Forum Tawerny Gothic

Tereny Valfden => Dział Wypraw => Wątek zaczęty przez: Nawaar w 17 Luty 2015, 09:35:33

Tytuł: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Nawaar w 17 Luty 2015, 09:35:33
Nazwa wyprawy: Myśliwskie rewolucje
Prowadzący wyprawę: Evening Antarii
Wymagania do uczestnictwa w wyprawie: bycie Silvasterem
Uczestnicy wyprawy: Silvaster


Dhampir tak jak powiedział wstał z wczesnym rankiem, bo jak to mówią kto rano wstaje temu Zartat daje. Dlatego szybko poszedł się ogarnąć czyli poranna toaleta, szybkie umycie i zjedzenie spokojnie śniadania. Tak sobie patrząc na słońce cieszył się, że nie musi się przed nim ukrywać. Uśmiechnięty podszedł jeszcze, po świeżo zakupione rzecz, które od razu zaczął zakładać i sprawdzać jak się sprawują. Nawet od razu załadował sobie kuszę, coby nie robić tego w środku niebezpiecznego lasu. Silvasterem teraz nie kierowały pobudki czysto finansowe, bo będąc na wyprawie konkordatu spotkał wiele wynaturzeń w obecnej przyrodzie. Dlatego chciał sprawdzić jak blisko podchodzą te zdeformowane zwierzęta w pobliże miast i wsi. W głębi siebie liczył na to, że jednak nie spotka ich dużo i będzie mógł spokojnie zrobić krótki rekonesans. Gdy w końcu cały ekwipunek miał na sobie wyszedł z domu udając się prosto w stronę północnej bramy. Mijając ją zszedł z głównego traktu w bok starając się iść w strefy lasów i puszcz wciąż pamiętając o swoich obawach związanych z wynaturzeniami to czuł, że lesie spotka go znów wiele przygód.
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 17 Luty 2015, 10:25:51
Czerwone jeszcze słońce rozlewało się nad falistymi leśnymi pagórkami. Niedługo wzniesie się jeszcze wyżej i wtedy całe Valfden pogrąży się w przyjemnym cieple jego promieni, wieśniacy wyjdą na obrządek swych gospodarstw, kupcy ruszą na trakty przecinające wyspę, wystrojone damy ze stolicy wyjdą na rynek rozmawiać o ostatnich ważnych lub mniej ważnych wydarzeniach.
A dhampir natomiast wyruszył do lasu wraz z letnim świtem.
Niektóre leśne zwierzęta wracały wgłąb lasu, chcąc trzymać się daleko od ludzi. Stada niegroźnich jeleni pasły się jeszcze na polu, obserwując czujnie okolicę i strzykając uszami. Lisy patrolowały obrzeża dróg ale już wracały do swych bezpiecznych nor na czas dnia. A niektóre wręcz przeciwnie. Spaczone istoty plątały się wokół zagród zagrażając nie tylko drobiu ale także ludziom. Może wabi je łatwe pożywienie, albo pcha je tu jakaś dziwna siła.
To wszystko Silvaster widział po wyjeździe z miasta. Wokoło było jeszcze naprawdę wcześnie, poranek był rześki. ÂŚciana lasu była już niedaleko i ostatnie wioski leżące przy Efehidonie, tutaj się kończyły, a zaczynała się gęsta puszcza.
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Nawaar w 17 Luty 2015, 11:02:05
Silvaster tak jak się wcześniej spodziewał, że ujrzy różne dziwy tak i ta zaistniała sytuacja była właśnie taką. Całe szczęście, że ludzie skutecznie się bronili przed różnymi zagrożeniami, niektórzy nawet wzywali rycerzy oraz członków konkordatu w końcu to było ich zadanie. Dziecię świtu zagłębiając się dalej i opuszczając ostatnie wioski mogło na szczęście już zobaczyć zdrowe stworzenia samej Ventepi, które wracały do swoich nor i legowisk. Wtedy natura elfa przejęła kontrolę nad wampirzym instynktem i czuł się w miarę swobodnie w tym miejscu, ale pod samą puszczą gdy już dotarł jego obawy, przed spotkaniem wypaczonych stworzeń wzięły górę, a może to była ta zwyczajna ostrożność? Tak czy owak dhampir już teraz wyciągnął załadowaną wcześniej kuszę oraz w druga dłoń chwycił jeden z noży. Silvaster będąc tak przygotowanym i ufając swoim wyczulonym zmysłom zagłębił się w puszcze. Dziecko świtu starło się rozglądać za wszelkimi śladami wypaczonych zwierząt oraz wyłapać choćby najmniejszy szmer wśród gęstwin. Widocznie chciał poznać bliżej naturę tych stworzeń i odpowiednio ostrzec, przed nimi ludzi jak i poinformować sam konkordat  o ile wcześniej te zwierzęta go nie rozszarpią.
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 17 Luty 2015, 11:36:08
Pomimo tych pierwszych pozornych oznak, że wszystko jest w porządku, dhampira doszło uczucie, że coś jest nie tak. Wokół było dużo poranej ściółki i mchu, a drzewa były okaleczone, pozbawione kory na niskich wysokościach. Doszły go też dźwięki gwałtownego rycia w ziemi.
Zza gęstych drzew wyskoczyło stadko pięciu wypaczonych dzików. Zaczęły szarżować wszystkie na raz na Silvastera stojącego na skraju lasu. Jeden z nich pędził naprawdę zaciekle i szybko pokonywał dzielący ich dystans. Reszta nie ustępowała mu kroku. Gdy już dostrzegły dhampira - nie ma przebacz. Spaczony dzik  biegnący gdzies na tyłach, na dodatek pluł kwasem, ale jego groźna ślina jeszcze nie docierała do dziecka świtu. Silvastera od spaczonego stada dzieliło jakieś 50 metrów.


