-
Nazwa wyprawy: Poszukiwania
Prowadzący wyprawę: Szeklan z Tihios
Wymagania do uczestnictwa w wyprawie: Znajomość sprawy/dowolna broń na 50%
Uczestnicy wyprawy: Lorn, Creed
Horacy odpowiedział elfowi na jego pytanie:
- Karawana pojechała w strone Atusel głównym szlakiem. Przez niego przechodzi kilka lasków i zagajników. Znajdźcie ją i zameldujcie mi co się z nią działo.
Lorn wstał z krzesła przypinając do pasa pochwe z mieczem:
- Jasne. Zbierajmy się Creed. Czas goni
-
Creed zarzucił łuk na plecy, przeliczył strzały, poprawił miecz przy pasie po czym podążył za Lornem.
A więc Lornie mam nadzieje że nasza wyprawa obejdzie się bez zbędnych problemów ale w razie czego służę strzałą.
-
- Jeszcze nie wiadomo co się wydarzy - powiedział do elfa wychodząc z karczmy.
Obaj podążyli prosto do bram miasta by po chwili znaleść się za ich murami. Szlak był długi a droga zajmie im z kilka dni marszu do samego Atusel.
-
-A więc w drogę mój towarzyszu ta sprawa nie cierpi zwłoki czyż prawda?
Po czym przyspieszył kroku aby wyrównać odległość od Lorna by móc z nim swobodnie rozmawiać.
-
- Tak. Jeśli coś ich napadło to musimy szybko działać - powiedział rozglądając się po okolicy.
- Musimy popytać ludzi czy czegoś nie widzieli.
-
-Tak musimy popytać ludzi ale...
-Ej Lorn słyszałeś to? W tamtych krzakach coś się rusza lepiej to sprawdzić.
Creed wziął łuk do ręki, nałożył strzałę na cieńciwę szykując się do ewentualnej walki.
-
//Ja kreuje wydarzenia pamiętaj
Zwykły wiatr Creed wziął za potencjalnego przeciwnika.
- Zwykły wiatr - powiedział nawet nie podchodząc do krzaków szedł dalej przed siebie. Droga zrobiła się troche węższa. Na wschodzie rozciągały się jeszcze w oddali pola. Przed wami zaczynał się powoli mały zagajnik. Nie byliście nawet jeszcze w połowie drogi.
-
//ok
-Jeżeli dobrze usłyszałem musimy szukać jakichś ludzi jeżeli tak proponuje sprawdzić ten zagajnik!
-
- W tym gąszczu? Wątpie. Musimy dojść do jakiejś karczmy. - powiedział idąc za drogą. Weszliście w zagajnik. Po chwili marszu dotarliście do rozdroży. Jedna droga prowadziła głębiej w zagajnik druga zaś wychodziła z niego wprost w łąki.
-
-Jesteśmy na rozdrożach w którą stronę idziemy?
-
- Nie wiem. Pierwszy raz tym szlakiem ide - powiedział do elfa
-
Jakieś przeczucie mówi mi że lepiej byłoby iść w stronę łąki, lecz w zagajniku też może znajdziemy jakieś poszlaki decyduj.
-
- Pójdziemy na lewo przez las. Może tam coś znajdziemy - powiedział idąc w strond lasu.
Szliście tak chwile kiedy waszym oczom ukazał sie na jednym z drzew skrawek płótna z koszuli. Miała naszyty emblemat.
-
-Lorn spójrz tam na drzewo widzisz skrawek koszuli z dziwnym emblematem, trzeba to sprawdzić - powiedział podchodząc bliżej drzewa
-Bardzo niepokojące cóż mogło się przydarzyć temu biedakowi.
-
Lorn zdjął z gałęzi kawałek płótna. Przyjżał sie mu lepiej. Wyszyta była na nim duża litera "H"
- To znak karawan Horacego, ciekawe co jego ludzie robili tutaj że zostawili po sobie podarte koszule
-
Hmm interesujące, szukajmy dalej jesteśmy coraz bliżej celu.
-
- Musimy sie rozdzielić. Ty idź w strone polan przez las. Przeszukaj każdy krzak. Może coś znajdziemy - powiedział po czym ruszył w drugą strone lasu.
-
-Wyruszam, mam nadzieję że nie napadnie mnie żadna dzika bestia
Po czym elf wyruszył w stronę polany z łukiem w ręce.
-
Szukaliście uważnie każdy krzak. Jednak nic nie mogliście znaleść. Wróciliście na szlak idąc dalej w kierunku, który obraliście.
-
Ej Lorn te krzaki to była strata czasu kompletnie nic nie znalazłem, no cóż ruszajmy dalej. - westchną elf
-
Usłyszeliście nagle konie i skrzypienie kół. Przystaneliście gdy zza zakrętu wyjechał wieśniak z paką załadowaną sianem. Lorn wyszedł na środek zatrzymując woźnice.
- O co chodzi? - zapytał troche przestraszony. Zaczynał już szykować widły.
- Widzieliście może w tej okolicy kilka dni temu karawane kupiecką? - zapytał woźnice
- Jechał tędy chyba z cztery dni temu. Jechałem wtedy właśnie z Efehidonu na moją skromną farme. - powiedział odkładając widły - A czemu sie tak o nich wypytujecie?
-
Mamy coś ważnego do załatwienia, więcej nie możemy ci powiedzieć.
-
- Jak już panowie uważacie - powiedział do elfa biorąc za lejce.
Lorn zdąrzył go jeszcze powstrzymać przed odjazdem:
- Poczekaj. Nie widziałeś może czy ktoś ich nie zaatakował?
- Raczej nie. Jechali jak poparzeni. Ciekawe gdzie im się tak spieszyło - powiedział do niewolnika. - Wio Marysia, wio!
Obaj zostaliście sami na szlaku. Jedyne wioski jakie wysnuliście z tego to to że nic jak dotąd się im nic nie stało.
- Idziemy dalej. Może po drodze na coś się natkniemy - powiedział ruszając dalej.
-
Mam nadzieję że zakończymy to zlecenie powodzeniem.- powiedział elf po czym wyrównał krok z Lornem żeby móc z nim rozmawiać.
-
- Też chciałbym mieć taką nadzieje - powiedział idąc dalej w kierunku, który sami obrali.
Droga się wam dłużyła niemiłosiernie. Godziny mijały a wy nadal nic nie mogliście znaleść ani natknąć się na poszlake. Nagle pod wieczór w oddali ujrzeliście swoisty zajazd. To była okazja do najedzenia się i zaciągnięcia jakichkolwiek informacji.
Zajazd "u Ignacego" (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Zajazd_%22u_Ignacego%22)
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/8/8b/Zajazd_u_ignacego.jpg)
//Jest 20:24
//Zajazd jest oddalony o 400 metrów od was.
