Forum Tawerny Gothic
Tereny Valfden => Dział Wypraw => Wątek zaczęty przez: Rikka Malkain w 19 Grudzień 2013, 13:40:41
-
Nazwa wyprawy: Wielki mur
Prowadzący wyprawę: Blaze
Wymagania do uczestnictwa w wyprawie: brak
Uczestnicy wyprawy: Garik
Jakie będzie moje zadanie?-Zapytała przełożonego. Była trochę podekscytowana, chociaż starała się to ukryć. To miała być jej pierwsza "oficjalna" misja w Krukach.
-
-Musisz udać się na tereny graniczne gminy Ombros. Wokół nas powstaje spory mur obronny. Ma on odgradzać samą gminę. Jedyne przejście będzie poprzez żeglugę jeziorną. W ten sposób wszystko będzie lepiej kontrolowane, a i pozbędziemy się niepotrzebnych gości. - tłumaczył Blaze. -Udasz się w kierunku północno-zachodnim. Sprawdzisz czy budowniczy nie mają problemu i czy wszystko jest jak należy.
-
Północno-zachodnia granica Ombros?-Pomysł z murem wydawał jej się całkiem udany, chociaż otaczanie nim całej gminy to raczej kosztowna inwestycja. W takim wypadku należy zachować podwójną ostrożność. Nie jeden zazdrosny sąsiad mógłby chcieć tu namieszać, po za tym tak ambitny plan oznacza również masę innych problemów. Dostawa materiałów itp. O to wszystko trzeba zadbać, dobrze więc, że wysyłają jakiś świeży umysł, który zobaczy czy wszystko gra. Niedługo po rozmowie z obecnym regentem niziołkiem, będącym kolejną niespodzianką dla Rikki, dziewczyna udała się do swojej kwatery. Zabrała najpotrzebniejsze rzeczy, poszła po konia do stajni i wyruszyła.
-
Główna droga była wykonana dawno temu, więc na razie nie było problemów z podróżą. Ta ścieżka jako że była dość często uczęszczana, nie była aż w takim stopniu zasypana śniegiem. W okolicy mniejszych miasteczek zdarzały się nawet osoby, które odśnieżały jej fragmenty. Pomimo chłodnego wiatru jechało się dość przyjemnie.
-
Jak widać wszystko układało się świetnie. Rikki, zachęcona sprzyjającą pogodą, przeszła w galop, a później w cwał. Przez jakiś czas jechała najszybciej jak tylko mogła przytulona do końskiej szyi. Później znów zwolniła trochę by dać zwierzęciu odpocząć i dalej podróżowała już spokojniej.
-
Główny trakt doprowadził cię w końcu do śladów zostawionych przez wóz. Wyraźnie widziałaś koleiny wyżłobione w śniegu. Było wiadomo, że to właśnie tędy musiały jechać dostawy kamienia i reszty zaopatrzenia. Oznaczało to tylko jedno, byłaś blisko pierwszego punktu podróży.
-
Dziewczyna pojechała po śladach. Do tej chwili wszystko szło gładko, ciekawe czy na miejscu budowy mają tyle samo szczęścia co i ona. Już niedługo będzie miała okazję się przekonać i, w razie jakichś problemów, pomóc budowniczym. Oczywiście nie dźwigając kamienie, a pewnie w jakiś bardziej wyszukany sposób.
-
Dojechałaś do małego obozu, który należał do robotników budujących mur w tej okolicy. W samym obozie krzątało się parę osób. Reszta była prawdopodobnie na swoich stanowiskach. Przynajmniej miałaś taką nadzieję, gdyż regent nie byłby zadowolony z obijania się.
-
Witajcie!-Krzyknęła coby zwrócić na siebie uwagę budowniczych.-Kto tu dowodzi?-Zadała podstawowe w takiej sytuacji pytanie. W pierwszej kolejności trzeba było znaleźć kogoś kto jest za to miejsce odpowiedzialny i z nim się rozmówić.
-
-To pewno będzie Ben. Jest teraz przy murze, my akurat mamy przerwę. - odezwał się jeden z obozujących.
