Forum Tawerny Gothic
Tereny Valfden => Dział Wypraw => Wątek zaczęty przez: Huum w 03 Czerwiec 2015, 12:07:02
-
Nazwa wyprawy: Test kruka #25
Prowadzący wyprawę: Anette Du'Monteau
Wymagania do uczestnictwa w wyprawie: Logiczne myślenie, chęć dołączenia
Uczestnicy wyprawy: Huum
________________________________________________________
Przyszedłem tam, gdzie mi polecono. Od razu skoczna muzyka, zaczęła grać mi w uszach. Podszedłem, szybko do karczmarza i powiedziałem:
- Hej Karczmarzu, Stary Zbóju. Lej mi piwa dziś do bólu. Mam ja dzisiaj wnet ochotę, zrobić komuś małą Psotę- Po tych słowach, zarechotałem dźwięcznie.
-
-Proszę jaki poeta się znalazł. Masz no tutaj swoje zamówienie. Karczmarz wręczył ci kufel i wyciągnął rękę czekając na zapłatę. -Dwie grzywny.
-
Podałem karczmarzowi dwie grzywny. Znowu zaśmiałem się i odwróciłem od niego:
- Jestem tylko Drobnym Kuglarzem.- Odpowiedziałem karczmarzowi, po czym samemu przyglądałem się tłumowi, który przesiadywał w karczmie.Ciekawe, od kogo, mam zdobyć dalsze informacje co do zadania. Przesiadywałem sobie przy barze, podskakując do muzyki, i przyglądając się pobliskim ludziom.
-
W karczmie ludzi było wielu i większość ubrana różnie. Obieżyświat był takim miejscem gdzie przychodzili zarówno mniej znaczni obywatele jak i ci bardziej znaczący. Gdzieś przy stole siedział jakiś kupiec opowiadający o przygodach z przewozem dóbr. W innym miejscu był wędrowny bajarz, który zabawiał gości opowiastkami z szlaku. Jeszcze inna część karczmy zajmował jegomość w dziwnym połączeniu rozciętej szaty i zarzuconym na to skórzanym napierśniku.
-
Przyglądałem się wszystkim z uwagą. Byłem prawdopodobnie jedyną, żabą w okolicy. Co powinno dać, wystarczająco dużo powiedzieć, zleceniodawcy o zdaniu. Sprawa raczej była, cicha. Więc chodzenie i pytanie się ludzi, kto dał mi zlecenie nie było odpowiednie. Zarechotałem Wesoło, nucąc sobie pod nosem.
- Jednym cięciem, przynoszę ofiary. Jednym słowem, załatwiam delikatne spory. Z cienia nie wychodzę i własną droga chodzę...
-
-Lepiej nie gadaj bzdur i nie strasz klientów w karczmie. - odpowiedział jegomość w szacie. -Większość raczej by sobie tego nie życzyła. A i tak człek jak ty mógłby łatwo w gębę zarobić. I może nie tylko w nią.
-
Spojrzałem, na gościa w szacie i parsknąłem śmiechem. Po czym powiedziałem:
- Jestem Huum, bardzo było mi miło pana poznać. - Mówiłem śmiejąc co się chwile- Gdzie znajduje się ten jegomość, który bardzo chciał, by dostać po ryju? Z chęcią, bym go poznał. Może nawet trochę kości, bym rozprostował.- Zaśmiałem się znowu figlarnie.- Chociaż, co ja mogę. Przecież jestem, małą i niewinną żabą, ja kto lubicie nas określać. Ale jeśli, pan chce możemy się zmierzyć na pieści.. Może nawet jakiś, mały zakład? Co?
-
-Zakład? Czemu nie. Ja ci powiem co masz zrobić i zobaczymy czy się uda. Jeśli nie to wygrywam, jeśli tak to ty wygrywasz. Prosto i jasno. Co powiesz?
-
- Co mam zrobić? Bo już, nie chce mi się dalej tutaj brodzić.- Sprawnym, łykiem wciągnąłem piwo od karczmarza.
-
-Odwiedzisz mojego znajomka. Ostatnio strasznie się rozgadał. Twardy chłop. Założę się, że go nie przekonasz do zachowania milczenia i własnych myśli dla siebie na przyszłość.
-
- Mogę, z nim pobawić się w Nurkowanie. Póki, ja nie wypłynę on nie może. - Mówiąc to zaśmiałem, się- Pasuje tobie taka propozycja? Raczej, nie chce mi się z nim dogadywać. Chociaż za odpowiednią sumę, mogę z nim tylko porozmawiać -Uśmiechnąłem się obrzydliwie- Gdzie, go znajdę?
