Forum Tawerny Gothic
Tereny Valfden => Dział Wypraw => Wątek zaczęty przez: Mohamed Khaled w 01 Luty 2013, 18:40:34
-
Nazwa: Nektar Bogów
MG: Aragorn
Ilość wykonujących: 1
Wymagania: Walka dowolną bronią 50%
Nagroda: 100 grzywien + fanty
Po zleceniu zadania, Selt zrobił przygotowania, po czym ruszył ku miejscowej stajni... Gdy tam dotarł, wziął swojego czarno-białego rumaka którego tu zostawił, i ruszył w stronę lasu. Przejechał przez bramy, kiwnął do strażników i wjechał w las w stronę Atusel.
-
Przed tobą daleka droga, jechałeś tak dobre cztery dni, śpiąc pod gwiazdami aż twym oczom ukazała się karczma "Pod Kozim Kopytem". (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Karczma_%22Pod_kozim_kopytem%22)
-
No wreszcie się napije czegoś porządnego! - powiedział z wielkim uśmiechem na twarzy. Podjechał pod karczmę, zsiadł i przywiązał konia po czym wszedł do karczmy. Gdy był w środku, ludzie się na niego dziwnie popatrzyli, po czym wrócili do swoich zajęć. Sparda podszedł do baru, siadł i zaczął:
Witaj karczmarzu. Ile tu u was kosztuje piwo? i jak daleko jest jeszcze do Atusel?
-
A witam witam. Dwie grzywny panie. A do Atusel to aż 400 kilometrów jest. Radze w kierunku stolicy jechać bo i szybciej i bezpieczniej. Odparł pyzaty karczmarz nalewając jasne pełne do kufla i stawiając na ladzie.
-
Dziękuje za informacje. Oto 2 grzywny - powiedział ze spokojem, wyciągnął 2 grzywny i położył na ladzie.
5 - 2 = 3 grzywny
Gdy karczmarz wziął już pieniądze, Sparda dopił piwo i pusty kubeł postawił na stole. Podziękował za trunek, po czym pożegnał się i wyszedł przed karczmę. Tam odwiązał swojego konia, siadł na niego i myślał:
Ruszyć te 400 kilometrów czy wrócić do stolicy i z stamtąd ruszyć do miasta.... Wybieram.... Stolice.... Mam nadzieje że dobrze wybrałem drogę ku Efehidon, że dzięki tej podróży szybciej dotrze do Atusel.
//Sorry że takie nie zrozumiałe te me przemyślenia :D
-
//To raczej ja źle napisałem. Do Atusel z tej karczmy jest jakieś 400 kilometrów, tylko trzeba skręcić do Efehidonu właśnie. Masz mapke, Czerwona kropa to miejsce gdzie jesteś.
(http://img12.imageshack.us/img12/599/trasa3a.jpg) (http://imageshack.us/photo/my-images/12/trasa3a.jpg/)
Uploaded with ImageShack.us (http://imageshack.us)
//Masz oczywiście wybór jak jechać :)
-
Sparda w ostatniej chwili przypomniał sobie o mapie którą zabrał. Wyciągnął ją z torby, rozłożył i patrzył:
A więc ja jestem tutaj - pomyślał po czym dodał: Czyli i tak droga prowadzi przez Efehidon. No to dobra ruszam w stronę stolicy - po czym złożył mapę, i schował do torby. Po wszystkim pogonił konia, i galopem ruszył w stronę gdzie znajdowało się miasto...
-
Jakiś tydzień później (oczywiście z postojami) dotarłeś do stolicy. Byłeś zadowolony z faktu iż nic na Ciebie nie napadło ani nie próbowało zeżreć. Przed tobą jeszcze jakieś 150km. czyli ze dwa trzy dni drogi. Postanawiasz że...
//Masz wybór, zostajesz i odpoczywasz nieco czy jedziesz dalej. Co prawda nie masz za dużo grosza./b]
-
Jestem w stolicy cały i nie pogryziony. Sukces!! - pomyślał z zadowoleniem. Ruszam dalej. Nie mam tu nic do roboty - dodał po chwili w głowie, po czym ruszył ku bramom miasta, i w stronę Atusel.
//Jeśli 3 grzywny można nazwać groszami, to jestem archaniołem :D
-
//No to są grosze. Ale spokojnie dorobisz się.
