Forum Tawerny Gothic
Tereny Valfden => Dział Wypraw => Wątek zaczęty przez: Adaś w 09 Luty 2012, 18:42:12
-
Nazwa wyprawy: Na pohybel - Krzywdy mścić krwawo
GM: Aragorn
Ilość wykonujących: dowolna
Wymagania: Dowolna broń 50% [poziom trudności wzrasta wraz z liczbą uczestników i statami]
Nagroda: To co zdobędziecie.
Całkowicie wypoczęty po ostatnich przeżyciach przyszedłem do jednego z moich ulubionych miejsc w stolicy. Oczywiście nie mogło to być inne miejsce niż karczma pod zacną nazwą "Obieżyświat". Przekroczyłem próg jak zwykle pełnej karczmy,zbliżyłem się do karczmarza nie ściągając kaptura. Już chciał mi podać piwo ale gestem wstrzymałem go i powiedziałem:
-Wody zacny panie.
Jak tylko otrzymałem szklankę wody to od razu ruszyłem w kierunku swego ulubionego miejsca. Powolnym krokiem rozglądałem się za jakąś znajomą twarzą ale nikogo nie zauważyłem, w końcu dotarłem do mego miejsca. Znajdowało się ono na końcu sali przy kominku. Był z niego idealny widok na drzwi wejściowe.
Wygodnie się rozsiadłem i zacząłem rozmyślać popijając wodę.
Portret:
(http://i1.ryjbuk.pl/cfec2871e781ce25132acf5c9b30e10dd4b4c7a5/aragorn-gif-gif)
Statystyki ekwipunku:
(http://nockruka.gram.pl/marant/images/2/2f/Ekwipunek.jpg)
Broń 1:
Nazwa broni: Klinga ÂŁowcy
Rodzaj: miecz
Typ: jednoręczny
Ostrość: 22
Wytrzymałość: 14
Opis: Wykuty z 55 sztabek stali o zasięgu 0,9 metra. Obosieczne ostrze wykuto ze stali najwyższej jakości.
Wymagania: Walka bronią sieczną [75%]
Broń 2:
Nazwa broni: Uderzenie wiatru
Rodzaj: łuk
Zasięg: 50 metrów
Precyzja: 40%
Opis: Wykonany z 50 kawałków drewna.
Wymagania: Walka bronią dystansową [50%]
Broń 3:
Brak
Broń 4:
Brak
Odzienie:
Nazwa odzienia:
Przepaska na noże
Opis: Skórzana przepaska na korpus z miejscem na 16 sztyletów do 10 centymetrów długości.
10x Nazwa broni: Nóż do rzucania
Rodzaj: sztylet
Typ: jednoręczny
Ostrość: 13
Wytrzymałość: 6
Opis: Wykuty z 25 sztabek mosiądzu o zasięgu 8 centymetrów.
Wymagania: Walka bronią sieczną [50%]
Pancerz Samotnego ÂŁowcy
Rodzaj: zbroja miękka
Typ: zbroja z utwardzonej skóry
Wytrzymałość: 8
Opis: Uszyta z 100 kawałków skóry kreshara.
Wymagania: Używanie zbrój miękkich
Płaszcz wędrowca
Rodzaj: zbroja miękka
Typ: płaszcz
Wytrzymałość: 6
Opis: Uszyty z 100 kawałków bawełnianego płótna.
Wymagania: Używanie zbrój miękkich
Statystyki postaci
Specjalizacje:
Umiejętności nabywane:
*Walka bronią sieczną [100%]
*Używanie zbrój miękkich
*Akrobatyka
*Walka bronią dystansową [75%]
*Otwieranie wszelkich zamków
*Kradzież kieszonkowa
Osiągnięcia:
* Pogromca smoków
Umiejętności rasowe:
*Potencjał magiczny
*Potencjał chemiczny
*Ciało z gliny
*Ulubieniec bogów
*Bystry umysł
Magia: brak
-
Chwilę później do karczmy zawitał i Aragorn, lubił wieczorami słuchać opowieści snutych przez bardów. Zauważywszy Adamusa, dzięki wyostrzonemu wzrokowi, siedzącego w kącie. podszedł doń. Wyglądasz jak gówno. Nuda coś mi tam mówiła.
Portret
(http://images2.alphacoders.com/782/thumbbig-78226.jpg)
Statystyki ekwipunku:
Broń 1
Nazwa broni: Krucza kusza
Rodzaj: kusza
Zasięg: 200 metrów
Precyzja: 88%
Opis: Wykonana z 50 kawałków drewna. Przebija każdy rodzaj niemagicznego pancerza, poza zbrojami bojowymi.
Wymagania: Walka bronią dystansową [100%]
Broń 2
Broń 3
Nazwa broni: Kompozytowa klinga
Rodzaj: miecz
Typ: jednoręczny
Ostrość: 25
Wytrzymałość: 19
Opis: Wykuty z 35 sztabek mithrilu i 20 sztabek srebra o zasięgu 0,9 metra.
Przez zawartośc srebra zadaje zwiększone obrażenia stworzeniom na nie wrażliwym.
Dzięki mthrilowi miecz jest zawsze ostry i nigdy się nie tępi. Ostrze zdobią krasnoludzkie runy: "Na pochybel skurwysynom".
Wymagania: Walka bronią sieczną [75%]
Nazwa broni: Różdżka ognia
Rodzaj: różdżka
Zasięg: 50 metrów
Zaklęcie: Kula ognia
Opis: Wykonana z 50 kawałków drewna.
Wymagania: Używanie różdżek
Broń 4
Nazwa broni: Sztylet
Rodzaj: sztylet
Typ: jednoręczny
Ostrość: 22
Wytrzymałość: 14
Opis: Wykuty z 25 sztabek stali o zasięgu 0,3 metra.
Wymagania: Walka bronią sieczną [50%]
Odzienie
Nazwa odzienia: Kolczuga
Rodzaj: Zbroja niepłytowa
Typ: Zbroja kolcza z przeszywanicą i płaszczem
Wytrzymałość: 31
Opis: Wykonana ze 150 sztabek mithrilu, 100 kawałków bawełnianego i 100 kawałków wełnianego płótna. Zbroja ta stworzona została przez mistrzów z Ekkerund, specjalnie do wymagających zadań jak i regularnych bitew. Bawełniana odzież spodnia stanowi podstawę zbroi chroniącą ciało przed zimnem i otarciami metalowych części pancerza, a gruby, pikowany kaftan dodatkowo chroni przed ciosami broni obuchowych. Sama kolczuga wykonana jest z drobnych, mithrilowych kółek odpornych na cięcia i uderzenia broni siecznych. Wyglądem przypomina tunikę, osłaniającą tułów i uda, z długimi rękawami i kolczym kapturem, chroniącym głowę. Na korpusie został umieszczony znak barona Kadev. A na ramieniu symbol Szwadronu ÂŚmierci. Tkana wełna stanowi doskonałą ochronę przed zimnem, przeszywającym wiatrem czy deszczem, z którymi to ma styczność każdy wojownik.
Wymagania: Używanie zbroi miękkich, używanie zbroi niepłytowych.
Pas
Sakiewka - 100 sztuk złota
Statystyki postaci
Specjalizacje walki:
Używanie różdżek
Walka bronią dystansową 100%
Walka bronią sieczną 100%
Używanie zbrój miękkich
Używanie zbrój niepłytowych
Rozpoznawanie roślin
Umiejętności:
Perswazja
Koncentracja
Telekineza
* Czarna skaza
* Skrzydła
* Drapieżnik
* Kamienna skóra
-
Usłyszawszy przywitanie Aragorna spokojnie nawet trochę szyderczo nie unosząc głowy ponad kaptur:
-Nie wiedziałem że gówna są aż tak przystojne.
Nogą kopnąłem krzesło na przeciw mnie, aby się wysunęło, dając tym znak aby dracon usiadł, gdy tylko jego czarne dupsko już siedziało spokojnie spytałem:
-No i co ci nasza ulubienica na opowiadała o mnie?
-
ÂŻe spróbowałeś pieczarek i nie za dobrze to się skończyło. Dracon wyszczerzył się w paskudnym uśmiechu.
-
-A no ponoć spróbowałem choć tego nie pamiętam. Ciekawe czy chociaż mi smakowały?
Zrobiłem minę jakby mnie to naprawdę interesowało chociaż w moim głosie można było wyczuć nutkę ironi.
-
Na pewno smakowały, spytaj Zeyfara miał podobną przygode.
-
-A na pewno nie zapomnę go o to napomnieć.- Przechyliłem szklankę wody, pod czas tej czynności kaptur mi się lekko obsunął przez co została ukazana stosunkowo nie dawno zagojona blizna. Widać było tylko jej fragment na policzku ale dobry obserwator w tym momencie zauważyłby że idzie ona z nad oka.
-
Frater cruenta vindicare injuras... Takie stare zdanie z kodeksu Kruczego Bractwa. Co powiesz na zemste.
-
-Myślałem o tym od dłuższego czasu. Ale sam nie dam rady.-Westchnąłem i popatrzyłem w kierunku Aragorna, widziałem w jego oczach że chętnie mi pomoże w akcie zemsty więc od razu nim coś powiedział zacząłem mówić ciszej:-W Ke`firze jest sporo wojowników. Aby zabić Ba`al-a musielibyśmy przebić się w jego rezydencji aż do pokoju w którym urzęduje. A to będzie ciężki kawałek chleba. No chyba że... Nie to jest głupie
-
Co to za problem się przerąbać? Zwłaszcza dla nas. Wiesz, zmieniłem pracę. Aragorn wskazał palcem naszywkę na ramieniu. To też daje nam przewagę.
