-
Nazwa wyprawy: Na drodze ku zrozumieniu - Iwerin
Prowadzący wyprawę: Drasul
Wymagania do uczestnictwa w wyprawie: ukończenie zadania szkoleniowego u Jana
Uczestnicy wyprawy: Iwerin
Elf skinął głową na słowa przedstawiciela konkordatu.
-
- Drzewa to oczy i uszy lasu, wiatr to jego głos. Znać będziemy każdy Twój krok. Idź do lasu. Udowodnij, żeś godzien - powiedział druid i dodał na koniec. - Powodzenia.
Cóż, wychodziło na to, że musisz udać się do lasu i mieć nadzieję, że nadarzy się okazja aby udowodnić przed Ventepi swe prawdziwe zamiary.
-
Elf skinął głową na znak że zrozumiał. Odwrócił się, popatrzył po rynku. Była wiosna, z tego co można było wyliczyć, od dwóch dni. W ludnym mieście zawsze jest ciepło. Ciepło od ludzkich i zwierzęcych szczyn, od wyrzuconego jedzenia bogatych ludzi. Mięśnie na twarzy elfa zagrały. Ruszył przed siebie ciekawy tego co go czeka. Zagadał pewnego człowieka o drogę, tamten wytłumaczył mu jak wydostać się z miasta. Ruszył. Zgubił się po drodze jeszcze dwa razy, jednak nakierowany przez ludzi dotarł do bram.
Zapytał strażnika o drogę do najbliższego lasu
- Witaj - rzekł ni to przyjaźnie ni to obojętnie. Raz, nie chciał wyjść na nieumiejącego sobie poradzić, dwa zbyt uprzejmym też być nie należało.
- Gdzie tutaj rośnie jakiś najbliższy las?
-
- Witaj, wystarczy byś podążał na północ.
// http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Klimat_Valfden
-
Elf przysłonił oczy dłonią aby Słońce nie raziło go tak bardzo.
- To daleko - powiedział. Nie widział bowiem nawet cienia lasu na północy. Rozwijające się przed nim tereny były pełne łąk, pól i równin. Podziękował strażnikowi i ruszył przed siebie.
Droga była ubitym i dobrze wyznaczonym traktem. Z północy ciągnęły na południe wozy kupców i handlarzy, których zima zaskoczyła na przełęczach i przytrzymała aż do wiosny. Dużo było także łowców, handlarzy futer, myśliwych, którzy w zimie polowali wysoko w górach a teraz schodzili na niziny, aby zarobić trochę grosza na wsiach polując na potwory nękające wieśniaków.
Iwerin szedł dziarsko, jego ekwipunek był lekki, a pogoda zachęcała do marszu. Jednak las na północy nadal pozostawał daleko, daleko przed nim.
-
Szedłeś pieszo, bo na to wyglądało, a droga przez otaczające lasy pola i farmy była długa i nudna. Dochodził wieczór, kiedy mijałeś wieś. Droga jednak była spokojna, zapowiadało się także, że księżyc będzie świecił bardzo mocno w nocy oświetlając drogi.
//Zostajesz na noc lub ruszasz dalej?
-
Iwerin mimo iż młody i zaprawiony przez życie nie miał ochoty włóczyć się po drodze w nocy. Skierował się więc do wsi mając nadzieję, że będzie mógł napić się wody przy studni i wyspać w jakiejś szopie.
-
Dotarłeś do niewielkiej osady wyposażonej w studnie oraz to co najważniejsze dla podróżnych - karczmę.
-
Przy studni stało wiadro pełne wody, widocznie ktoś zapomniał swojego naczynia i pobiegł po nie teraz. Elf przysunął usta i upił zimnej cieczy. Zimna woda kuła zęby i dziąsła, usta elfa zdrętwiały. Wyprostował się, otarł dłonią twarz. Przesunął miecz bliżej siebie, aby łatwiej przyszło mu go wyciągnąć i ruszył w stronę karczmy. Otworzył drzwi i wszedł. Starał się zachowywać naturalnie, mimo, że nie znał tych ludzi. Podszedł bliżej szynkwasu, stanął obok niego obierając się łokciem, jedną nogę miał wyprostowaną a drugą odgiętą.
- Witajcie, gospodarzu - rzucił do karczmarza - Znajdzie się jakaś strawa dla mnie? Droga mi wypadła przez wasze sioło.
-
- Ano dobry, dziękować - rzekł starszy już mężczyzna, którego czas, praca i choroby nie oszczędzały.