(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/d/d1/Bestiariusz_wypaczony_dzik.png)
5x  Wypaczony dzik  (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Wypaczony_dzik) 50 metrów od Silvy
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Nawaar w 17 Luty 2015, 19:20:03
Dhampir zagłębił się nieco dalej w las, ale oczywiście zapomniał się zakamuflować, mimo że to umiał. w takich sytuacjach można powiedzieć, że postąpił głupio ale cóż raz kozie śmierć i tutaj również była słuszność w tych słowach, bo za krzaka wyleciała banda stworzona z kilku wypaczonych dzików, które nie miały nic innego do roboty jak zaatakować dhampira. Silvaster takie miał to szczęście, że nieszczęścia atakowały go ze zdwojoną siłą jednak zawsze z nich wychodził obronną rękom, ale czy teraz tez tak będzie? Zaraz się o tym przekonamy.
    Dziecko świtu widząc grupę dzików, która na niego biegnie zareagował odpowiednio, czyli uskoczył do tyłu kiedy jeden ze szalonych stworzeń splunął w jego stronę kwasem, który mógł przeżreć wszystko z czym miało kontakt a zwłaszcza z jego ciałem, które mogło mu się jeszcze przydać. Kula kwasu z kontaktem z ziemią oddała głos syczącego węża, by po chwili wypalić to miejsce do cna pozostawiając już do końca świata skrawek wypalonego gruntu, który nie był  już zdatny do wyrośnięcia czegokolwiek.
    Silvaster wiedział już, co ma zrobić i musiał podjąć akcję więc na początek wymierzył ze swojej już kuszy w dzika będącego najbliżej, a trwało to dosłownie chwilę kiedy dhampir wypuszczając powietrze zwolnił, także mechanizm trzymający żelazny pocisk, mechanizm wydał charakterystyczny dźwięk i wypuścił on bełta, a ten trafił dzika prosto w głowę. Wypaczony dzik w swej szaleńczej szarży zwolnił i padł. Widocznie grot przebił całą czaszkę tak mocno, że dostał się on do mózgu zakańczając żywot stworzenia. Dhampir nie tracąc czasu odrzucił kuszę i korzystając ze swych akrobatycznych zdolności wdrapał się na drzewo i usadawiając się na niebywale silnej gałęzi mógł jednym z noży trafić w nieświadomego rozpędzonego dzika. Tak właśnie się stało, bo nagle kiedy ich cel zniknął z oczu a bestie podbiegły w stronę drzewa, które zaczęły atakować starając się je zniszczyć, tak by dhampir spadł. Jeden z dzików pluł kwasem starając się przepalić drzewo, a drugi, trzeci i czwarty natomiast nacierali i starały się je staranować swoimi szablami.
    Dziecię świtu miało mało czasu, bo drzewo już ulegało atakom ale szybko wybierając cel chwycił nóż pomiędzy palcami i zamachnął się nim wypuszczając go. Nóż prawie bezdźwięcznie został wypuszczony trafiając szalonego dzika prosto w kark, bo skóra która go okalała oraz włosie nie były w stanie przeciwstawić się ostrości broni, która bez problemu i przerywała kręgi szyjne stworzenia. Zwierzak zaczął się szamotać i wierzgać a nawet wypluwać stróżki kwasu, aby po chwili paść tuż pod konarem bez tchu.
    Silvaster już nie widząc sposobu, by się przeciwstawić zrobił ostatnią rzecz, czyli wyciągnął srebrny miecz i sztylet. Teraz oczekiwał na okazję do ataku a taka nadarzyła się, kiedy drzewo już miało się przewrócić. Dziecko świtu wykorzystało sytuację i zeskoczyło z góry prosto na zwierzęta z ostrzami skierowanymi w dół. Dhampir spadając na dół wbił sztylet w głowę w jednego z dzików na tyle mocno, że przebił on czaszkę wraz z mózgiem uszkadzając go dotkliwie. Zwierzę nie spodziewając takich obrotów spraw, bo kto mógł przepuszczać, że jego ofiara sama zejdzie do niego padło z ostrzem w czaszkę kwiląc ostatni raz w swoim szalonym życiu i padając również pod konarem. Niestety czwarty ze stada odsunął się na tyle, że został jedynie lekko draśnięty w bok przez miecz, ale z rany sączyła się delikatnie krew i dziwna maź wypaczone zwierze starało się zaatakować łowcę swoimi zębiskami, by nieco uszkodzić swojego przeciwnika jak i próbując go wykończyć raz na zawsze.
    Silvaster poradziłby sobie bez problemów gdyby nie ostatni z dzików starający się go opluć kwasem. Dhampir nie dość, że musiał unikać zębów cofając się, co jakiś czas to jeszcze odskakiwał na boki unikając śmiertelnych pocisków. W takiej patowej sytuacji się obecnie znalazł, ale tutaj musiał działać stanowczo i samemu zaatakować. Gdy w końcu walczący w zwarciu przeciwnicy odsunęli się na tyle, że strzelający dzik musiał podbiec bliżej dhampir skontrował atak rannej już bestii, która rozpoczęła szarżę i przekładając srebrny miecz do swej prawicy uniknął kłów odskakując w bok na pół metra, a że miał miecz na wysokości boku bestii rozciął go już całkiem. Cały miecz pokryty był już czerwoną posoką i mazią stworzenia a nawet sama bestia nie była już taka aktywna i odczuwała skutek utraty krwi i innych substancji. W takiej sytuacji nie było wyjścia i trzeba było zaatakować ten ostatni raz nim strzelający dzik zdąży coś zrobić. Dziecię świtu widząc zawracającego stwora, który ponownie zaczął się rozpędzać wyskoczyło w górę, aby dać bestii przebiec i gdy dziecko opadło na dół szybko podbiegło do stworzenia i wepchało srebrne ostrze w jego lewe tylne udo. Dzik zakwiczał gdy oberwał w mięsień i upadł na wszystkie kończyny gdy dhampir pchał miecz dalej i dalej do przodu. W ten sposób unieruchomił stworzenie, a dodatkowo odniesione rany spowodowane dalszym posunięciem ostrza dobiło stworzenie raz na zawsze, bo dodatkowe rany spowodowane były uszkodzeniem narządów wewnętrznych. Silvaster już miał wyciągnąć miecz gdy dojrzał, że ostatni już z przeciwników dobiegł do niego i zaczął znów pluć kwasem.
    ÂŁowca w takiej sytuacji musiał uniknąć ponownie pocisku padając na ziemię i za tymczasową tarczę używać zdechłego już przeciwnika. Dziecko świtu leżąc twardo na ziemi wyciągnęło miecz z brzucha zmarłego już stworzenia, ale niestety nie zdążyło zauważyć, że ostatni z żyjących przeciwników stoi tuż nad nim. Widocznie ten ostatni był najinteligentniejszy i gdy ten zamierzał już rozszarpać dhampira na strzępy, to Silvaster wykorzystując ostatnie sekundy wepchnął miecz w jego paszczę pozostawiając go tak i przewracają się w prawą stronę wstał, by uniknąć ciosu. Stworzenie lekko się cofnęło pozwalając na powstanie dziecka świtu i dobycie oburęcznego Kharima. Samotny wojownik trzymając ostrze miecza, przed sobą rozpędził się na dzika starając się pchnąć go ponownie w głowę, ale ten wierzgając na boki uniknął pchnięcia w czaszkę, ale za to dhampir przebił mu bok na wylot. Czarne ostrze przeszyło miękką skórę i narządy wewnętrzne na, tyle skutecznie że bestia zmarła na miejscu zaprzestając szaleńczych procederów. Z tego wszystkiego dhampir aż usiadł, by chwilę odpocząć to była jego pierwsza walka dzisiaj i już czuł, że ma dość. W takiej sytuacji dla bezpieczeństwa wyciągnął nóż i zaczął się rozglądać i nasłuchiwać, czy aby gdzieś nie czai się zagrożenie. W ten sposób chciał uniknąć niefortunnego spotkania nim zacznie oprawiać zwierzynę.

0x wypaczony dzik

Pozostaje 29 żelaznych bełtów i tymczasowo 2 noże z miedzi, bo jeszcze go nie sprawdzałem czy jest cały. Zrobię to w następnym poście o ile to przeżyję ;)
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 17 Luty 2015, 22:34:41
Wszystkie dziki padły martwe. A dhampir nadal żył.
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Nawaar w 18 Luty 2015, 09:24:09
Dhampir odsapnął chwilę i otarł czoło z kilku kropel potu, by spokojnie wstać i pozbierać bronie a później trofea. Najpierw jednak wziął się za bronie, bo jakby inaczej wziąć się za skórowanie zwierzyny. Silvaster podszedł najpierw do najbliższej bestii, która miała w sobie dwa nagie miecze. Wyciągnął je mocno szarpiąc, ale od razu ich nie chował a zaczął je czyścić z krwi i mazi oczywiście zrobił to wycierając je o trawę, tak samo postąpił ze sztyletem wydobywając go z czaszki szalonego dzika, a na samym końcu wyciągnął nóż z karku leśnego zwierza. Na pierwszy rzut oka nie mógł stwierdzić czy nóż nada się do ponownego użytku, ale zawsze mógłby go przetopić jeśli okazałby się uszkodzony. W ten sposób wszystkie oczyszczone bronie znalazły się w swych pochwach. Tak czy siak schował nożyk na razie, a zapomniawszy o kuszy, która leżała nieopodal dzików podszedł do niej i ponowił jej ładowanie kolejnym bełtem. W tym właśnie czasie zaczął nasłuchiwać ewentualnie nowych zagrożeń ze strony dzikich lub wypaczonych zwierząt.

// Dowiedziałem się, że się nie da zdobyć trofeów z tego. Oceń jedynie sztylet.     
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 18 Luty 2015, 14:44:52
Gdy między drzewami leżało już pięć tłustych cielsk dzików, a między nimi stał zwycięsko dhampir, leśni mieszkańcy nie dawali spokoj okolicznym wieśniakom i chłopom. Silvaster słyszał krzyk, być może człowieka, i warczenie stada wilków. Dźwięk roznosił się co raz wyraźniej wśród drzew i dochodził ze strony małej polany na lewo od stojącego dhampira.
Ktoś potrzebował pomocy.



//Jest okej.
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Nawaar w 18 Luty 2015, 16:08:31
Dhampir załadował kuszę i wstał. Spojrzał jeszcze na grupę pięciu stworzeń, która przed chwilą szalała i z żądzy krwi chciała go zabić. Podróż zaczęła się dla niego nieciekawie, ale jak to mówią nie oceniaj dnia przed zachodem słońca. Wtedy się uśmiechnął, że udało mu się przeżyć to spotkanie dobrze, że nabyte umiejętności nie zawiodły go jeszcze. Już zamierzając się zbierać dalej do jego spiczastych uszów doszedł dźwięk, jakby krzyk. Krzyk ten przypominał, co najmniej ludzki a warczenie mogło oznaczać ponowne pojawienie się dzikich zwierząt. Jednak nie miał pojęcia ile ich było oraz jaki gatunek przedstawiają, nie miej jednak dhampir ruszył za odgłosem warczenia i wołania o pomoc. Chciał uratować tą osobę, więc biegł ile sił w jego dhampirzych nogach. Podczas biegu trzymał cały czas kuszę w gotowości jak i jeden z noży, by móc w razie czego szybko pozbyć się przeciwników i uratować, być może czerwonego kapturka?
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 18 Luty 2015, 16:33:28
Po biegu przez las, między konarami drzew i przez ziemię usłaną szyszkami, wśród rozgrzewającego się letniego powietrza, unikając niskich gałęzi i przedzierając się przes gęste zaroślna, Silvaster dobiegł do niedużej polany, na której unosiła się jeszcze poranna mgła. Tutaj krzyk był już zupełnie wyraźny. Tak samo jak warczenie wilków.
- Aaaa!!! Pomocy! Ratunkuuu! Aaakyszszsz! AAAA!- krzyczał niziołek przyparty do płotu swego własnego gospodarstwa, próbując odgonić głodne bestie. A było to właśnie cztery wilki, choć niewiadomo czy w okolicy nie plątało się ich więcej. Jeden z nich szczerzył zęby i warczał głośno, z pyska ciekła mu biała piana. Reszta zwierząt mu wtórowała, szykowała się na posiłek z niziołka. - Aaaa! Idźcie dobie. Juuuż!! Pomocyyyy!- darł się w niebogłosy.

