Forum Tawerny Gothic

Tereny Valfden => Dział Wypraw => Zakończone wyprawy => Wątek zaczęty przez: Raymund w 03 Listopad 2019, 18:55:25

Tytuł: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Raymund w 03 Listopad 2019, 18:55:25
Nazwa wyprawy: Rodzinne interesy
Prowadzący wyprawę: Patty / Narrator
Wymagania do uczestnictwa w wyprawie: pozwolenie prowadzącego
Uczestnicy wyprawy: Raymund

Dostał niespodziewanie z liścia. Albo, bardziej precyzyjnie, liściem. Atunus właśnie rozpościerało swoje skrzydła wokół wyspy, przynajmniej tej jej części. Słyszał, że Valfden było naprawdę pokaźne, czego w najmniejszym stopniu nie miał jeszcze okazji zbadać, więc klimat musiał się nieco różnicować na przestrzeni mil i metrów. Wielu rzeczy nie był pewien, jak często sobie uświadamiał. Wielu rzeczy o tym miejscu nie wiedział i nie do wszystkiego się jeszcze przyzwyczaił. Nie był w pełni zorientowany w systemie wiar i wag, gdyż niektórzy korzystali z różnych jednostek, nie do końca je precyzując, niektórzy korzystali z nich naprzemiennie albo i nawet jednocześnie, mówiąc o metrach, by potem przejść na metry, mówiąc o tonach i kilogramach, by za chwilę z jakiegoś powodu odnieść je do cetnarów czy ziaren.
Wielu rzeczy jeszcze nie rozumiał.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Narrator w 05 Listopad 2019, 15:16:39
I tak też szedł, pogrążony w kontemplacji swojej niewiedzy i braku zrozumienia. Mieszkańcy Efehidonu mijali Raymunda, nic nie mówiąc ani nawet nei zerkając na mężczyznę, wszak był bowiem jednym z wielu obywateli stolicy, spacerującym ulicami za interesami lub dla czystej przyjemności. Błogość tej wędrówki przerwał nagły rwetes, dobiegający zza pleców Raymunda. Kilkadziesiąt metrów za nim biegł elf, w kierunku Raymunda, szybko się zbliżając. Przyciskał do piersi solidną, skórzaną torbę, a goniło go dwóch strażników miejskich, ewidentnie wolniejszych. Jeden z nich, widząc jak ich cel oddala się zwolnił trochę i ryknął co sił w płucach.
- Łapać złodzieja! - elf tymczasem zyskiwał kolejne metry, będąc coraz bliżej Raymunda.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Raymund w 05 Listopad 2019, 18:17:00
A gdyby tak rzucić to wszystko w cholerę i wyjechać na Zuesh?, przeszło mu przez głowę. Bazylia rośnie tam niemalże jako chwast, z tego co słyszał, więc dlaczego by nie przemieścić się ostatecznie i tam, skoro dodawał ją chętnie do tylu gotowanych przez siebie potraw, jak tylko miał okazję. Kusząca perspektywa, należało ją teraz tylko porządnie przemyśleć i rozplanować, nie podejmować żadnych pochopnych decyzji i nie pchać się tam, gdzie mu po prostu nie wyjdzie.
Oj, od razu przypomniał sobie scenę z drugiego dnia pobytu w mieście, gdy zagubiony, szukał jakiejś latryny na mieście, załatwiając w międzyczasie różne papierkowe sprawy związane z osiedleniem, zwolnieniem z opłaty postojowej za konia, którego nie miał, ale urzędnicy myśleli że ma, bo ktoś do niego podobny i mieszkający obok sobie kupił za pieniądze wygrane na loterii (Ta, pewnie ukradł, skurwiel jeden, przeszło mu wtedy przez głowę), więc wyszedł galimatias i nieporozumienie. Załatwiał więc te wszystkie sprawy, tłumacząc się to w jednym urzędzie, to w drugim, wyciągając jakiś druk i zanosząc go w drugie miejsce tylko po to, by okazało się, że to nie ten druk i nie ten urząd, więc musiał cofać się do poprzedniego budynku i wdrapywać się na ostatnie piętro tylko po to, by zobaczyć, że pani z tego zakratowanego okienka, która tam wcześniej siedziała, taka jedna powabna, młoda elfka, poszła na przerwę. Wywiesiła jakąś tabliczkę z nierównym pismem, pisanym chyba dwuręcznym montante z iberyjskiego półwyspu po dwóch kieliszkach księżycówki za dużo. Wyczytał, że pani będzie za minut piętnaście, nie miał jednak jak odmierzyć czasu, a zaczęło go nieźle, naprawdę nieźle cisnąć na stronę.