-
Tak słyszałem o tym. A co do walki to w sumie żaden dla ale trochę czasu zejdzie przy takiej walce. W sumie chyba znam takie obejście ale też pełne strażników.
-
Decyduj więc, chociaż mam inny plan. Tylko czy mogę Ci ufać skoro nie pracuje już w TYM fachu. Musisz tylko wiedzieć, ja z swoich wpływów nie zrezygnuje.
-
Postawmy sprawę jasno. Ja nic Aragornie do ciebie nie mam, chociaż wielki ból mi zadałeś swym odejściem. Ale to w końcu była twoja decyzja. I jeśli kiedyś by kogoś na ciebie nasłali to pierwszy cię o tym poinformuje żebyś miał się na baczności.-Mówiłem to zupełnym szeptem i lekko uniesionym głosem.
-
A wasz zamek stoi w mojej piaskownicy, bądźcie grzeczni. Przejmę K'efir, wyrąbie ochronę Ba'ala a mu dam wybór, takie dziury bywają przydatne.. Pozostaje nierozwiązana kwestia Renfri, ale to już nie moje zmartwienie.
-
Nie martw się będziemy grzeczni. I powiedz kiedy będziesz gotów do drogi to ruszymy.
-
Możemy już ruszać.
-
-To chodźmy po konie.
Oboje wstaliśmy i wyszliśmy z karczmy. Powolnym krokiem ruszyliśmy w kierunku stajni. Jak to wieczorem na ulicach robiło się pusto. Latarnie dawały niewielkie oświetlenie ulic. Dotarliśmy do stajni, osiodłaliśmy konie i ruszyliśmy. Była ciepła noc, ale kto by się dziwił w końcu był Astas. Rozgwieżdżone niebo dawało nam światło. Pędziliśmy co konie miały tchu, robiąc krótkie odpoczynki aby napoić konie. Tak nam minęła noc oraz następny dzień, nic tylko morderczy wręcz galop jakbyśmy kogoś ścigali. Pod wieczór byliśmy już w połowie drogi, nadszedł czas aby konie wypoczęły a akurat w pobliżu znajdowała się. Zatrzymaliśmy się przed karczmą, Aragorn wszedł do środka zamówić strawę a ja zaprowadziłem konie do stajni i je rozsiodłałem. Po tych czynnościach poszedłem za draconem.
-
Dracon siedział przy stoliku z zamówionym antałkiem piwa i dwoma półmiskami sera. Nie nocujemy, chyba że bardzo chcesz.
-
Zabrałem się do jedzenia i picia, a w między czasie powiedziałem:
Nie zależy mi na tym. Tylko myślę że moglibyśmy konie wymienić nasz są już mocno wyczerpane.
-
Ehe, przywilej bycia szlachcicem. Chociaż mój to wytrzyma, zostało ze 30 kilometrów. Aragorn pociągnął łyk, położył kuszę na stole, piękna robota. 200m. zasięgu, a przynajmniej tak mówił sprzedawca...
-
-Nie wiem czy mój koń wytrzyma ale możemy spróbować. I tak pewnie jeszcze tu z godzinę jak nie więcej zabawimy to powinien trochę odpocząć. -Pociągnąłem łyk piwa i wziąłem kusze do ręki. Powoli ja obejrzałem z każdej strony, delikatnie jak porcelanę ją odłożyłem i powiedziałem-Faktycznie piękna robota a i się przyda.
-
Plan jest taki, atakujemy z marszu, ja strzelam ty sieczesz. Plan tak głupi że aż genialny. Ruszajmy.
-
Ano prosty i genialny, a jeszcze element zaskoczenia mamy.
Wstałem i jak były dowódca kazał tak zrobiłem. Pojedzony ruszyłem do stajni osiodłałem konia i pognałem za Aragornem. Mój koń był już w miarę wypoczęty więc dorównywał rumakowi dracona. Pędziliśmy po ciemku dobre półtorej godziny aż dotarliśmy do pewnego lasku. Tu się zatrzymaliśmy a ja powiedziałem:
-Za tym lasem jest Ke`fir.
-
Aragorn zeskoczył z konia, z pleców zdjął kuszę i zarepetował ją. Kurwa... tu sie zaczyna dżungla... K'efir ma umocnienia? Podejdźmy bliżej, jest ciemno nie zobaczą nas.
-
Postąpiłem podobnie tyle że wyciągnąłem swój miecz. Podszedłem bliżej i powiedziałem w miarę cicho jakby odruchowo:-Ma niewielką palisadę, ale to taka żeby ino była. Bramy nikt nigdy nie strzegł. Na chwilę przycichłem po czym dodałem:-To prowadź.
-
Ja? Ty prowadź, ja zajmę dobrą pozycję do strzału. Wywab ich z wioski.
-
Proponuję zrobić inaczej. Obejdę wioskę w okół, przetnę parę gardeł i ucieknę tutaj. Wszystkich co tu przybiegną pozabijamy, a później wjedziemy z powrotem i posprzątamy resztę. Co ty na to?
-
Nie, pogadaj z tymi przy bramie. Jednego zdejme, ty siecz. B'aal nie będzie miał wielkiej ochrony. Siedzieliśmy w krzakach jakieś 70m. od bramy. Było dość ciemno, ale nie dla dracona. Idź, osłaniam cię.
-
Dobra ale nie chyb jak co.
Powoli ruszyłem, idąc przepiąłem pochwę tak aby rękojeść miecza miał nad tyłkiem, i bez problemu sięgnął dłonią. Z każdym krokiem byłem coraz bliżej bramy, gdy byłem jakieś pięć metrów od niej głośno chrząknąłem aby mnie usłyszeli. dwóch strażników z pochodniami nagle się porwało zbliżyli się tak że między nami były dwa metry przerwy. Stanęli przede mną i jeden krzyknął
Czego tu?
-Jestem podróżnikiem szukającym dobrej karczmy.- W tym momencie ściągnąłem kaptur, obaj strażnicy ujrzeli paskudną bliznę. Wręcz mój znak rozpoznawalny w tym mieście. Drugi się za jąkał
Gieeerwaazy...
Obaj wyciągnęli miecze i krzyknęli donośne ratunku.
10x Najemnik
Broń 1:
Nazwa broni: Najemne ostrze
Rodzaj: miecz
Typ: jednoręczny
Ostrość: 15
Wytrzymałość: 11
Opis: Wykuty z 55 sztabek żelaza o zasięgu 0,9 metra.
Wymagania: Walka bronią sieczną [75%]
Broń 2:
Brak
Broń 3:
Bak
Broń 4:
Brak
Pancerz najemnika.
Rodzaj: zbroja miękka
Typ: zbroja z utwardzonej skóry
Wytrzymałość: 8
Opis: Uszyta z 100 kawałków skóry kreshara.
Wymagania: Używanie zbrój miękkich
Statystyki postaci
Specjalizacje:
Umiejętności nabywane:
*Walka bronią sieczną [100%]
*Używanie zbrój miękkich
Umiejętności rasowe:
*Potencjał magiczny
*Potencjał chemiczny
*Ciało z gliny
*Ulubieniec bogów
*Bystry umysł
//:Icku jakbyś się miał czepiać że sam sobie pisze teksty npc, to wiedz że Aruś mi pozwolił ;)
-
Dracon celował dokładnie przez kilka sekund. Krzyk jednego z najemników został gwałtownie przerwany gdy wystrzelony przez Aragorna bełt trafił go w szyję, pocisk przebił tchawicę i rozrywając mięśnie utkwił milimetry od tętnicy i kręgosłupa. Człowiek teoretycznie żył jeszcze kilka chwil gdy padał na ziemię łapiąc się za szyję.
1/10
-
Padający strażnik był dla mnie znakiem, że rzeź czas zacząć. Błyskawicznie sięgnąłem dłonią do rękojeści miecz i go wydobyłem. Od razu próbowałem ciąć od dołu, niestety przeciwnik cofnął się o krok tym samym unikając ciosu. Nie czekałem na kontratak, zamachnąłem się od lewej, najemnik nie zdążył go sparować, cięcie rozcięło mu zbroje wraz z brzuchem, zrobiłem piruet i poprawiłem drugim cięciem. Obie szramy na jego brzuchu zalały się krwią, a on upadł na kolana a później na brzuch martwy.
Czułem ogromny napływ energii, oraz ogromną żądze krwi. Wyciągnąłem lewą ręką zza pasa sztylet i ruszyłem dalej. W oddali widać było pędzących najemników z pochodniami. Jeden mocno z mieczem w ręku wybił się na przód. Gdy był jakieś pięć metrów ode mnie zamachnąłem się lewą ręką, sztylet leciał nie równo a w dodatku był rzucony słabszą ręką. Trafił go w udo, zawył on z bólu i upadł na zdrową nogę. Nie czekał zbyt długo na śmierć. W momencie gdy upadał, ja za młynkowałem swą bronią i ułożyłem ją wzdłuż przedramienia.
Zacząłem biec, metr przed przeciwnikiem, specjalnie przykucnąłem na na jedno kolano, zamachnąłem się ręką jakby do ciosu z pięści lecz moje ostrze było na ten czynność specjalnie już przygotowane. Zaciśnięta na rękojeści dłoń śmignęła przed oczami najemnego wojownika,a ostrze rozcięło mu gardło.