-
-Lorn zobacz tam jest zajazd, chodźmy popytać ludzi czy niewiedzą coś w tej sprawie a przy okazji coś zjemy.
- Powiedział elf
-
Lorn przytaknął idąc razem w kierunku zajazdu. Doszliście do schodów wtedy wyszedł z wewnątrz zapruty pijak trzymając jeszcze w ręku flaszke pavulona. Ze środka doleciał do was cudowny zapach pieczonej dziczyzny. Wesoły pijaczek nagle zatoczył koło na schodach wbijając swój wzrok w elfa. Z szedł z jeszcze jednego schodya potykając się o swoje nogi. Wtedy cała zawartość flaszki została wylana na ubranie elfa.
- Osz kurwa... Coś z-z-zrobił mi z wódeczk *HIK* ą! - udarł się pijaczyna zaglądając się do swojej buteleczki. Lorn zaśmiał się widząc całą akcje.
-
Co JA tobie zrobiłem z butelką chyba co ty zrobiłeś z moim ubraniem, teraz cię oszczędze ale uważaj bo nie wiesz z kim zadzierasz.- krzyknął gniewnie elf.
-
Pijak z taką miną ;[ poszedł w swoim kierunku. Wy weszliście do środka zajazdu.
Typowa speluna pomyślał wchodząc do środka. W zajeździe panował gwar, każdy próbował każdego przekrzyczeć. Lorn podszedł w strone baru. Barman spojrzał w waszą strone, odłożył ścierke i szklanke po czym powiedział do was.
- Czego sobie życzycie? - zapytał opierając się o bar
- Kawał pieczonego dzika i informacji - powiedział grzebiąc w sakiewce za grzywnami.
- Informacji? A co takiego chcecie wiedzieć?
-
Chcemy dowiedzieć się co stało się z karawaną która jechała do Atusel czy widział pan ją? - Zapytał elf
-
- Pieczeń będzie za chwile. 10 grzywien prosze - powiedział do człowieka. Ten wyciągnął grzywny i zapłacił. - Przeciąga się przez ten zajazd multum karawan. Mieli na sobie coś charakterystycznego? - zapytał panów.
Lorn w tym czasie wyciągnął z kieszeni kawałek płótna z emblematem.
- Takie coś. Widziałeś ich? - powiedział pokazując emblemat.
- W rzeczy samej. Było ich z sześciu. Kupili kilka butelek ryżówki i usiedli przy stoliku. Awanturował się z nimi jakiś facet ale to chyba mało ważne - powiedział do was.
165 - 10 = 155 grzywien
-
Elf po czym ja ugryzł pieczeń spytał:
- A czy widziałeś w którą stronę pojechali?
-
- Nie. Nie wychodze zza baru. Posiedzieli chwile potem wyszli. Tyle ich widziałem - powiedział podając drugi talerz pieczeni.
Lorn poszedł do stolika siadając zaraz koło Creeda. Ugryzł porządny kawał po czym dodał:
- Ciekawe kim był ten cały awanturnik.
-
Elf kończąc pieczeń powiedział:
Gdzie teraz pójdziemy szukać kolejnych śladów? - Westchną elf
Po czym pomyślał - Mam nadzieje że znajdziemy ich w jednym kawałku.
-
- Nie wiem. Trzeba iść za szlakiem. Może po drodze coś znajdziemy - powiedział po czym wziął ostatni kęs dziczyzny. Wziął talerz i odstawił do do baru.
- Daj mi jeszcze dwie pochodnie. Przydzadzą się na droge
Barman przykucnął wyciągając dwie pochodnie
- Prosze bardzo. Udanej podróży - dodał po czym poszedł gdzieś na zaplecze.
Odpaliliście pochodnie i wyszliście z zajazdu. Podążaliście dalej szlakiem. Z lasu dobiegało huczenie sów.
-
Creed niosąc pochodnię powiedział do Lorna:
-Chodźmy poszukać w lesie, jeśli porwali ich bandyci to powinni gdzieś tam mieć kryjówkę.
-
- Nie, wole przejrzeć dokładnie szlak -powiedział wpatrując się w szlak. Wtem waszym oczom ukazał się przewrócony wóz z rozłupanymi skrzyniami i nadzianym strzałami wozem. Nie byliście pewni co to mógł być za wóz ale coś mówiło w was że trafiliście na karawane Horacego.
- O kurwa - powiedział przystając 4 metry przed wozem. Wolał być ostrożny. W okolicy mógł ktoś siedzieć.
-
Creed wyjmując łuk podszedł do karawany i zobaczył...
-Nie dobrze - powiedział
-
Wtedy coś za wami przebiegło. Nie wiadomo co. Usłyszeliście tylko szmer krzaków. Nie widzieliście tajemniczego maratończyka. Lorn zerwał się na równe nogi.
- Co to było? - zapytał wyciągając za pazuchy swoją nową rune.
-
-Bądźmy czujni niewiadomo co to za bydle - powiedział elf nakładając strzałę na cięciwę
-
- Musimy być czujni - powiedział oglądając się za siebie. - Musimy pójść w głąb lasu. Widać jak ktoś lub coś ciągło ich w strone zarośli - powiedział po czym z wzrokiem wbitym w ziemie szedł za śladem. Szliście tak przez minute. Jednak wasze nadzieje rozwiały się , ślad się urwał.
- Cholera, tu się ślady kończą. Musimy poszukać ich w tej okolicy. Rozejdźmy się. Ja sprawdze tamtą część lasu ty tą. Do roboty - powiedział po czym gasząc pochodnie poszedł w strone lasu znikając w mroku.
-
Elf szedł cały czas ze strzałą na cięciwie sprawdził wszystkie krzaki lecz nic nie znalazł więc poszedł szukać Lorna.
I pomyślał - Może on znalazł jakąś kluczową poszlakę
-
I nigdzie nie mogłeś go znaleść, rozpłynął się w powietrzu. Musiałeś działać na własną ręke.
//Opisuj bardziej szczegółowo. Zbyt ubogo piszesz
-
//Spróbuję
Elf poszedł szukać jeszcze raz przeszukał każdy krzak, każdą norę, grotę i w końcu... po czym zrobił mieczem krzyżyk w ziemi żeby wrócić w to miejsce wkrótce się oddalił i zaczął wołać:
Lorn Chodź do mnie tam gdzie byłem może być jakaś poszlaka - po czym pomyślał - Mam nadzieję że Lorn usłyszy mnie i przyjdzie do mnie.
-
//Napisz ten post jeszcze raz. Mistrz gry kreuje fabułe.