Wybiegł więc niemalże wtedy z tego urzędu, wracając z powrotem do tego drugiego budynku, gdzie jednak nie miał się pierwotnie znaleźć, ale wiedział, że niedaleko były latryny, bo śmierdziało mocno, a i widział pomocników wywożących kał na wózkach poza miasto, więc gdzieś znaleźć się tam musiały. Podążał więc za pamięcią i za nosem, coraz to mocniej ściskając zwieraczem, gdy czuł już, że zaraz nie wyrobi i po prostu popuści w majty. A że wszedł ewidentnie nie w tę uliczkę, gdzie trzeba, bo po dłuższej przeprawie miał przed sobą pionową ścianę, to musiał improwizować. Znalazł się na tyłach jakiegoś budynku mieszkalnego, otoczony zewsząd rozwieszonym praniem, bo akurat był jeden ładny, w miarę słoneczny dzień, więc wszyscy krochmalili pościel i korzystali z ostatnich promieni Słońca, by ją wysuszyć na zewnątrz.
Zakręcił się, zakręcił, nikogo wokół nie spostrzegł i uznał, że najwyższy czas spuścić spodnie i upust swoim potrzebom fizjologicznym, wszystko na raz. Wypłynęło z niego niczym z wulkanu, gdy spływ piroklastyczny sunie zboczem góry, zabierając za sobą domy, dzieci i cały majątek - niczym kobieta przy rozwodzie. I tak leciało z niego, a on zastanawiał się co jadł dnia wcześniejszego na obiad, ale szybko zdał sobie sprawę, że nie jadł nic, więc musiał to być te jaja z poranka, które zaprawił nieco dziwnie zieloną cebulą. A że nie była to zielona cebulka, tylko zwykła, biała, w niektórych kręgach zwana brązową, to kolor zieleni nie był tam pożądany.
No i tak kucał między prześcieradłami i poszewkami, gdy jakaś kobieta wyjrzała zza drzwi, dosłownie tuż koło niego, wyprostowała się, przeciągnęła i zaklęła szpetnie, czując jakiś niespotykany odór. To jest bardziej niespotykany niż normalny, zwyczajny, pospolity odór miasta wielkości stolicy wielkiego królestwa. Spojrzała w lewo, od razu identyfikując pewnego człowieka, który defekował pomiędzy jej praniem. Zanim zdążyła podnieść głos i rękę do ciosu, Raymund podjął szybką i zapewne najlepszą (i najgorszą, pod pewnymi względami związanymi z higieną i dobrym samopoczuciem) z możliwych decyzji - dał nogi za pas. Już minął kobietę, gdy udało mu się chwycić spodnie za pas. Już był kilka kroków od niej, gdy znów z niego uleciało, tym razem prosto po wewnętrznej stronie nogawek, po nogach i w dół, w stronę nieco zdartych butów z wyższym stanem. I tak biegł. Przed siebie. Byle dalej, byle szybciej.
Zupełnie jak ten elf, który właśnie biegł w jego kierunku. A Raymund, jako przykładny obywatel, nie mógł pozwolić, by taki elf się zbytnio zasapał swoim biegiem, postanowił mu więc pomóc. Obmyślił na szybkiego bardzo prosty, lecz diabelnie skuteczny plan, jak ulżyć biegnącemu długouchemu i miał zamiar wprowadzić go w życie w najbliższych kilku sekundach. Słysząc strażnika i odwracając się nieco w tamtą stronę, chciał się upewnić, że nikt go o nic nie posądzi i nie oskarży, broń go Zartacie i Zewolo, a najlepiej i wszyscy inni również. Usunął się więc z linii biegu elfa na tyle, by ten mógł spokojnie koło niego przebiec, bez żadnych problemów i bez utraty prędkości. Podniósł jeszcze do góry ręce, jakby chciał dać wszystkim znać, że na pewno nie będzie próbował żadnych sztuczek ani niczego niespodziewanego.
A naprawdę był przykładnym, wzorowym obywatelem i naprawdę chciał wzorowo, przykładnie pomóc elfowi, by ten nie musiał się męczyć tym biegiem, bo to niezdrowe i pewnie jeszcze by sobie kostkę zwichnął na zakręcie. Gdy go więc elf mijał, bardzo blisko, niemalże dotykając człowieka z podniesionymi lekko rękoma, by nie być o nic posądzonym, po prostu... podstawił elfowi nogę, by ten pieprznął w ulicę jak długi.
Na pewno już by wtedy nie biegł i się więcej nie zmęczył. A o to przecież Raymundowi chodziło. Bo dobry człowiek z niego był.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Narrator w 05 Listopad 2019, 19:54:20
Podcięty elf zgodnie ze wszystkimi zamierzeniami poleciał przed siebie i z hukiem wyrżnął o bruk, coś ewidentnie chrupnęło, prawdopodobnie też trzasnęło. Chłopak jęknął donośnie i zwinął się w kulkę, pozostawiając po sobie spory dość ślad krwi. I coś białego, będącego niczym innym jak wybitym siłą upadku zębem. Strażnicy tymczasem zdążyli dobiec, zasapani solidnie, nic dziwnego zresztą, biegli w pełnym rynsztunku - na przeszywanice narzucili ciężkie, żelazne kolczugi, podtrzymujące je pasy obciążone były mieczami, dodatkowo jeden ze strażników dźwigał glewię, ot, typowi strażnicy miejscy, z pewnością groźni w walce w zwarciu, ale nie do końca zdolni do pościgów za rączymi złodziejami.
