźniła.
-
- Erena już nie ma a Sorus alkoholik śpi na gorze. Chodz na zaplecze, wszystko ci opowiem.
-
- Dobrze za chwilę przyjdę - powiedziała do karczmarza. Zaczęła jeść gulasz i ponownie bardzo jej smakował. Popijała jedzenie piwem. Kiedy skończyła jeść zostawiła trochę mięsa na talerzu i podstawiła talerz pod nosem wilczka. Ares zaczął jeść i możnaby powiedzieć, że mu smakowało. Kobieta wzięła jeszcze jeden łyk trunku i wstała od stołu.
- Przepraszam na momencik. - powiedziała do mężczyzny i dziewczyna poszła na zaplecze.
-
Karczmarz już czekał na zapleczu. - Pytalas o Erena, no coz nie ma go juz tutaj! Zostawił dla ciebie list i ten mieszek. - podal ci mieszek i list.
Zaczelas czytać.
Droga Armin! Dziekuje ci za ten wieczor. Niesamowicie podnioslas mnie na duchu. Nie mogę juz tutaj tkwić. Swym uporem uswiadomilas mi ze nalezy sie przeciwstawiac przeciwnoscia losu. Wyruszyłem na zachód w poszukiwaniu lepszego zycia i nowego domu. Kto wie moze nawet sie kiedys zakocham. Zostawiam ci ten oto list i mieszek z pieniedzmi i moim naszyjnikiem. Potraktuj to jako mala rekompensate za wywolane zle pierwsze wrazenie. Nigdy cię nie zapomnę!
Eren
Czytajac to poplakalas sie. Karczmarz przytulil cie i otarl twe lzy.
Otrzymujesz: 150 grzywien.
Otrzymujesz: 2xdzialka bagiennego ziela.
Nazwa: działka bagiennego ziela
Opis: Działka, czyli 1 gram popularnego narkotyku o właściwościach uspokajających.
Otrzymujesz przedmiot fabularny: Naszyjnik Erena
Nazwa: Naszyjnik Erena
Opis: Trzy różnej długości zęby zawieszone na łańcuszku.
-
Armin poleciały łzy, ale były to łzy szczęcia. Teraz Eren odnajdzie swoje miejsce i założy nową rodzinę. Kobieta otarła swoje policzki i założyła naszyjnik. Zwróciła się potem do karczmarza:
- Dzięki za wszystko. Masz pieniądze za jedzenie. - dała mężczyźnie 5 grzywien. - Do widzenia. Może się jeszcze kiedyś spotkamy. A! Pozdrów ode mnie Sorusa. - kobieta wyszła z zaplecza. Dokończyła swoje piwo i skierowała się do staruszka:
- Tutaj nasze drogi się dzielą. Ja wracam do domu, a pan niech sobie znajdzie jakiś fajnych kumpli. - powiedziała do starszego mężczyzny. Wzięła Aresa pod pachę i wyszła z karczmy. Odetchnęła świeżym, zimowym powietrzem i wybrała się w drogę powrotną.
247-5=242 grzywny
Pozyskuję:
Przedmiot: 2xdzialka bagiennego ziela.
Nazwa: działka bagiennego ziela
Opis: Działka, czyli 1 gram popularnego narkotyku o właściwościach uspokajających.
Przedmiot fabularny: Naszyjnik Erena
Nazwa: Naszyjnik Erena
Opis: Trzy różnej długości zęby zawieszone na łańcuszku.
-
Armin z Aresem na ramionach i zdobytymi przedmiotami wrocila do domu. Droga przebiegla jej spokojnie. Przez caly czas dreczyly ja mysli. A co jesli to nie byl sen? A co jesli to wydarzylo sie na prawde? Prawdziwe czy nie? Nie wiadomo...
Wyprawa zakończona!
