Forum Tawerny Gothic
Tereny Valfden => Dział Wypraw => Wątek zaczęty przez: Tkoron w 07 Maj 2013, 22:28:57
-
Nazwa: Inwestycja
Wymagania: brak
MG: Mogul
Ilość wykonujących: 1
Nagroda: 100 sztuk grzywien
Frideric spojrzał z zainteresowaniem na orka. Przemógł w sobie odrazę do stwora, która wzmogła się zaraz po tym jak tamten otworzył gębę, perspektywa dobrego zarobku go zainteresowała.
-Duże pieniądze, mówisz -chłopak postanowił zignorować fakt, że to nie tego zwrotu użył or - to brzmi ciekawie, pomogę ci, ale wcześniej potrzebuję dokładniejszych informacji
-
- Sprawa jest dość nietypowa. Musisz udać się do stolicy, tam znajduje się nielegalnie założony burdel. Musisz przekonać babkę, byśmy mieli z tego też jakieś zyski. No, tak jakby. Załatwię jej ochronę i takie tam, no.
-
-W rzeczy samej nietypowe zadanie, ale postaram się pomóc
Frideric ledwo powstrzymywał się od śmiechu no to sobie ork wymyślił, no ale dopóki płaci to nie ma co narzekać
-
- No już, już. Postaraj się ino oby. Coś jeszcze chcesz wiedzieć? Byś nagle se nie przypomniał czegoś w stolicy.
-
-Gdzie znajdę ten przybytek, ile chcesz z tego dostać, co mogę zaoferować burdelmamie, czy wiesz coś o niej samej co pomogłoby mi ją zaszantażować, czy masz coś przeciwko rozlewowi krwi? Hmmm zdaje się że to będzie wszystko co potrzebuję wiedzieć
-
- Znając ją, wykorzystaj swój urok osobisty, jeśli wiesz co mam na myśli. To ją raczej powinno przekonać. Co ty, chcesz dziwki zarzynać? Przybytek, a niech ci będzie, nie powiem gdzie jest, częścią twojego zadanka będzie znalezienie tego miejsca. Chyba wrogość, jaką ukrywałeś przed orkiem jednak wylatywała z Ciebie, bo ewidentnie ork z Ciebie zakpił. ÂŻył już troszkę na tym świecie i nie takie rzeczy przeczuwał. Miał dryga do takich rzeczy. Mądrość szamanów, ot co.
-
Frideric nie dał po sobie poznać, że zauważył kpinę w głosie orka, zrezygnował też z dalszych pytań dalsza rozmowa zdawała się bezcelowa.
-Sprawę możesz uznać za załatwioną, do zobaczenia wkrótce
Wypowiedziawszy te słowa chłopak wyszedł z pomieszczenia i ruszył w drogę.
-
//:Jak sądzę wyruszyłeś poza miasto. W jaki sposób poruszasz się?
Z miasta akurat wyjeżdżała karawana kupiecka.
-
Frideric podszedł do odjeżdżającej karawany, zorientowawszy się że zmierza ona w pasującym mu kierunku uznał, że warto byłoby się do niej przyłączyć. Podszedł zatem do kupca który wydawał się być najważniejszy w okolicy i zapytał:
-Witam, pozwoli pan, że od razu przejdę do rzeczy, zgaduję że takie karawany jak ta której pan przewodzi mogą być poważnie zagrożone w drodze, proponuję zatem moją pomoc w ochronie karawany, jestem pewien, że żaden bandyta nawet nie pomyśli o zaatakowaniu karawany, którą chroni mag. Z mojej strony będzie to wygodniejszy niżzwykle sposób podróżowania, mam nadzieję że przekonałem pana?
-
//: pamiętaj, że podejmowane wybory mają wpływ na to jak będzie wyglądać fabuła.
Miałeś szczęście, że to nie wieśniacy, a zwykli, toleramcyjni kupcy. Powitali Cię z uśmiechem na twarzy.