-
-Masz po prostu sprawić by zamilkł w pewnych sprawach. Zrozumieliśmy się? Taka nauczka.[/i] - powiedział nieznajomy. -Ma swój domek na obrzeżach dzielnicy obywatelskiej. Można poznać bo niebieskawym dachu.
-
Zaśmiałem się tylko, po czym skocznie ruszyłem w stronę domu celu. Miał pewnie trochę pieniędzy, skoro mieszkał w dzielnicy obywatelskiej. Chociaż, podejrzewam, że raczej nie będę miał z nim problemów. Możliwe, że z początku będzie się mocno rzucał, jednak raczej mnie nie przerażał. Przez całą drogę, chichrałem się i śpiewałem piosenki o morderstwach.
-
Ludzie którzy mijali cię nieco bliżej dziwili się i wytykali palcami, a pod nosami mówili że pewnie jakiś wariat. Mimo to nikt nie zaczepiał cię aż dotarłeś do dzielnicy obywatelskiej. Widać ludzie bali się tutaj chorych psychicznie żab.
-
ÂŚmiałem się z irytujących spojrzeń. Osoby, które widzą więcej, są zazwyczaj wytykane palcami. Ale to my często dostajemy to co chcemy, bo pozostali się boją się to zdobyć. Zapukałem to drzwi i zarechotałem dźwięcznie:
- ÂŚpiewna wiadomość[/b]-
-
//: Nie powiedziałem że znalazłeś dom, tylko że dotarłeś do dzielnicy obywatelskiej :P
-
Ignorowałem te szepty. Przecież to nie było warte uwagi. Słabi ludzie, którzy uważają, że pozjadali wszystkie umysły. ÂŻe są najważniejsi. Podczas, gdy ich truchła są delikatniejsze, niż mogło by się to wydawać ÂŚmiałem się dalej, i nie przestawałem nucić sobie pod nosem. Oni nie mogą zniszczyć mi tak pięknego dnia.
-
Pewien czas zajęło ci krążenie po obrzeżach dzielnicy. Niektórzy z otoczenia przyzwyczaili się powoli do chodzącej tu i tam żaby. Mimo, że twój gatunek raczej wybitnym wzrokiem i gustem nie grzeszył, to jednak udało ci się dostrzec dość niewielki acz zadbany domek o niebieskawym dachu.
-
ÂŚmiałem się z irytujących spojrzeń. Osoby, które widzą więcej, są zazwyczaj wytykane palcami. Ale to my często dostajemy to co chcemy, bo pozostali się boją się to zdobyć. Zapukałem to drzwi i zarechotałem dźwięcznie:
- ÂŚpiewna wiadomość- Po czym zaśmiałem się figlarnie.
-
Drzwi otworzył ci dość postawny mężczyzna. Był rzecz jasna człowiekiem, to też wzdrygnął się na widok takiego potwora.
-Czego tu ropucho?
-
- Mam pewne zlecenie. Przyniosę ci cierpienie, zadania mojego wypełnienie. Już czuje to spełnienie, i zaraz wbije ci ciernie. - Moja mowa, biegła gładko po moich myślach-Ale proszę, pana nie wszystko stracone, dwieście grzywien i życie ocalone. Chociaż, zagrajmy w to inaczej, wejdźmy do środka, bo pana rodzina to piękna sierotka, bez głowy rodziny, będzie pan winny. Przez słowa obrany, na stole rąbany, a ja przy tym, będę uradowany.- ÂŚpiewałem dalej brzęczenie-Panicz już wie o co chodzi, bo żaba nie zwodzi, przynosi informacje, i zleceniodawcy frustracje. Chociaż co ja będę, śpiewał. Pan się tego spodziewał, sprawa jest prosta. A moje słowa to tylko chłosta.
-
-Wynoś mi się stąd popaprańcu. Chyba że taki gad jak ty chce dostać płazem w ryj!
-
//: Minął ponad miesiąc od startu wyprawy i ponad dwa tygodnie od ostatniej aktywności. Proszę prowadzącego o wypełnienie obowiązku i skontaktowanie się z graczem w celu ustalenia jakiegoś terminu do jej kontynuacji, tudzież zakończenie wyprawy do tygodnia czasu.
-
//: Minęły prawie dwa tygodnie i nie widzę żadnej reakcji, więc zamykam wyprawę i nakładam na prowadzącego karę w wysokości 200 grzywien. Po odbiór należności zgłosi się podskarbi koronny[/color=red]