Forum Tawerny Gothic
Tereny Valfden => Dział Wypraw => Wątek zaczęty przez: Mohamed Khaled w 19 Kwiecień 2013, 18:38:49
-
Nazwa wyprawy: Test zaufania #1
Prowadzący wyprawę: Aragorn
Wymagania do uczestnictwa w wyprawie: Walka dowolną bronią 50%
Uczestnicy wyprawy: Nocturnus, Kratos
Kratos był już gotowy do drogi.
-
Nocturnus przybył na miejsce.
- Witaj Kratosie! Jesteś gotów?
-
Witaj Nocturnusie! przywitał kompana. Tak jestem gotów! Ruszajmy!
-
- Ej! A mapa? Zawołał za wami Tyrr. - Tylko na złoty nocnik Shoraka bądźcie ostrożni.
-
- Ach tak, racja. Bywaj! - rzekł do Tyrra.
Wojownicy opuścili karczmę, po czym udali się w kierunku wskazanym przez mapę.
-
Ruszyliście na północ ku mało znanym szlakom w górach. Jest końcówka Hemis, śnieg sypie dość mocno a wy idziecie ledwo widoczną leśną drogą.
-
Arg! ryczał na temat ledwo widzącej ścieżki... Jesteś tam?! spytał swego kompana jadąc dalej przed siebie
-
- Jestem... Przy takiej pogodzie nigdy tam nie dotrzemy. Po drodze możemy zajrzeć do jakiejś karczmy.
-
//Ja tylko przypominam że im więcej napiszecie tym szybciej dojdziecie. W pobliżu nie ma karczmy jesteście w dziczy w sumie.
-
Jak to daleko w ogóle jest?! zapytał towarzysza który był za nim. ÂŚnieg padał niemiłosiernie, co wielce utrudniało jazdę. Zdawać by się było, że stoją w miejscu, lecz tak nie było. Konie wędrowały po białym puchu, z każdej minuty, na minute wolniej. Warstwa je obciążała, lecz koniki się nie poddawały.
Podczas jazdy, wierzchowiec Kratosa przez przypadek zepchnął właściciela z siebie. Mag padł na puszystą warstwę, nie robiąc sobie większej od stłuczeń krzywdy. Wstał, i starał się siąść na konia. Wiat to utrudniał, lecz udało mu się to. Będąc na nim ruszył dalej. Jechali mało znanym szlakiem, więc nie spotykali nikogo...
Tak oto Kratos i jego towarzysz wędrowali przed siebie...
-
- Kilka dni drogi, jednakże śnieg skutecznie nas spowolni. Miejmy nadzieję, że nie spotkamy jakiegoś monstrum po drodze, bo walka w takich warunkach byłaby uciążliwa...
-
//Nocturn rezygnuje z questa. Kontynuujesz?
-
//Tak! A co się stało?
-
//Za długo mu czekać.
//Po wielu godzinach docierasz do wioski Nordów
-
No wreszcie! rzekł zsiadając z konia w wiosce. Odprowadził konia do najbliższej stajni (jeśli jakaś jest) by się napoił. Zaczął szukać czegoś, dzięki czemu mógłby się wtopić...
-
//Znajdujesz stary płaszcz rzucony razem z śmieciami, wioska to 5 chat i karczma ulice są puste gdyż pora późna.
-
Widząc płaszcz, podbiegł tam po kryjomu (jak ninja :D) i wziął go. Nałożył go na siebie tak, by nie było widać za bardzo jego ubrania i ruszył. Jego celem była karczma
Podszedł do drzwi, i zatrzymał się. Założył kaptur i schował miecz dokładniej pod płaszcz. Wszedł do środka, od razu kierując się na najbardziej ukryty stolik.
Czekał co się stanie..
//Sorry.. Kontynuuje :D Nie widziałem że coś odpisałeś :P
-
Karczma był prawie pusta z racji nocy, karczmarz lekko się wzdrygnął. Zwykle tacy tajemniczy ludzie przynosili pecha. Mimo to spytał: Podać coś panu?
-
Piwa dobry człowieku odpowiedział ludkowi. Karczmarz dał napój, po czym Kratos go wziął i skierował się ku stolikowi. Siadając na krześle, przez przypadek wysunął mu się miecz spod płaszcza. Widząc to Cry szybko go schował.
Miał nadzieje że właściciel tego przybytku tego nie zobaczył...
-
Nawet jeśli, to co? Czasy niepewne, bandyci, sekty, wilcy i insze gówno pałętające sie po traktach. "A najgorsi byli magowie, czarownicy! Demonów sługusy pewnie, mgłę sprowadzili! I bogów zniszczyli!" Myślał karczmarz. Oczywiście były to paskudne łgarstwa. Siedziałeś i czekałeś. Na co w sumie?