- Nie masz u nas wolnego pokoju - rzekł do Ciebie i dodał - Ale na skaju wioski stoi szopa, możesz się tam na siano walnąć.
-
Iwerin doskonale mógł się przekonać, że czas i choroba nie oszczędziły człowieka. Zdawał się on przygłuchy, przygłupi lub umiał czytać w myślach i odgadywać przyszłe pytania. Elf zmieszał się trochę
- No tak. Zaraz po poprzednim pytaniu o jedzenie chciałem zapytać o nocleg. Dobrze wiedzieć gdzie mi on przypadnie. Dziękuję - rzekł nie wiedząc czy czekać na coś do żarcia czy iść spać z pustym żołądkiem.
-
- Wybacz moje rozkojarzenie, jestem starszym człowiekiem. Mamy jeszcze trochę gulaszu, proszę to za darmo.
-
- Dzięki! - zawołał Iwerin i dosadził się wręcz do miski z jadłem. Nabierał kaszę z sosem drewnianą łyżką, czasem trafił się kawałek mięsa. Czasem trafiło się też coś, co nie przypominało ani mięsa, ani warzywa, jednakże elf nie wybrzydzał. Zjadł i owe coś.
Pamiętał jak kiedyś dostawał pajdę chleba i kubek czarnej kawy, a potem musiał pracować w kopalni, biczowany i poniewierany. Teraz był na wsi, jadł ciepły i całkiem smaczny gulasz.
- Dzięki - powiedział jeszcze raz odsuwając pustą miskę. Był śpiący. Zebrał się więc i wyszedł z karczmy. Skierował się tak jak powiedział mu starzec na skraj wioski. Rzeczywiście stała tam szopa. Wszedł do niej przez wrota i rozejrzał się.
-
Dotarłeś do szopy. Nie byłeś tam jedynym gościem. Na sianie spało kilka postaci, w szopie było ciemno więc nie rozpoznawałeś ani ras ani płci.
-
Nie był tutaj jedynym lokatorem. Nie sądził jednak, żeby była to zasadzka. Ot, noc złapała ich tak jak i jego i skorzystali z owej szopy. Iwerin wdrapał się na siano i rzucił się na plecy. Przez dłuższą chwilę wpatrywał się w powałę po czym zamknął oczy.
-
Spało tam dwóch ludzi oraz jeden elf. Elf i krasnalo-niziołkowe istoty otworzyły oczy i spojrzały na Ciebie zaniepokojone, po czym zasnęli ponownie. Noc minęła spokojnie, zaczynało już świtać.
-
Elf miał miłe sny. Zapach siana zrodził mu wizje letnich upojnych chwil jakie spędził bynajmniej nie sam na pewnej łące nieopodal Etoli, miejscowości w której kiedyś mieszkał. Obudził się tuż przed finałem. Westchnął. Podniósł się i usiadł na sianie, przetarł dłonią twarz, wyciągnął zza kołnierza kilka słomek siana. Wstał i wyszedł z szopy by potem skręcić za nią za potrzebą. Wrócił po kilku minutach znów przed szopę.
-
Po wiosce krzątało się kilku jej mieszkańców. Osoby zaczynające prace o poranku, był wśród nich rolnik, mleczarz i lokalny strażnik, który zmieniał warte z nocnej zmiany. Mogłeś kontynuować podróż do lasu.
-
Elf nie myślał o śniadaniu. Przyzwyczaił się, że jadł dopiero po południu, bowiem dopiero wtedy miał przerwy w dawnej pracy i dostawał posiłek. Dawno nie trenował. Czuł w nogach dziwne drętwienie. Poranek był chłodny, wszak wiosna dopiero się zaczynała. Zarzucił więc miecz na plecy, zacisnął pas aby nie bujał się na boki i zaczął bieg w stronę lasu. Najpierw wrócił na wczorajszą drogę i tam nic nie robiąc sobie z dziwnych spojrzeń i drwin mijanych osób biegł. Lubił biegać. Bieg to część jego treningu, której nigdy nie chciał się wyzbyć. Zapewniał mu wytrzymałość, hartował, burzył jego opory i niemoc.
-
Tak też się stało. Elf jest bowiem niczym wiatr. Minąłeś pola, wkroczyłeś na łąki. A z łąk na pasy ziemi niczyjej, wyciętej dawno temu puszczy, pas który niczym pierścień oddzielał las od łąk i pól. W oddali przed sobą, w połowie szerokości pasa ziemi niczyjej zauważyłeś wielki kamień postawiony w ziemi na sztorc. Samotny pal pośrodku nicości.