3/10
-
Dracon z naładowaną kuszą podbiegł bliżej, przykucnął i strzelił w pędzącego najemnika, trafił w brzuch. Siła uderzenia przewróciła go na plecy, bełt zrobił sieczkę z mięśni i wnętrzności, roztrzaskał kręgosłup. Tak umierają wojownicy, w gównie i własnych szczynach. Nie widzieli kto i skąd strzela, Aragorn zajął pozycję za bramą, mógł spokojnie razić ich zza węgła. Z jego siłą ładowanie kuszy trwało chwilę, naciągnął cięciwę, osadził pocisk na łożysku, wychylił się zza węgła i strzelił w następnego, trafil w prawe płuco, najemnik padł dusząc się i plując krwią.
5/10
-
Nie było czasu na odpoczynek, cały czas nadbiegali wojownicy. Nim się spostrzegłem dwóch już stało przede mną. Nie czekałem długo na atak z ich strony, obaj równocześnie rzucili się na mnie. Gdyby nie kolejny strzał Aragorna i trafienie w tchawice jednego z atakujących byłoby za pewne już po mnie. Bo kto dałby radę sparować dwa miecze naraz?
Trafiony bełtem trząsł się w pośmiertnych konwulsjach gdy nastąpiła szybka wymiana ciosów. Najemnik głównie atakował z góry, nie chroniąc tym samy dolnej części brzucha. Parowanie ciosów już mnie męczyło, gdy najemnik brał kolejny zamach, postanowiłem zaryzykować. Lekko się zgarbiłem i szybik cięciem rozciąłem mu niechroniony brzuch. Jelita powoli wypłynęły na wierzch a on upadł na ziemię.
Powoli ruszyłem na kolejnego najemnika,był nim młody chłopak. Wyglądał na jakieś osiemnaście, w jego oczach malował się strach. Miałem go już zaatakować, gdy nagle on, jak w sumie reszta zaczęła uciekać z powrotem do miasta.
7/10
3 uciekło
-
Zza węgła wyszedł Aragorn, z mieczem trzymanym nisko przy ziemi. Szedł z rozpostartymi skrzydłami by wyglądać groźnie. Tchórze. Rzucił krótko stając obok Adamusa, najemnicy zwiali do piętrowego długiego domu z tarasem i zapewne zabarykadowali się. My zeszliśmy z głównej ulicy by znaleźć osłonę.
-
Gdy już byliśmy jako tako schronieni przed ewentualnymi zabłąkanymi strzałami spokojnie spytałem:
-To co teraz robimy?
-
Logika nakazuje zawołać B'aala.
-
Będąc niedaleko Mogul usłyszał odgłosy walki. Zauważył walczącego człowieka i... SMOKA którzy starali się coś zrobić innym ludziom. Tamci ludzie mieli przewagę, lecz najwyraźniej dwóch wojaków dawało radę. Khan usłyszawszy, że w szwadronie jest smoczopodobny stwór postanowił im pomóc. Wyciągnął broń i zbliżył się. Najwyraźniej atakujące go spostrzegli, bo jak tchórze pouciekali. Podszedł do przybyszy.
- Throm - Ka! Widzę, że walczyliście, chciałem pomóc, ale z przykrością stwierdzam, że nie muszę. Co porabiacie tutaj? Ork dostał lekkiej zadyszki, nie lubił dużo mówić.
Dane personalne:
Imię: Mogul Khan Yurnero Juggernaut
Wiek: 37 lat
Rasa: Ork
Tytuł: brak
Stan cywilny: Kawaler
Majątek: 0 sztuk złota
Brązowe talenty: 1
Srebrne talenty: 0
Złote talenty: 0
Portret:
(http://fc01.deviantart.net/fs71/f/2010/183/b/0/Yurnero_the_Orc_Juggernaut_by_benbal.jpg)
Statystyki ekwipunku:
(http://nockruka.gram.pl/marant/images/2/2f/Ekwipunek.jpg)
1 - Brak
2 - Brak
3 - Nazwa broni: Miecz obywatela
Rodzaj: miecz
Typ: jednoręczny
Ostrość: 13
Wytrzymałość: 6
Opis: Wykuty z 55 sztabek mosiądzu o zasięgu 0,9 metra.
Wymagania: Walka bronią sieczną [50%]
4 - Brak
Odzienie - Nazwa odzienia: Kubrak wędrowca
Rodzaj: brak
Typ: strój
Wytrzymałość: 1
Opis: Uszyty z 100 kawałków lnianego płótna.
Wymagania: brak
Pas - Brak
Statystyki postaci:
Specjalizacje:
Walka bronią sieczną: podstawowe techniki walki [50%]
Używanie zbrój miękkich
Umiejętności nabywane:
Akrobatyka
Intuicja
Umiejętności rasowe:
Kamienna skóra
Mięśniak
Magia:
Brak
-
Nim jeszcze ork przybył do nas powiedziałem do Aragorna:
-Ano zgadza się.
Powoli wynurzyłem się za kraja jednej z chatek i zacząłem krzyczeć:
-Ba`al ty skurwysynie chędożony pokaż się nam. Zachowujesz się jak pieprzony tchórz, masz pełne miasto wojowników a boisz się dwó..Usłyszawszy inny głos za sobą odwróciłem się w tył i popatrzałem na rozmawiającego orka z draconem, po czym poprawiłem swoje nawoływanie-Boisz się trzech wojowników? Nie masz kurwa za krzty honoru!
-
Pomagam wyrównać rachunki. Odpowiedział orkowi, tym czasem na taras wyszedł Ba'al.
Gierwazy! Tto były tylko interssy! Nnie mogłem wwwiedzieć kim jjesteśśś! Ani jakich masz znajomych! W tym samym czasie dracon zajął dogodną do strzału pozycję. Adamus, jedno słowo a wpakuje mu bełt w krtań.
-
Po chwili przemyśleń Mogulowi nasunął się jeden wniosek. Ktoś ma tutaj niewyrównane porachunki. Już po trochu został wplątany w nie, więc wiedział co to oznacza. Rozruba, rozpierdol. Jak dawno tego nie było. Całe miasto wojowników, ha! Dawać ich tu! W duchu myślał ork. Nie znał tej dwójki, ale na pewno nie pozwoli im walczyć samotnie przeciw przeważającej liczbie przeciwników. Zaraz, tu jest czysto. Mendy jebane ukrywają się, tchórzostwo pierwsza klasa. Gdy zauważył dygającego się kogoś zaśmiał się a po chwili krzyknął.
- Piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiizdoooooooooooooooooooooooooo, jesteeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeś maaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaartwaaaaaaaaaaa. Po chuj zostawiać takiego słabeusza przy życiu. Spojrzał się błagalnie na Adamusa.
-
Wydaje mi się że to będzie zbyt łagodne jak dla niego.-Wyszeptałem w kierunku dracona po czym wykrzyknąłem w kierunku Ba`la.
A co mnie to obchodzi? Popełniłeś cholerny błąd. Teraz za to odpokutujesz, wyrżniemy całe miasto żeby się do ciebie dostać! Twój jebany interes jest już nasz!
-
Kurwa... Człowiek zwiał do domu, a z budynku wyszło dziesięciu najemników. Zaczynało świtać.
5x Najemnik
Broń 1:
Nazwa broni: Najemne ostrze
Rodzaj: miecz
Typ: jednoręczny
Ostrość: 15
Wytrzymałość: 11
Opis: Wykuty z 55 sztabek żelaza o zasięgu 0,9 metra.
Wymagania: Walka bronią sieczną [75%]
Broń 2:
Brak
Broń 3:
Bak
Broń 4:
Brak
Pancerz najemnika.
Rodzaj: zbroja miękka
Typ: zbroja z utwardzonej skóry
Wytrzymałość: 8
Opis: Uszyta z 100 kawałków skóry kreshara.
Wymagania: Używanie zbrój miękkich
Statystyki postaci
Specjalizacje:
Umiejętności nabywane:
*Walka bronią sieczną [100%]
*Używanie zbrój miękkich
Umiejętności rasowe:
*Potencjał magiczny
*Potencjał chemiczny
*Ciało z gliny
*Ulubieniec bogów
*Bystry umysł
5x Menda
Broń 1:
Nazwa broni: Najemne ostrze
Rodzaj: miecz
Typ: jednoręczny
Ostrość: 15
Wytrzymałość: 11
Opis: Wykuty z 55 sztabek żelaza o zasięgu 0,9 metra.
Wymagania: Walka bronią sieczną [50%]
Broń 2:
Brak
Broń 3:
Bak
Broń 4:
Brak
Pancerz najemnika.
Rodzaj: zbroja miękka
Typ: zbroja z utwardzonej skóry
Wytrzymałość: 8
Opis: Uszyta z 100 kawałków skóry kreshara.
Wymagania: Używanie zbrój miękkich
Statystyki postaci
Specjalizacje:
Umiejętności nabywane:
*Walka bronią sieczną [50%]
*Używanie zbrój miękkich
Umiejętności rasowe:
*Urodzony handlarz
*Obieżyświat
*Syn pustyni
*Potencjał magiczny
-
Mogul przyjrzał się wrogom. Piątka była dosyć wyszkolona, a druga wyraźnie mniej. Khan wiedział, że nie da rady sobie z tymi lepszymi.
- Weźcie się za tych silniejszych najemników. Ja dopiero wracam do zdrowia, zajmę się pozostałymi. Czekał na ruch przeciwnika, niech się zbliżą jeszcze trochę.
-
Aragorn kiwnął tylko głową, strzelił z przygotowanej wcześniej kuszy, pocisk rozwalił gardło jednego z najemników. Zagulgotał paskudnie łapiąc się pośmiertnym odruchem za gardło. Padł zaraz przy drzwiach sprawiając że kilku potknęło się o jego trupa. Byli dobre 30m. od nas.