-
Creed z łukiem w ręce przygotowany na wszystko, przeszukując pobliskie krzaki rozglądał się dookoła, nie chciał przecież zostać zaatakowany z nienacka przez jakąś wygłodzoną bestię. Przeszukiwał krzaki dobry kwadrans, już samemu nie wiedząc czy coś się w nich znajdzie. Młody elf znużony tymi poszukiwaniami zapuścił się głębiej w bezkresny las. Idąc tak leśną dróżką myślał o tym czy uda mu się wreszcie coś znaleźć.
-
Szedłeś chwile wpatrzony w ziemie. Nagle twoim oczom ukazały się ślady butów zmierzające gdzieś w głąb lasu. Przy jednym z drzew zobaczyłeś także roztrzaskaną skrzynke i poszarpane ubrania, które prawdopodobnie należały do towarów z karawany.
Lorn przeszukiwał drugą strone lasu jednak z marnym skutkiem. Wracając w miejsce spotkania coś przykuło jego uwagę. Krzaki, które porastały las zaczęły się poruszać choć było bez wiecznie. Odpalił ostrożnie pochodnie i podszedł do krzaku rozgarniając jego gałęzie rękoma. Nie było tam nic oprócz kawałka odrąbanej nogi.
- Co się tu stało? - rzucił sam do siebie przyglądając się lepiej swojemu znalezisku.
-
Elf pomału naciągał strzałę żeby być gotów szybko ją wystrzelić, podążył śladem butów wtedy zobaczył roztrzaskaną skrzynię i poszarpane ubrania.
Wtedy wiedział że nie szykuje się nic dobrego.
Mam nadzieję że nie zaatakuje mnie coś od tyłu.- pomyślał Creed
-
Lorn podążył dalej, za śladami butów, które znalazł zaraz za rozrąbaną nogą. Teraz znowu zgasił pochodnie. Szedł trzymając w ręku rune wody.
Szedłeś za śladami, kiedy usłyszałeś jakieś głosy. Nie było nikogo słychać ani widać więc nie wiedziałeś skąd dobiegają i gdzie ktoś jest.
-
Creed cały czas szedł przed siebie w pewnym momencie jak się obrócił zobaczył ogień gdzieś w oddali za sobą
pomyślał - Kto to mógł być?
-
To były tylko takie twoje zwidy gdyż patrzyłeś cały czas na płomień swojej pochodni. Dookoła nikogo nie było jednak głosy były coraz bardziej wyraźne i głośniejsze.
-
Te głosy nie wróżą nic dobrego muszę iść to sprawdzić. - Powiedział elf sam do siebie
po czym poszedł dalej leśną ścieżką wzdłuż dobiegających głosów równocześnie pilnując się żeby nie zostać zaatakowanym.
-
Jednak nie do końca dobrze się pilnowałeś. Nie usłyszałeś nawet tego jak ktoś się zbliża do ciebie od tyłu. Nagle poczułeś jak ktoś nieudolnie wbił w twoją koszule miecz.
1x Bandyta (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Bandyta)
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/thumb/3/3c/Bestiariusz_bandyta.jpg/244px-Bestiariusz_bandyta.jpg)
-
Elf spadł na ziemię i zobaczył że bandyta próbuję go dobić, lecz Creed ostatnimi resztkami sił spuścił strzałę z cięciwy i trafił go w sam środek czoła.
Elf leżał na ziemi i czekał aż ktoś przyjdzie mu na pomoc.
Mam nadzieję że Lorn nie jest zbyt daleko i mi pomoże.- pomyślał Creed
30 - 1 = 29 strzał
-
Bandyta nieźle oberwał. Spadł na ziemie ginąc na miejscu. Creedowi nic się nie stało po za tym że bandyta poszarpał mu ubranie.
Lorn w tym czasie usłyszał całe zdarzenie. Pobiegł prosto do Creeda, kiedy dobiegł bandyta leżał na ziemi z strzałą w czołe. Człowiek zdziwił się na ten widok.
- No nieźle. Już myślałem że jest już po tobie - powiedział podnosząc za ręke elfa
//Odejmij jedną strzałe od całej puli
-
// zmodyfikowałem tamten post
Elf wstając z pomocą Lorna powiedział:
- Jeżeli ten bandyta tu mnie zaatakował to ich kryjówka może być gdzieś tu w pobliżu.- powiedział elf
Po czym lekko kuśtykając czekał co mu powie Lorn.
-
- Musimy to sprawdzić. Chodź - powiedział do elfa po czym poszedł z przodu. Głosy były coraz bardziej głośniejsze. Po chwili zza drzew zobaczyliście ognisko i prowizoryczny drewniany mu obudowany wkoło jaskini. Na zewnątrz zobaczyliście kilka osób gadających ze sobą. Lorn zgasił szybko płomień z twojej pochodni zeby nie przyciągnąć uwagi bandytów.
- Tu sie zaszyli. Trzeba będzie jakoś sprytnie wygonić ich stąd.
4x Bandyta (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Bandyta)
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/thumb/3/3c/Bestiariusz_bandyta.jpg/244px-Bestiariusz_bandyta.jpg)
//Jesteście oddaleni od obozu bandytów 30 metrów
//Nie zauważyli was jeszcze.
-
Mam pomysł ty zakradniesz się w bok i podpalisz trochę suchej trawy po czym ja ich zdejmę z łuku a ty schowasz ich w trawie, ewentualnie jak cię zobaczą i zaczną podchodzić do ciebie to możesz podpalić gościa a nie trawę co ty na to? - zapytał elf
-
- Nie mamy ognia. - powiedział szptem do elfa - Po drugie zauważyli by mnie jak bym ją podpalał. Mam inny pomysł. Zakradne się w tamte zarośla i podsłucham o czym mówią. Potem dam ci znak żebyś strzelał. - powiedział po czym poszedł w strone zarośli uważając na to by nie nadepnąć na suche patyki.
-
// ale wiesz że tylko jednego mogę zastrzelić?
Dobrze to może być nawet lepszy pomysł.- powiedział elf po czym przykucną, naciągnął cięciwę i czekał na sygnał od Lorna bo był już gotowy do strzału.
-
//Wiem ;)
Lorn siedział już w krzakach w odległości 15 metrów od obozu.
- I co teraz z nimi zrobimy? Roger jak wróci to wścieknie się że jeszcze nie zarznęliśmy ich
- Mam to w dupie. Ja mam tylko pilnować żeby nie spieprzyli stąd
Lorn wyszedł lekko z zarośli i dał znak elfowi by ten strzelił.
-
Elf spuścił strzałę z cięciwy, strzała niczym tygrys goniący swoją ofiarę mknęła do celu, słychać było tylko świst wiatru. Usłyszałeś odgłos który wydobył się z jaskini, po czym przygotował się do kolejnego strzału.
29-1=28 strzał
-
Niestety strzała nie trafiła w miejscu, w które chciałeś trafić. Wbiła się zaraz koło jednego z bandytów.