-
Elfa zaciekawił ten obiekt. Wielki kamień pośród trwa i wystających pni po dawno wyciętej puszczy. Zbliżył się do niego żeby go obejrzeć bliżej.
-
Głaz był martwy. Owszem, nosił na sobie symbol. Wyryty w kamieniu przed wiekami, zapomniane, zniszczone wiatrem, deszczem i mrozem. Poznałeś jednak symbol, poznałeś to co przedstawiał. Któż lepiej poznałby drzewo. Symbol ten przedstawiał dwa drzewa, skręcone ze sobą pniami niczym nierozerwalna para. Ich korony tworzyły baldachim nad nimi. Tyle. Rzuciło Ci się jeszcze coś w oczy. Daleko, bardzo daleko, tak po lewej, jak i prawej stronie, przed lasem, na terenie wyciętym przez człowieka stały kolejne wielkie głazy. Jakoby słupy graniczne.
Kiedy dotknąłeś kamienia poczułeś chłód skały. Nic poza tym. Kamień był martwy.
-
Elf przetarł dłonią zatarty znak. Spojrzał w prawo i w lewo. Granica? pomyślał. Po czym przekroczył ją i wszedł pomiędzy drzewa w lesie.
-
Ostrożności nigdy za wiele, warto o tym pamiętać. Zwłaszcza, że czułeś na swoim karku czyjś wzrok.
-
Elf zatrzymał się niby to zauważając że coś mu się stało z butem. Przykucnął i coś przy nim majstrował jednocześnie próbował rzucić okiem to w lewo, to w prawo. A nóż kogoś uda mu się zobaczyć.
Przeklinał się w duchu że po biegu zapominał o przełożenie broni do pasa.
-
Pod drzewo podeszła powoli i niepewnie postać. Poznałeś, że to młoda dziewczyna. Była wysoka, szczupła, spod czerwonego kapturka swojego płaszczyka spływały blond włosy. Miała na sobie dziewczęcą sukienkę. W jednej dłoni niosła koszyk.
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/d/de/Czerwony_kapturek_pod_drzewem.jpg)
-
Elf podnosił się wolno, ale był cały czas czujny. Nie chciał aby dziewczę się wystraszyło. Zaszurał trochę burami o zarośla, zrobił to tak jakby wycierał obcas z łajna. Spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się do niej
- Pozdrawiam - rzekł nie wiedząc czy przyjdzie jej zamienić z dziewczyną kilka słów.
-
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/thumb/0/0e/Czerwony_kapturek_face.jpg/800px-Czerwony_kapturek_face.jpg)
- Ja... - zawahała się dziewczyna na chwilę i przygryzła wargę, jednakże w Twoich oczach nie znalazła złych intencji, odpowiedziała więc
- Ja idę do swojej babci. Niosę jej wino i ciasto...
-
- Yhym - odyhymknął elf. Dziewczyna wydawała się przestraszona, może przerażona, a na pewno rozkojarzona tyle samo co oberżysta w wiosce. Może rodzina? pomyślał
- To miło z Twojej strony - dodał nie wiedząc co o tym wszystkim myśleć - Wszystko dobrze? - spytał podpierając pięści na biodrach.
-
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/thumb/0/0e/Czerwony_kapturek_face.jpg/800px-Czerwony_kapturek_face.jpg)
- Ja... Ja zgubiłam swojego pupila... To on znał drogę do... do babci.... - mówiła widocznie zakłopotana. Czy się bała. A jakże. Pośrodku lasu nie sądziła, że przyjdzie jej spotkać kogokolwiek. Teraz zaś obcy mężczyzna proponował jej pomoc.
- Może... Może pomógłbyś mi go poszukać? Zgubiłam go z oczu przy wodopoju... Boje się, że coś mu się stanie. Bez niego nie trafię... do babci.
-
Elf jeszcze nie zdążył zaproponować pomocy, jednakże kto odmówiłby takiej dziewczynie. Elf popatrzył na dziewczynę. Cóż, miał udowodnić czy jest godzien. Kto wie jakie są zachcianki bogini.
- No dobrze - powiedział i przestąpił z nogi na nogę - Powiedz mi coś o tym więcej. Spróbuję Ci pomóc.
-
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/thumb/0/0e/Czerwony_kapturek_face.jpg/800px-Czerwony_kapturek_face.jpg)
- Wygląda... To wilk... na szyi ma obrożę z przywiązanym totemem w postaci ptasich lotek... A do wodopoju nie wrócę! Tam... Tam było coś złego...