- Pięknie żeś to zrobił - zawołał jeden, zaczerpując głęboko powietrze i poprawił złodziejowi kopniakiem. Ten jęknął ponownie i skulił się mocniej - Podłe to, złodziejskie nasienie, nic szacunku dla uczciwej pracy nie mają... No ale tego przytrzymamy w loszku to w mig zmądrzeje. Oby - dodał po chwili namysłu - Nic to. Dzięki ci za pomoc, dobry człowieku i jeśli możesz to pozwól z nami do strażnicy, Franek zabierze więźnia a ja wypłacę nagrodę za pomoc.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Raymund w 06 Listopad 2019, 12:21:46
- Ależ ja z przyjemnością przejdę się do strażnicy z waszmościami, odprowadzę tegoż tutaj rzezimieszka i zgodzę się przyjąć grzywnę lub kilka - odpowiedział szczerze. I tak nie miał nic ciekawszego do roboty, a tak, to może zapamięta go jeden strażnik z drugim, zawiąże jakieś koneksje czy znajomości, albo przynajmniej wyryje swoją twarz w pamięci kogoś, nawet jeżeli mgliście. Przyjdzie co do czego, to może akurat spotka jeszcze jednego z nich raz i wtóry, może to jemu potrzebna będzie pomoc? A może i, jak Pan Światła pozwoli, uda się jakąś robotę u strażników zaciągnąć, może i dołączyć do nich w niedalekiej przyszłości? Robota jak robota, a Raymundowi na pewno bliżej do litery prawa niż do ciemnych kręgów i zakamarków miasta.
- A kogoś to okradł ten tutaj, jeżeli wolno mi zapytać? - zapytał. Szli już chyba w stronę posterunku straży.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Narrator w 06 Listopad 2019, 15:01:23
Strażnicy w mig dostrzegli wrodzoną prawość, szlachetność i cnotę charakteru Raymunda, toteż chętnie zabrali go ze sobą i raźno maszerowali do strażnicy. Franek, słysząc pytanie, ożywił się lekko i spojrzał na ciebie.
- Nu, pewnikiem on złodziej jest, torbę pełną fantów ma przecie - powiedział i szturchnął prowadzonego elfa pod żebro, najwyraźniej boleśnie, bo ten jęknął cicho - Pochwal się no, co żeś ukradł?
- Ja nic nie ukradłem! - wydarł się nagle złodziej - To jest jakaś potwarz i napaść na uczciciwego obywatela! Ja tego tak n... - ostatniego zdania nie dokończył, bowiem Franek huknął go opancerzoną pięścią w splot słoneczny, pozbawiając elfa oddechu, po czym sięgnął po odzyskaną torbę i pokazał ją Raymundowi
- Patrzy sam, nie dość że złodziej to durny jeszcze... - Franek splunął i otworzył torbę, w której znajdowała się zastawa, na pierwszy rzut oka zwyczajna, tania, cynowa zastawa. Ewidnetnie nic co byłoby warte kradzieży, pościgu i straconych zębów, nie mówiąc już o karze która nieuchronnie się zbliżała.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Raymund w 06 Listopad 2019, 15:48:50
- W to ktoś zgłosił, że on ukradł, czy żeście założyli, że tak zrobił, bo biegł?
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Narrator w 06 Listopad 2019, 15:57:12
- Za darmo byśmy go nie gonili, jak to tak - obruszył się nie bez kozery strażnik - Właścicielka owej zastawy zgłosiła kradzież, odnaleźliśmy łotra i podjęliśmy pościg. A że postanowił nam wszystkim życie utrudnić i uciec to cóż, nie poradzimy - dodał jeszcze i wskazał wysoki budynek przed który właśnie dotarliście. Małe, wąskie okna i grube mury zdradzały z miejsca iż staliście przez strażnicą - Zapraszamy do środka.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Raymund w 06 Listopad 2019, 16:06:45
- A nie, wiecie, tak tylko sprawdzam... - powiedział, puszczając oczko strażnikowi. Wszedł, a jakże, przestępując przez próg i wchodząc do budynku.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Narrator w 07 Listopad 2019, 09:36:19
Wnętrze było utrzymane w tym samym surowym, szorstkim wręcz stylu, przywodzącym na myśl klasyczny, myrtański brutalizm - proste kąty, masa kamienia, żadnych zdobień, całość prezentowała się dokładnie tak jak powinna się prezentować strażnica. Jeden z gwardzistów wskazał ci pomieszczenie z prawej, zapraszając cię do wejścia, Franek zaś szarpnął gwałtownie więźnia i pociągnął go za sobą do loszku. Prawdopodobnie, gdyż wkrótce zniknął ci z oczu.
- Zatem, obywatelu - zagaił strażnik i zaczął wypisywać bliżej nieokreślony dokument - Za pomoc organom prawa i sprawiedliwości w ujęciu niebezpiecznego dysydenta przysługuje nagroda w wysokości 150 grzywien. Proszę pokwitować we wskazanym miejscu - podsunął ci pergamin - Jeśli nie umiecie pisać wystarczą trzy krzyżyki - dodał po chwili, poniekąd zezując na twoje obsrane nogawki.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Raymund w 07 Listopad 2019, 10:37:27
No, robiło wrażenie. Nie dziwota, że taka ilość strażników miejskich jest takimi chujami, skoro na co dzień pracują w takim surowym, zimnym (raczej w sensie miłości, niźli temperatury), ponurym miejscu. Przeszło mu przez głowę, że skoro pomieszczenia na górze tak wyglądają, to jak musi wyglądać loszek, który znajdował się zapewne piętro niżej, w jakiejś ciemnej przestrzeni, do której raczej nie dochodzi światło słoneczne i niewiele tam świeżego powietrza. Reumatyzm więźniom gwarantowany przez państwo.