- Co jest kurwa! ALARM! INTRUZI! - zaczął wydzierać się jeden z bandytów. Lorn wypadł z krzaczorów trzymając już w ręku rune. Bandyci rozeszli się na boki próbując was okrążyć. Jeden zaatakował Lorna, ten kiedy zbliżył się do niego dosyć blisko skupił się po czym wypowiedział inkantacje:
- Anoshu! - fala lodu uderzyła w bandytę zamrażając go na kostkę lodu. Nie miał szans przeżyć.
3x Bandyta
-
Elf był przygotowany więc od razu wypuścił strzałę, próbując trafić bandytę w głowę.
28-1= 27 strzał
-
Strzała znowu chybiła zaś dwóch bandytów było już 2 metry od ciebie. Jeden zaczął szarżować, drugi skradał się od tyłu.
Lorn schował rune i wyciągnął swój miecz biegnąc w strone Creeda.
-
Creed schował łuk a wyciągnął miecz i szarżował na bandytę próbując ugodzić bandytę w serce.
Mama nadzieję że ja przeżyję. - pomyślał elf
-
Creed
Bandyta zdążył odskoczyć w bok wymierzając cięcie w stronę twojej ręki. Masz sekundy na reakcje.
Lorn
Lorn w tym czasie dopadł drugiego wdając sie z nim w potyczkę. Wymierzył dwa cięcia w stronę rąk bandyty jednak ten parował je perfekcyjnie oddając mocniejsze uderzenia w strone człowieka. Lorn parował każdy cios bandyty męcząc go powoli, kiedy ten wymierzał pchnięcie Lorn zdążył wykonać unik wymierzając cięcie w strone boku bandyty. Bandzior zalał się krwią jednak dalej walczył.
-
Creed rzucił się na ziemię i spróbował uderzyć bandytę w nogi.
Po czym krzykną: Lorn jak sobie radzisz?
-
Creed
Trafiłeś bandyte w noge przecinając ją. Bandzior upadł na ziemie.
Lorn
Bandyta złapał sie za bok jednak wrócił do walki. Wymiana ciosów była ostra jednak bandyta wymęczony całą walką zaczął sie mylić popełniając błędy. Kiedy ten wykonywał kolejne ciecie Lorn sparował cios wyrywając z rękmiecz. Szybko pchnął mieczem w jego klatke piersiową zabijając go.
2x Bandyta
-
Creed wbił bandyci miecz w serce żeby upewnić że nie żyje po czym ruszył w stronę ostatniego bandyta
Próbując odciąć mu rękę.
-
Ostatni bandyta biegł na ciebie trzymając sztylet w ręku. Masz sekundy na reakcje.
1x Bandyta.
-
Elf widząc że bandyta biegnie w jego stronę wyczekał na opowiednią chwilę i zrobił uniknąć w prawo
gdy bandyta był rozpędzony ale pomału chamował wbił mu miecz w plecy.
-
Twój miecz przeszył tylko powietrze. Nic nie zrobił bandycie. Ten momentalnie sie zatrzymał wymierzając ciosy w głowe elfa.
-
Elf przykucnął i wymierzył cios w stronę brzucha bandyty
Po czym powiedział do Lorna:
-Ale ten bydlak się trzyma.
-
Bandyta sparował cios wyrywając ci miecz z ręki. Zostałeś obezwładniony. Bandyta przymierzał się do kolejnego cięcia, kiedy Lorn szybko zareagował rzucając się na bandyte. Ten przewrócił się jednak szybko wstał na równe nogi wdając się w kolejną wymiane ciosów z człowiekiem. Ten jednak szybko zakoczył sprawe przez jeden błąd bandyty. Odkrył prawy bok. Niewolnik wykorzystał to i sprawnie wbił miecz w bok bandziora kończąc jego żywot. Schował miecz po czym podniósł miecz elfa i dał mu go mówiąc:
- Uważaj bardziej. - powiedział wyciągając z powrotem micz - Cholernicy alarm podnieśli. Musimy tam szybko iść za nim zajmą się kupcami. Szybko!
0x Bandyta
-
Dzięki za pomoc a teraz chodźmy bo ich jeszcze zabiją.- Powiedział wstajac elf poczym schował miecz do pochwy a wyciągną łuk.
-
Wpadliście na teren obozu w środku było słychać krzyki:
- Szybciej do cholery! Za chwile wpadną tu i ich odbiją! Na wóz!
Nie czekaliście dłużej. Wbiegliście do środka jednak zostaliście przywitani przez kolejny komitet powitalny.
3x Bandyta (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Bandyta)
//Biegną na was
//Są 6 metrów od was
-
Elf naciągnął cięciwę i wypuścił strzałę w stronę brzucha bandyty. Po czym schował łuk i wyciągnął miecz żeby być przygotowanym na atak przeciwnika
-
Strzała trafiła idealnie w brzuch. Bandyta padł na ziemie umierając w męczarniach. Po chwili był już gotowy. Dopadła was pozostała dwójka.
Lorn był gotowy na ewentualny atak szybko wyprowadzał ciosy w strone przeciwnika. Nie dał się zdominować i wyprowadzić z rytmu. Ciosy wyprowadzał coraz mocniejsze. Bandyta wyprowadził cięcie w strone głowy niewolnika. Lorn szybko sparował cios odbijając miecz od miecza. Wtedy szybkim zatopił ostrze w brzuch bandyty kończąc jego żywot.
1x Bandyta
-
Elf widząc że bandyta biegnie na niego wystawił miecz jak włócznie i bandyta wbiegł na broń Creeda
-
Bandyta nie był taki głupi. Zatrzymał się kilka metrów przed tobą prowokując cie do walki.
-
Elf podbiegł do wroga i zaczą wyprowadzać ataki na krzyż i od góry,próbował też niedać wytrącić sobie broni z ręki więc trzymał ją mocno taksamo wyprowadzał potężne ataki.
-
Bandyta parował twoje ciosy cały czas. Wreszcie kopnął cie w brzuch przewracając cie na ziemie i w dodatku okryłeś się nogami.
-
Elf rzucił mieczem w strone wroga po czym wyciągnął łuk przeturlał się w lewo i oddał strzał w bok bandyty. Był przygotowany do oddania kolejnego strzału
-
Miecz poleciał gdzieś obok, strzała zaś trafiła w ręke. Bandyta puścił miecz i złapał się za ręke. Lorn po zabiciu swojego przeciwnika podbiegł do rannego bandyty i od tyłu wykonał cięcie wprost w kark bandyty przetrącając je. Bandyta zmarł.
Bandyci wyprowadzili z cel kupców podążając z nimi do wozu, który czekał już na zewnątrz. Końce ubezieczał bandyta Roger i kilku jego pachołków. Musieliście się śpieszyć.