-
// Na to liczę :)
Frideric zadowolony z chwilowej poprawy losu wyruszył z karawaną. Miał nadzieję szybko dotrzeć do celu podróży. Jako, że nie miał co robić zagadał któregoś z kupców:
-Często tak jeździcie?
-
- Do stolicy panie, do stolicy. A Ciebie gdzie nogi chciały zwieść?
-
//Nie żeby coś ale pytałem się ich jak często jeżdżą, a nie gdzie :)
-A no to doskonale się składa, sam właśnie ruszałem w podróż do stolicy, liczyłem, że przynajmniej część czasu spędzę pośród ludzi, a tu widzę, że los się do mnie uśmiechnął
-
- To zależy jakie zapotrzebowanie towarów jest, ale najczęściej codziennie mamy takie wędrówki. Drogi w tych czasach są niespokojne i nie wiadomo kiedy dla innych towar nie dotrze. Wyruszyliście głównym traktem, słoneczko ładnie świeciło poprawiając nastrój i humor - chce się żyć, można rzec.
//: upst
-
Frideric z przyjemnością jedzie w karawanie, nie przeszkadzają mu nawet tak bardzo rozmowy członków karawany. Ze spokojem siedzi na wozie. Podróż nie powinna trwać zbyt długo.
-
Dojechaliście prawie do celu, musieliście tylko przejechać przez mały lasek...
-
//Oj napisałbyś od razu że atakują bandyci czy inne misie grizzly, tak to do sierpnia nie skończymy :)
Las jak las Frideric od niechcenia spojrzał przed siebie, podróż mijała mu nadzwyczaj przyjemnie. W zasadzie powinien już się szykować do wypełniania swojego zadania, ale póki mógł beztrosko podróżować z kupcami, starał się to wykorzystać, kto wie w jaki sposób wypadnie mu wracać.
-
Nie natrafiłeś na nic, dotarłeś do stolicy.
-
//Ha, podstępne :)
Frideric pożegnał się z kupcami, podziękował za wspólną podróż i zapytał się kiedy będą wracać, podróż w ich towarzystwie tak mu się spodobała, że chętnie wracałbym tak samo. Kiedy już na dobre się z nimi pożegnał ruszył w poszukiwaniu zapowiedzianego burdelu.
-
Jak zamierzasz go odnaleźć? Z tego co się dowiedziałeś to nielegalny burdel, więc nie będzie w zbyt oczywistym miejscu.
-
Frideric rozglądał się za jakimiś podejrzanymi miejscami, zszedł z głównej ulicy i zaczął krążyć po jakiś małych uliczkach w nadziei na to że znajdzie jakąś mordownie, podejrzaną karczmę, a może nawet sam poszukiwany burdel. Wyglądał ludzi którzy mogli coś wiedzieć o takich miejscach, żebraków, złodziei i tym podobnych. Przy okazji idąc w tych okolicach chłopak nie zapominał o ostrożności i rękę trzymał blisko miecza
-
Nic z planowanego nie znalazłeś, ale usłyszałeś od dwóch zadowolonych chłopaczyn, że w dzielnicy biedoty umiejscowiony jest nowy burdel. Szczególnie w pamięć weszła Ci jedna wypowiedź - "Ryzyk fizyk jak to mówią".
-
Zdanie wypowiedziane przez jakiegoś dzieciaka zaintrygowało Frierica, być może tym ryzykiem jest nielegalność owego przybytku. Adept podszedł do obdartusów i z udawanym zainteresowaniem spytał się o ten przybytek.
-No chłopaki, słyszę że wiecie o jakimś ciekawym miejscu, może chcielibyście podzielić się ze mną tą wiedzą?
-
Chłopaki zaśmiały się i poinstruowali Cię jak dojść do tego miejsca
- Miłej zabawy rzekł na odchodne jeden z nich.
-
Chłopak skinął głową odchodzącym w podzięce, chociaż do ich zaleceń nie planował się zastosować. Czuł jakiś dziwny niepokój w związku z tym miejscem, no ale praca jest pracą. Ruszył swobodnym krokiem w stronę wskazaną mu przez tych dwóch, a w pamięci powtarzał sobie słowa zaklęć, tak na wszelki wypadek.