1/5 Najemnik
5/5 Menda
-
Czas na balet.-Wypowiedziałem te słowa widząc wybiegających ludzi. Za młynkowałem wciąż wyciągniętym mieczem i powoli ruszyłem przeciw nadbiegającym wojownikom. Z naprzeciw nadbiegał na mnie jeden z najemników. Był ode mnie jakieś dziesięć metrów, kiedy zacząłem biec w jego kierunku. W biegu się wyminęliśmy a nasze ostrza się zderzyły. Błyskawicznie się obróciłem i zaatakowałem od prawej z góry. Nastąpiła krótka wymiana ciosów pod czas której przeciwnik się cofał. W pewnym momencie jego noga wpadła w niewielką dziurę co zachwiało jego równowagę. Od razu wykorzystałem okazję, lewą ręką mocno chwyciłem go za ramię. Podciągnąłem go do siebie i przebiłem go mieczem. Kopniakiem odepchnąłem ciało aby wyciągnąć miecz po czym ruszyłem do dalszej walki.
2/5 Najemnik
-
Aragorn uratował dziś życie Adamusa z piąty raz, otoczyło go dwóch najemników. W tym samym czasie wystrzelił z kuszy, pocisk trafił w bok rozwalając płuco i bogowie wiedzą co jeszcze. Człowiek upadł na ziemię wypluwając sporą ilość krwi z przebitego płuca, był to paskudny widok...
3 Najemnicy zabici
-
Po jeszcze do głębszej analizy przeciwnika Mogul zauważył, że mają wszyscy utwardzane pancerze, najprawdopodobniej ze skóry podobnej do zębacza. Zauważył też, że mendy nie trzymały zbytnio z najemnikami. Obie grupy stały kawałek od siebie. Na szczęście grupka śmieci stała bliżej. Ork odszedł kawałek od smoczej grupki. 2 mendy złapały haczyk. Myślały, że ork popełnił głupstwo oddalając się od towarzyszy, ale to była zaplanowana akacja, która miała skupić na sobie wrogów. Podeszli do niego pewni siebie. Bliższy ciął w lewo, ork zablokował mieczem z wyprostowaną ręką. Drugi już zaszedł kawałeczek Mogula i też ciął. Khan zareagował natychmiastowo, odrzucił pierwszego i ponownie zablokował cięcie. Po skutecznej obronie sam uderzył prostopadle. Cięcie było celne, lecz zrobiło tylko ślad na zbroi. Mogul odskoczył bowiem pierwsza menda znów zaatakowała. Drugi był zdezorientowany tym co nastąpiło. Stał jak słup. Mogul wykorzystał sytuację i ciął swoim ostrzem "trzeźwego" przeciwnika. Skutecznie zablokował, jednak ork nie przestawał. Pchnął mieczem w klatkę. Miecz przeszył serce powodując natychmiastową śmierć. Drugi już się ocknął i zaszarżował uderzając z góry. Orczysko odskoczyło i zaatakowało z dołu. Menda chciała obronić się. Mogul na to liczył, bowiem jego uderzenie miało na celu wybić broń z ręki. Udało się. Przeciwnik nie zdążył odskoczyć przed kolejnym cięciem, które przeszło na wskroś jego czaszki. Nieoczekiwanie, przy nim pojawił się kolejny przeciwnik. Zaatakował z krzykiem z góry, bo o dziwo był większy od orka. Ostrze zatrzymało się tuż przy twarzy Khana. Było na prawdę blisko i skończyłby swój żywot. Ale nie czas na śmierć, jeszcze nie, zbyt słaby przeciwnik, by miał zginąć z jego ręki. Swoją siłą przepchnął wroga i sam uderzył. Było ono lekkie, więc zostało sparowane. Mogul chciał całą swoją siłę użyć w kolejnym ciosie. Nastąpił atak mendy, kolejne sparowanie po którym nastąpił kontratak. Używając większości swojej siły trafił w szyję wroga. Głowa nie odpadła, lecz mało brakowało, by to nastąpiło
Ilość zabitych:
3/5 Najemnik
3/5 Menda
-
Aragorn podziwiał rzeźniczy kunszt nieznajomego orka. Odbił się od ziemi i wzbił w powietrze, z gracją wylądował na dachu domu Ba'ala, z tego miejsca miał lepszą pozycję do strzału co wykorzystał, bełt trafił najemnika w korpus. Biedak osunął się na ziemię, ledwo dychał ale jeszcze żył. Ludzie Ba'ala nie byli skorzy do walki, woleli zwiać co też próbowali czynić nieudolnie. Dracon zdążył zarepetować kuszę i ponownie strzelić, trafił w plecy ostatniemu z lepiej wyszkolonych ludzi, prosto w kręgosłup co poskutkowało natychmiastowym zgonem.
Ilość zabitych:
5/5 Najemnik
3/5 Menda
-
Jako, że mendy zaczęły pierwsze uciekać Mogul chciał ich powstrzymać. Zdążył chwilę odsapnąć. Skutecznie zablokował ucieczkę dwójce. Przynajmniej on tak myślał. Wrogowie zaczęli szarżować na niego. Nie wyciągneli nawet broni. Bliższego przytrzymał wystawiając rękę. Nadbiegający upadł. Drugi w typowy sposób wykorzystał chwilę i wyminął orka, który zajęty był czym innym. Właśnie ciął z góry w przeciwnika. Ten zablokował, lecz sprawiło mu to trudność. Nie miał siły na atak. Zostało mu tylko blokowanie. Bronił się tak z pół minuty. Uderzenia orka nie były potężne, bowiem nie miał dobrej kondycji. Przedostatnie cięcie wybiło broń z ręki a ostatnie zabiło wroga.
ostatni uciekinier menda został
-
Aragornowi szkoda było bełtu na uciekiniera. Zleciał z dachu i stanął obok orka. Dzięki, a teraz powiedz kim jesteś. Powiedział w orczej mowie.
-
Było już po walce, spokojnie odwróciłem się w kierunku towarzyszy i tam ruszyłem. Wiedziałem że rozmawiają w nieznanej mi mowie więc nie miałem zamiaru się wtrącać.
-
-Haa! Mówisz po orczemu, nie musisz robić tego, znam dosyć dobrze wspólny. Właśnie tym językiem przemawiał.
- Nie przedstawiłem się, czasu nie było. Jestem Mogul Khan Yurnero Juggernaut. Szeregowy Szwadronu Zagłady.
-
Aragorn Tacticus, sierżant* Szwadronu Zagłady. Miło mi. Adamusie, czyń honory. Czas tam wejść.
//*Saduś obiecał.
-
-Jak sobie życzysz.
Chwyciłem mocniej miecz i ruszyłem w kierunku domu Ba`ala. Zbliżyłem się do drzwi, cofnąłem się o krok i z całej siły w nie kopnąłem. Nic to nie dało drzwi dalej stały zamknięte. Nawet kolejne trzy kopnięcia nic nie dały. Zdenerwowałem się mocno, wyszedłem na ulice i się rozejrzałem. Pod budynkiem handlarza stała pusta beczka. Nie namyślając się długo schowałem miecz, podszedłem tam i zabrałem. Nie była zbyt ciężka. Stanąłem kawałek od drzwi i dokładnie się przyjrzałem budynkowi. Na prawo od drzwi było okno, jedyne po tej stronie budynku. Wziąłem z powrotem beczkę na ramiona i ustawiłem się dwa metry od szyby. Zamachnąłem się i beczka wleciała przez okno do środka. Wyciągnąłem ponownie miecz w razie jak bym miał kogoś spotkać w środku. Wziąłem mocny rozbieg i wskoczyłem do środka robiąc fikołka wnętrza. Lądując na podłodze oraz zrobiwszy fikołka znalazłem się w pozycji klęczącej z mieczem przygotowanym do sparowania ewentualnego ciosu.Nikogo całe szczęście nie było w tej części domu. Bez zbędnych ogródek udałem się w kierunku drzwi i je otworzyłem. Swoją drogą nie dziwota że nie dało się ich wyważyć. Były wręcz zamknięte na siedem spustów. Gdy tylko je otwarłem to krzyknąłem do towarzyszy zginając się nonszalancko:
-Lord Ba`al panów oczekuje.
-
To było dobre, Lord Ba'al... Aragorn wszedł do środka każąc Mogulowi zostać. Skierował się od razu na górę. Tam łatwo znaleźli pokój "lorda", był jedynym zamkniętym pomieszczeniem.
-
Szedłem spokojnie za Aragornem, gdy dotarliśmy do zamkniętych drzwi postanowiłem go spytać pokazując wytrychy:
Otworzyć czy wchodzimy z buta?
-
Otwieramy, toć jesteśmy tu z kulturalną wizytą biznesową.
-
Mogul w pełni rozumiał tą decyzję. Miał zostać na zewnątrz. I tak im pomógł, chociaż nie powinien. Wtrącił się już trochę w nieswoje sprawy, toteż nie zamierzał się w nie zagłębiać. Czekać na coś ciekawego. Niech się tutaj jeszcze nawinie jakaś menda, nudzić mi się będzie.
-
Jak sobie wielmożny pan biznesmen życzy.