(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/0/07/Wilk.jpg)
4x  Wilk  (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Wilk)
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Nawaar w 18 Luty 2015, 23:28:55
Silvaster biegł cały czas przed siebie nawet dobrze sobie radził, mimo że trzymał kuszę i nóż udało mu się ominąć pułapek w stylu różnorakich gałęzi i szyszek, szyszek przez których nadepnięcie mogłaby zaboleć nie jedna stopa. Na szczęście on uniknął tego wszystkiego i kierowany głosem krzyku oraz warczenia dobiegł w końcu w stronę gospodarstwa. Nawet nie wyobrażacie sobie jak dhampir posmutniał, kiedy okazało się, że to niziołek woła o pomoc, który jednocześnie krzyczeniem i gestami próbował bronić swojego domu, przed kilkoma wilkami a nie kapturek. Tak naprawdę liczył chociaż na damę w opałach.       
    Jednak nie mógł pozwolić aby maluchowi stała się krzywda i żeby został pokarmem dla wygłodniałych stworzeń, więc pierwsze co uczynił było wzięcie głębokiego oddechu i ukucnięcie oraz przymrużenie prawego oka. W ten sposób mógł sobie bezbłędnie wymierzyć w zwierzaka stojącego najbliżej gospodarza, po chwili Silvaster zwolnił mechanizm trzymający bełta a wraz z nim otworzył oko i wypuścił powietrze z płuc. ÂŻelazny pocisk świsnął przecinając letnie powietrze i delikatnie unoszącą się jeszcze mgłę i trafiając bestie w głowę, a dokładniej mówiąc w okolicę skroni widocznie grot bełta przebił się do mózgu. Wilk padł tuż pod nogami niziołka oddając ostatni dech. Teraz gospodarz spojrzał z przerażeniem na strzelca, który to właśnie dał mu kilka sekund dodatkowego życia, ale nie zmieniło to faktu, że tym czynem spowodował rzucenie się w jego stronę dwóch z trójki pozostających, przy życiu stworzeń.                               
    Trzeci z wilków pozostał, by przygotować ucztę dla reszty. Dhampir będąc w pozycji na klęczkach odłożył kuszę na ziemię i wstał. Dobył teraz srebrny miecz a mając w ręku nadal jeden z noży wiedział już, co musi uczynić aby on i niziołek przetrwał tę próbę. Silvaster również zaczął biec na rozpędzone bestie, który powoli docierały do niego jednak to nie one były jego celem, a był nim wilk, który już miał zamiar dobrać się do gospodarza. Dlatego rozpędzone dziecko świtu przeskoczyło nad dwoma bestiami, które zanim zorientowały się, że obiekt ich ataku zniknął rozpoczęły dopiero wyhamowywać i zawracać ze swojej szarży dając czas dziecku na spokojnie zaatakowanie tego wilka będącego koło gospodarza, którego bestia obaliła przewracając go na drewniany płot. Deski pękły, pod naporem masy obojga niziołek czuł, że teraz nadeszła chwila jego śmierci, kiedy piana z pyska wilka kapała w okolicach jego szyi w tym właśnie momencie dobiegł dhampir, który chwytając nóż pomiędzy palcami rzucił w stronę czaszki wilka. Nóż przebił się, przez ciepłe futro stworzenia, a potem czaszkę i dosięgając mózgu spowodował ostatecznie śmierć bestii, która jeszcze ostatni raz zawyła przygniatając swoim ciężarem biednego gospodarza, ale teraz nie mógł mu jeszcze pomóc, bo na głowie miał jeszcze parkę wilczków, które chciały jego mięsko.
    Silvaster mają jeszcze chwilę dobył sztyletu i znów zaczął się rozpędzać na stworzenia, tylko kiedy tym razem przeskoczył jeden z wilków wyczuwał, co nastąpi i zatrzymał się wcześniej w oczekiwaniu na łatwy kąsek. Dhampir wylądował gdzieś z 2 metry, przed wygłodniałym i wkurzonym wilkiem. Wilk ruszył na dziecko świtu chcąc ugryź go w nogę, ale dhampir uniknął ataku odskakując w bok nie dalej niż pół metra w lewą stronę przystąpił od razu do kontry i wymachując na przemian mieczem i sztyletem w końcu dorwał go trafiając srebrną klingą w czaszkę. Krew trysnęła a wnętrze czaszki zdobiło teraz jego miecz i wtedy się obrócił z zamiarem dorwania ostatniego, ale nie sądził że wilk na niego naskoczy obalając go na ziemię. Z tego wszystkiego dhampirowi został wytrącony miecz, ale całe szczęście w tym, że mocniej trzymał sztylet. Wilk podszedł już do przewróconego łowcy z zamiarem rozszarpania jego szyi, ale nie spodziewał się tego, że dziecko świtu wbije swój, "Srebrny kieł" w jego szyję pierwszy. Zwierzak zastygł bez ruchy, by po chwili obalić się cielskiem na dhampira, który już miał dość tej walki. Silvaster leżąc tak pod wilkiem w końcu zdecydował się na odrzuceniu truchła i podbiegnięcie do przygniecionego gospodarza przybytku. Tam znów odciągnął zwłoki tym razem z niziołka, a gdy to zrobił zobaczył najpierw czy dychał. Gospodarz dawał oznaki życia, ale prawie się udusił od trzymanje twarzy w wilczym futrze. Dhampir szybko podając mu swoją dłoń podciągnął go do góry i postawił na nogi. Oczywiście zadał to podstawowe i banalne pytanie w stylu.
- Jesteś cały?
Wtedy oczekiwał na jego reakcję a dobranie się do skór pozostawił na późniejszą chwilę.

0x Wilk

Pozostaje 28 żelaznych bełtów i 2 noże.

// Trzeci sprawdzę później ;)                                                                                                   
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 18 Luty 2015, 23:39:46
- O bogowie...ohh... na Ventepi!... - niziołek dyszał ciężko wystraszony. Ale też zdziwiony że jeszcze żyje, jakimś cudem. A to wszystko dzięki temu, że dhampir wybrał się na przechadzkę po lesie. Wstał powoli, opierając się o płot i ledwo stojąc na nogach. - Panie! Dzięki ci! Dzięki... Niech Ventepi w dzieciach ci wynagrodzi! - i łapał się co chwilę za serduszko, które zapewne mocno biło. Tak jakby chciało wyjść na wierzch, obijało się boleśnie o żebra. Tak bardzo bał się mały niziołek. - O Ventepi... - dodał już nieco uspokojny. - Skądżeś się pan tu wziął, hę?! - omiótł wzrokiem polankę przed jego chatką. Kilka ciał tu, kilka tam. Jedno całkiem blisko. - I jak ja się odwdzięczę? Chodź no pan do środka...- zaprosił dhampira lichawym głosikiem i wskazał wejście do domku ruchem ręki.