-
- Uspokój się - powiedział lekko dziwiąc się jej wybuchowi - Przecież nie mówiłem nic o tym, żebyś tam wracała... No już. Spokojnie - powiedział dalej. Wolał do niej się nie zbliżać. Dziewczyna była w kiepskim stanie psychicznym, mogła go zadźgać nawet wsuwką do włosów
- Sam tam pójdę. Powiedz mi gdzie to jest... - rychło w czas, pomyślał. Rozmowa zaczynała być coraz dziwniejsza.
-
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/thumb/0/0e/Czerwony_kapturek_face.jpg/800px-Czerwony_kapturek_face.jpg)
- Ja... ja nie wiem... Byłam tam ze swoim Kłem... Nagle on zaczął warczeć i szczekać na... na coś w krzakach po drugiej stronie... Próbowałam go odciągnąć, ale kiedy wracałam... Wtedy jego już nie było... Chyba pobiegł tam... - powiedziała zasmucona, bliska łez.
- Dostałam go od babci... Ażeby zawsze mógł mnie do niej zaprowadzić... - powiedziała, upadła na kolana, złapała się dłońmi za twarz i rozpłakała.
-
Elf przykucnął, złapał w dłonie listek i bawił się nim przez jakiś czas. Kiedy uznał, że uleciało dość dużo łez podniósł swa twardą twarz i spojrzał na dziewczynę.
- Gdzie ten wodopój?
-
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/thumb/0/0e/Czerwony_kapturek_face.jpg/800px-Czerwony_kapturek_face.jpg)
- To.. em.. - przełknęła ślinę i otarła łzy, westchnęła - Musisz iść tą wąską ścieżką...a potem skręcić w lewo obok kamienia porośniętego mchem... I dalej już będę wodopój...
-
Skinął głową, niepotrzebnie, dziewczyna i tak nie patrzyła na niego.
- Poczekaj tutaj - powiedział i ruszył ścieżką. Zdjął miecz z pleców, zapiął wokół bioder. O ile nic złego go nie spotkało doszedł do kamienia, skręcił przy nim i poszedł dalej.
-
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/0/07/Wodop%C3%B3j.jpg)
Na miejsce dotarłeś szybko. Stanąłeś przed taflą wody. Po drugiej stronie rzeczywiście były krzaki. Sceneria był... zresztą sam widziałeś.
-
Elf zatrzymał się za drzewem i słuchał, jednak żadne odgłosy nie mąciły jego spokoju. Ruszył więc skryty za linią drzew i krzewów aby obejść wodę i dostać się na drugą stronę.
-
Wodopój ma to do siebie, że ściąga wiele zwierząt. ÂŚladów było więc co nie miara, od wielkich kopyt magnusów, poprzez racice jeleni, dzików, łapy niedźwiedzi, wilków, łapki kun, łasic, wiewiórek, ptaków, żab i innych. Nic szczególnego nie rzuciło Ci się w oczy.
-
Elf odczekał chwilę w zaroślach. Ruszył potem dość szybko w stronę zarośli, które opisała dziewczyna aby sprawdzić czy tam może uda mu się coś dostrzec. Zachowywał czujność.
-
Cisza jak makiem zasiał. Zauważyłeś jednak ślady łap wilka które zmierzyły za krzaki. Może udał się za potrzebą?
-
To możliwe.... Kiedy o tym pomyślał dotarło do niego że i on czuje ciśnienie w pęcherzu. Wyjął więc na wierzch miecz z pochwy, bo nie czas teraz na siusiu i wszedł w krzaki by sprawdzić czy coś tam dostrzeże.
-
Znalazłeś po chwili kilka strzępów futra. Włosy walały się tu i tam. Do małych śladów łap dołączyły duże, bardzo duże ślady psich łap. Obok nich leżało piórko.
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/8/85/Pi%C3%B3rko.jpg)
-
Elf przykucnął nad śladami. Zmrużył oczy kiedy na nie patrzył. Delikatnie przyłożył do nich palce dłoni, zbadał głębokość i siłę wgniecenia. Zbierał informacje. Złapał za strzępi futra, obejrzał włos z bliska, powąchał. Sięgnął po piórko, obejrzał jego strukturę, przejechał po nim palcem, powąchał. Piórko schował do kieszeni, sam zaś z mieczem w dłoni spróbował rozejrzeć się czy ślady nie prowadzą gdzieś dalej.