Chwyciłem mocniej swój uniwersalny klucz zwany wytrychem, przykucnąłem aby wygodniej mi się pracowało i zacząłem grzebać w zamku. Całkowicie wyciszony zacząłem okręcać wytrych w zamku aby usłyszeć miły dla ucha dźwięk strzelającego zamka. Zbyt dobrze nie byłem wprawiony w tych czynnościach więc trochę czasu mi zajęło nim znalazłem odpowiednie ułożenie wytrycha. Gdy tylko uniwersalny klucz trafił w odpowiednią "dziurkę" bez wahania delikatnie go przekręciłem. Już zamek miał się obrócić gdy wytrych zaczął mi strzelać dając znak że zaraz się złamie. Musiałem cofnąć zamek do pierwotnego stanu i poprawić siedzący w nim wytrych. Teraz obeszło się bez żadnych trzasków, zamek puścił a ja otworzyłem drzwi. Gestem ręki wskazałem draconowi aby wszedł pierwszy, a drugą ręką począłem chować wytrychy.
-
Aragorn wykopał drzwi, wpadli do środka a Ba'al... Ba'al wyskoczył przez okno z wysokości pierwszego piętra, wylądował na stogu siana i próbował zwiać.
-
Podczas czekania na powrót swoich towarzyszy ork rozmarzył się. Zaczął myśleć o swojej dzisiejszej kolacji. Wyobraził sobie wielką porcję pieczonego befsztyka. Ten sosik powoli spływający po mięsie, te świeże i ciepłe ziemniaczki rozpływające się w ustach. Ten zimny browar i jego ukochana pianka. Jego piękne marzenia przerwał jakiś facet, który wyskoczył przez okno. Uciekł im. O ja pierdole. Człowiek był na pewno szybszy od orka, ale na szczęście był zbyt blisko niego, by mu uciekł. Mogul złapał go za szmaty, strzelił raz w pysk, ale nie za mocno tak by nie zemdlał. Przywarł go do ściany i spojrzał mu się prosto w oczy szczerząc kły.
- Cipka próbowała uciec, co?
-
Widząc uciekającego Ba`ala zakląłem pod nosem. Błyskawicznie znalazłem się przy oknie żeby rozejrzeć się gdzie uciec. Całe szczęście kolega ork go złapał. W głębi duszy ucieszony z tego faktu powoli zszedłem po schodach. Gdy tylko znalazłem się na dworze, wziąłem odszukałem kawałek liny i ruszyłem związać naszą ofiarę. Gdy już leżała skrępowana powiedziałem do orka:
-Dobra robota.
-
Z okolicznych chałup zaczęli wychodzić ludzie, na widok związanego Ba'la zaczęli bić brawo. Poleciało kilka jaj i pomidorów. Aragorn dziwił się temu zjawisku. Adaś, powiedz coś.
-
Syknąłem do dracona:-Czemu kurwa ja? Ja sam nie wiem co powiedzieć.
Widząc minę Aragorna zrozumiałem że on jest jeszcze bardziej zielony niż ja. Postanowiłem jednak coś powiedzieć. Podszedłem o dwa kroki bliżej i zacząłem donośnie mówić:
Mieszkańcy Ke`fir od dziś ta wioska jest pod naszym patronatem. Teraz w trójkę z naszym jeńcem udamy się porozmawiać. Możecie wrócić z powrotem do swych sadyb i zająć się czymś pożytecznym.
-
Zaciągnęliśmy Ba'ala do karczmy, właściciel postawił nam na stole zimne, pyszne, piwo. Z kuchni dochodził zapach dziczyzny. Co z nim zrobimy?
-
- Róbta z ni co chceta, najlepiej wykastrować, bo to panienka. Ork pociągnął zdrowy łyk piwa, opróżniając przy tym połowę kufla. Wtedy do niego doszedł ten wspaniały zapach. Dziiiiiczek.
- Karczmarzu, podaj tego dzi... Przerwał, ponieważ zorientował się, że nie ma przy sobie ani grosza. - Kurwa. Dopił piwo. Jego mina wyraziła w pełni jego niezadowolenie, jednak mógł tylko siebie winić, zmarnował całą kasę na jedzenie w bractwie.
-
Wspominałeś coś o jakiejś propozycji nie do odrzucenia, którą miałeś mu złożyć. -Zrobiłem łyk piwa. Po czym kontynuowałem-A myślałem o zabiciu jego ale jeśli ta propozycja to niezły biznes zadowolę się okulawieniem go.
-
Czekając na reakcję Aragorna ork rozpoczął konwersacje z człowiekiem.
- Też należysz do Szwadronu człowieku? Nie przedstawiłeś się, więc nie wiem jak się zwracać do Cie.
-
-Zwą mnie Adamus.-Wziąłem kolejny łyk z kubka i kontynuowałem-Dla przyjaciół Adaś. A ciebie jak zwą?
-
Ork westchnął. W przeciwieństwie do człowieka mówił jak się nazywa. Dwa razy powtarzać swe imię.
- Mogul Khan Yurnero Juggernaut. Od dawna w Szwadronie?
-
-Nie jestem członkiem szwadronu. A ten o to dracon to jest przyjaciel z poprzedniej organizacji. Jeśli trafisz pod jego dowództwo to będziesz miał jak u bogów za piecem.
-
-Możliwe, możliwe. Nie znam tu nikogo, przybyłem na tą wyspę niedawno. Zaskakujące miejsce.
-
-Ano zgadza się wiele dziwów na niej. Do dziś pamiętam swoją reakcję gdy pierwszy raz zobaczyłem Aragorna. Szczęknę to mi z podłogi dźwigać musieli.-Na te słowa lekko się uśmiechnąłem do dracona po czym kontynuowałem swoją wypowiedź-I nie mów że nikogo nie znasz, bo zapoznałeś się już z nami. A my pomocy nigdy nie odmawiamy.
-
-Pomocy nie potrzebuję, staram się sprawy załatwiać sam. Mało, bardzo mało orków tu widuje. Spojrzał się na Ba'ala.
- Co Wam taka kupa gówna mogła zrobić, że się mścicie?
-
-Opowiem ci w skrócie. Ktoś mnie w karczmie otruł, zawlekł tu i zrobili ze mnie gladiatora. Najlepsze było to że nic nie pamiętałem i bez problemu mi wszystko wmawiali. Gdyby nie pewna śliczna elfka to dalej bym tu siedział i walczył dla tego kurwy syna.-Przy tych słowach przywaliłem otwartą dłonią Ba`alowi w tył głowy.
-
- Pomijając manipulacje, byłoby fajne życie. Cały czas walczyć, ehh. Nie sprawia Ci to przyjemności? W oczach Mogula zauważyć można było błysk. Nie trzeba było się zbytni domyślać, że miał wojowniczą naturę.
-
Lubię walkę nie powiem ale nie umiem ci tego opisać ale kiedy walczę czuję napływającą mnie siłę. A nie wiem czy by ci się spodobała ta arena, z tego co się dowiedziałem zabiłem tu kilkadziesiąt twych współbraci.
-
- Adamusie, nie ważne jaka rasa, na polu bitwy jesteśmy wszyscy tacy sami. W swoim życiu zabiłem tyle orków, że nie jestem w stanie ich zliczyć. Mówił spokojne, nie brzmiało to na chwalenie się tym.
-
-Nie znam cię za dobrze, więc nie wiem czy byłeś w stanie zabić kogoś z własnej rasy i czy wciąż jesteś.
-
-ÂŻyłem kiedyś w państwie orków, Varroku. Należałem tam do jednego z najsilniejszych klanów, do Hordy. Walczyliśmy tam z dzikimi plemionami. Przerwał na chwilę, nie miał już piwa, więc ta chwila przedłużyła się.
- Adamusie, Ty też zabijasz podobnych Tobie, ludzi, a nie przykładasz większej uwagi na to, że jesteście tej samej rasy. Mylę się?
-
Zgadza się nie z wracam na to większej uwagi. Tylko zainteresowało mnie to. Otóż jak byłem mały to opowiadano mi że ork nie zabija pobratymca. Jak widać to były tylko głupoty które się szerzą.
-
-Jeśli nasze cele i wartości różnią się, to wtedy następuje walka na śmierć i życie. Nie ważna wtedy jest rasa.
-
Dobrze powiedziane.-Dopiłem kufel piwa i spytałem: A ty Mogulu co byś zrobił tej o to personie która siedzi skrępowana koło mnie?
-
-Oko za oko, ząb za ząb. Jeśli zhańbił Cię, dla mnie oczywiste byłoby zabicie go. W szczególności, że tacy tchórze nie zasługują na życie, chociaż nagradzać go śmiercią za to... Zaczęło go suszyć w gardle. Tyle gadania z jednym piwem, toż to niedorzeczność!
-
ÂŚmierć to jest dla niego mało.-Zauważyłem że jak i mnie tak i orkowi skończyło się piwo. Postanowiłem krzyknąć do karczmarza: Dobrodzieju daj nam jeszcze trochę piwa.
-
Na ten znak ork tylko czekał. Gdy już karczmarz podał po kolejny kuflu Mogul ponownie upił połowę.
-ÂŚmierć to mało powiadasz? To nie wiem. Z Twojego stylu walki mogę wnioskować, że lubisz cień, prawda?
-
Także napiłem się ze świeżo postawionego kufla i odpowiedziałem:
Zgadza się.
-
Powiesimy go. Odparł dracon gdy karczmarz przyniósł całego dzika. Na słowa Aragorna uśmiechnął się, a zakneblowany Ba'al wyglądał na przerażonego.
-
Poczciwy Mogul zaczął się śmiać. Był to szatański śmiech, jakby był zadowolony z powieszenia. Jeśli tak ktoś pomyślał, to był w wielkim błędzie. Ork spojrzał się na Ba'ala i rzekł:
- Smacznego! Wyrwał naprawdę spory kawał mięcha, zaczął się delektować. Wprost odpływał w pełni smaku, jaki mu poczciwy dzik zaoferował. Tylko niech poczekają z tym wieszaniem, chcem się najeść.