Raymund chwycił od strażnika pióro, zamoczył je w kałamarzu, nieznacznie otarł z cieknącego atramentu i spojrzał w dół, na pergamin. Zwykły, bielony kredą, pewnie ze skórki owczej, jako że poza murami miasta pasły się tysiące owiec i baranów. Zastanowił się, jak często w tej części królestwa stosuje się lniany papier, który niejednokrotnie widywał w różnych miejscach kontynentu. Jego produkcja była prosta, relatywnie szybka, bo już przecież doskonalona przez lata. Tych kilka sekund, może trzy, może cztery, kiedy myśli przeszły mu przez głowę, strażnik chyba odczytał jako brak umiejętności pisania lub niepewność w owe umiejętności, gdyż powiedział coś o trzech krzyżykach. Potem szybko wyłowił jego wzrok na swoich spodniach, sam na nie szybko łyknął i spostrzegł, że nie doprał nogawek do końca.
Matko, jak wstyd, zganił się, zaczerwienił nieznacznie i wcale pewnie i bez zbędnego ociągania zaczął kreślić wcale równe, chociaż proste kaligraficznie litery.
R A Y M U N D
Tutaj na chwilę się zatrzymał, myśląc, czy nie dopisać nazwiska jego ojca, po którym był znany "w zeszłym życiu", ale odpuścił. Tabula rasa. Zaczynał tutaj od nowa.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Narrator w 07 Listopad 2019, 11:42:58
- Pięknie dziękuję, a oto pieniądze - strażnik starannie odliczył pokaźny stosik srebra i przesunął go po blacie w stronę Raymunda, zabierając jednocześnie pergamin, który umieścił w odpowiedniej przegródce - Państwo dziękuje ci za pomoc, obywatelu - powiedział lekko deklamacyjnym tonem i mrugnął - Jakby jeszcze czego było trzeba to proszę pytać.

//Otrzymujesz 150 grzywien, nie dopisuj ich na razie, otrzymasz całość tej nagrody i ewentualnych przyszłych w podsumowaniu zadania.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Raymund w 07 Listopad 2019, 12:45:05
Raymund nie liczył, odebrał srebro i schował je do mieszka. Monety przyciążyły nieznacznie, choć wcale przyjemnie. Klepnął je nieco na szczęście, chociaż sam nie wiedział po co, przecież absolutnie nie zmieniłoby to jego czy ich stanu. Podniósł wzrok na strażnika, zastanowił się.
- A macie jeszcze jakąś robotę, w której uczciwy obywatel mógłby pomóc i może dorobić nieco grzywny na codzienną egzystencję? - zapytał.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Narrator w 07 Listopad 2019, 14:38:00
- Niestety nie - strażnik pokręcił głową - Ale proszę zostawić swój adres, gdyby coś się pojawiło to z pewnością odwiedzimy. Sami rozumiecie, straż miejska rzadko ma pracę dla wolnych strzelców - mężczyzna bezradnie rozłożył ramiona. Dałby pracę gdyby mógł.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Raymund w 07 Listopad 2019, 15:04:20
- Rozumiem, rozumiem i mimo wszystko dziękuję za okazaną wdzięczność - odpowiedział Raymund, jeszcze raz chwytając pióro, mocząc je w inkauście i skrobiąc lokalizację swojej rudery mieszkalnej. Następnie podziękował jeszcze raz, uścisnął dłoń strażnika i skierował się w stronę wyjścia, będąc odprowadzonym przez jednego ze strażników. Logiczne, normalne, przecież nikt by mu nie dał łazić po strażnicy. Jeszcze by momentalnie zboczył z raz obranego kierunku, poszedł w drugą stronę i zaczął buszować po pomieszczeniach, magazynach.
Wyszedł na zewnątrz, odetchnął, rozejrzał się. Postanowił, że wróci na miejsce, gdzie złapali tamtego złodziejaszka, albo nawet wróci się w stronę, z której on biegł.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Narrator w 08 Listopad 2019, 09:23:24
Nim zdążyłeś się udać w drogę powrotną twoją uwagę przyciągnął nieznany ci bliżej jegomość, stojący oparty o ścianę budynku naprzeciw. Ubrany w skromny, szary kubrak i bawełniane spodnie prawie nie wyróżniał się z tłumu. Prawie, bowiem zauważalnie się uśmiechał i patrzył prosto na ciebie. Gdy tylko zwrócił twoją uwagę pomachał do ciebie.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Raymund w 08 Listopad 2019, 10:52:18
Najwyżej mnie zabiją, potorturują, albo gorzej, znowu się obsram, pomyślał sobie Raymund i raczej rześkim krokiem ruszył w stronę nieznajomego. Stanął obok niego i pochylił się, próbując rozsznurować but i zasznurować go z powrotem, co by miał co robić, jak już tak znajduje się przy tym... kimś.