-
Jasne.-Odpowiedziała. Niech więc będzie Ben. Obróciła konia przodem w stronę muru i ruszyła z wolna w tamtym kierunku. -Witajcie ludzie! Kogo tu zwą Benem?
-
-To ja. O co chodzi? - spytał czarnowłosy mężczyzna w średnim wieku.
-
Jestem Rikka z Maer. Przysyła mnie zarządca tych ziem i ludzie, którzy zlecili budowę muru. W tej właśnie sprawie przychodzę. Powiedzcie, czy nie macie przypadkiem jakiś problemów, czy dostawy materiałów się nie spóźniają, itd. itd. Muszę też wiedzieć jakie postępy zrobiliście do tej pory.-Powiedziała zeskakując z konia.
-
-Jakiś wielkich problemów nie ma, ale chłopcy obawiają się że którejś nocy odwiedzą nas wilki z pobliskiego lasu. Ostatnio niedaleko obozowiska znaleźliśmy parę śladów łap w śniegu. Pewnie dopiero co zauważyły naszą obecność. W tym okresie bywają nieco wygłodniałe. - tłumaczył dowódca robotników. -Możesz to sprawdzić, ale sama chyba sobie nie dasz rady panienko.
-
Bez obaw. Trochę poluję, poradzę sobie.-Odpowiedziała, po czym ściągnęła z siodła łuk, oraz kołczan. Resztę uzbrojenia miała już na sobie.-Wiem, że macie dużo obowiązków, ale muszę zostawić konia pod waszą opieką.-Powiedziała. Ben wydawał się być raczej porządnym gościem, to też nie było powodów sądzić że może spróbować dobierać się do jej zapasów. Z resztą, przy wierzchowcu i tak nie zostawało nic szczególnie cennego. Postanowiła wyruszyć od razu i sprawdzić, jak tam dokładnie jest z tymi wilkami. Mieszkała w puszczy dostatecznie długo, by zauważyć że lęk jakim darzy go większość wieśniaków często bywa nieuzasadniony. Na obrzeżach zwykło być bezpiecznie. Największe zagrożenie czyhało przeważnie w głębi lasu. Możliwe nawet, że zauważone przez robotników ślady zostawił jakiś samotny wilk, który zimą odłączył się od watahy. Trzeba było jednak sprawdzić, co i jak. Przecież po to tu przyjechała. Rozmyślając tak, weszła już pomiędzy drzewa.
-
Z początku nie było widać żadnych śladów. Niemal wszędzie tylko równo rozłożony śnieżny puch. Dopiero po chwili dostrzegłaś niewielkie zagłębienia w zaspach przypominające trop jakiegoś zwierzęcia. Być może właśnie o to chodziło robotnikom.
-
Być może. Dziewczyna wyostrzyła zmysły i poprawiła kołczan wiszący przy pasie, by w razie czego móc szybko wyciągnąć strzałę. Ruszyła dalej, idąc po niewyraźnych śladach.
-
ÂŚlady prowadziły w głąb lasu. W miarę zbliżania się i przechodzenia przez jego kolejne części, widziałaś coraz większą ilość tropów. Najwyraźniej to była cała wataha. Jednak obawiały się ataku na ludzki obóz w pobliżu muru albo dopiero badały teren.
-
I co teraz? Rikki nieco zwątpiła i musiała się zatrzymać. Pchać się dalej nie było zbyt bezpiecznie, ale przecież nie mogła wracać z pustymi rękoma. Chociaż... Wilki niezbyt często atakują zwierzęta hodowlane, a co dopiero samych ludzi. Czemu teraz miałoby być inaczej? Ostatecznie postanowiła jednak posunąć się jeszcze trochę do przodu. Nawet jeśli nie spotka bestii, nie może wrócić z poszukiwań zbyt szybko. To by nie wyglądało zbyt ładnie.
-
Zapuszczając się dalej trafiłaś na żywy inwentarz. W odległości 10m od ciebie, stały dwa wilki. Nie zauważyły cię, ale było to raczej kwestią czasu. Grzebały łapami przy jednym z drzew. Widać szukały tam czegoś.