-
Także zaśmiałem się na słowa o wieszaniu. Ale do głowy przyszedł mi jeszcze lepszy plan:
A może powiesimy go za jaja? Bólu to mu zadamy a później tradycyjnie zawiśnie
Po tych słowach także zabrałem się do jedzenia.
-
Konrad akurat znajdował się w pobliżu niewielkiego miasteczka, gdy nadeszły go odgłosy walki. Postanowił sprawdzić, co też się wydarzyło. Niestety, kiedy dotarł na miejsce zastał tylko zwłoki zdobiące ulice niewielkiej mieściny. Nie wystraszyło go to ani trochę. Miał już do czynienia z widokiem niejednego trupa. Zawiedziony pomyślał, że wstąpi do pobliskiej karczmy. Chciał znów zakosztować przyjemności, jaką dawała mu walka, ale skoro to się nie udało, postanowił, że przynajmniej porządnie się napije. Kiedy już przekroczył próg rzeczonego budynku, wielce się zdumiał. Z początku pomyślał, że ma jakieś zwidy, ale nie. Nie. Oto, przy jednym ze stołów siedział dobrze znany młodzieńcowi Dracon, oraz Adamus. Wraz z nimi przy stole siedział jeszcze jeden mężczyzna, oraz ork. Artin widział tą dwójkę pierwszy raz. Spokojnym krokiem podszedł do stolika.
-Aragorn, Adamus, Witajcie! Mogłem się domyślić, że ten... przepiękny wystrój ulicy to wasze dzieło.- przywitał się młodzieniec.-A tych państwa nie znam.- spojrzał na orka, a następnie na obcego mężczyznę.- Pozwólcie, że przedstawię się jako pierwszy. Nazywam Konrad Artin, a ściągnęły mnie tu odgłosy walki. Niestety, gdy już przekroczyłem bramy tego jakże zacnego miasteczka, zastałem tylko niemały bałagan. Postanowiłem, że wstąpię do miejscowej karczmy i oto jestem. A co was tu sprowadza?-kontynuował młody wojownik.
//Mogul, wybacz, że przeze mnie musisz przedstawiać się po raz trzeci, ale cóż... Tak bywa.
// Nie czepiać się mnie, że dopiero teraz do was dołączyłem, Aragorn dał pozwolenie.
// To chyba mój najdłuższy Marantowy post :)
// Jeszcze statystyki, przedtem zapomniałem :)
Portret
(http://forum.granica-pbf.pl/download/file.php?avatar=1035_1310419538.jpg)
Statystyki ekwipunku:
(http://nockruka.gram.pl/marant/images/2/2f/Ekwipunek.jpg)
Broń 1
brak
Broń 2
brak
Broń 3
Nazwa broni: Miecz obywatela
Rodzaj: miecz
Typ: jednoręczny
Ostrość: 13
Wytrzymałość: 6
Opis: Wykuty z 55 sztabek mosiądzu o zasięgu 0,9 metra.
Wymagania: Walka bronią sieczną [50%]
Broń 4
Nazwa broni: Złowróżbny szept
Rodzaj: sztylet
Typ: jednoręczny
Ostrość: 13
Wytrzymałość: 6
Opis: Wykuty z 25 sztabek mosiądzu o zasięgu 0,3 metra.
Wymagania: Walka bronią sieczną [50%]
Odzienie
Nazwa odzienia: Pancerz Samotnego ÂŁowcy
Rodzaj: zbroja miękka
Typ: zbroja z utwardzonej skóry
Wytrzymałość: 8
Opis: Uszyta z 100 kawałków skóry kreshara.
Wymagania: Używanie zbrój miękkich
Pas
Runa Heshar
Sakiewka - 20 sztuk złota
Większa mikstura leczenia ran (0.5l)
Statystyki postaci
Specjalizacje:
Walka bronią sieczną - Podstawowe techniki walki [50%]
Walka bronią sieczną - Zaawansowane techniki walki [75%]
Używanie zbrój miękkich(Specjalizacja)
Umiejętności nabywane:
Otwieranie wszelkich zamków.
Umiejętności rasowe:
Potencjał magiczny
Potencjał chemiczny
Ciało z gliny
Ulubieniec bogów
Bystry umysł
Magia:
(http://nockruka.gram.pl/marant/images/3/3e/Runa_heshar.jpg)
Nazwa runy: Heshar
Rodzaj: runa ognia
Opis: Po wypowiedzeniu nazwy runy, w wolnej dłoni powstaje niewielki ognisty pocisk, zawieszony w powietrzu nad ręką czarującego. Zasięg jest zależny jedynie od rzucającego. Pocisk, podobnie jak kamień, leci tak daleko jak zostanie rzucony. Czar może być manipulowany umiejętnościami magicznymi typu telekineza, psionika i mortokineza. Po trafieniu w cel, kulka rozpryskuje się parząc oponenta. Poparzenia jednak nie są duże, więc cel rzadko ginie w wyniku zadanych czarem obrażeń.
Cena: 150 sztuk złota
-
A witaj Konradzie. Ten oto zakneblowany kurwi syn raczył podnieść rękę na mego przyjaciela. Zawiśnie więc. Zrobił przerwę by przegryźć kawał dziczyzny. Siadaj, przyda się czwarte ostrze. Ogon mnie swędzi, pamiętacie co sie ostatnio działo gdy swędział?
//I jaki ładny.
-
Nadchodziły kłopoty. Powiedziałem wydobywając ostrze na stół.
-
Spojrzał się tajemniczo na Aragorna. Swędział go ogon? No bez jaj.
-Mogul Khan Yurnero Juggernaut. Jeśli ktoś mnie zaraz jeszcze spyta o imię, to strzelę w pysk na powitanie. Wyszczerzył kły do Konrada.
-Albo wyżyje się na tej cipce. Wskazał na Ba,ala.
-Cooo? Zerwał się z krzesła.
-
Do karczmy wpadł chłop, nie zdążył wydusić słowa gdyż z jego pleców sterczała strzała. Padnij! Przez okna wpadło kilka strzał, z zewnątrz dochodziły przeraźliwe krzyki.
40x Rozbójnik
Broń 1:
Nazwa broni: Ostrze pustyni
Rodzaj: miecz
Typ: jednoręczny
Ostrość: 15
Wytrzymałość: 11
Opis: Wykuty z 55 sztabek żelaza o zasięgu 0,9 metra.
Wymagania: Walka bronią sieczną [50%]
Broń 2:
Nazwa broni: Pustynny wiatr
Rodzaj: łuk
Zasięg: 50 metrów
Precyzja: 40%
Opis: Wykonany z 50 kawałków drewna.
Wymagania: Walka bronią dystansową [50%]
Broń 3:
Bak
Broń 4:
Brak
Pancerz maurena.
Rodzaj: zbroja miękka
Typ: zbroja z utwardzonej skóry
Wytrzymałość: 8
Opis: Uszyta z 100 kawałków skóry kreshara.
Wymagania: Używanie zbrój miękkich
Statystyki postaci
Specjalizacje:
Umiejętności nabywane:
*Walka bronią sieczną [50%]
*Walka bronią dystansową [50%]
*Używanie zbrój miękkich
Umiejętności rasowe:
*Urodzony handlarz
* Obieżyświat
* Syn pustyni
* Potencjał magiczny
-
-A nie kurwa mówiłem?- Wydarłem się głośno.ÂŚciągnąłem łuk z pleców i czekałem aż salwa przejdzie. Gdy tylko przeszła naciągnąłem strzałę na cięciwę i przykucnąłem w oknie celując. Widziałem jednego z maurenów najbliżej karczmy. Siedział w siodle i słał strzałę za strzałą w kierunku karczmy. Błyskawicznie się wychyliłem. Celowałem w całkowitym skupieniu, nie minęło sześć uderzeń serca a strzała pomknęła już w jego kierunku. Trafiła w lewy bark przebijając mu płuco, co z powodowało jego upadek oraz uduszenie się we własnej krwi. Po tym strzale z którego nie bylem zadowolony bo celowałem w szyje, padłem na podłogę aby przeczekać kolejną salwę.
1/40
-
Konrad bez wachania dobył ostrza. Teraz był już silniejszy, niż podczas wyprawy do Ankorvaat. W końcu niedawno odbył szkolenie. Teraz nadszedł ten czas, gdy młodzieniec mógł przetestować swe nowonabyte umiejętności. Z początku zgodnie z poleceniem chłopa padł na ziemie, aby uniknąć wrogich strzał, jednakże teraz wiedział już, że musi przejść do kontrataku. W pozycji klęczącej zbliżył się do okna. Gdyby próbował dokonać tego samego w pozycji wyprostowanej, niechybnie by zginął. Wziął głęboki oddech, po czym wyskoczył przez wybite okno (to chyba nie wymaga akrobatyki). Po wykonaniu tej czynności znalazł się metr od jednego ze zbójów. Młodzieniec miał szczęście, wróg nie zdążył jeszcze na powrót napiąć cięciwy. Młody łowca zamachnął się. Jego ostrze z potężną siłą opadło na zdezprientowanego Maurena i rozcinając jego lekki pancerz zadało głęboką ranę klatki piersiowej (poteżny cios). Oponent padł na ziemię i nie zanosiło się, aby miał rychło się z niej podźwignąć. Artin nie czekał dłużej. Rozejrzał się w poszukiwaniu kolejnej ofiary. Wtem zauważył, że jeden ze zbójców podnosi swą klingę na bezbronnego chłopa.