- Wiatr spienione tworzy fale - rzucił niczym tajnym hasłem.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Narrator w 08 Listopad 2019, 19:37:22
(https://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/a/ad/Warrick_npc.jpg)

Mężczyzna ukłonił się płytko z delikatnym uśmieszkiem na ustach, najwyraźniej rozbawiony tajemnym hasłem Raymunda.
- Wybacz tę drobną, hm, konspirację - powiedział cicho gładkim, zaskakująco niskim głosem mężczyzna i zakręcił nieco wąsik, dumnie zdobiący jego twarz - Ale widziałem jak pięknie poradziłeś sobie z tym elfim złodziejem i muszę przyznać że musiałem cię poznać. Bowiem jestem w potrzebie pracownika, a coś mi się widzi żeś na tyle zdolny że spokojnie sobie z tym poradzisz. Zainteresowany? - spojrzał ci przenikliwie w oczy, lustrując reakcję.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Raymund w 09 Listopad 2019, 09:48:40
Raymund zasznurował buta, otrzepał go z kurzu i wstał, poprawiając i wygładzając koszulę. Zmierzył jegomościa od stóp do czubka głowy, na chwilę zatrzymując się przy jego zawadiackim wąsiku, przywodzącym na myśl powieści z nurtu płaszcza i szpady, który stawał się coraz popularniejszy na kontynencie. Jakieś awantury, picie po karczmach i domniemane ratowanie księstwa/królestwa/godności jakiejś damy. Ewentualnie pozbawianie jej niewinności i połowy majątku jej ojca.
- A jakieś szczegóły, początek ścieżki, zdawkowe, choć uprzejme przywitanie, przedstawienie się, cokolwiek? - gburowaty chuju?, co dodał już sobie w myślach.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 05 Grudzień 2019, 19:51:18
Na twarzy mężczyzny pojawił się wypracowany uśmiech.
- Ach, oczywiście, gdzie moje maniery! - Teatralnie pacnął się w czoło. - Nazywam się Warrick Chciwąs. Tak, z TYCH Chciwąsów, zapewne o nas słyszałeś - przedstawił się tonem dość aroganckim. - Szczegóły naszego małego przedsięwzięcia lepiej omówić w miejscu nieco bardziej... dyskretnym. Zatem jeżeli jesteś zainteresowany, zapraszam cię do Obieżyświata. Zjemy coś, wypijemy wino i porozmawiamy. - Kiwnął głową na karczmę, która nie znajdowała się daleko.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Raymund w 07 Grudzień 2019, 16:14:03
- Ależ żaden problem, chodźmy... - odpowiedział, samemu wskazując ręką drogę, na którą się mieli kierować. "Obieżyświat", ta karczma, o której Chciwąs mówił, rzuciła się w oczy Raymundowi ledwie wczoraj. Wielkie tłumy kłębił się wokół niej poprzedniego wieczora, gdy wracał do domu, ale że jako nie miał zbytnio grosza przy duszy, to postanowił nie zachodzić i nie wydawać zbędnych grzywien na trunki bez których obyć się jeszcze mógł dni kilka. Prędzej czy później jednak wstąpić gdzieś musiał. Valfdeńczyk nie wielbłąd, pić musi. A on był już Valfdeńczykiem.
- Chciwąs, powiadasz? - zagaił, kiedy już ruszyli w stronę zajazdu. - Czy to aby nie Ci, którzy zostali wyzuci z majątku i zaszczytó przez poprzedniego króla Isentora I Aquila za zbrodnie przeciwko koronie, zdradę, potwarz i nieczyste praktyki na rynkach spekulacyjnych? Nie Ci, którzy spiskowali z komórkami partyzantów, by dorobić się zaszczytów w nowej, niestety niedoszłej dynastii? - dodał jeszcze. - Tak, chyba słyszałem...
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 07 Grudzień 2019, 19:55:16
- ... - odpowiedział Warrick, widocznie zaskoczony wiedzą bezczelnością jego jeszcze niedoszłego pracownika. - To wstrętne pomówienia ze strony... ech... - Westchnął. - No jeszcze dowiesz się z czyjej strony.
Weszli do karczmy. Jak zawsze była niemalże pełna ludzi, elfów, krasnoludów i innych orków lub niziołków. Rzecz jasna Raymund nie mógł wiedzieć jak było "zawsze". Jednak pomimo tłoku dla bogacza i jego znalazło się miejsce. Gospodarz nie dopuściłby do tego, aby stało się inaczej. Gdy tylko spostrzegł kto przekroczył próg jego przybytku, wyszedł zza kontuaru aby ich powitać.
- Ach, zacny pan Chciwąs, witam w moich skromnych progach. Czymże mogę dzisiaj służyć? - Zgiął się w ukłonie, ignorując przy tym Raymunda.