-
Czekał na jakiś znak... Na cokolwiek co mógłby tu zrobić... Siedział, i patrzył się potajemnie w karczmarza. Ciekawiło go co myślał. I czy jest bezpieczny?
-
Siedziałeś tak pare godzin i nic. To była wioska, twym celem była ich stolica. "Grań Orguna"
-
No to ruszam dalej! przemyślał. Wstał, po czym ładnie obrócił się tułowiem tak, by kości strzeliły. Było to słychać. Otrząsnął się, po czym poprawił płaszcz, i ruszył na dwór. Poszedł po swego konia, siadł i ruszył ku drodze na mapie.
-
Jakieś trzy dni później docierasz do położonego u stóp góry miasteczka otoczonego grubym murem. Kto by pomyślał że w tych rejonach żyją sobie ludzie.
-
Czyli to tu? zapytał się w myślach. Zszedł z konia, założył kaptur i ruszył. Przeszedł przez bramy, mając lekkie problemy z strażą, lecz wymigał się że przybył w sprawach rodzinnych. Przepuścili go, wszedł do miasta, i ruszył ku stajniom. Oddał tam konia, by ten odpoczął i ruszył. Starał się nie zwracać na siebie uwagi, ale i czekał na to co się stanie...
-
Zwróciłeś na siebie uwagę już przy wejściu. Twoje dziwaczne i tajemnicze zachowanie było u Nordów "inne". Obserwowano cię, acz ty tego nie wiedziałeś.
-
Czemu mi się zdaje że ktoś na mnie patrzy? pytał się w myślach. Czuł że coś jest nie tak, więc czym prędzej ruszył. Starał się odnaleźć gospodę, by siąść w cieniu i nie być "śledzonym". Wiedział, że u nordów nie jest mile widziany, lecz gówno go to obchodziło. Zaczął szukać gospody...
-
Nie zdążył, drogę zastąpiło ci czterech Nordów. (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Nordzki_wojownik) Idziesz z nami.
-
Kurwa... Co ja zrobiłem?! przeszło mu przez myśl. Dobra.... Prowadźcie! rzucił do nordów. Skurwiele! Ruszył za nimi...
-
Zabrano Ci broń zaprowadzono do pałacu Jarla, czyli ich króla. W wielkiej sali pałacu zastawionej dwoma rzędami stołów i paleniskiem na środkku. Na tronie siedział na oko 40 letni człowiek z długą brodą, straż zmusiła Cie byś klęczał. - A więc jesteś szpiegiem tak? ÂŁatwo się dałeś zauważyć. Przynieście kajdany z czerwonej rudy, nie będziemy ryzykować. - dwóch strażników oddaliło się.
-
Szpiegiem? Przyjechałem tu w swoich osobistych sprawach... mówił. Nie dawał znaku zmartwienia, lecz w duszy bał się, że zginie.
-
Straż założyła Ci kajdany, przedtem jednak zdjęto z ciebie płaszcz. Szata jaką nosiłeś jasno mówiła żeś mag. - Nie kłam psie! Nie dość że szpieg to jeszcze przeklęty czarownik! Tfu! - splunął ci pod nogi. - Szczeźniesz w lochu. Zabrać mi to stąd.
-
Strażnicy zaczęli go ciągnąć. Jakim kur.. szpiegiem!? Dopiero przybyłem, i szedłem do karczmy! Chciałem pozwiedzać! Widać nordowie nie lubili magów. Dlaczego? Tego nie wie nikt prócz niebiańskiego głosu Argusia z nieba...
//Te kajdany z czerwonej rudy blokują mi coś prócz rąk? Dostęp do magii albo coś?
-
//Tak blokują dostęp do magii.
Zawleczono Cie do lochów i zamknięto w celi z pryczą, stołem i krzesłem. Mrok rozświetlała świeca na stoliku. Drzwi miały małe okienko przez które mogli zaglądać strażnicy. Magów ostatnimi czasy nikt i nigdzie nie lubił, obwinia się ich o całe zło na wyspie. Przez to właśnie tłum spalił Gildie Magów i wymordował prawie wszystkich czarodziejów. W innych miastach i wsiach było tak samo.
//Cela ma wymiary 4x4m.
-
Kurwa... Jebane kajdany... Nie zniknę przez nie. mruczał. Jebany Lithan, Meaneb i cała kurwa reszta! znał te imiona. Nie raz je słyszał. Nie widząc żadnego wyjścia, podszedł do pryczy i siadł. A może raczej położył się. Nie miał teraz żadnej opcji, więc zamknął oczy. Czekał, czekał aż coś się stanie. Był głęboko w dupie...
-
Trafiłeś do niewoli, oby ktoś zaczął cię szukać.
//Zadanie zakończone niepowodzeniem, Kratos dał się złapać.