-Mordować bezbronnych Ci się zachciało, bandyto?-pomyślał wściekły młodzieniec. czym prędzej ruszył w kierunku rozbójnika, odpychając po drodzę kilku innych nieprzyjaciół. W chwili gdy już ostrze bezmyślnego mordercy miało zakończyć żywot bezbronnego wieśniaka, niespodziewanie, zamiast głowy chłopa, na ziemię upadła dłoń napastnika, wraz z jego bronią. Młody łowca nie czekał na reakcję przeciwnika, bez wachania przebił go od tyłu ostrzem, które przeszyło głupiego barbarzyńcę na wylot.
-Uciekaj!-krzyknął do mężczyzny, którego przed chwilą uratował, po czym na powrót rzucił się w wir walki.
3/40
-
Aragorn podczołgał się pod drzwi by je zamknąć. Zajebiście, jak w czasie oblężenia Karmun! Tylko że wtedy nas było ze stu a ich cztery razy tyle! IGOI! Wystrzelił z z różdżki przez rozbite okno, kula ognia trafiła maurena w bok, spadł z konia ale żył... Co za gówno... Mogul, sprawdźcie piwnice, mogli tam wejść!
//Konrad: Poczułeś nagle ból w prawej nodze i łopatce. Upadłeś, z uda sterczała Ci strzała która przeszła na wylot. Tak samo było z łopatką. Tak się kończą zabawy w Rambo.
-
// ÂŚwietnie. Dobrze, że mam ze sobą miksturę.
// Dopisałem statystyki w moim 1 poście.
-
Wszystko działa się momentalnie. W pewnym momencie strzała przeszyła powietrze i... trafiła w dzika. W Mogulu zabuzowało. Wkurzył się nie na żarty. Chciał już wyjść przed karczme, ale ocuciły go słowa Aragorna.
- Dobra. Prychnął do niego i skierował się w stronę piwnicy.
-
Nie wiem Aragornie nie było mnie ale jak na razie jest faktycznie zajebiście. Dawaj napierdalamy ich! Teraz dojrzałem leżącego z dwoma strzałami w ciele Konrada, na ten widok zakląłem-Kurwa mu chyba odjebało że wyskoczył!
Nie czekając dłużej naciągnąłem kolejny raz cięciwę i wystrzeliłem bez większego celowania. Strzała wbiła się w nogę jednego z jeźdźców. Koń się poderwał i go zrzucił, ale dalej żył. Trochę się tym zdenerwowałem ale musiałem się uspokoić. Naciągnąłem kolejną strzałę i zacząłem celować. Nie minęło dziesięć uderzeń serca i strzała poleciała. Mauren w którego celowałem gwałtownym ruchem chwycił się za szyję i padł martwy.
4/40
+ jeden ranny w udo leżący na drodze
-
//Mogul, Zastałeś czterech.
Kusza dracona wypaliła, bełt trafił prosto w serce a siła uderzenia zwaliła maurena z konia. Twoich pradziadków nie było na świecie wtedy jeszcze! Aragorn załadował ponownie, nie celował dłużej niż kilka sekund, znowu trafił tym razem w bok. Pocisk przebił oba płuca i prawdopodobnie zrobił mielone z wnętrzności.
6/40
-
Pewnie tak! Ale na pewno jeszcze wiele bitew przede mną.
Naciągnąłem ponownie cięciwę i się wychyliłem. Krótkie celowanie i strzała poleciała. Tym razem trafiłem w brzuch kolejnego z synów pustyni. Nie chowałem się tym razem tylko naciągnąłem kolejną strzałę. Błyskawiczny strzał i lotka wystawała z tułowia konia. W momencie się wzdrygnął i zrzucił jeźdźca. Naciągnąłem ponownie cięciwę i czekałem aż owy mauren wstanie. Nie dźwignął się wysoko jak znów padł ze strzałą w sercu.
8/40
-
Konrad poczuł przeszywający ból. Wiedział, że nie może krzyczeć, gdyż tym samym zwróciłby na siebie uwagę. Zacisną zęby, schował miecz i zaczął mysleć nad tym, jak się wycofać. Po chwili wpadł na bardzo prosty plan. Nie był on bardzo sprytny, ale nic inngeo nie przychodziło młodzieńcowi do głowy. Zauważył sporą wyrwę w szeregach zbójców. Ale to nie był dobry pomysł, prędzej czy później zauważyliby go. Postanowił obejść nieprzyjaciół i wejść do karczmy jednym z bocznych okien. Tak też zrobił. Zaczął niezdarnie się czołgać. Sprawiało mu to ogromny ból, ale było to lepsze, niż pewna śmierć. Gdyby dłużej leżał przy drodze, wrogowie zauważyliby go. To było pewne. Młody łowca nie raz miał ochotę wrzasnąć z bólu, czego jednakże nie zrobił. Ból był przeszywający. Po kilku chwilach, które zdawały się mu dłużyć w nieskończoność dotarł pod okno. Na całe szczęście jego towarzysze nie zabarykadowali jego jedynej drogi ucieczki. Chwycił się obiema rękami, a następnie niezdarnie przerzucił swe ciało do środka budynku.
-Kurwa! Niech mi ktoś pomoże!- krzyknął, gdy tylko znalazł się wewnątrz.
-
Jebane pizdy w kurwe jedną mać. Ork chciał dać upust swoim emocją, które nie znikły, tylko na chwilę się ochłodziły. Ciął mieczem w najbliższego. Wcześniej ustawił się w wąskiej piwniczce tak, by walka toczyła się z jednym przeciwnikiem. Ponownie ciął, zwiększając siłę. Rozbójnik z trudem zablokował cios. Przez chwilę miecze obojga były złączone, ork poczuł jak przeciwnikowi trzęsie się ręka. Odskoczył kawałek i próbował ciąć. Wykorzystując swoją wielkość Mogul pierwszy pchnął mieczem. Przeszył gardło prawie trafiając następnego do kolejki.
-
Tymczasem Konrad doczołgał się do jednego z krzeseł. Ból nadal nie ustępował, jednakże młodzieniec czuł się bezpieczniej. Zdał sobie sprawę z tego, że przecenił swe umiejętności. Atakując miał jednak nadzieję, że jego kompani wspomogą go. Niestety, tak się nie stało. Słysząc odgłosy walki Konrad myślał, że gdyby tylko mógł, pomógłby orkowi. Jakiż był jego żal, kiedy myślał o walce, która go ominie.
-Niech mi któryś pomoże!- krzyknął Konrad. Przypomniał sobie o miksturze leczniczej, którą miał ze sobą. Wiedział jednak, że póki strzała tkwi w jego ciele, płyn ten na nic mu się nie przyda.
-
Adamus, pomóż mu!
-
-Kurwa, czemu ja się zawsze wpakuję w największe gówno?!-Myślał wściekły młodzieniec. Najchętniej wypadłby z budynku ogarnięty dzikim szałem i wymordował wszystkich wrogów, jednakże rzeczywistość psuła jego plany.
-
-Czemu kurwa ja? Nawet na opatrywaniu się nie znam! Wydarłem się głośno, po czym naciągnąłem kolejny raz strzałę. Jeźdźcy coraz bliżej podjeżdżali co znaczyło że chcą przejść do szturmu. A to było by nie ciekawe. Zacząłem powoli celować, ręce okropnie mi się pod czas tego nie wiedzieć czemu trzęsły. Tym razem celowałem dłużej niż zwykle dobre dwadzieścia uderzeń serca. Ale przysłużyło się to, gdy tylko wypuściłem lotkę strzały z między palców, ona błyskawicznie poleciała i się wbiła w rozwarte usta ciemnego wojownika.
Już chciałem zabierać się za ponowne napinanie, gdy przez okno wskoczył jeden z maurenów. Wpadł przez wybite okno i powalił mnie na ziemię. Doszło do szarpaniny, padał cios za ciosem na moją to na jego twarz choć częściej na mnie. Z oporem ale w końcu udało mi się przewrócić go na plecy. Zacząłem go przyduszać, ignorując wszystkie ciosy które leciały w moim kierunku. Długo walczył o swoje życie, ale w końcu przestał się ruszać co było moim zwycięstwem.
Wstałem otarłem twarz z krwi która się puściła pod wpływem ciosów. Po tej czynności dźwignąłem łuk i wróciłem do celowania.
10/40
-
W pewnym momencie do wioski wpadła inna banda. Starli się z maurenami, Aragorn rozpoznał drugą grupę. Renfri... Mamy przejebane... Mimo wszystko kontynuował ostrzał. Bełt trafił w brzuch maurena zabijając niemal od razu. Jakąś godzinę później było po walce. Dracon stał obok okna z naładowaną kuszą, czekał...
Aragorn! Poddaj się kurwi synu! Tym razem nie dasz rady! Krzyczała rudowłosa piękność, w obcisłym skórzanym pancerzu.
Po moim trupie! Czego tu szukasz!
Przejmuję interes!
No to mamy problem bo ja też! Wiesz co? Chodź tu i pogadajmy o tym jak cywilizowani ludzie! Przyjdź z medykiem, mam rannego!
Zgoda! Aragorn odłożył broń, otworzył drzwi i chwilę później do środka weszła Renf i medyk.