-
Creed szybko wstał i zaczął celować w przywódcę bandytów po czym oddał strzał trochę przedniego żeby uwzglednić jego poruszanie, po tym zaś poszedł po miecz i schował go do pochwy.
-
Niestety nie miałeś jak w niego trafić gdyż był po drugiej stronie tunelu. Lorn pobiegł w strone drugiego wyjścia. Wtedy zza zakrętu wyłonili się bandyci biegnący z więźniami do prowizorycznej "więźniarki". Jedynie Roger i 6 pachołków kończyli pochód. Widząc was zatrzymał się i wyciągnął swoje dwie spluwy celując jedną do elfa, drugą do człowieka. Pachołki dobyły miecze i czekały na rozkaz wodza.
- Gdzie się tak śpieszycie? Nie za spieszno wam do grobu? - powiedział śmiejąc się przy tym ironicznie.
Roger (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Bandyta_pod%C5%BCegacz)
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/6/6b/Bestiariusz_bandyta_podzegacz.jpg)
6x Bandyta (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Bandyta)
//Są oddaleni od was o 8 metrów
-
Elf wypuścił swoją najmocniejszą strzałę w życiu leciała z szbkością błyskawicy w kierunek klatki piersiowej po czym wyciągną miecz i czekał na wskazówki od Lorna.
-
Roger zdąrzył zrobić unik. Wtedy wypuścił swoją kule w strone Creeda raniąc elfa w ramie. Roger uciekł razem z pachołkami na wóz odjerzdżając z hukiem. Elf zaczął krwawić.
- Cholera. Prawie cie zabił.
-
Elf powiedział do Lorna:
Pomóż jak nie dostane bandaża albo coś w tym stylu to się tu na miejscu wykrwawię po tym elf położył się na ziemi i trzymał za ręke
Wkrótce pomyślał - czy ja dożyję kolejnej wyprawy?
-
- Nie jestem medykiem ale mam coś co ci zagoi rane. Tylko po wyprawie musisz szpital odwiedzić - powiedział wyciągając zza pazuchy miksture. Dał ci ją do ręki. - Pij do dna.
//Trace wieksza miksture leczenia.
-
Elf wypił miksturę i powiedział:
Lorn musimy ich znaleść niepodaruje tego temu bydlakowi muszę się zemścić jak go dorwę to go zabije
Powiedział w złości elf
-
Lorn wstał z ziemi i wyszedł wraz z Creedem z jaskini. Wozu już nie było, ślady były niewyraźne więc nie wiedzieliście zbytnio gdzie iść. Mieliście dwie drogi do wyboru.
-
- Cholera! I co teraz ? - powiedział sam do siebie.
Chodząc w kółko myślał o tym co należaby teraz zrobić.
-
- Trzeba sprawdzić czy jakiegoś śladu nie zostawili. - powiedział wbijając wzrok w ziemie. Uważnie wpatrywał sie w każdy ślad na ścieżce. Musieli coś po sobie pozostawić.
-
.
-
//Powyższy post anuluje
-
- Hmm, Lornie no cóż przeszukajmy teren, może chodźmy w głab lasu, wątpie aby uciekli łąkami. Co ty na to ? - powiedział do swojego towarzysza po chwili zastanowienia.
-
- Raczej nie. Byłoby widać że tedy jechali
-
-To ty coś zaproponuj.- powiedział wyczerpany elf
-
Człowiek porozglądał się za czymś konkretnym. Pochodnie mieli zgaszone co utrudniało im poszukiwania śladów.
- Narazie poszukajmy krzemieni. Trzeba pochodnie odpalić od czegoś - powiedział po czym schylił się i zaczął uważnie szukać. Wreszcie jego oczom rzuciły się dwa dosyć duże kamienie. Podnióśł je, wyciągnął pochodnie zza pasa i usiadł na ziemi. Pochodnie położył na ziemi i zaczął wykrzesać iskre. Próbował wiele razy jednak żadna iskra nie chciała trafić na pochodnie. Zrezygnowany ostatni raz wykrzesał iskre, który padła na pochodnie zapalając ją lekko. Niewolnik rozpalił lepiej pochodnie.
- Odpal swoją pochodnie.
-
Elf podłoży swoją pochosnie pod pochodnie Lorna i zapalił po czym powiedział:
tak to się robi zaśmiał się
-
- Idziemy. Patrz dobrze na ślady - powiedział po czym rozeszli się po całej długości drogi. Szukaliście śladów po kałużach gdzie mogły się odcisnąć ślady kół wozu. Trzeba było działać szybko.
-
Elf biegną bo chciał zobaczyć czy niema przed nim śladów.
Po czym powiedział:
Lorn chodź szybciej bo ślady znikną a jak przyśpieszymy to może coś znajdziemy
-
Biegł, biegł aż się wyjebał. A jak? Nie zauważył kamienia dość sporych rozmiarów. Wyłożył się na drodze jak kłoda. Obróciłeś się na plecy, wtedy obok zobaczyłeś ślady kół wozu. Niezbyt wyraźne ale zawsze dobre i to.
-
Elf spad na ziemie i powiedział:
-Lorn patrz ślady kół chodźmy wzdłuż nich a może ich znajdziemy. - westchną elf po czym wstał.
-
- Dobra poszlaka. Chodźmy. Szliście za poszlaką aż wyszliście z lasu. Tam koleiny robiły się coraz bardziej niewyraźne. Jednak co was najbardziej zdziwiło to to że ślady prowadzą na farme. Tak, nie przewidzieliście się. To było podejrzane pod każdym pozorem.
- Dziwne. ÂŚlady na farme prowadzą. Może złym śladem poszliśmy.
//Jest 21:45
//Wieje na zewnątrz.
-
-jak to się czasami mówi najciemniej jest pod latarnią więc mogą mieć kryjówkę w którejś z szop albo w jednej z nich mają podziemne przejście. Co ty myślisz ja powiedziałem co uważam.- powiedział elf
-
- Sprawdźmy to. - powiedział idąc w strone zabudowań. Waszym oczom ukazał się wóz. Skrzętnie zapchany sianem. Zapukał do domu czekając na gospodarza. Drzwi otworzyły się otworem a wam ukazał się stary brodacz.
- Czego panowie tu szukają? - powiedział wpatrując się w was.
-
- Chcemy sprawdzić pana dom poniewaź obok twojego domu jest wóz który znamy, nie radzę się sprzeciwiać ostrzegam inaczej to
nie bedzie miłe.
-
Wieśniak zrobił troche gniewnąmine jednak opanował się.
- Sprawdzajcie co chcecie. Nikogo tu nie ukrywam - powiedział po czym otworzył wam drzwi na oścież.
Lorn zakasał rękawy po czym zwrócił się do Creeda.
- Sprawdź farme. Ja przeszukam wóz.