Podsumowanie:
Armin wyruszyła z Efehidon w strone Atusel w poszukiwaniu odpoczynku, po drodze zaczepil ja starzec który opowiedział jej historię "O ostatnim Gniewnym". Historia ta opowiadała o smoku - avatarze Innosa ktory przybywa gdy Beliar zaczyna zwiekszac swoj wplyw nad swiatem. Starzec poprosil Maurenke o odnalezienie tego smoka ktory podobno zagniezdzil sie na polnocy, na wulkanie. Armin postanowila pomoc i natychmiast ruszyła na polnoc przez gesto porosniety krzakami las. W lesie zaatakowal ja wilk z ktorym bez problemu dala sobie rade, pozniej gdy znalazla sie na malej polance wciaz w lesie zaatakowaly ja dwa wilki ktore szybko zostaly usmiercone przez dzielna maurenke. Po chwili czasu wyszla z lasu, byl wieczor, Armin zauwazyla karczme, w karczmie poznala milego karczmarza, przyjaznego krasnoluda Sorusa i poczatkowo gburowatego jaszczura Erena. Przy pomocy alkoholu i krasnoluda Sorusa rozwiazuje jezyk jaszczuroczleka. Wyjawia on maurence swa tragiczna historie zyciowa mianowicie smok z wulkanu spalil jego dom, jego wioske ktora znajdowala sie u stop gory. Pijana maurenka odsypia po czym udaje sie dalej na polnoc, w lesie znajduje malego wilczka ktory obral ja sobie jako potencjalna mame. Zabiera wilka i kieruje sie dalej, wychodzi z lasu, widzi gore i mase spalonych chat. Jedna, nie spalona stodola przykuwa jej uwage, wchodzi do srodka, zastaje tam starca palacego male ognisko w srodku. Zostawia mu wilka pod opieke i wyrusza na szczyt gory. Pomimo wielu utrudnien jakie stawia wspinaczka, maurenka dociera na szczyt.
Na szczycie rozmawia ze smokiem, smok stawia ja przed wyborem komu pomoc, jemu czy starcowi. Wybiera smoka, on poddaje ja zagadce na ktora maurenka udziela poprawnej odpowiedzi. Smok mowi jej ze ktos wzywa do tego swiata demony i nakazuje jej go zabic. Maurenka rusza na polnoc, przyswiecajac sobie znaleziona pochodnia dochodzi do lasu. W lesie jej wzrok przykuly slady krwi ciagnace sie do podziemnej jaskini. W podziemnej jaskini widzi zwloki maurena, atakuje ja szkielet, szkielet zostaje roztrzaskany przez miecz maurenki. Dalej natyka sie na dwoch czarnoskorych kultystow ktorzy chca ja wykorzystac, obaj panowie tragicznie gina. Przy ciele jednego z nich znajduje trojkatny kluczyk ktorym otwiera kamienna brame. Za nia znajduje sie korytarz prowadzacy do siedziby czarnego maga. Czarny mag za pomoca portalu przyzywa ogara z otchlani ktory automatycznie atakuje Armin. Bo malych problemach bestia ginie. Maurenka udajac potencjalna adeptke mrocznych sztuk podchodzi wystarczajaco blisko do maga by zadac mu cios mieczem i ukrytym ostrzem. Mag ginie a portal sie zamyka. Armin wraca na wulkan do smoka, ten wrzuca ja sobie na grzbiet i odlatuja. Lataja sobie w przestworzach i nagle maurenka slyszy szczekanie. Ares wyrywa ja ze snu. Jak sie okazalo gdy maurenka przybyla do stodoly podczas rozmowy z mezczyzna zasnela. Smok, demon, mag to wszystko bylo snem. Maurenka troche zawiedziona rozglada sie po stodole, widzi skrzynie w ktorej znajduje 100 grzywien. Wychodzi na zewnatrz, ziemia zaczyna sie trzasc. Razem z wilczkiem i mezczyzna uciekaja przez las do karczmy ktora Armin odwiedzila wczesniej. Je porzadny obiad, po czym dowiaduje sie od karczmarza ze Erena juz nie ma w karczmie, zostawil on dla niej mieszek i list. Karczmarz przekazuje jej to. Armin czyta list, wzrusza sie przy tym, w woreczku znajduje 150 grzywien, 2 dzialki bagiennego ziela i naszyjnik Erena. Wzruszona maurenka zegna sie ze wszystkimi po czym niosac wilka i fanty wraca do domu. KONIEC.
Nagrody:
- 100 grzywien znalezione w skrzynii w stodole.
- 150 grzywien znalezionych w mieszku otrzymanym od karczmarza.
Razem: 250 grzywien
Pozyskane:
- 2xdziałka bagiennego ziela
Nazwa: działka bagiennego ziela
Opis: Działka, czyli 1 gram popularnego narkotyku o właściwościach uspokajających.
- Naszyjnik Erena
Nazwa: Naszyjnik Erena
Opis: Trzy różnej długości zęby zawieszone na łańcuszku.
-Szczenię wilka (Chowaniec (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Chowa%C5%84ce#Wilk)) // Należy niezwłocznie zanieść go do kapłanek Ventepi.
Talenty:
Armin:
Aktywność: 1 złoty talent
Opisy: 1 srebrny talent
Walka: 2 srebrne talenty, 3 brazowe talenty
// Z dodawaniem talentow poczekaj az wyprawa zostanie zaakceptowana.
-
//Poprawiam na:
Armin:
Aktywność: 1 złoty talent
Opisy: 1 srebrny talent
Walka: 2 brązowe talenty