-
Gdy tylko przybyła wroga banda mocno się zdezorientowałem. Ale widząc że Aragorn wznawia ostrzał poszedłem w jego ślady. Nie minęła godzina jak zostaliśmy otoczeni przez ową drugą bandę. No to mamy przejebane! Z naciągniętą cięciwą pilnowałem ową rudą kobietę. Tak się dogadywali że w końcu ruda z medykiem przyszli do karczmy. Miecz miałem w pogotowiu jakby coś Renfri chciała zrobić. Nie bardzo miałem co do powiedzenia więc odruchowo podrapałem się po dupie. Chwilę tak się drapałem aż przyszło mi pytanie, które od razu wypowiedziałem:
Aragornie jakie polecenia?
-
Powieście Ba'ala. Ja muszę... porozmawiać z Renfri o interesach. Powiedział Aragorn, ruszył za Renfri na piętro. Medyk zaś zajął się Konradem. Na piętrze w małym pokoju dracon i Renfri rozmawiali długo i intensywnie. Aragorn zaczął od rozsznurowania pancerza kobiety...
-
Jak sobie życzysz. Mogul chodź potrzebuje twojej pomocy.
Ostatnie zdanie głośno wykrzyczałem. Po czym dźwignąłem leżącego na ziemi przestraszonego Ba`ala. Kopnąłem go w dupę aby wyszedł na zewnątrz. Gdy staliśmy na pobojowisko kopnąłem go pod kolano tak że upadł. Po czym skierowałem swoje słowa do orka:
Gdzie go wieszamy aby ładnie było?
-
*Tu będzie część poświęcona walce*
Po skończonej walce ork odpoczął chwilę. Dopił kilka całych kufli, czyli z jakieś pięć. Usłyszał Adamusa.
- No już, te piwo to siki. Nic dalej nie czuję. Wyszli na zewnątrz.
- Mnie się pytasz gdzie? Nie wiem, przy jego chatce.
-
Dobra myśl na balkonie go powiesimy. Tylko teraz pytanie wieszamy go tradycyjnie czy jakoś inaczej?
-
Konrad odetchnął z ulgą, kiedy medyk opatrzył jego rany. Spróbował wstać. Noga nadal go bolała, jednakże nie tkwiła już w niej strzała. Kuśtykając przeszedł się po karczmie. Było coś, co bardzo go martwiło. Chciał czym prędzej porozmawiać o tym z Aragornem. Niestety, aktualnie nie było takiej opcji. Młodzieniec zastanawiał się, co też się właściwie stało i kim jest kobieta, z którą właśnie rozmawia dracon. Widząc reakcję Adamusa i Aragorna na jej widok mógł tylko przypuszczać, że nie jest ona kimś specjalnie pozytywnie do nich nastawionym. Dobył miecza i machnął nim kilka razy, coby sprawdzić czy nadal jest zdolny do walki. Z pracą rąk nie było problemu. Młodemu łowcy doskwierał jedynie ból nogi. Następnie Artin usiadł na jednym z krzeseł.
// Tracę moją miksturę, czy nie?
-
Renfri pomogła draconowi pozbyć się kolczugi, on zaś skończył rozpinać jej pancerz. Zabrał się za gorset, a szło mu to dość niezgrabnie, robił to jedną ręką, drugą robił dziewczynie... inne miłe rzeczy... W końcu rozpiął gorset i... (Dalsza część postu jest niecenzuralna xD)
//Tracisz, możesz podsłuchać "rozmowę" ;p
-
-No, rób co chcesz, trzeba sprawdzić czy dzik ocalał
-
Konrad pomyślał, że dobrze byłoby teraz wypić miksturę uzdrawiającą, którą ze sobą zabrał. Tak też zrobił. Płyn ten nie była smaczny, ale mógł pomóc młodzieńcowi. Pomyślał, że prawdopodobnie już niedługo wrócą mu siły do walki. Nadal kulejąc wyszedł na zewnątrz. Zastał tam Adamusa, Mogula i ich więźnia.
-Tak w ogóle, co Ci winien ten śmieć?-zapytał swego przyjaciela zaciekawiony młodzieniec.
-
Jeśli chcesz idź ja się nim zajmę. A ty Konradzie wiedz że nie chce mi się drugi raz tego powtarzać dzisiaj. Kiedyś ci opowiem. A teraz do roboty.
Wziąłem brutalnie dźwignąłem "Lorda" i bijąc go zaprowadziłem do jego rezydencji. Gdy tylko znalazłem się na balkonie, przerzuciłem przez balustradę znalezioną po drodze line. Ba`al miał już wielkie oczy, widać że bał się.
Założyłem mu na szyję pętle i kazałem wejść na barierkę. Gdy już stał z mieczem w dłoni zacząłem krzyczeć aby zgromadzić ludzi a w momencie przybyli na moje zawołanie które brzmiało tak:
Mieszkańcy Ke`fir wyjdźcie na ulice. Podziwiajcie zgon tego kurwy syna, tyrana pierdolonego.
Gdy już trochę ludzi się zebrało stanąłem wprost za Ba`alem, zamachnąłem się mieczem i podciąłem mu oba kolana. Krew się puściła z ran a on spadł i zawisł. Zostawisz ciało, pełni usatysfakcjonowany wróciłem do karczmy. Gdy tylko wszedłem zabrałem się do resztek dzika i spytałem towarzyszy:
Gdzie ta czarna menda?
-
Ork wzruszył ramionami i spojrzał się na Adamusa, w sposób który mówił, byś mu lepiej nie przeszkadzał. Chciał dokończyć swoją dzisiejszą "zdobycz". Nie zamierzał kolejny raz przerywać jedzenia.
-
Z piętra dochodziły was przytłumione dźwięki... "Oooh, achhh"....
-
Gdy tylko usłyszałem pewne dźwięki, bez niczego jadłem dalej. Dopiero po chwili zrozumiałem siedzieliśmy w trzech, Aragorna nie było, tak samo jak Renfri. Nagle pojąwszy to od razu się zakrztusiłem, klepiąc się po piersi wydusiłem z siebie:
Kurwa czy mi się wydaje, czy Aragorn jest na górze z nią?
-
Ooooh... Aragoooorn! Tak, byli na górze.
-
Konrad siedział przy stole. Podczas, gdy Mogul zajadał się swym dzikiem, młodzieniec nie miał ochoty na jedzenie. Słysząc dochodzące z góry dźwięki zagadał Adamusa.
-Przypuszczam, że masz już na dziś dość pytań, ale... Kim jest ta kobieta, z która Aragorn jest teraz na górze?
-
Renfri, zalazła parę razy za skórę i to jej banda przejęła nasze wozy przy chramie. Tyle chyba cię za dowala a sam wiele nie wiem.
-
-Tyle mi wystarczy. Zastanawia mnie tylko, czego teraz od nas chce.
-
Sam Aragorn to wie, no jeśli zdążył się dowiedzieć
-
Późnym wieczorem z piętra zszedł Aragorn i Renfri, bardziej rozebrana niż ubrana. Wyjaśniliśmy sobie pewne sprawy panowie, zabieramy część złota i towarów. Towary biore ja.
-
Trochę zaskoczony tymi postanowieniami spytałem:
A co z wioską?
-
-Zastanawia mnie, co jeszcze nam się przytrafi? Atak smoka? A może jakaś armia ciemności? Obie perspektywy są wręcz czarujące...- Powiedział Konrad.-Właśnie, kto weźmie wioskę?-zawtórował Adamusowi.
-
Wioske bierze Renfri. Dobra, zbieramy sie.
-
-Czy ja mam coś ze słuchem, czy on jej właśnie ustąpił? Kurwa jego mać, to Aragorn. Dracon, a do tego twardy, niczym skała.-szepnąłem do Adamusa.
-
Na wieść o tym zrobiłem krzywy wyraz twarzy. No ale cóż Renfri chyba sobie na to "zasłużyła". Spokojnie odpowiedziałem adeptowi:
Morda to jest jego decyzja, gdyby nie on to by nas tu nie było.
Całą trójką wyszliśmy z karczmy, udaliśmy się do domu Ba`ala a dokładniej do jego piwnicy w której znajdował się skarbiec. Klucz do kraty i drzwi znaleźliśmy przy wiszących zwłokach, widać nie rozstawał się z nim. Zabrawszy pieniądze i towary ruszyliśmy w powolną drogę do stolicy. Całą drogę rozmawialiśmy o tym jak Mogul nie mógł przez cały dzień skończyć dzika.
Koniec!
Nagrody:
Aragorn- 400 SZ, 10 kg bagiennego ziela
Adamus-400 SZ
Mogul (Ocianeq)-300 SZ
Konrad (Kozicqa)-300 SZ
Podsumowanie:
Z powodu spontanicznej decyzji Aragorn i Adamus ruszyli mścić się na pewnym władcy wioski Ke`fir, pod czas walki spotkali orka Mogula i człowieka Konrada, którzy im pomogli. Konrad odniósł dwie rany ale dzięki pomocy medyka i miksturze leczniczej wyzdrowiał. Aragorn po upojnych chwilach z Renfri oddał pod jej komendę wioskę, zabrawszy tym samym część złota i bagiennego ziela ze skarbca. Dumni z siebie wojownicy popatatajali z powrotem do stolicy.
-
Talenciki:
Konrad - Otrzymuje 2 (+1) Brązowe talenty
Dodatkowa premia - 100 grzywien
Mogul - Otrzymuje 3 Brązowe talenty
Dodatkowa premia - 100 grzywien
Adamus - Otrzymuje 1 (+1) Srebrny talent + 2 (+1) Brązowe talenty
Dodatkowa premia - 300 grzywien
Aragorn - Otrzymuje 1 Srebrny talent + 2 Brązowe talenty
Dodatkowa premia - 300 grzywien