-
Jedyną rzeczą, jaką odróżniał burdel od pozostałych budowli był fakt, że był odrobinkę od innych oddalony. Odstawał też wyglądem, bo przypominał wille, ale oczywiście w standardach najuboższej dzielnicy miasta. Wydawać się mogło, że niezbyt ciekawe persony mogą odwiedzać ten przyczółek.
-
Burdel jak burdel pomyślał Frideric, miał szczerą nadzieję, liczył na to że już za pierwszym razem trafił w odpowiednie miejsce. Rozejrzawszy się uprzednio na boki sprawdzając gdzie stoi ewentualna ochrona wszedł do środka budynku. Nie sądził żeby miało mu się coś stać, w końcu tamtych dwóch było tu i według ich słów przybytek pracował normalnie, ale do końca wierzyć słowom jakiś obdartusów nie należało.
-
Ochrony nie było bo jaka? Przecież Twoim zadaniem było negocjowanie warunków ochrony przyczółku. Miejsce przypominało noclegownie, z przodu za recepcją stała piękna kobieta, która swoim wdziękiem ani trochę nie pasowała do tego miejsca. Przywitała Ciebie niby szczerym uśmiechem, ale w głębi czuć było, że to ma związek z Twoją sakiewką.
- Witaj kochasiu, przyszliśmy się zabawić ? Dziwić mogła jej bezpośredniość, zważając, że to nielegalne miejsce.
-
Chłopak nie dał się zwieść urokowi kobiety, spojrzał jej prosto w oczy i powiedział:
-Nie to mnie interesuje, zaś sprawy które mnie tu przywodzą z pewnością zainteresują panią - ostatnio słowo ledwo przecisnęło mu się przez gardło, powstrzymał się jednak od okazania uczuć jakie wzbudzał w nim ten przybytek, a nie były to przyjemne uczucia.
Rozejrzał się wokół siebie sprawdzając kto jeszcze przysłuchuje się ich rozmowie. Uznał, że ta rozmowa nie powinna mieć świadków.
-Przypuszczam, że wolałaby pani - urwał na chwilę - porozmawiać o tych kwestiach w cztery oczy
-
Akurat w pomieszczeniu byliście sami. Jedynie w pokojach do góry słychać było ciche jęki.
- O co chodzi więc?
-
-Czy nie sądzi pani że to ryzykowne prowadzić działalność tego rodzaju nie dość że nielegalnie to jeszcze bez żadnej pomocy, nie obawia się pani, że ktoś mógłby przeszkodzić w pracy, okraść... wykorzystać - spojrzał znowu w jej oczy - nigdy pani nie myślała, że potrzebuje pomocy?
-
- Potrzebuję, ale nie wiem czy można takiemu człekowi zaufać. Musisz coś dla mnie zrobić kochanienki, przynieś mi ze starego domu moje drogocenne perły.
-
-Za kogo ty mnie właściwie masz? Jeżeli jeszcze nie zrozumiałaś to nie masz zbyt wielkiego wyboru, nie jestem twoim chłopcem na posyłki. Jeżeli się dogadamy to być może któryś z moich... przyjaciół, będzie miał ochotę iść po twoje cenne perły, jeżeli zaś nie uda nam się dojść do porozumienia to wierz mi, że biżuteria będzie twoim najmniejszym problemem. Wyrażam się jasno? - odczekał chwilę - No, a teraz proszę o odpowiedź, a radzę dobrze się nad nią zastanowić
-
- Nie zrozumiałeś mnie kochaniutki. Nie dyktuj mi tutaj warunków, bo mogę się nie zgodzić na nie, a wtedy twój kochany ork nie będzie zbyt zadowolony. Kobieta puściła Tobie wrogie spojrzenie, łatwo się domyśleć, że ona nie odpuści.