I tak minęły trzy dni. Nic złego Ci się nie przytrafiło na szczęście. Gdy dotarłeś do Atusel zdałeś sobie sprawę że nawet nie wiesz gdzie dokładnie szukać tego gościa o dziwnym nazwisku
-
//To miało troszkę inaczej brzmieć :D
No wreszcie w mieście. - mruknął pod nosem. Muszę chyba wstąpić do tawerny, bo inaczej nie odnajdę mojego celu podróży. - po czym ruszył ku pobliskiej tawerny. Gdy był przed nią, zsiadł z konia i przywiązał go by nie uciekł. Założył kaptur, tak by było mu widać tylko usta i wszedł do środka. Ludzie którzy pili, lub robili coś innego popatrzyli się w ułamku sekundy na Sparde. Ten tylko mruknął na powitanie, a całe towarzystwo wróciło do swego zajęcia. Podszedł do lady, siadł na krześle i zawołał karczmarza. Ten przyszedł więc zaczął:
Witaj, zacny druhu. Ile tu u was kosztuje piwo? I mam też drugie pytanie, a mianowicie: znasz kogoś takiego jak alchemik Min Tsu Chu?
-
Dwie grzywny. Min Tsu Chui? Nie wiem kto to. Popytaj na targu albo porcie. Odparł i nalawszy Ci piwa wrócił do czyszczenia lady.
-
Dziękuje za pomoc, proszę o to pieniądze - po czym wyciągnął pieniądze i położył na blat. Następnie wysuszył kufel do dna, wstał, podziękował i wyszedł przed karczmę. Tam poprawił kaptur, miecz i ruszył pieszo na targ. Po chwili dotarł na miejsce, więc zaczął szukać osoby która mogła by mu pomóc w odszukaniu alchemika.
3 - 2 = 1 grzywna
//Teraz to są grosze :D
-
Na targu dowiedziałeś się: Córka stryja szwagra ze strony brata matki burmistrza wychodzi za mąż, ceny ryb znowu poszły w górę, karczmarz dolewa wody do wódki, kapitan straży bierze w łapę i co ciekawe w porcie już czwarty budynek eksplodował przez przypadek. Podobno z winy jakiegoś Chuia czy chuja.
-
W głowie Spardy rodziła się myśl, a była to myśl taka:
Czwarty budynek wybuchł? Tam przez przypadek? Coś mi tu jedzie magią, a przynajmniej jakimiś eksperymentami... Zaraz eksperymentami? Alchemik! Muszę się dowiedzieć więcej na ten temat.
Gdy skończył myśleć, postanowił popytać ludzi na temat tych wybuchów. Pochodził po targu szukając człowieka od którego mógłbym się coś dowiedzieć, i nagle znalazł człeka od którego może mógłby coś wyciągnąć. Podszedł do niego ściągnął kaptur i zapyta:
Witaj, nazywam się Sparda i chcę się zapytać, czy może pan nie wie coś na temat tych wybuchów budynków, co to niby przez przypadek się niszczą?
//Sry że akurat to tak rozwinąłem. Mam nadzieje że nie sprawiłem problemów. :D
-
A panie daj pan spokój, jakiś wariat eksperymenta urządza. Popytałbym o komendanta straży Francisa Grey'a. Odparł mężczyzna.
-
Gdzie go znajdę? - zapytał zaciekawiony słowami tego człeka
-
O tam, na posterunku. Człek wskazał Ci kierunek.
-
Bardzo dziękuje - powiedział, po czym ukłonił się i ruszył w kierunku koszar. Kilka minut potem był przed drzwiami budynku. Zapukał, i gdy usłyszał odpowiedź wszedł do środka, podszedł do mężczyzny siedzącego za biurkiem i zapytał:
Pan Francis Grey? Nazywam się Sparda. Ja w sprawie tych wybuchów budynków, co to przez "przypadek" się niszczą. Powiedziano mi że pan mnie w tym zaznajomi. - powiedział spokojnym tonem do człowieka za blatem
-
Dla ciebie jaśnie pan Komendant Grey. Odparł powoli dalej gapiąc się w papiery. Owszem, mamy problem z pewnym obywatelem, ale nikogo nie zabił jeszcze więc mnie nie obchodzi. Chcesz to go poszukaj w porcie. Poznasz jego dom po zapachu.
-
Tyle chciałem się dowiedzieć. ÂŻegnam jaśnie komendanta Gray'a. - ukłonił się nisko, po czym wyszedł przed koszary i skierował się ku portowi. Chwilę potrwało zanim tam dotarł, lecz dotarł na miejsce. Teraz zaczął iść przez port próbując wywąchać dom alchemika....