-
Creed bez sprzeciwu poszedł na farmę przeszukał każdy zakątek i był prawie pewien że nic nie ominą.
-
Nie znalazłeś nic co mogłoby świadczyć na obecność bandytów. Sprawdzając jeden z pokoi wszedł do niego pewna osoba, która wydawała ci sie dobrze znajoma z twarzy. Był ubrany w strój roboczy. Na twój widok lekko zdziwił sie jednak nie dawał tego poznać po sobie.
- Hej! A ty co tu robisz?
-
Dostaliśmy pozwolenia na przeszukanie tej farmy... Czekaj czy mu się znamy?
Twoja twarz wyglą mi znajoma.
-
- Jakoś nie przypominam sobie ciebie - powiedział patrząc na ciebie podejżliwym wzrokiem.
-
W takim razie... a nieważne - po czym Elf poszedł w stronę wozu gdzie był Lorna.
-
Męższczyzna wzruszył ramionami i poszedł w strone gospodarza. Lorn w tym czasie uważnie przeszukiwał wóz, na którym było siano. Podejrzanie mu to wyglądało więc zaczął przewalać je na ziemie. Wtedy odkopał, pozostawiony ekwipunek bandytów. Było na nim 4 sztylety i jeden miecz. Lorn wziął je w ręce, wtedy też przyszedł Creed.
- A jednak - powiedział w strone nadchodzącego elfa.
-
-I jak Lorna znalazłeś coś bo ja nie ale spotkałem dziwnie znajomego człowieka jak myślisz kto to mógłby być? - Powiedział elf
-
- Kilka broni. Schowali je w sianie - Powiedział rzucając na ziemię 4 bronie.
-
A co to za bronie i czy mogę je zabrać.
A tak wogóle to co teraz robimy ten człowiek którego widziałem był podejrzany - Powiedział elf
-
Lorn nie zdąrzył nic powiedzieć, wtedy Creed poczuł lufe przy plecach.
- Nie ruszaj sie jeśli nie chcesz mieć kulki w plecach
-
Creed podniósł ręce do góry po czym złapał bandytę za głowę i przerzucił go przez bark wtedy wyrwał mu pistolet i gdy on leżał przyłożył mu go do głowy i po tym spytał:
-Czy mogę się zemscić
-
Roger upadł na ziemie jednak wtedy, kiedy podnosiłeś pistolet uderzył cie on w reke upuszczajac gdzies pistolet. Wtedy ze stodoły wypadło 4 bandytów.
4x Bandyta (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Bandyta)
//Są 20 metrów od was
-
Creed jako urodzony elf w ciągu sekundy wyją łuk i strzelił bandycie prosto w czaszke. Po czym przymieżył w stronę kolejnego przecinika
Mam nadzieję że niedługo się zemszcze bo jestem strasznie zmęczony - pomyślał
25-1=24 strzał
-
Strzała trafiła prosto w głowe kończąc żywot bandyty. Pozostali dobyli bronie i pobiegli w waszym kierunku przegrupowując się. Lorn dobył miecz ruszając na nadbiegającego bandyte.
//Odejmuj strzały po każdym strzale
-
Elf był gotowy do strzału nie zastanawiając się dłużej spuścił pocisk z cięciwy celując w serce wroga. Po czym wyciągnął miecz i czekał na atak przeciwnika
24-1=23 strzał
-
Trafiłeś. Bandyta spadł na ziemie martwy. Wtedy Roger wstał z ziemi, dobył miecza i pobiegł w twoim kierunku. Powietrze nad twoją głową przeszyło ostrze miecza. Miałeś duże szczęście.
Lorn w tym czasie dopadł bandyte siekając w jego strone mieczem. Ten sparował jego ciosy wyprowadzając swoje w jego strone. Celował w nogi niewolnika. Lorn odskakiwał w tył i parował to co dał rade sparować. Kolejne ciosy niewolnika były szybkie. Cięcia przeszywały powietrze zatrzymując sie na ostrzu bandyty. Bandyta wtedy zrobił unik po czym pchnął miecz w strone Lorna. Ostrze było dosyć blisko, kiedy niewolnik zrobił unik zatapiając swe ostrze w szyji bandyty. Ten skonał w męczarniach.
2x Bandyta
-
// jak ja zabilem 2 a ty 1 teraz to 1 został a nie 2
Elf miał trochę rozumu więc obiegł bandytę i wbił mu miecz w plecy roger nie zdążył nawet zareagować.
-
//Mój błąd
Roger jednak zdołał zrobić unik i wyprowadzić dość mocny cios w twoją strone. Ostrze było skierowane w twój brzuch.
Roger (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Bandyta_pod%C5%BCegacz)
1x Bandyta (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Bandyta)
-
Creed sparował walczył zaciekle z rogerem, nie mógł go trafić bo blokował ataki elfa więc zrobił unik w prawo i uderzył go z całej siły w bok.
-
Miecz przeciął bok Rogera. Ten złapał się za niego jednak nie przerwał walki. Kolejne cięcia były coraz to bardziej szybsze i mocniejsze co utrudniało znacznie walke elfowi.
Lorn w tym czasie osłaniał tyły Creeda wdając się w kolejną walke z ostatnim pachołkiem Rogera. Wymiana ciosów była zaciekła, człowiek parował ciosy bandyty zadawane od boku i od góry. Chcąc wyprowadzić bandyte z równowagi wymierzył kilka szybszych cięć w strone bandyty trafiając w w przedramię. Rozjuszony bardziej stawiał opór. Widząc że niewolnik zostawia luki w obronie wymierzył pchnięcie prosto w klatke piersiową Lorna. Ten w samą pore wykonał unik zakańczając go cięciem w strone szyji bandyty trafiając perfekcyjnie. Bandyty upadł na ziemie martwy.
Bandyci kaput
-
Elf parował wszystkie ciosy rogera w pewnym momencie uderzył z całej siły w miecz bandyty i wybił mu go z ręki gdy wróg był bezbronny to wtedy wbił mu miecz w brzuch wtedy bandyta spadł na ziemię.
-
Bandyta osunął się na ziemie krwawiąc obficie. ÂŻył jeszcze. Lorn schował broń zasłaniając ręką Creeda dając mu tym do zrozumienia żeby też schował broń. Roger zasłonił brzuch ręką klnąc przy tym:
- Skurwysyny, jeszcze się zemszcze
- Zamknij sie! Gadaj lepiej co zrobiliście z towarem i kupcami.
Roger przewrócił oczami i z pogardą na twarzy popatrzył się na bande wyglądającą jak pospolici bandyci.
- Gówno cie to obchodzi.
- Gadaj lepiej bo skończysz marnie - powiedział wyciągając miecz z pochwy i przykładając go z lekka do rany kutej na brzuchu. Bandyta spojrzał na was po czym wydusił z siebie.