-
-Obawiam się że to ty czegoś nie rozumiesz, w tej chwili jesteś zdana na moją łaskę, ten przybytek może bardzo szybko zmienić właściciela, daję ci ostatnią szansę. Nie zgodzisz się, a za dwie minuty twoje podopieczne usłyszą o tragicznej śmierci szefowej i gwałtownej zmianie na stanowisku kierowniczym. Jeżeli z twojej paskudnej mordy wymsknie się choć jedno słowo inne od "zgoda", następne nie pojawi się już nigdy.
-
- Nie zatrudnie byle jakich gnojków, przynosisz mi korale, albo ork gówno dostanie. Wiem, że u niego pracujesz, typowy przydupas .
-
-Same tego chciałaś paskudo
Frideric nawet nie wysilił się na użycie magii, uderzył pięścią w gardło kobiety by nie mogła zawołać pomocy, trud ten z resztą nie był potrzebny, w końcu kto mógłby jej pomóc. Szybkim ruchem wyciągnął miecz z pochwy.
-Tak jak jak obiecałem, więcej już nic nie powiesz
Wbił miecz w serce kobiety, nie zależało mu na zbyt długim cierpieniu. Teraz gdy miał trochę czasu rozejrzał się po pomieszczeniu, nie spodziewał się żeby Ork chciał mu zapłacić, więc liczył na alternatywny sposób zarobku. Teraz tylko trzeba wytłumaczyć tym na dole u kogo od dzisiaj pracują, raczej nie będą się awanturować po tym co tu zastaną
-
Nie znalazłeś nic wartościowego.
-
-No cóż, chyba spędziłem tu już wystarczająco wiele czasu
Frideric wytarł klingę o jakąś przypadkową szmatę. Czas zająć się dziewczynkami
Chłopak wszedł w głąb budynku, napotkawszy pierwszą z pracownic powiedział beznamiętnym tonem:
-Wasza przełożona nie miała dość rozumu, nie chciała mi pomóc, spotkała ją za to kara, ty masz okazję wykazać się większą dozą inteligencji. Póki co ja tutaj rządzę i naprawdę nie radzę mi się sprzeciwiać. Za chwilę odejdę, a ty zajmiesz się tym budynkiem, to miejsce ma dalej działać. Jeżeli się nie spiesz wrócę tutaj i porozmawiamy ponownie. W pierwszej kolejności radziłbym ci zająć się usunięciem tego co zostało z poprzedniej właścicielki, rozumiemy się?
-
Pokazała Ci palec i odeszła.
-
Nie no serio to już jest przegięcie, rozumiem jeszcze że stara sądziła że blefuje, ale dziewczyna która właśnie usłyszała o śmierci szefowej tak nie reaguje, to już jest bullshit.
Frideric wraca sobie w dowolny sposób do domu, choćby i piechotą, a nagrodę możesz sobie odpuścić, to i tak straciło sens dosyć dawno.
-
Logiczne myślenie jest wymagane w każdej wyprawie. Zauważ, że ona nie myślała, że blefujesz, lecz chciała sprawdzić, czy nadajesz się do tej pracy. Wystarczyło wykonać subquest i było by po sprawie. Mogę jedynie przeprosić za opóźnienie jakie było przy odpisywaniu moich questów.
Zadanie zakończone niepowodzeniem.
-
Logicznie myśląc nie dyskutuje się z facetem który grozi ci śmiercią, a tym bardziej z takim który właśnie zabił człowieka. Zwłaszcza kiedy jest się bezbronną kobietą. Jasne, że mogłem wykonać subquesta, ale to nie w tym rzecz, jaki jest sens tworzenia zadań do przejścia po sznurku? Ja zagrałem nietypowo a Ty to kompletnie zignorowałeś, dziewczyna mogła uciec i wołać straż, mogli mi załatwić Friderica i bym się nie obraził, bo z tym liczę się jeżeli zabijam człowieka w środku miasta. Ale dziewczynka, która zachowuje się jakby co najmniej miała grupkę żołnierzy do ochrony, jest po prostu idiotyczna. A co do samych opóźnień to tak jak pisałem, tych Ci akurat zupełnie nie mam za złe.
-
//Wyprawa zostaje zamknięta, ponieważ ostatni post został napisany ponad miesiąc temu.