Przeciwnik: Wilk x2 Wilk (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Wilk)
-
Dziewczyna błyskawicznie naciągnęła łuk i wystrzeliła strzałę w kierunku wilków. Trafiła, a jakże, w końcu odległość była niewielka a ona wzrok miała całkiem dobry. Jeszcze zanim trafiony wilk upadł, Rikki szybko zmieniła broń na coś bardziej odpowiedniego do walki w zwarciu. Na miecz. Druga i ostatnia pozostała przy życiu bestia zerwała się do biegu i ruszyła w jej stronę. Rikki skoczyła w tył, jednocześnie siekąc mieczem do przodu. Udało jej się trawić wilka, który usiłował rzucić się na jej gardło. Raniony przeciwnik upadł na bok, więc Rikki czym prędzej dobiła go sztychem miecza. Pomyślała, że warto było by obie pokonane bestie oprawić, by mieć dowód że faktycznie zajęła się sprawą. Wyciągnęła nóż i zabrała się do roboty. Po kolei zajęła się pazurami, kłami i skórą wilków. Trochę jej to zajęło. Najwyższy czas by wracać. Przedtem postanowiła jednak sprawdzić jeszcze czego zwierzęta szukały pod drzewem.
0/2
-
W rozkopanym przez wilki dole zauważyłaś kości. Były dość spore i bynajmniej nie wyglądały na zwierzęce. Miałaś pewne obawy co do nich. Nie miałaś całkowitej pewności, ale być może należały one kiedyś do człowieka.
-
Kości. Rikki zaczęła się zastanawiać, czy robotnicy faktycznie nie mają poważniejszych problemów. Ale czy chcieliby ukryć przed nią i jej zwierzchnikami stratę jednego człowieka? To by było raczej bez sensu. Najpewniej te szczątki należały do kogoś zupełnie innego, chociaż pewności mieć nie można. Odwróciła się i zajęła przymocowaniem ciasno zwiniętych skór do pasa, po czym schowała resztę zebranych trofeów, czyli trochę kłów i sporo pazurów, do torby. Czas najwyższy był już wracać. Trzeba było rozmówić się z robotnikami i ostrzec ich. W lesie pewnie jest jeszcze więcej takich bestii, więc faktycznie powinni uważać.
//Pozyskuje:
32 pazurów wilka
4m2 skóry wilka
8 kły wilka
-
Jednak gdy wychodziłaś z lasu, potknęłaś się o jakąś dziurę. Leżąc na ziemi spostrzegłaś sporą wyrwę w gruncie. To chyba była jakaś jama. Usłyszałaś drobne piski i połyskiwania jasnych ślepi gdzieś w ciemnościach otworu. Odsunęłaś się szybko, a na powierzchnie wylazły trzy kretoszczury.
Przeciwnik: Kretoszczur x3 Kretoszczur (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Kretoszczur)
-
Rikki bez zwłoki zebrała się z ziemi. Kretoszczury zaatakowały tak szybko, że nie miała nawet czasu by pożądanie obrzucić mięsem ową wyrwę w gruncie. Dobyła miecza. Trzy bestie próbowały ją otoczyć, ale Rikki ani myślała im na to pozwolić. Skoczyła i uderzyła z góry potwora, który chciał zajść ją z prawej. Ostrze niemal odcięło mu głowę, niemal bo cios nie był aż tak dokładny jak planowała. Liczyło się jednak to, że został jeden przeciwnik mniej. Odwróciła się z właściwą sobie szybkością w kierunku pozostałej dwójki. Jeden zdecydował się na atak, ale dostał porządnie płazem miecza po pysku. Dziewczyna zrobiła krok w tył i uniosła broń.
2/3
-
Ten, który dostał płazem wycofał się nieco w tył, lecz w tym samym czasie drugi przystąpił do szybkiego ataku. Pisnął i rzucił się w stronę twoich nóg.
-
Nie dając mu do siebie dojść, Rikki przygwoździła go do ziemi zdecydowanym pchnięciem. Ostrze przebiło potworka tuż za głową. Oparła nogę o truchło i wyrwała z niego swoją broń. Cała scena przypominała jej trochę ostatnią walkę na arenie. Tam też walczyła z kretoszczurami, w dodatku było ich więcej. Ten ostatni nie powinien więc dostarczyć jej zbyt wielu wrażeń.