//Rób jakieś akapity, błagam  :P
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Nawaar w 19 Luty 2015, 08:36:44
Niziołek wstał zadyszany i jeszcze wystraszony, ale żył i swoje życie zawdzięczał dhampirowi, przez moment nawet zastanowił się czy dobrze słyszy, bo do jego uszu dochodziły dźwięki szybkiego bicia serca niziołka. To pewnie, tylko moja wyobraźnia. Pomyślał sobie na temat tych dźwięków. Dziecko świtu uśmiechnęło się lekko na wieść, że jest cały. Teraz usłyszał wiele podziękowań pod swoim adresem a nawet błogosławieństw choć tak właściwie nie zrobił niczego spektakularnego, ale dla malucha który otarł się prawie o śmierć to życie dla niego było ważniejsze niż całe skarby świata.
- Dziękuje przyda się. Grunt, że jesteś cały i dobrze się trzymasz gospodarzu.
Odpowiedział na słowa dotyczące dzieci i już upewnieniu się, że doszedł do siebie. Teraz przyszła pora na następne odpowiedzi.
- Skąd się wziąłem? Dobre pytanie, bo właściwie wyruszyłem z miasta w celu dowiedzenia się czegoś o atakach wypaczonych zwierząt na pobliskie wioski. W ten sposób dotarłem na skraj lasu gdzie owe stworzenia mnie zaatakowały, ale cudem się ich pozbyłem i następnie chwilę odpoczywając usłyszałem krzyki i warczenie. Zdałem sobie sprawę wtedy, że ktoś potrzebuje pomocy. Oczywiście pobiegłem za dźwiękami i tak oto znalazłem się tutaj.
Powiedział wszystko czym się kierował, ale na gest zaproszenia do domku musiał chwilowo odmówić. Chciał pozbierać swoje bronie i oczywiście trofea. Dlatego rzekł.
- Dziękuję za zaproszenie, ale najpierw tutaj posprzątam. Wilki narobiły niezłego bałaganu niech gospodarz idzie a ja za chwilę dołączę.
Jak powiedział tak zrobił i na początku ściągnął truchło wilka ze zniszczonego płotu, by zaciągnąć je w pobliże pozostałej parki martwych już stworzeń, by następnie zaciągnąć drugiego z nich z bełtem w łbie również w to samo miejsce. Tam wydobył nóż z czaszki jednego z wilków znów chowając go do pochwy. Mając już praktycznie wszystko pod rękom dobył sztyletu i zaczął skórować jak i wydobywać kły oraz pazury ze stworzeń. Zabrał się do tego powoli i spokojnie, by niczego nie zniszczyć ani uszkodzić po chwili czasu pozyskał.

Pozyskuję :

64 pazurów wilka
8m2 skóry wilka
16 kłów wilka

// Proszę również o cenę używalności jednego z noży.
 
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 19 Luty 2015, 11:29:58
- Dobrzeee, jak skończysz to dołącz do mnie. Bo skoro już jesteś... to byś coś jeszcze dla mnie zrobił- powiedział niziołek i podreptał do chatki. Tam zagotował wodę i wyjął na stół jakieś ciasteczka. Pewnie niezbyt smaczne, ale był raczej biedny i nic innego nie miał. Przyszykował to, czym dysponował i czekał na dhampira.

//Jest okej.
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Nawaar w 19 Luty 2015, 12:26:52
Dhampir w końcu pozbierał trofea chowając je do torby, po czym wstając zaciągnął zwłoki zwierząt jeszcze dalej w głąb lasu. Chciał w ten sposób oddać naturze, co jej i odwrócić uwagę innych zwierząt od chatki niziołka. Wracając  z lasu odszukał swoją odrzuconą kuszę i zakładając ją na plecy spokojnym krokiem powędrował w okolice domku. Tam przeskoczył płotek i otwierając drzwi wszedł do środka. Dziecko świtu nawet nie zamierzało pukać, bo właściciel był świadom, że będzie miał nietypowego gościa. W ten czas wszedł do jednego z pokoi sprowadzony dźwiękiem gotującej się wody. Gospodarz czekał już na niego z ciasteczkami i herbatą. Silvaster usiadł naprzeciw niziołka i wziął do reki jedno z ciasteczek, po czym odgryzł kawałek. W rzeczy samej poczęstunek nie smakował najlepiej, ale nie wypada komentować czegoś, co wyciągnął właściciel okazując gościnę człowiekowi, który go właśnie uratował, ale to też nie oznaczało, że nie mógłby tego komentować w myślach. Trzeba przyznać, że jadałem lepsze, te ciastka są wyjątkowo suche z drugiej jednak strony mały wygląda na biedaka. Dhampirowi zrobiło się trochę szkoda niziołka, ale cóż on mógł poradzić w takiej sytuacji. Oczywiście nie zapomniał o jakiejś prośbie, o której wspomniał mały nim poszedł zająć się trofeami, ale przed tym zapytał.
- Powiedz mi gospodarzu jak to się stało, że zamieszkałeś w takiej niebezpiecznej okolicy? I czy ten atak zwierząt zdarzył się po raz pierwszy? Ludzie mówią, że zwierzęta ostatnio często szaleją i atakują coraz większą liczbę domostw.
Zapytał Silvaster popijając suche ciastka herbatką.
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 19 Luty 2015, 13:04:58
We wnętrzu kuchni pachniało domowymi wypiekami. Niezbyt specjalnymi ale robionymi z sercem. Niziołkowi trzęsły się jeszcze trochę małe rączki.
- ÂŻona mi niedawno zmarła...- zaczął ponuro. - I zostałem sam. Wiodło nam się dobrze. Mieliśmy stado owiec, sprzedawaliśmy wełnę. Ale nic co piękne nie mogło trwać długo, no nie?...- zaśmiał się smutno. Potem kontynuował - Tylko cholera, miejsce na chatkę beznadziejne nam się trafiło. Ale kiedyś tu było bezpieczniej. Nie wiem czemu wiki zaczęły podchodzić coraz bliżej naszego domu. Z całego stada owiec w  ciągu roku nie ostała się ani jedna... - upił łyk herbaty. - Częstuj się no pan. A potem już tylko gorzej. ÂŻonka moja zmarła z pół roku temu, na jesień. Na zwykłą grypę, cholera. A ja sam, biedny gospodarz, nei miałem się jak bronić przed tymi chędożonymi bestiami, pfu!- splunął z goryczą na ziemię. - Niby chodziły tu patrole, nawet myśliwi. Ale zaprzestano tego no i teraz nawet po zmroku nie ważę się wyjść. Cholipcia... A co ja mam? Tylko kij i kamień do obrony... Eh- westchnął ciężko, jakby sam użalał się nad swoim losem. - Także ino skorzystam z okazji iż pan tu jest panie...? No nieważne! Ważne abyś za małą opłatą chciał ubić kilka potworków w okolicy. Kreshary się tu błąkają. Potwory jedne! Mam już dość, ja bezpiecznie wyjść z chatki nie mogę... Rozumie pan. Zgadzasz się panie na taki układ? Załacę z góry- zakończył monolog i spojrzał z nadzieją na dhampira.
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Nawaar w 19 Luty 2015, 14:27:32
Dhampir wysłuchał opowieści ze spokojem w między czasie częstował się ciasteczkami, które soczyście popijał herbatą. Z opowieści wynikało, że do czasu śmierci jego żony wiodło mu się całkiem dobrze. Jednak dziwił go fakt, że wciąż trzymał się tego skrawka ziemi zamiast udać się do miasta i tam załapać jakąś fuchę. Silvasterowi nie zrobiło się smutno od jego opowieści na mieście dało się usłyszeć o wiele gorsze i smutniejsze wyznanie, co nie zmieniło faktu, że chciał pomóc nieszczęśnikowi. Dlatego, że sam nie mógł tego zrobić i też nie miał czym, bo z wypowiedzi wynikło, że rzucał w nie kamieniami i atakował drewnianym kijem, a tym małym gestem chciał go choć na chwilę uspokoić i zabezpieczyć jego domostwo, przed ponownym atakiem zwierząt, a być może te oczy tak go poruszyły, że po prostu nie mógł odmówić?
- Doprawdy smutna historię żeś mi przedstawił, ale gdzie moje maniery. Silvaster jestem.
Podał prawicę, uciskając dłoń trzęsącego się jeszcze niziołka i mówił dalej.
- Ostatnio łowców nie ma, tylko z tego względu że organizację zamknięto z powodów czysto wewnętrznych. W tych czasach trzeba liczyć na siebie i ewentualnie na pomoc ze strony samotników takich jak ja albo zgłosić sprawę do konkordatu. Teraz oni zajmują się lasami i wszelakimi zwierzętami. Dlatego skoro już tutaj jestem pomogę tobie obronić twój dom i w miarę go zabezpieczyć. Proszę opowiedz więcej ile tych bestii jest i gdzie je znajdę?
Dhampira interesowały konkrety a kończąc zjadł ostatnie ciastko i wypił herbatę do końca.
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 19 Luty 2015, 19:00:35
- Mnie kto bronić nie ma, ale żalu nie mam, a ziemia trochę wartości ma, blisko Efehidonu i no ten tego, może kiedyś drogo sprzedam. Na razie tu siedzę bo i co ja bym w mieście robił? Ja prosty hodowca jestem- rzekł. A potem odsunął swoje krzesło i wstał. Przeciągnął je pod wysoką szafkę, wdrapał się na taborecik i szperał chwilę. Potem schował coś w dłoni i wrócił do stołu.
- Tu jest... - położył mieszek na stole. - ... pięćdziesiąt grzywien. Weź je, ale zabij wszystkie bestie plątające się wokół mego domu. To nie są wszystkie moje oszczędności, spokojnie. Wiedz, że kreshary jak i wilki plątają się w okolicy, często na granicy lasu i traktu. Także na północ stąd. Stamtąd przychodzą i tam wracają, gdy je ogniem przegonię.
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Nawaar w 19 Luty 2015, 19:39:29
- Rozumiem, że rodzinnego domu się nie opuszcza ale dobrze znam wasze umiejętności perswazji. Dlatego widziałbym ciebie jako dobrego handlarza, ale oddłużmy to na bok. Gospodarzu grzywny na razie zachowaj wezmę je w drodze powrotnej głosząc dobrą nowinę o tym, że okolica jest bezpieczna. Dobrze, że powiedziałeś w jakim kierunku się udać zaoszczędzi to czasu na szukanie. Pozwól jeszcze, że załaduję swoją kuszę, bo wolę być przygotowany od razu na ewentualną walkę.
Dhampir ściągnął kuszę i wyjął żelaznego bełta z kołczanu w celu załadowania swojej broni. Minęło pięćdziesiąt sekund i po minucie Silvaster wstał z krzesła. Nim wyszedł pożegnał się jeszcze z gospodarzem.
- Do zobaczenia i oczekuj mnie niedługo.
Po tych słowach wyszedł na zewnątrz i trzymając kuszę w prawej dłoni ruszył w kierunku północnym.
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 19 Luty 2015, 19:59:08
- No dobrze. Idź. Wreszcie ktoś zrobi tu porządek...- niziołek wrócił do swych mało skomplikowanych zajęć takich jak posprzątanie w kuchni, albo doglądanie konfiturek w spiżarni. Na zewnątrz nie miał zamiaru wychodzić.
Tym czasem letni ciepły dzień trwał w najlepsze. Można powiedzieć, że był to idealny dzień na piknik. No, tylko że okolica nie była najlepsza na taki wypad. Ale pogoda i tak piękna.
Na północ szło się wydeptaną dróżką przez las. Słońce prawie nie docierało do ziemii, więc na dole było chłodno. Całkiem miło się szło, dróżkę przecinały jakieś żuki zmierzające w gęstszą trawę. Nieopodal też pasło się stado saren. Paprocie rosły tu duże a bluszcze wiły się po grubych i starych drzewach w górę...
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Nawaar w 19 Luty 2015, 20:24:43
Silvaster szedł cały czas, przed siebie idąc sobie rozglądał się dookoła, ale nie wyczuwał tymczasowo zagrożenia, więc od czasu do czasu sobie nucił, pod nosem. Pogoda była piękna tego dnia, bo słońce nie grzało tak dotkliwie i można było sobie spokojnie iść, a dziecko świtu wchodząc na północny trakt poczuło nawet przyjemy chłodek w okolicach stóp. Korony drzew skutecznie blokowały dostęp promieni słonecznych, przez co ścieżka nie była oświetlona i tworzyła przyjemy klimat. To właśnie było najprzyjemniejsze w tym marszu, bo łowca mógł ochłonąć i nawet pot nie był zbyt częstym gościem na jego czole. Tak sobie umilał życie patrząc czasem, pod nogi a widząc maszerujące żuki przeskoczył je, by mogły dalej podążać swoim szlakiem w tym samym czasie zauważył pasące się sarny. Nawet nie zamierzał im przeszkadzać, przez myśl mu nie przeszło aby je zaatakować, więc szedł dalej wytyczonym szlakiem od czasu do czasu spoglądając na drzewa i bujną roślinność.
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 19 Luty 2015, 20:35:54
I jak tak Silvaster szedł, otoczony przez śpiew ptaków i niemrawy szum niedalekich strumyków, teren zaczął się nieco zmieniać. Leśne pagórki ustępowały miejsca jakimś skałom albo dużym głazom leżącym na łąkach porośniętych głównie chwastami. Jakieś pokrzywy, oset lub zwykłe mlecze. I to właśnie była granica lasu. Ale nie były to góry, po prostu zmiana krajobrazu.
Dhampir już wiedział, że z jaskiń i zza dużych, nagich kamieni, obserwują go pary oczu. Dokładnie trzy pary kresharowych, pragnących upolować ofiarę oczu. Choć pewnie w jaskiniach czaiło się tych bestii więcej.
Na razie jednak na spotkanie Silvasterowi ruszyły trzy najsilniejsze osobniki. Chciały go otoczyć i zapędzić w jakąś pułapkę. Szczerzyły kły i pomrukiwały, aby się ze sobą porozumieć.
Nagle ruszyły jakby na komendę na dhampira. I nie miał zbyt wiele czasu na reakcję, jedynie kilka sekund.