- Spokojnego kąta na rozmowę, butelki wina i posiłku. I niech to będzie coś dobrego, nie tak jak ostatnio. - Po tych słowach Warricka, karczmarz zaprowadził ich do oddzielonego od reszty głównej sali pokoju, gdzie mogli w spokoju porozmawiać. Po chwili przeniesiono wino oraz posiłek - pieczoną kaczkę z dużą ilością chleba. Chciwąs krytycznie przyjrzał się ptakowi.
- No, ostatnio próbowali karmić mnie tutaj niedopieczonym drobiem, dajesz wiarę? - Nalał sobie wina. Raymundowi nie nalał. Jeszcze czego.
- Chyba w czasie naszej krótkiej rozmowy umknęło mi twoje imię?
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Raymund w 08 Grudzień 2019, 21:22:43
Przystawił bliżej kubek, sięgnął po dzban i sobie również nalał. Pomerdał płynem w naczyniu, dosyć krytycznie, zanim łyknął porządnie i od serca. Nawet zadowolony, odstawił kubek i spojrzał na Pana Chciwąsa.
- Raymund - odparł wreszcie. - Mówiłem wcześniej. Zapomniał Pan, Panie Chciwąs?
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 09 Grudzień 2019, 12:14:40
Warrick upił wina małym łyczkiem.
- Ach, może mówiłeś, może nie, nieważne. - Machnął ręką. - Przejdźmy do rzeczy, do pracy, która mógłbym dla ciebie mieć. Powiedź mi, czy potrafisz być dyskretny? - zapytał z tajemniczym uśmieszkiem pod tym jego wąsem.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Raymund w 10 Grudzień 2019, 17:08:47
- Jeżeli mości Pan Chciwąs pyta o to, czy potrafię zakraść się, wejść i wyjść bez zauważenia, bez alarmu, bez niepotrzebnego budzenia braci białogłowy czy jej ojca w pokoju obok, to zaiste, mam w tym talent. Wszystko inne jest już tylko łatwiejsze.
Chwycił misę z jedzeniem i przysunął nieco bliżej siebie. Ułamał kawał chleba, namoczył w kaczym tłuszczu i skosztował. Zaczął dobierać się do kaczki, nie patrząc akurat na swojego rozmówcę.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 11 Grudzień 2019, 14:24:50
Wąsacz skrzywił się.
- Nie do końca o tego typu dyskrecji mówiłem... Chociaż może? - Zamyślił się i znów popił wina. Lubił wino. Może momentami zbyt mocno. - W Efehidonie żyje pewna rodzina. Od pokoleń zajmują się handlem, chociaż to złodzieje parszywi i nieuczciwe gbury. Nie to co ja. Te zarzuty o moich rzekomych machlojach to właśnie ich dzieło, ich pomówienia! Parszywe dranie. - Gniewnie zacisnął pięść. Prawie walnął nią o stół, lecz powstrzymał się.
- Znani są jako Brodymąci. Rzecz jasna nie jest to oficjalne nazwisko, tacy jak oni nie mają czego szukać pośród szlachty - wyjaśniał z pogarda w głosie. - Głową tej rodziny jest Ludwig. Ludwig Bradymąć. Drań i prostak, mówię ci! Niedawno ten gbur zakupił willę za miastem, przyznam, że w bardzo urokliwym miejscu. Sam miałem ochotę ku[pic tę posesję. Zapewne ten drań o tym wiedział. Ech... ale do rzeczy! Z zaufanych źródeł wiem, że przenoszą się oni to nowej willi. I szukają ludzi do służby. Zapewne do pomocy w przeprowadzce jak i późniejszej pracy w domostwie. Chciałbym abyś zgłosił się do tej pracy... ale tak naprawdę pracował dla mnie. Patrzył dla mnie, słuchał dla mnie. Szukał informacji dla mnie, które pomogłyby uprzykrzyć życie tej zakale branży kupieckiej.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Raymund w 11 Grudzień 2019, 20:36:15
- A co ja będę z tego miał?
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 12 Grudzień 2019, 11:43:11
- Pieniądze, oczywiście - odparł Warrick, jakby to była oczywistość. - I moją wdzięczność. A wiedź, że to ci się może opłacić! Ja mam znajomości, ja mam wpływy!
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Raymund w 12 Grudzień 2019, 14:33:38
- Hmm... - odparł niby zamyślony, przysuwając sobie nieco misę z kaczką. Ułamał skrzydło, oderwał je od ptaka i spojrzał krytycznie. Obracał je w dłoniach, jakby chciał w nim dostrzec odpowiedź na jakieś pytanie, jakby jego wszelkie wątpliwości miały zostać nagle rozwiane, a nic innego przestałoby się liczyć na tym łez padole. Chwycił w drugą rękę, już umorusaną w tłuszczu, kawałek chleba i zważył je w dłoniach, zupełnie niczym by próbował porównać dwie części, zobaczyć która lepsza, którą odrzucić. Ugryzł chleba, ugryzł kaczki. Upił wina po chwili. Spojrzał na Chciwąsa, ciągle siedzącego przed nim.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 12 Grudzień 2019, 18:40:59
Chciwąs zmarszczył gniewnie brwi.