- Siedzą u tego parchlatego wieśniaka w stodole.
- A co z towarami?
- Sprzedaliśmy je. Zamorscy kupcy kupili je za dużo szmalu - powiedział śmiejąc się jednak ból rany przerwał mu śmiech zamieniając go na grymas na twarzy.
-
Creed schował broń do pochwy i wyciągnął łuk po czym ubezpieczał Lorna żeby nikt go nie zaatakował go od tyłu i czekał aż wydusi on z rogera informacje dotyczące kupców.
-
- Więc gadaj gdzie są grzywny za towary psie
- Są dobrze schowane na tej farmie. Nie zobaczycie ich nigdy - powiedział po czym dobył ostatnią ze swoich spluw. Wtedy Lorn wprawł w jego ranę miecz dociskając coraz mocniej. Bandyta skręcił się znowu z bólu.
- Gdzie są grzywny!
- W-w-w piwnicy - wydusił kilka słów kończąc tym swój żywot.
Lorn wyciągnął ostrze z rany i wytarł je o ubranie bandyty chowając je na swoje miejsce. Spojrzał na elfa po czym powiedział mu:
- Idź do stodoły uwolnić kupców ja pójde po grzywny z tego towaru.
-
Creed pokiwał głową i poszedł do stodoły uwolnić kupców.
Jesteście wolni - po czym odprowadził ich do wyjścia i czekał na Lorna
-
Trzech kupców widząc elfa zlękli się na początku myśląc że to kolejni bandyci. Jednak gdy ten ich uwolnił rozradowali się wychodząc za elfem:
- Już myśleliśmy że nikt nas już nie uwolni - powiedział zbyt otyły kupiec wychodząc ledwo co ze stodoły
- Widzisz Gary miałem racje że Horacy tak tego nie zostawi.
Lorn znalazł kufer i wyciągnął z niego ciężkie jak kamienie trzy sakwy z grzywanami wychodząc z nimi na zewnątrz.
- Tu jest chyba z 3 tysiące grzywien - powiedział pokazując je elfowi.
-
To co teraz z nimi zrobimy oddamy Horacemu czy dzielimy się po połowię? - Spytał elf po czym poszedł zebrać bronie z bandytów.
//Pozyskuję
Nazwa broni: sztylet podżegacza
Rodzaj: sztylet
Typ: jednoręczny
Ostrość: 23
Wytrzymałość: 30
Opis: Wykuty z 0,62kg stali Valfdeńskiej o zasięgu 0,3 metra.
2x
Nazwa broni: pistolet podżegacza
Rodzaj: pistolet skałkowy
Obuch: 15 + obuch materiału pocisku
Opis: Wykonany z 0,57kg stali Valfdeńskiej i 0,37kg drewna o zasięgu do 50 metrów.
50x
Nazwa amunicji: żelazny nabój
Rodzaj: nabój
Obuch: 23
Wytrzymałość: 25
Opis: Wykonany z 0,01kg żelaza i 0,0075kg niebieskiej rudy.
x4
Nazwa broni: miecz bandyty
Rodzaj: miecz
Typ: jednoręczny
Ostrość: 13
Wytrzymałość: 15
Opis: Wykuty z 0,94kg mosiądzu o zasięgu 0,9 metra.
x4
Nazwa broni: sztylet bandyty
Rodzaj: sztylet
Typ: jednoręczny
Ostrość: 23
Wytrzymałość: 30
Opis: Wykuty z 0,62kg stali Valfdeńskiej o zasięgu 0,3 metra.
x4
Nazwa broni: sztylet bandyty
Rodzaj: sztylet
Typ: jednoręczny
Ostrość: 23
Wytrzymałość: 30
Opis: Wykuty z 0,62kg stali Valfdeńskiej o zasięgu 0,3 metra.
-
- Jedziemy do Horacego. - powiedział po czym zawołał gospodarza by ten zaprzęgł konie bandytów do wozu. Ten to uczynił.
- Wsiadajcie. Panowie poprowadzą - powiedział ładując sie na wóz.
- Gregory prowadzisz ty sie znasz na koniach - powiedział jeden z kupców ładując swoje tłuste dupsko na wóz.
- Ja pierdole. Zawsze ja - powiedział siadając na krześle woźnicy.
- To jeźdzmy
-
Elf zabrał sprzęt bandytów i również wsiadł na wóz po czym wyczerpany poszedł spać lecz przed tym powiedział:
obudcie mnie jak będziemy na miejscu. - Po tych słowach Elf zasnął.
-
Był środek nocy. Jechaliście prawie przez całą noc do Efehidonu przez nierówną droge. Creed pogubił po drodze cały zapas nabojów, które zebrał z sakiewki Rogera. Dojechaliście nad ranem. Usłyszałeś gwar ludzi i szmer ulicy stolicy. Zacząłeś sie budzić powoli. Wtedy poczułeś dość mocne rąbniecie w wóz. Jednak z beczek z ulicy sturlała sie wprost na wóz. To cie bardziej rozbudziło.
- Pobudka. Przespałeś cały poranek - powiedział śmiejąc sie przy tym popijając flaszką piwa.
//Jest 9:12
-
Co się stało, czy to już ranek?
Chwileczkę gdzie moje naboje z sakiewki rogera?
Czy jesteś już na miejscu - mówił rozespany elf
-
- Przez całą noc gubiłeś za sobą ten cały balast - powiedział do elfa pociągając z flaszki piwo
- Ciesz się że zdążyłem połapać te przyniszczone bronie
-
Dzięki wielkie a tak poza tym to daleko jeszcze do Horacy? - Powiedział elf
-
- Już dawno dotarliśmy. Kazał przekazać Ci tą sakiewke. - powiedział wręczając ci zapłate za pomoc w odbiciu konwoju.
- Czas się zbierać. Szeklan ponoć wrócił z Zuesh. Trzymaj się - powiedział po czym ruszył w strone dzielnicy mieszkalnej.
Wyprawa zakończona sukcesem!
Dwóch śmiałków ruszyło odszukać zaginioną karawane kupca Horacego. Po wielu przeszkodach, na które natrafili i przeciwnościach odbili ją z rąk bandytów ratując kupców jak i grzywny, które zdobyli bandyci z sprzedaży towarów.