-
Zapach alchemicznych reagentów mieszał się tu z rybami, gównem i szczynami (taka dzielnica, co począć) jednakże w pewnym momencie zapach ziół był coraz bardziej dokuczliwy aż w końcu dotarłeś do skromnej chatki. Strach było pukać.
-
To tu... - pomyślał z dziwnym uczuciem. Podszedł do drzwi i ... zapukał... Nie usłyszał niczego więc wszedł do środka.
Halo! ... Jest tu kto? Halo! - czekał na odpowiedź.
-
Ktoś zdzielił cię po łbie bambusowym kijem. Z cienia wyszedł niski człowiek o żółtej cerze, skośnych oczach i dziwnych długich wąsach ubrany w szlafrok.
Ciszej! Obudzić Alika. Czego chcieć? Ja nie mieć ryba. Chcieć ty ryba?
-
Ał! - krzyknął zaskoczony uderzeniem... Kim ty kurwa jesteś?!?!?!? - powiedział z groźną miną. Nie chce ryby. Szukam alchemika o imieniu Min Tsu Chui. Wiesz może gdzie jest?
-
To ja. Ale czy tu być? I tak i nie. Powiedział mieszając coś śmierdzącego w kociołku. Raz tu być raz nie. Teraz ja tu być. Co ty chcieć? Ciągnął dalej podpierając się kijaszkiem, znowu zamieszał w kotle i nasypał czegoś. Pomieszczenie wypełnił miły dla nosa zapach bimbru. Chcieć spróbować? Powiedział do kota leżącego na stołku.
-
Gada jak niektórzy niedorozwinięci orkowie. - w głowie chodziła mu taka myśl. Jeszcze się pan pyta... no jasne że tak... - powiedział z uśmiechem na twarzy. Jestem tu w sprawie receptury Soku z Złotej Rudy. Mój ... eee ... przyjaciel poprosił mnie bym odszukał cię, i o nią wypytał...
-
Aaa. Zaginiona być receptura. Odnaleźć ją musieć Ty. Ja mieć fragment tylko. Powiedział, mówił tak jak miał problem z wspólną mową.
-
Czy mogę poprosić o ten fragment? I gdzie mam zacząć szukać tej zaginionej receptury? - zapytał stworka przed nim.
-
Przyjaciel twój wiedzieć będzie. Alchemik podszedł do regału z książkami i zaczął czegoś szukać. Mam! A nie, to książka kucharska. Ale szukałem jej. Powiedział i podreptał do kufra w którym zaczął grzebać.
-
Sparda stał spokojnie w kącie domku, czekając na to co znajdzie Min... W jego głowie chodziła myśl Skoro mój ''przyjaciel'' będzie wiedzieć... czekaj co wiedzieć? Gdzie jest receptura? To po co mnie wysyłał?
-
Mam. Ale tylko połowa. Odparł wyciągając z kufra śmierdzący stęchlizną i lepki notatnik. Daj to krasnoludowi. W tym momencie zaczął gwizdać czajnik. Herbatki?
-
Sparda niechętnie wziął lepki dziennik, i schował go do torby. Gdy usłyszał o herbacie odparł:
Chętnie się napije. Lecz poproszę nie dużo, długa droga czeka mnie do "przyjaciela"
-
Szalony alchemik nalał herbaty do kubków i podał Ci jeden, nie było tu krzeseł, jedynie taboret na którym leżał kot.
-
Sparda wziął kubek, wypił wnętrze i powiedział:
Ja się będę zbierał. Dziękuje za tą część receptury. Po czym założył kaptur, poprawił tak by było widać mu tylko usta i wyszedł z chatki. Po wyjściu jeszcze poprawił strój, miecz i pas, po czym skierował się do tawerny gdzie zostawił konia. Gdy tam dotarł, wziął swego rumaka i ruszył ku bramą Atusel. Gdy przez nie przejechał, ruszył ku drodze Stolicy, by przez nią przejechać i skierować się do Ekkerund.
-
Po wielu dniach podróży docierasz do Ekkerund i zanosisz śmierdzący notes krasnoludowi. Ten zaś wręcza Ci skromną nagrodę.
ZADANIE ZAKOĂCZONE.
Sparda - 100 grzywien.
TALENTY:
Aktywność: 2 brązowe talenty (Zawiera bonus rasowy)
Opisy: 1 brązowy talent
Walka:
Bonus pieniężny: 75 g