- Tracisz niecodzienną szansę - rzucił niecierpliwiony. Wstał, szurając krzesłem. -  Ale trudno, znajdę innego pracownika. - Ruszył do wyjścia.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Raymund w 12 Grudzień 2019, 19:31:27
- Ależ pan niecierpliwy, Panie Chciwąs... - rzucił przez ramię, gdy tamten wstawał od stołu i począł go mijać. - Nie chcesz Pan usłyszeć, że chętnie się zatrudnię u Brodymącia? I poszperam u niego w papierach?
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 13 Grudzień 2019, 12:15:00
Chciwąs uśmiechnął się nieznacznie pod wąsem. Tak lekko i dyskretnie, że bystre oko Raymunda ledwie to dostrzegło.
- Cieszy mnie to - odparł, odwracając się. - Zgłoś się tam zatem do pracy, posłuchaj, poszperaj i zdaj mi raport, gdy czegoś się dowiesz. Ale nie przychodź z tym bezpośrednio do mnie! - zastrzegł. - Spotkamy się tutaj. Gdy będziesz chciał zdać mi raport przyjdziesz do Obieżyświata i powiesz karczmarzowi, że chcesz wynająć pokój na poddaszu. Już ja zadbam aby wiedział o co chodzi i sam był dyskretny. - Uśmiechnął się niecnie niczym diaboł. - Ludzi Brodymącia znajdziesz na Rynku. Tam szukają pracowników. Popytasz motłoch, ktoś ci wskaże do nich drogę. Jeszcze jakieś pytania?
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Raymund w 13 Grudzień 2019, 16:23:25
- Tak, kwestia stawki. Nie chcę tego uzgadniać po zadaniu - odparł, popijając wolno wino. Łyczek, drugi.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 13 Grudzień 2019, 17:01:33
- To akurat mogę szanować. Dbanie o własne interesy! - pochwalił go Warrick. Przynajmniej brzmiało to jako pochwała w jego umyśle.
- Jestem skłonny zapłacić ci trzysta grzywien, jeżeli dowiesz się czegoś, co będę mógł wykorzystać. I sto, jeżeli nie. Tak za fatygę i dobre chęci.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Raymund w 14 Grudzień 2019, 09:59:03
Raymund odłożył kubek, wytarł dłonie w ścierkę, która akurat leżała sobie na stole, pewnie oberżysta zostawił ją, gdy przyniósł kaczkę i dzban z winem. Pewnym krokiem podszedł do mości Chciwąsa i wyciągnął w jego kierunku prawą dłoń.
- Zgoda - rzekł zdecydowany.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 14 Grudzień 2019, 13:49:27
Warrick zawahał się na krótko, lecz podał dłoń Raymundowi.
- Powodzenia zatem. I oczekuję owocnej pracy - powiedział, po czym wyszedł, zostawiając Raymuda samego z resztkami wina, niedojedzoną kaczką i prawdopodobnie opłaconym już rachunkiem.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Raymund w 15 Grudzień 2019, 15:28:53
Wrócił niespiesznie do stołu i znowu zabrał się za kaczkę. Szkoda by było, by taki ptak zmarnował się na stole, kiedy on odejdzie załatwiać interesy, więc postanowił dokończyć zaczętego już dzieła. Żytni chleb wcale smacznie komponował się z wytopionym kaczym tłuszczem, który zbierał się na dole misy, chociaż Raymund żałował nieco, że nie ma tutaj pieczonych ziemniaków w tymże tłuszczu, gdyż są po prostu obłędne.
Po posiłku, wytarciu i obmyciu rąk, wyszedł na zewnątrz. Sprawdził, czy ma wszystko przy sobie i ruszył raźno w stronę głównego rynku, gdzie miał począć szukać ludzi Brądymąci.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 15 Grudzień 2019, 16:24:43
I tak oto dzielny bohater i obrońca uciśnionych opuścił karczmę, nie niepokojony przez właściciela przybytku. Zapewne Chciwas opłacił rachunek. Było to niezwykle uprzejme z jego strony. Jednak Raymund nie mógł za bardzo o tym rozmyślać, chyba że tego chciał. Istotniejsze było, aby dotrzeć do głównego rynku tego wielkiego miasta. Droga nie była trudna. Na rynek prowadziło wiele ulic, a i sam Raymund już jako tako poznał najważniejsze części stolicy. Jego stopy stanęły w końcu na skraju terenu, który można już było określić mianej "głównego rynku". Tętnił on życiem, mimo mroźnej pory. Przedstawiciele różnych ras i profesji załatwiali tutaj swoje sprawy. Człowiek mógł dostrzec szyldy kilku organizacji, które prowadziły tutaj wstępną rekrutację. Było także wiele stoisk, sklepów i innych kramów. Gwarowi licznych głosów dorównywała intensywnością jedynie gama różnorakich zapachów, nie zawsze przyjemnych.

(https://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/b/be/Efehidon_rynek.jpg)
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Raymund w 15 Grudzień 2019, 19:49:39
Ach, ten brudny zapach miasta, zamyślił się, idąc pomiędzy kramami, krzykaczami i przekupkami. Ktoś nawoływał, by zmienić wiarę, ktoś przekonywał, by wiarę jakąkolwiek porzucić, inny zaś metodycznie i niemalże doprowadzając do śnienia chciał przekazać, że jakakolwiek wiara, byleby miłować bliźniego i nadstawić drugi policzek. Raymund specjalnie się żadnym z nich nie przejął, raczej spodziewając się, że żaden z delikwentów nie doprowadzi go miejsca, którego szukał.