-
Ruszyłeś za śladami dziwnego stworzenia. ÂŚlady biegły w linii prostej, czasami gubiłeś je na kamieniach i listowiu, ale znajdowałeś zaraz dalej. Kluczyłeś za nimi przez dwa kilometry.
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/c/cf/W%C4%85w%C3%B3z.jpg)
Aż dotarłeś do mrocznego miejsca. Usłyszałeś też wtedy trzaśnięcie gałęzi za Tobą. Coś też zawarczało. Groźnie.
-
Elf błyskawicznie odwrócił się, tak nakazywała mu intuicja i doświadczenie. Jeśli coś na tyle głośno zawarczało, to znaczy, że już nie czaiło się lecz chciało zaatakować lub pokazać swą obecność. Elf zaparł się nogą w piach. Spojrzał przed siebie trzymając w dłoni miecz, który spoczywał pionowo na wysokości ramienia, w daleko wyciągniętej ręce.
-
Pomiędzy krzakami zauważyłeś łeb...
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/thumb/c/c8/Wilczy_%C5%82eb.jpg/800px-Wilczy_%C5%82eb.jpg)
-
Mięśnie na twarzy elfa zadrżały, w ustach momentalnie zabrakło śliny. Adrenalina uderzyła w mięśnie, w umysł. Elf lekko się pochylił, zmrużył oczy, trzymając miecz wymierzony w bestię rzekł cicho
- Ventepi wesprzyj me ramię.
-
To coś jednak nie chce wyjść z krzaków. Patrzyło na Ciebie, szczerzyło się, warczało.
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/thumb/c/c8/Wilczy_%C5%82eb.jpg/800px-Wilczy_%C5%82eb.jpg)
- No... wrrrr... czemu za mną idziesz.... wrrr?
-
Oczy elfa momentalnie się rozszerzyły. Jego umysł nagle przypomniał sobie to, co słyszał będąc dzieckiem. Zwierzęta mówiące ludzkim głosem. Wilkołaki. Mimo iż nie poruszył się, to jednak nie umiał zapanować nad przyśpieszeniem oddechu, biciem serca które chciało wyrwać się z klatki piersiowej. Ręce lekko zaczęły mu drżeć. Bał się tego, co czaiło się przed nim w zaroślach.
- Ja... - zebrał się na odpowiedź - Sam nie wiem - rzekł. Fakt, w obecnej sytuacji, kiedy to miast psiaka dziewczyny znalazł wielką bestię, sam nie wiedział co go tutaj ciągnęło.
- Chciałem pomóc dziewczynie, którą napotkałem... Zgubił jej się wilk, Kieł...
-
Wilkołak zapewne był prawie dwa razy większy i pięć razy cięższy od elfa. Ale to nie zmieniało niczego.
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/thumb/c/c8/Wilczy_%C5%82eb.jpg/800px-Wilczy_%C5%82eb.jpg)
- Wrrr... Noo... Przybiegł do mnie... Ale już wrócił... A terrrrraz wybacz... Spodziewam się gościa na kolacji.... - powiedział dał susa tak szybkiego, że kiedy upadł na ziemi nie zdążyłeś nawet przekręcić głowy. Odbijał się to od skały, to od drzewa, mylił, zwodził. Uciekał.
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/7/76/Wilko%C5%82ak_bieg.jpg)
I uciekł. Pobiegł w sobie tylko znanym kierunku. Straciłeś go z oczu zanim zdążyłeś wymierzyć.
-
Elf sapnął, ciśnienie i zdenerwowanie zaczęło z niego powoli schodzić. Ta bestia mimo iż wyglądała bardzo groźnie i zapewne była śmiertelnie niebezpieczna nie zabiła go. Nawet nie zraniła. Iwerin przestąpił z nogi na nogę. Opuszczony miecz dotknął jego buta. Nagle dostał olśnienia, wsunął miecz do pochwy i szybkim krokiem, a kiedy się dało biegiem, wrócił nad wodopój. Obiegł go, znalazł ścieżkę którą tutaj przybył i po kilkunastu minutach podbiegł do miejsca w którym pozostawił dziewczynę. Rozejrzał się za nią.
-
Dotarłeś pod drzewo. Dziewczyny jednak nie było. Widziałeś jednak ślady łap zwykłego wilka. Domyśliłeś się, że wilczek wrócił do swojej pani i wspólnie wyruszyli do babci. ÂŚciemniało się. Zbliżała się pora kolacji...