1/3
-
Ostatni kretoszczur zdążył oprzytomnieć po ataku. Gryzoń nie próżnował i zdołał cię drapnąć pazurami po nodze. Skóra była rozcięta gdzieś na trzy centymetry głębokości. Rana nie była poważna, ale też nie należała do rzeczy przyjemnych.
-
Raniona Rikki odruchowo odskoczyła zwinnie w bok powiększając nieco dystans pomiędzy nią, a kretoszczurem. Jakby nieco obrażona, że potwór w ogóle ją drapnął, wzięła mocny zamach i cięła w go w głowę gdy próbował zaatakować po raz kolejny. Jak można się było domyślić, ostatni kretoszczur nie przeżył tego ciosu. Dziewczyna schował broń i przyjrzała się swojej ranie siadając obok, na starym pniu. Na szczęście ból był dużo większy, niż powaga zagrożenia. Posykując nieco, wyjęła fiolkę z krwią i wypiła do dna. Rana powinna niedługo zagoić się sama. Gdy już się z tym uporała, zaczęła oprawiać zabite zwierzęta. Trofea z tych bestii może i nie były szczególnie cenne, ale w dzisiejszych czasach liczy się każdy grosz. Wszystkie zwinięte skóry związała rzemieniem, którego koniec przewiesiła sobie przez ramię, a pazury i kły upchnęła do torby razem z tymi wilczymi. Później się to posegreguje. Nie tracąc na to teraz czasu, wróciła do Bena i reszty robotników.
//Pozyskuje:
48 pazurów kretoszczura
4,5m2 skóry kretoszczura
6 kły kretoszczura
-
Wróciłaś do obozu bez większych problemów.
-I co tam panienka wybadała? Racje mieli chłopy co do tych wilków? Patrząc na panienkę to widzę, że chyba tak.
-
Mieli, niestety. Dwa mi się napatoczyły, ale doradzam ostrożność. Pewnie jest ich tam więcej. I...-Skoro znalezione szczątki nie należały raczej do jednego z robotników, to chyba nie ma potrzeby ich tym martwić i za nadto straszyć.-Mamy hemis, wszędzie ciemnica. Najlepiej więc wcale nie gaście ognia, nie powinny zaatakować dobrze oświetlonego obozu w którym jest dużo sprawnych ludzi. Wolą wybierać sobie na ofiary tych którzy są za starzy, lub za młodzi by się bronić. Na waszą grupę nie porwą się, jeśli będziecie ostrożni.-Starała się nie stresować zbytnio człowieka, ale uświadomić go że musi uważać. Dobrze znała te sytuacje, w których wilki mimo tego wszystkiego co o nich mówią atakowały jednak takie i jeszcze większe grupy. -Gdybyście jednak mieli jakieś problemy nie wahajcie się wysłać kogoś "do góry". Na pewno przyślą kogoś kto zrobi z tym porządek. Jeśli zajdzie taka konieczność. Na mnie już czas.
-
-W takim razie dzięki za pomoc. Postaramy się jakoś nie zachęcać okolicznej zwierzyny do odwiedzin naszego obozu. Pewnie jakieś pochodnie i warta powinna pomóc. ÂŻegnajcie panienko.
-
Trzymajcie się. ÂŻyczę powodzenia.-Powiedziała po czym przymocowała zebrane skóry i torbę wypełnioną trofeami do siodła swojego konia, na którego zaraz też wsiadła. Odjeżdżała z poczuciem dobrze wykonanej misji, w końcu zbadała sprawę, usunęła część zagrożenia i odpowiednio poinstruowała robotników. Wszystko poszło dobrze, pozostało tylko wrócić do siedziby i zdać raport regentowi.
-
Wróciłaś całkiem szybko do siedziby. Trasą, którą tu trafiłaś nie okazała się dużo trudniejsza niż w momencie, gdy zmierzałaś do obozu robotników. Odstawiwszy konia do stajni organizacyjnej mogłaś w końcu złożyć raport u niziołka.