(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/3/39/Bestiariusz_kreshar.jpg)
3x  Kreshar  (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Kreshar), za kilka sekund zaatakują Silvastera.
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Nawaar w 19 Luty 2015, 23:20:46
W takim spokojnym klimacie sobie szedł w międzyczasie wyciągnął sobie nóż, od tak dla swojego lepszego samopoczucia. Dhampir spostrzegł się, że nagle teren się nieco zmienił i trochę wypiętrzył nagle zaczęły robić się pagórki i lekko było pod górę , ale oczywiście nadal był to skraj lasu z łąkom nieopodal. Właśnie będąc na skraju lasu poczuł się nieswojo, a dawno takiego czegoś nie odczuwał. Dziecko świtu podążając dalej zorientowało się, że jest obserwowane przez kilka obiektów i już wtedy zaczęło się przygotowywać na kolejną batalię. Tak się właśnie okazało, bo po chwili usłyszał pomruk czegoś, czym później okazało się być trójką kresharów.
    Silvasterowi nie dano dużo czasu na reakcje i, po sekundzie mierzenia zwolnił mechanizm trzymający bełta. ÂŻelazny pocisk miał krótki lot gdy kreshar, do którego mierzył wyskoczył w jego stronę obrywając w pierś. Grot żelaznego bełta bez problemu przebił się, przez cienką skórę stworzenia tym samym przebijając jedno z płuc. Zwierzak, po wyskoku legł u jego stóp dusząc się i starając łapać resztki powietrza zatoczył się jeszcze raz, po czym padł na amen.
    Dziecko nocy nie mogło tracić więcej czasu i mając wcześniej przygotowany nóż rzuciło go chwytając mocno za rękojeść w kierunku drugiego dachowca, który zachodził go z boku. Miedziany nóż utkwił w czole kota aż po samą rękojeść. Kreshar zrobił wielkie oczy i zamarł na chwilę, jakby został zrobiony z marmuru by po kilku sekundach runąć w miejscu, którym stał. Widocznie ostrze noża uszkodziło dość poważnie płat czołowy i dlatego wydarzyła się taka nietypowa sytuacja. Tak czy siak umarł na miejscu nie odczuwając bólu.
    Na placu boju pozostał jeszcze jeden zwierz, ale ten już doskoczył do niego, lecz dhampir musiał działać już inaczej, bo najpierw musiał odskoczyć do tyłu by uniknąć paszczy i ostrych zębów dachowca. To jednak zbyt wiele mu nie dało, bo leśny zwierz znów do niego dobiegł znów starając się go ugryźć w nogę, ale dhampir znów odskoczył do tyłu, a potem korzystając ze swojej naturalnej siły zrobił dwa kroki do przodu, a potem przeskoczył bestię w locie wyciągając srebrny sztylet. Jednak tuż po lądowaniu, dhampir poczuł łapy kota na swoich plecach, po czym poleciał z trzy metry do przodu na twarz. Wtedy do jego ust dostała się ziemia i ten niemiły posmak zagościł we wnętrzu jego paszczy, ale to nie było najgorsze bo stracił sztylet, który gdzieś tam poleciał. Jednak ta chwila czasu jaką otrzymał pozwoliła mu na obrót i zdążenie wyciągnięcia miecza. Kreshar już był w locie, by dosięgnąć zębami jego głowy i i niewiele mu brakowało, lecz dziecko świtu w ostatniej sekundzie zamachnęło się z lewej do prawej robiąc wielkie nacięcie na szyi z rany buchnęła krew, która zalała twarzy łowcy brudząc go całego, czerwona posoka nie oszczędziła również jego ubrania. W tym momencie jakby ktoś zobaczył Silavstera mógłby stwierdzić, że to dhampir pożywią się krwią zwierzęcia a kilka sekund temu cała ta sytuacja mogła wyglądać zupełnie inaczej i to kreshar miałby paszczę pełnej przeklętej krwi łowcy. Teraz znów przygnieciony ciałem martwego zwierzaka zrzucił go z siebie i zaczął wypluwać nagromadzoną krew jak i resztki ziemi. Dziecko świtu nie musiało się nią odżywiać, co zawsze powodowało u niego obrzydzenie kiedy krew dostawała się do jego organizmu omal nie zwymiotował, ale udało mu się powstrzymać odruch organizmu. Najważniejsze jest to, że przeżył znów atak leśnych stworzeń. Teraz nim zabrał się za zbieranie rzeczy i trofeów rozglądał się i nasłuchiwał, czy znów coś nie czai się za skałami teraz mając miecz w rękach mógłby przystąpić do szybkiego kontrataku.