-
Kolacja pomyślał Elf. Czyżby istota którą spotkał zamierzała zjeść... KOLACJA. Elf ruszył biegiem, tak szybko jak tylko potrafił po śladach zostawionych przez dziewczynę i jej psa.
-
Po kilkuset metrach tropienia zauważyłeś, że są tam też ślady dużych łap, tych samych, które zaprowadziły Cię do wąwozu. Były starsze niż ślady dziewczyny i wilka. Dziewczyna nie dość że prowadzona przez wilka, to jeszcze nie mająca obycia w takim lesie zapewne nie zwróciła uwagi, że coś dużego podążyło wcześniej w tym samym kierunku. Czyżby ich cel był ten sam? Wszak wilkołak mówić coś o kolacji...
-
- Ventepi, strzeż to dziewczę... - szepnął i zaczął biec przez las za dobrze widocznymi dla niego śladami.
-
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/thumb/2/2d/Domek_w_lesie.jpg/800px-Domek_w_lesie.jpg)
Zdążyłeś. Złapałeś ich przed kamiennym mostkiem. Aż do mostku prowadziły wielkie ślady łap, na kamiennym moście ślad się urywał, nie miał się w czym odcisnąć. Dziewczyna zauważyła Cię zaalarmowana zachowaniem swojego wilka.
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/thumb/0/0e/Czerwony_kapturek_face.jpg/800px-Czerwony_kapturek_face.jpg)
- To Ty... - powiedziała - Kieł do mnie wrócił. Pewnie to dzięki Tobie. Przywiódł mnie tutaj. Zobacz, to domek mojej babci. Przygotowała coś pewnie na kolację...
-
- Poczekaj chwilę - powiedział elf starając się aby jego głos był spokojny i rzeczowy. W sumie nie bał się tyle o siebie, co o to dziewczę.
- W okolic kręci się dziwna istota... Może użyczyłybyście mi schronienia? - zapytał mając nadzieję, że dziewczyna zaprosi go do środka.
-
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/thumb/0/0e/Czerwony_kapturek_face.jpg/800px-Czerwony_kapturek_face.jpg)
Popatrzyła, pomyślała, jej oczy rozszerzyły się w strachu
- Babcia... - rzuciła i obejrzała się szybko na dom, potem na Ciebie i z przestrachem w oczach dodała - Pomóż...
-
- Udajmy się szybko do domku Twojej babci. Ta istota może tutaj być...
-
Posłana niczym kozioł ofiarny dziewczyna ruszyła. Nie wiedziała, że Iwerin wziął ją na przynętę. Uwierzyła w jego słowa, przez które mogła zapłacić życiem. Podeszła do drzwi, zapukała. Ktoś otworzył, uchylił je, wpuścił dziewczynę do środka. Drzwi się zamknęły na zamek.
-
Iwerin popatrzył na dziewczynę, która zniknęła w domku babci. Sam zaś podszedł bliżej okna, żeby sprawdzić czy wszystko w środku dobrze.
-
//: Wilk wszedł razem z dziewczyną.
Kiedy się zbliżyłeś, wilk wyczuł Twoją obecność pod domem i zaczął szczekać. Usłyszałeś jak starsza kobieta mówi, że pójdzie sprawdzić. Ktoś otworzył tylne drzwi do domku i ktoś wyszedł. Chwilę później usłyszałeś odgłos darcia ubrania, odgłosy prucia się odzieży, a zaraz potem zza domku wyszedł wilkołak.
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/thumb/c/c8/Wilczy_%C5%82eb.jpg/800px-Wilczy_%C5%82eb.jpg)
- Wrrr.... A Tyyy tu czeeegooo? Wrrr.. Mam gościa... Odejdź....
-
Iwerin pobladł, zacisnął szczęki. Zza domku, z domku, od dziewczyny wyszło coś co teraz stało i wyglądało jak wielki... Nie no, to był wilkołak. Iwerin pamiętał opowieści swojej mamy, o potężnych elfich wojownikach zdolnych przebierać formę zwierząt.
- Czy Ty... - zaryzykował - Jesteś wojownikiem lasu? Czy ona jest u Ciebie bezpieczna?
-
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/thumb/c/c8/Wilczy_%C5%82eb.jpg/800px-Wilczy_%C5%82eb.jpg)
- Taaak... Wrrrr... Nic tobie do tego... Nie przeszkadzaj nam... w kolacji.... Wrrrr
-
Iwerin nie reagował, więc został zjedzony przez wilka.
Wyprawa zakończona niepowodzeniem