-
Odniosła trofea i sprzęt do kwatery, po czym udała się na poszukiwania Blaze'a. Spodziewała się znaleźć go gdzieś w jego komnatach, to też tam skierowała się najpierw. Po drodze rozmyślała nad tym jak ładnie ułożyć sprawozdanie ze swojej wycieczki.
-
Jak ci powiedziano niziołek zniknął. Nie było go w siedzibie. Ale był wierny doradca i doświadczony Kruk, Roland von Lynx.
-Witaj Rikka, potrzebujesz czegoś? - spytał uprzejmie.
-
Witam panie Lynx.-Powiedział z równie uprzejmym uśmiechem.-Wracam z zadania. Nie wiesz może gdzie jest Blaze? Regent wysłał mnie, żebym sprawdziła jak idzie budowa muru na pólnocno-zachodniej granicy. Jeśliś ciekaw to sprawdziłam, idzie im nieźle. Mieli wprawdzie drobny problem z okolicznymi wilkami. Zabiłam dwa, pozostałe nie powinny ich atakować, o ile będą ostrożni.
-
-Regent Kessie wybył jakiś czas temu do miasta Ekkerund. Będzie tam nieco czasu siedział. Podobnież jest jakiś alarm i miasto szykuje się do obrony. Zdaj mi raport, a ja się później postaram aby trafił prosto do regenta. Potem będziesz mogła odpocząć. - powiedział spoglądając na ranę na nodze.
-
Skoro tak...-Zaczęła.-Zostałam wysłana na pólnocno-zachodnią granicę gminy, jak już mówiłam. Miałam sprawdzić, czy robotnikom budującym tamtejszy odcinek muru nic nie dolega. Czy aby są bezpieczni i czy nie brakuje im niczego do pracy. Wyruszyłam z siedziby konno. Droga w całości minęła mi szybko i bez jakichkolwiek trudności. Na miejscu robotnicy skarżyli się trochę na wilki, których ślady rzekomo widzieli w okolicy. Zostawiłam konia w obozie i poszłam to sprawdzić. Okazało się, że mają rację. Natknęłam się tam na dwie z tych bestii, oraz trójkę kretoszczurów. Uporałam się zarówno z jednymi, jak i z drugimi. Znalazłem też jednak więcej wilczych śladów i szczątki wyglądające na ludzkie. Po powrocie ostrzegłam robotników i dałam im do zrozumienia żeby mieli się na baczności, chociaż nie ma potrzeby zwalniać pracy.-Opowiedziała tak dokładnie jak umiała.-Aha, tamte kości pewnie leżały tam dość długo i na szczęście nie należały do naszych robotników. Nie zgłosili by ktoś im zaginął. Później wróciłam tutaj.-Wtedy spostrzegła spojrzenie kruka na swojej nodze, konkretniej na ranie.-To po pazurach tych kretoszczurów, nic poważnego.
-
-Rozumiem. Zaraz wszystko spiszę. Zajmiemy się sprawą kości. Szkoda to tak zostawiać. - odpowiedział nowej członkini. -Spełniłaś swoje zadanie. Dobra robota. W kwaterze znajdziesz nagrodę. Teraz możesz się udać na zasłużony odpoczynek.
Misja zakończona
Podsumowanie: Rikka udała się sprawdzić jak wyglądają prace nad murem wokół gminy. Robotnicy nie narzekali na wiele, poza drobnymi obawami co do okolicznych wilków. Dhampirzyca sprawdziła to i załatwiła sprawę. Przy okazji odkryła ciekawe znalezisko. Upewniwszy się, że to wszystko, wróciła do siedziby i zameldowała o tym Rolandowi.
Nagroda: 100 grzywien +
-48 pazurów kretoszczura
-4,5m2 skóry kretoszczura
-6 kły kretoszczura
-32 pazurów wilka
-4m2 skóry wilka
-8 kły wilka
Talenty:
-Rikka
Aktywność: 1 srebrny talent
Opisy: 1 srebrny talent
Walka: 2 srebrne talenty
Bonus pieniężny: 200 grzywien
-
//Zdobyte trofea należy wypisać.