0x Kreshar

Pozostaje: 27 bełtów i 2 noże

                   
   
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 20 Luty 2015, 00:23:33
Kreshary nie przeżyły potyczki z dhampirem. Na szczęście dla niego. Ciekawe co na to ich kresharowe rodziny. Bo przecież ten nieżywy kot mógł być czyimś tatą albo martwa samica ciocią lub siostrą. A najpewniej zrobi się z nich rękawiczki a flaki wyrzuci z powrotem do lasu. Taki ich los.
Choć zawzięte bestie były. Dwójka która kryła się między głazałmi i obserwowała walkę, chciała pomścić swych "bliskich". Więc parka zerwała się i kwiczała. Kreshary ominęły ciała swych martwych towarzyszy i rzuciły się z pazurami na Silvastera.

(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/3/39/Bestiariusz_kreshar.jpg)
2x  Kreshar  (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Kreshar), za kilka sekund zaatakują Silvastera, atakują pazurami.



//noże okej
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Nawaar w 20 Luty 2015, 10:54:02
Dhampir skopanym we krwi bestii domyślił, że to nie koniec ataków na jego osobę. W tym właśnie czasie następna parka pojawiła się, by móc zemścić się za śmierć swoich bliskich. Silvastera, co prawda to nie obchodziło on chciał ratować swoje życie i niziołka. Na samym początku odskoczył do tyłu gdzieś na dwa metry, by uniknąć dwóch łap pełnych ostrych pazurów. Ta sztuka mu się udała, ale oczywiście znów musiał odpowiednio zareagować gdy zwierzęta ponownie zaatakowały, lecz tym razem przeturlał się na prawą stronę. Bestie biegnąc nie mogły się tak łatwo zatrzymać, co skutecznie wykorzystał dhampir, bo po udanym przewrocie trzymając nadaj srebrny miecz w lewej ręce zdążył ostrzem zahaczyć o tylną łapę jednego z przeciwników wyłączając go tymczasowo z dalszej walki. Ranne stworzenie zryło kawałek ziemi i padło na ziemię piszcząc. Wiedział, że to mogło spowodować przybyciem nowych przeciwników, ale pewnie jakoś to zniesie.
     Dziecko świtu nie traciło czasu gdy drugi kot już zdążył się nawrócić i dobiegając do, dziecka chciało użyć na nim przewracania, ale tutaj łowca również się nie dał i zrobił dwa przewroty, lecz tym razem w lewą stronę tak aby dać sobie czas na zrobienie kontry i tą kontrą było odcięcie łapy tuż, przy samych pazurach dachowca, która zmierzała w stronę jego twarzy. Kreshar zawył gdy jego łapa odleciała a z rany zaczęła wyciekać krew, która trafiła prosto na koszulę wojownika wraz z pechowym kotem, ale Silva w pełnym przysiadzie zdążył pchnąć ostrze miecza w żuchwę bestii, by ją uciszyć raz na zawsze. srebrny miecz przebił się, przez miękką tkankę a następnie przez szczękę i w końcowych etapach ostrze utkwiło w głowie stworzenia. Dhampir wiedział już, że jednego ma z głowy i to, że nie uzbiera z tego stworzenia wszystkich trofeów, ale cóż takie życie nie? Jednak to nie był koniec i musiał uciszyć jeszcze jedno stworzenie. Dziecko świtu znów odrzuciło ranne truchło z siebie wcześniej wyciągając miecz z czaszki i żuchwy kreshara, a teraz wstając wydobył drugi ze swych noży i podchodząc do rannego i umęczonego stworzenia rzucił nim szybko i bezdźwięcznie trafiając w potylicę żyjącego jeszcze kota. Miedziany nóż wbił się jak w masło natrafiając jedynie na miękką tkankę i mózgoczaszkę stworzenia. Kot wydał parsknął jeszcze, po czym odszedł do królestwa Ventepi. Dhampir teraz powstał i dobył ostatniego z noży i rozpoczął jeszcze obserwować okolice nim miałbym przystąpić do zbierania broni i trofeów. Wiedział bowiem, że piszczące i wyjące koty mogły sprowadzić jeszcze inne drapieżniki jak również pamiętał on o jednym z przysłów czyli przezorny zawsze ubezpieczony.

// Tracę 2 nóż, bo teraz oba są w głowach kresharów i z opisu wynikło, że cześć trofeów nie będzie zdatna do zdobycia i oczywiście uwzględnię to w poście gdy zacznę zbierać trofea.
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 20 Luty 2015, 12:31:01
Okolica się uspokoiła. Już nic nie czaiło sie na dhampira. Rodzinka kresharów została unieszkodliwiona.


Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Nawaar w 20 Luty 2015, 13:50:10
Silvaster miał teraz chwilę spokoju i z tego wszystkiego usiadł sobie i odsapnął. Wziąwszy kilka głębokich oddechów ruszył w pierw odzyskać swoje bronie, a przy okazji zaciągnąć martwe kershary w jedno miejsce i je oskórować. Dhampir najpierw wziął swoją kuszę i zupełnie przypadkiem natknął się na srebrny sztylet, a potem przyciągając poszczególne krshary wyciągnął z nich swoje noże, które jeszcze nadawały się do użytku. Teraz klękając nad rodzinką zwierząt zaczął staranie ściągać skórę, pazury i kły. Już wcześniej zdał sobie sprawę z tego, że nie uda mu się wszystkiego pozyskać, ale tak czasami bywa. Gdy już skończył zbierać trofea schował je do swojej torby, by następnie ściągnąć kuszę i umieścić w niej kolejnego bełta.

Pozyskuję :

76 pazurów kreshara
10m2 skóry kreshara
16 kłów kreshara

// Odjąłem te pazury z jednej łapy i kły, które rozwaliłem.
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 20 Luty 2015, 14:00:47
Wydeptana dróżka prowadziła na zachód a potem na południe - z powrotem na polanę gdzie swoją chatkę miał niziołek. ÂŚcieżkę przecinały czasem strumienie, choć teraz, w czasie lata, wody było mniej i spokojnie można było przeskoczyś taką niebieską żyłkę. Krajobraz skał i suchych łąk kończył się za zakrętem.
Dalsza okolica nie była już tak niebezpieczna. Między drzewami chowały się już tylko jakieś wiewiórki i inni roślinożercy. Silva mógł się przejść tą malowniczą drogą, albo wrócić tą samą ścieżką którą przyszedł.
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Nawaar w 20 Luty 2015, 18:39:20
Dhampir postanowił skorzystać z tej malowniczej dróżki wydawała się taka spokojniejsza i miła. Właśnie teraz Silvaster potrzebował tego spokoju i ciszy, która mogła mu dać odpoczynek od tych ciągłych walk. Dlatego dziarskim krokiem ruszył do przodu, ale nadal nie będąc wszystkiego pewien wciąż trzymał kuszę w dłoni. Tak sobie chodząc rozglądał się na boki, ale na początku poza skałami i trawami niczego szczególnego nie dojrzał, no może małe strumienie rzeki wydawały się ciekawsze, bo to zawsze jest zabawa kiedy się je przeskakuje z jednego brzegu na drugi. Takie widoki skończyły się, kiedy minął zakręt i powróciła sielska aura lasu. Dziecku świtu krajobraz przypadł do gustu jeszcze bardziej nie wyczuwał już niebezpieczeństwa, a między drzewami chowały się jedynie nei groźne wiewiórki i inne ssaki. Dokładnie zero drapieżników dlatego bez większych nerwów szedł sobie dalej od czasu do czasu nucąc sobie.
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 20 Luty 2015, 18:47:53
Po pół godzinie spokojnego spaceru, dhampir wreszcie dotarł do polanki i niziołka.
Ale to co tam ujrzał, zapewne mocno go zdziwiło.
Ciało niziołka leżało przed domem na niewysokich schódkach. Miał rozszarpany brzuch i po prostu nie żył. Wywleczone na wierzch wnętrzności stały się kąskiem dla samotnego wilka, który stał nad trupem, z pyska kapała mu krew swej ofiary. W powietrzu unosił się zapach krwi właśnie, trochę żelazny i słodki.
Wilk, gdy spostrzegł dhampira, zaniepokoił się, nastroszył futro i zmierzył go zielonyi oczyma. Oceniał, czy da radę Silvasterowi. Warknął złowrogo i był gotowy do obrony siebie i swej zdobyczy.
Drzwi do domku były otwarte.