Talenty:
Creed:
Aktywność: 1 złoty
Opisy: 1 srebrny
Walka: 1 brązowy
Premia pieniężna: 175 grzywien
Lorn:
(brak)
Zdobycze:
Creed:
500 grzywien
Nazwa broni: Uszkodzony sztylet podżegacza
Rodzaj: sztylet
Typ: jednoręczny
Ostrość: 23
Wytrzymałość: 30
Opis: Wykuty z 0,62kg stali Valfdeńskiej o zasięgu 0,3 metra. Uszkodzony
2x
Nazwa broni: Uszkodzony pistolet podżegacza
Rodzaj: pistolet skałkowy
Obuch: 15 + obuch materiału pocisku
Opis: Wykonany z 0,57kg stali Valfdeńskiej i 0,37kg drewna o zasięgu do 50 metrów. Uszkodzony
x4
Nazwa broni: Uszkodzony miecz bandyty
Rodzaj: miecz
Typ: jednoręczny
Ostrość: 13
Wytrzymałość: 15
Opis: Wykuty z 0,94kg mosiądzu o zasięgu 0,9 metra. Uszkodzony
x4
Nazwa broni: Uszkodzony sztylet bandyty
Rodzaj: sztylet
Typ: jednoręczny
Ostrość: 23
Wytrzymałość: 30
Opis: Wykuty z 0,62kg stali Valfdeńskiej o zasięgu 0,3 metra. Uszkodzony
x4
Nazwa broni: Uszkodzony sztylet bandyty
Rodzaj: sztylet
Typ: jednoręczny
Ostrość: 23
Wytrzymałość: 30
Opis: Wykuty z 0,62kg stali Valfdeńskiej o zasięgu 0,3 metra. Uszkodzony
Lorn:
(brak)
-
//Skąd wzięło się te 500 grzywien?
//Wypada napisać chociaż kto i w jaki sposób pozyskał te przedmioty, nie zaś wypisać tylko zdobycze.
To co teraz z nimi zrobimy oddamy Horacemu czy dzielimy się po połowię? - Spytał elf po czym poszedł zebrać bronie z bandytów.
//Pozyskuję
Nazwa broni: sztylet podżegacza
Rodzaj: sztylet
Typ: jednoręczny
Ostrość: 23
Wytrzymałość: 30
Opis: Wykuty z 0,62kg stali Valfdeńskiej o zasięgu 0,3 metra.
2x
Nazwa broni: pistolet podżegacza
Rodzaj: pistolet skałkowy
Obuch: 15 + obuch materiału pocisku
Opis: Wykonany z 0,57kg stali Valfdeńskiej i 0,37kg drewna o zasięgu do 50 metrów.
50x
Nazwa amunicji: żelazny nabój
Rodzaj: nabój
Obuch: 23
Wytrzymałość: 25
Opis: Wykonany z 0,01kg żelaza i 0,0075kg niebieskiej rudy.
x4
Nazwa broni: miecz bandyty
Rodzaj: miecz
Typ: jednoręczny
Ostrość: 13
Wytrzymałość: 15
Opis: Wykuty z 0,94kg mosiądzu o zasięgu 0,9 metra.
x4
Nazwa broni: sztylet bandyty
Rodzaj: sztylet
Typ: jednoręczny
Ostrość: 23
Wytrzymałość: 30
Opis: Wykuty z 0,62kg stali Valfdeńskiej o zasięgu 0,3 metra.
x4
Nazwa broni: sztylet bandyty
Rodzaj: sztylet
Typ: jednoręczny
Ostrość: 23
Wytrzymałość: 30
Opis: Wykuty z 0,62kg stali Valfdeńskiej o zasięgu 0,3 metra.
//Gracz napisał, że pozyskuje te przedmioty. Wtedy momentalnie prowadzący wyprawę powinien mu podać statystyki tych przedmiotów, zaś gracz powinien je pozyskać. Tak więc chciałbym zobaczyć na podstawie karty postaci: http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/U%C5%BCytkownik:Creed. Jak gracz zabrał ten ekwipunek, ponieważ na chwilę obecną uznaję, że nie zabrał z wyprawy niczego, bo niczego do ekwipunku nie wpisał.
-
//Ale ja te rzeczy przetopiłem dlatego nie mam w ekwipunku.
-
//Przetopiłeś te rzeczy na wyprawie? Najpierw musiałeś je jakoś zabrać, one zaś w magiczny sposób nagle znalazły się w hucie, gdzie już je przetopiłeś. nigdzie w wyprawie nie jest napisane jak zostały przez ciebie zabrane, w historii karty postaci również nie ma wzmianki o tym, że kiedykolwiek niosłeś te przedmioty. Prowadzący wyprawę zignorował moje pytania więc będą konsekwencje.
Lorn:
(brak)
Zdobycze:
Creed:
500 grzywien
Grzywny okazały się fałszywkami.
Nazwa broni: Uszkodzony sztylet podżegacza
Rodzaj: sztylet
Typ: jednoręczny
Ostrość: 23
Wytrzymałość: 30
Opis: Wykuty z 0,62kg stali Valfdeńskiej o zasięgu 0,3 metra. Uszkodzony
2x
Nazwa broni: Uszkodzony pistolet podżegacza
Rodzaj: pistolet skałkowy
Obuch: 15 + obuch materiału pocisku
Opis: Wykonany z 0,57kg stali Valfdeńskiej i 0,37kg drewna o zasięgu do 50 metrów. Uszkodzony
x4
Nazwa broni: Uszkodzony miecz bandyty
Rodzaj: miecz
Typ: jednoręczny
Ostrość: 13
Wytrzymałość: 15
Opis: Wykuty z 0,94kg mosiądzu o zasięgu 0,9 metra. Uszkodzony
x4
Nazwa broni: Uszkodzony sztylet bandyty
Rodzaj: sztylet
Typ: jednoręczny
Ostrość: 23
Wytrzymałość: 30
Opis: Wykuty z 0,62kg stali Valfdeńskiej o zasięgu 0,3 metra. Uszkodzony
x4
Nazwa broni: Uszkodzony sztylet bandyty
Rodzaj: sztylet
Typ: jednoręczny
Ostrość: 23
Wytrzymałość: 30
Opis: Wykuty z 0,62kg stali Valfdeńskiej o zasięgu 0,3 metra. Uszkodzony
Lorn:
(brak)
//Ale ja te rzeczy przetopiłem dlatego nie mam w ekwipunku.
Creedowi wydawało się, że przedmioty zabrał Lont, zaś Lontowi, że zabrał je Creed. W ostatecznym rozrachunku wyszło na to, że żaden z nich nie zabrał owych przedmiotów.
//Podsumowanie jest następujące. Nie otrzymałeś 500 grzywien jak i wymienionych przedmiotów. Usuń 500 grzywien ze swojego mieszka oraz zdobyte przedmioty. Jeśli dokonałeś już ich sprzedaży sprawę rozwiąże straż miejsca. Nie można doliczać sobie talentów i przedmiotów z nie zamkniętego wątku wyprawy, gdyż tylko zamknięte wątki uznane są za poprawne i zaakceptowane przez Mistrza Gry.
//Prowadzący wyprawę otrzymuję karę w postaci 500 grzywien, którą należy uiścić w skarbcu miejskim do tygodnia czasu.