(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/0/07/Wilk.jpg)
1x  wilk (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Wilk) jakieś 70m od Silvastera, czai się ale jest gotowy by się bronić. Nie atakuje pierwszy
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Nawaar w 20 Luty 2015, 19:36:39
Silvaster nie wiedział nawet, kiedy minął mu czas podczas przechadzki. Torba z trofeami odbijała się od jego boku a grot bełta odbijał promienie słoneczne. Spacerując tak w spokojniej atmosferze w końcu doszedł do domku niziołka, ale to co ujrzał wstrząsnęło nim. Dziecko świtu poczuło gniew i żal, jego ręka mimowolnie zacisnęła się gdy ujrzał gospodarza, który martwy leżąc na swoich schodach został pożerany, przez wilka. Dhampira przejęły emocje jego matki i poczuł się winny za śmierć malucha. Dlatego postanowił ten ostatni raz mu pomóc i pozbyć się wilka oraz zrobić skromny pochówek gospodarzowi.
    Dhampir zmniejszył dystans do pięćdziesięciu metrów u dając się w stronę wilka, który mu się jedynie przyglądał a nie atakował i dobrze, bo zależało na czasie dziecku świtu. ÂŁowca stał niewzruszony i tymczasowo gniew odłożył na bok, tylko dlatego żeby mu się ręce nie trzęsły i mógł szybko wymierzyć oddając strzał. Silva wymierzył w łeb zielonookiego wilka, po czym zwolnił mechanizm. ÂŚmiercionośny bełt poleciał z całą wrogością i nienawiścią dhampira w stronę wilka trafiając go w sam środek czaszki tuż nad samym nosem. Wilk zamarł i padł bez tchu na rozszarpane ciało niziołka. Tak oto wykończył swojego przeciwnika, po czym rzucił się w stronę chatki po drodze wyciągając miecz. Najpierw odrzucił zwłoki wilka z małego niziołka, po czym przyjrzał mu się dokładniej w poszukiwaniu jakiś innych obrażeń, poza tymi rozszarpanymi do wilczych zębów. Dziecko świtu dobrze pamiętało, że gospodarz nie zamierzał opuszczać chatki aż do jego powrotu, więc co się mogło stać? Ktoś go zabił od tak dla zabawy rabując biednego niziołka? Tego jeszcze nie wiedział, ale gdyby ciało nie zawierało żadnych śladów to postanowił sprawdzić domek w końcu drzwi były otwarte na oścież. W między czasie, kiedy mu się przyglądał powiedział w sumie sam do siebie.
- Na, co było tobie wychodzić, co? Sam mówiłeś, że zostaniesz do mojego powrotu w domku niech Cię szlak!
Powiedział rozżalony Silvaster, którym targały emocje na prawdę zrobiło mu się szkoda małego i cała ta sytuacja była dość dziwna.

0x wilk

Pozostaje 26 bełtów.
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 20 Luty 2015, 20:03:14
Biedny niziołek.  :( Ale czasu nie da się cofnąć. Więc pozostawał tylko żal do siebie i może jakaś gorycz. Tylko Zbyszkowi  wszystko było obojętne.
Silvaster ujrzał nagle jakąś małą istotkę zmierzającą z dróżki. Niosła jakiś koszyk i była naprawdę niska. Gdy zbliżyła się w okolicy chaty, dhampir dokładnie mógł zobaczyć jej ładną twarz i jasne kręcone włosy. Ona także była niziołkiem. Młoda dziewczyna z koszykiem w ręku, z otworzonymi czerwonymi ustkami i strachem w oczach. Trudno jej było zrozumieć co tu się stało...
Spojrzała z wyrzutem na Silvastera. I chyba doszło do niej, co tu zaszło. Oczy jej się zaszkliły, spojrzała na trupa... ojca.
Potem znów na dhampira.
- Zabiłeś go!!- krzyknęła z niewyobrażalną rozpaczą w głosie. - To ty go nękałeś przez ostatnie miesiące! To przez ciebie byliśmy głodni, nie mieliśmy ani grzywny!! Wszystko odkładał dla ciebie! Zwyrodnialec!
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Nawaar w 20 Luty 2015, 20:47:16
Silvasterowi, Zbyszek nie mógł odpowiedzieć na zadane mu pytania. Teraz patrząc tak na martwego kompana nie mógł nic wywnioskować, bo ciało nie miało żadnych innych obrażeń, więc pozostało jedynie sprawdzić mieszkanie. Gdy już miał iść je sprawdzić jego oczom ukazała się dziewczyna niskiej postury i z wyglądu przypominała niziołkę, ale wyjątkowo ładną i z pięknymi włosami, które falowały na wietrze a w ręku trzymała koszyk być może z zakupami. Dziewczyna miała zauważalny strach w oczach oraz otwierając swoje małe usta zaczęła oskarżać dhampira o napaść na ich dom i zabicie jej ojca! W sumie nie pytał się czy gospodarz mieszka sam, ale teraz już wiedział, że nie.
Silvaster nie wiedział, co teraz zrobić ale swoją dumę schował teraz w kieszeń i upadając na kolana powiedział od córki Zbyszka patrząc się cały czas w ziemię.
- Ja tego nie zrobiłem. Błąkałem się, po lesie szukając wypaczonych stworzeń i kiedy kilka ubiłem usłyszałem nagły krzyk wtedy też natrafiłem na ten dom i twojego ojca odganiającego kilka wilków. Wtedy mu pomogłem i uratowałem jego życie pozbywając się czterech sztuk, potem zaprosił mnie do domu gdzie poprosił, żebym mu pomógł w pozbyciu się kilku kreharów z północnego traktu. Gdy załatwiłem całą gromadę wróciłem tą ścieżką. 
Pokazał palcem w kierunku, z którego przyszedł i mówił dalej.
- Gdy wróciłem tutaj zobaczyłem wilka, który pożerał twojego ojca i domyśliłem się, że ktoś musiał go wybawić i zabić, ale nie mam pojęcia dlaczego? Wszak był bardzo spokojną istotą martwiącą się o każdy następny dzień z resztą sam powiedział, że nie opuści swojej chatki aż do mojego powrotu. Jednak z tego, co powiedziałaś w moim kierunku jest ktoś, kto was nękał kto to taki?    
Tutaj należy zauważyć, że dhampir po raz pierwszy się ukorzył, przed inną istotą normalnie nie miał w zwyczaju tego robić. W głębi siebie miał nadzieję, że mała mu uwierzy.
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 20 Luty 2015, 21:02:46
Dziewczyna szlochała i nawet nie odwróciła się by sojrzeć na martwego ojca. Stała tak przed klęczącym dhampirem, małą rączką chwyciła go za podbródek i uniosła mu głowę - Nie jesteś nim?...- zakwiliła. Ale widać, że jej ulżyło. Jakby kamień spadł jej z serca. Oczywiście to i tak było niczym w porównaniu ze śmiercią jedynego członka jej rodziny.
- Muszę go pochować. A potem uciec- dodała. - Tu nigdy nie zaznam spokoju.
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Nawaar w 20 Luty 2015, 21:40:43
Dziewczyna chwyciła go za podbródek a patrząc w jej załzawione oczy powiedziała to, co chciał usłyszeć. Teraz wstał i przytulił dziewczynę od tak, by miała się w co wypłakać choć koszula była cała we krwi dobrze wchłaniała wszelakie ciecze. Silvaster spokojnym głosem starał się uspokoić dziewczynę i zaoferować swoją pomoc.
- Pomogę tobie we wszystkim, a nawet zaoferuję swoją pomoc w odprowadzeniu Cię do miasta. Tam będziesz bezpieczna i zaznasz spokoju. Rozmawiałem z twoim ojcem i również mu wypomniałem o pójściu do miasta. Jednak nie chciał on opuścić swego domostwa. Dobrze zatem wskaż miejsce gdzie chcesz go pochować.
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 20 Luty 2015, 21:51:12
Młodą dziewczynę speszyło zachowanie dhampira. Przed chwilą posądzała go o zabicie ojca, a teraz wtula się w jego pokrwawioną koszulę. Swoją drogą... to wyglądało dziwnie.
Odsunęła się od niego. - Pochowaj go w ogrodzie, niedaleko krzewów róży. Przy płocie jest łopata, gdybyś potrzebował...- czerwonym płaszczykiem otarła łezkę i oddaliła się z powrotem na dróżkę, czasami tylko zerkając na poczynania Silvastera.
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Nawaar w 20 Luty 2015, 23:04:00
Może cała akcja wyglądała dość dziwnie, ale to nie miało żadnego znaczenia, bo tak naprawdę chciał pomóc ulżyć dziewczynie. Dlatego odszedł od niej i poszedł, po zwłoki jej ojca chwycił je delikatnie i zaniósł je do ogrodu, by spokojnie ułożyć je obok krzewu róż. W następnym akcie udał się, po łopatę i zaczął kopać dół. Kilka machnięć łopatą i dół był jak się patrzy dość głęboki, by inne zwierzęta nie rozkopały miejsca oraz żeby nie zostały tutaj zwabione zapachem rozkładającego się ciała. Dhampir, po chwili otarł pot z czoła i umieścił martwego Zbyszka w dole spojrzał jeszcze raz na jego twarz, po czym zaczął zasypywać go ziemią. Cała ta sytuacja wydawała mu się dziwna i było w niej dużo niewiadomych. Dlatego jeszcze postanowił sprawdzić otwarte mieszkanie gdy, tylko zakopie staruszka w międzyczasie powiedział kilka słów do zmarłego.
 - ÂŻegnaj mały i pędź do swojej żony. Mam nadzieję, że zaznasz w końcu spokoju, a o córkę się nie martw będę miał na nią oko.
Mówiąc to sypnął ostatni raz zakrywając jego twarz. Teraz odłożył łopatę i udał się do jego córki, by powiedzieć co chciałby jeszcze zrobić nim odprowadzi ją i oczywiście musiał pozbierać trofea.
- Słuchaj cała ta sprawa śmierdzi mi na kilometr. Chcę jeszcze sprawdzić mieszkanie, aby mieć pewność że nikt twojego ojca nie zabił, bo być może zostawił jakieś ślady. No i druga sprawa taka, że chciałbym zebrać jeszcze trofea z martwego wilka. Także poczekaj chwilę a ja się upewnię.
Powiedział to i ruszył do chaty, by ją dokładnie przeszukać. Liczył na jakieś ślady włamania albo krwi, narzędzi zbrodni normalnie, cokolwiek co mogło być przyczyną śmierci Zbyszka.
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 20 Luty 2015, 23:10:45
Nic takiego w domu nie było. Być może niziołek wyszedł tylko na chwilę, oczekując powrotu Silvastera z niecierpliwością... Tylko na stole był mieszek z grzywnami, które wcześniej zostawił tam Zbyszek.
A dziewczyna czekała i rysowała sobie bucikiem coś po piasku w oczekiwaniu na dhampira.
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Nawaar w 20 Luty 2015, 23:19:59
Dhampir nie dostrzegając niczego niezwykłego zabrał mieszek z grzywnami, ale nie wziął ich dla siebie. Tymczasowo, tylko je przetrzymał by móc później oddać je córce zmarłego. Silvaster wychodząc zamknął za sobą drzwi i podszedł jeszcze do wilka, którego miał zamiar pozbawić skóry. Dziecko świtu klęcząc wyciągnęło sztylet i zaczęło dobierać się do skór i reszty trofeów. W ten sposób pozyskał dość pokaźną ich liczbę, którą schował do torby i teraz mógł wracać z dziewczyną. Dhampir podszedł do niej i przekazał jej mieszek z grzywnami.
- Niestety nie znalazłem niczego, co mogłoby wskazywać na udział osób trzecich ale znalazłem ten mieszek z grzywnami leżący na stole. Sądzę, że powinnaś go wziąć i udać się w świat dlatego powiedz mi dokąd chcesz iść, a Cię tam odprowadzę.

Pozyskuję :

16 pazurów wilka
2m2 skóry wilka
4 kły wilka
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 20 Luty 2015, 23:42:10
Stefania, bo tak miała na imię niziołka, nie przyjęła mieszka, odsuneła dłoń Silvastera i rzekła
-  Mam pieniądze. Mój ojciec bardzo dużo zarabiał na hazardzie, a jeszcze więcej tracił. Zadłużył się u pewnego mieszczanina z podejrzanej organizacji. Przychodził, zabierał nam ostatnie oszczędności, bił ojca. A to co zostało mojemu papie, mnożyło się dzięki niemu i jego ryzykownej grze w karty razy dwadzieścia. I tak było też ostatnio, dlatego nie zabraknie mi na skromne życie. Weź to jako zapłatę za to co dla niego zrobiłeś. Przynajmniej się starałeś. -posłała mu niemrawy uśmiech, na który z trudem się zdobyła. - Więc wróćmy razem do stolicy. Tam każdy z nas pójdzie w swoją stronę...
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Nawaar w 20 Luty 2015, 23:52:50
Skoro nie chcesz to nie będę się narzucał. Pomyślał sobie chwilę gdy jego ręka została odtrącona. Oczywiście wysłuchując się w historię jej ojca nie omieszkał zapytać o więcej szczegółów.
- Zatem chodźmy, bo do stolicy jest kawałek.
Powiedział i ruszyli, przed siebie mając nadzieję na spokojną przeprawę, ale tak sobie idąc zapytał.
- Znasz imię tego człowieka, u którego twój tata się zadłużył? Chciałbym go odwiedzić, bo być może zechce nadal Ciebie męczyć o resztę pieniędzy a tak mógłbym złożyć mu wizytę i nabić trochę rozumu do głowy.
Znów zaproponował pomoc.
Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 21 Luty 2015, 00:17:41
--  W mieście będzie łatwiej mi się ukryć, a gdy zobaczy naszą opuszczoną chatę, da nam spokój, zapomni. Nie chcę być dla nikogo ciężarem. Poradzę sobie, umiem szyć i gotować, gdzieś na pewno znajdę pracę-I ruszyli razem w las, niczym pedofil i jego dziecięca ofiara. Stefania była niska w porównaniu do dziecka świtu, więc z daleka trudno było ocenić czy to ojciec z córką, czy może coś zupełnie innego. Powoli zbliżali się  najpierw do obrzeży, a potem do samej stolicy. Był to ciepły dzień targowy. Mieszkańcy Efehidonu zapewnie nie wiedzili jaki dramat spotkał przed chwilą Stefanię.
W końcu nadszedł czas pożegnania - Jeśli będę potrzebować pomocy, na pewno cię znajdę- zaśmiała się smutno. I poszła w swoją stronę, starając zapomnieć się to, co ją spotkało. Zacząć życie od nowa. - Do zobaczenia...

Wyprawa zakończona powodzeniem!
Silvaster udał się do lasu niedaleko Efehidonu. Tam odbył walkę ze spaczonymi dzikami, wilkami i kresharami. Pomógł w ten sposób niziołkowi Zbyszkowi sprawić, aby okolica była bezpieczniejsza. Niestety ten został napadnięty przez wilka i... umarł. A dhampir poznał uroczą córkę Zbyszka - Stefanię.



Nagrody

Silvaster


50 grzywien od Zbyszka niziołka za zabicie kresharów i wilków w jego okolicy

Talenty

Silvaster:

Aktywność: 1 brązowy talent
Opisy: 1 srebrny talent
Walka: 2 złote talent

2 noże do rzucania uzyskały status "uszkodzone"

2x Nazwa broni: nóż do rzucania
Rodzaj: nóż
Typ: jednoręczny
Ostrość: 13
Wytrzymałość: 15
Opis: Wykuty z 0,28kg mosiądzu o zasięgu 0,2 metra

Pozyskane trofea:

Silvaster


76 pazurów kreshara
10m2 skóry kreshara
16 kłów kreshara

80 pazurów wilka
10m2 skóry wilka
20 kły wilka

Tytuł: Odp: Myśliwskie rewolucje
Wiadomość wysłana przez: Isentor w 22 Luty 2015, 20:55:15
2 noże do rzucania uzyskały status "uszkodzone"

2x Nazwa broni: nóż do rzucania
Rodzaj: nóż
Typ: jednoręczny
Ostrość: 13
Wytrzymałość: 15
Opis: Wykuty z 0,28kg mosiądzu o zasięgu 0,2 metra
//Przedmioty wyrzucone bądź wystrzelone w przeciwnika można odzyskać po walce. Strzały lub w tym przypadku np. noże mogą otrzymać jeden z trzech stadiów zniszczeń ale nie muszą. Uważam, że niszczenie tych noży w przypadku tak małej wytrzymałości bestii było niepotrzebne. Nie będę jednak zmieniał wyniku i postanowień prowadzącego wyprawę. Pamiętaj o tego typu zawiłościach na przyszłość.