Przypatrywał się różnym jegomościom, trudniącymi się różnymi profesjami, lecz nie widział nikogo, kto specjalnie nawoływałby do roboty przy przeprowadzce bogacza do jakiejś willi, czy do pomocy przy organizacji nowego domostwa. Dlatego też podszedł do pierwszego lepszego obdartucha, po którym widać, że spędził tutaj niejedną godzinę i zapytał uprzejmie:
- Dobry panie, słyszał pan o pachołkach Dobrymącia?
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 16 Grudzień 2019, 19:19:12
- Hę? - zapytany obdartus poderwał się, słysząc głos Raymunda. - Kogo? - zapytał, niezbyt rozgarniętym tonem. - A po co pyta? - dalej pytał. Tymczasem Raymud poczuł niepokojący ruch w okolicach jego sakiewki.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Raymund w 17 Grudzień 2019, 13:44:36
- Pyta, bo od tego ma szczękę - odparł, jednocześnie chwytając lewą dłonią za sakiewkę, a prawym łokciem wyprowadzając uderzenie do tyłu, które może nawet i trafiłoby kogoś, kto do owej sakiewki, trzymanej z prawej strony pasa, się dobierał. Nie lubił być okradany.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 17 Grudzień 2019, 15:48:24
Raymund poczuł jak łokieć uderzył o coś miękkiego, po czym nacisk na jego sakiewce ustał. Kieszonkowiec czmychnął, zanim mężczyzna zdołał zorientować się kim on był. Zapewne wtopił sie w tłum, aby szukać innej ofiary. Tymczasem zapytany żulek próbował odpowiedzieć.
- Hem... - zamyślił się. - Dobrymąć, no cholera nie kojarzę. E, Jętek, cho no tu! - zawołał do jednego ze swoich kolegów "po fachu", który akurat siedział nieopodal na murku. Jętek podszedł.
- Hę? - zapytał w niemalże identyczny sposób w jaki zrobił to jego kolega.
- Ten tutaj pyta o ludzi Dobremącia. Kojarzysz? -
- Dobremącia? A to nie wiem. A może Brodymąć? Jak tak to tak. Jest tam taka gruba baba, co mnie pogoniła jak żem uprzejmie poprosił o kilka grzywien. Zaprowadzę. - Spojrzał na Raymunda. - Za kilka grzywien. - Wyszczerzył się w szczerbatym uśmiechu.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Raymund w 17 Grudzień 2019, 16:17:52
- 5.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 18 Grudzień 2019, 12:17:16
- Mosze być! - zgodził się Jętek. - Tocho - dodał jeszcze i ruszył przez rynek, przeciskając się przez największy tłum. Z wprawą godną prawdziwego mistrza przepychał się łokciami, nie zwracając uwagi na bluzgi innych ludzi.
- To ta baba - powiedział w pewnym momencie pokazując palcem jakąś kobietę. Była ona dość otyła i ubrana w dobrej jakości strój służącej. Zapewne była kimś ważnym pośród służy domu Brodymąciów. Naczelniczką służby czy kimś takim. Gęste, ciemne włosy miała owinięte białą chustką.
- Dawaj kasę! - zażądał Jętek.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Raymund w 18 Grudzień 2019, 17:20:21
Ach, przypomniało mu się, jak z niedżałowanej pamięci bratem, zanim ospa go wykończyła, ganiali po rynku głównego miasteczka w okolicy w czasie jarmarków. Obmacywali dziewczyny, szturchali mężczyzn, sprawdzali ich sakiewki i czujność, gdy to oni chcieli obmacywać owe dziewczęta w tym samym tłumie. Zabawne było, że niektóre z tych niewinnych dziewoj niemalże same pchały się w objęcia tych, przed którymi zasłaniały się co rusz, w tej swojej niekończącej się grze.
A teraz szedł identycznym tłumem z zasady, lecz zdecydowanie gęstszym i bardziej natarczywym. Zdecydowanie więcej było również starych bab i biedaków, od których nie dało się wysupłać ani jednej monety, co i tak Raymundowi nie przeszkadzało, skoro głupie lata młodzieńcze miał już dawno za sobą i nie "bawił" się w takie rzeczy.
Gdy stanęli niedaleko kobiety, Raymund ostrożnie wysupłał pięć grzywien z sakiewki i podał je jegomościowi, który go tutaj przyprowadził. Nawet jeżeli okaże się, że to nie ta białogłowa, to nie było co się kłócić o kilka monet. Podszedł bliżej do niej, od strony, by go widziała, nie chciał zakradać się od tyłu.
- Droga damo, przepraszam, że przeszkadzam, ale szukam służby waści Dobrymącia. Czy nie wie uprzejma dama, gdzie mogę ich znaleźć? Powiedziano mi, że rekrutują na tutejszym rynku do pracy - powiedział dosyć płynnie, grzecznie i z naprawdę miłym uśmiechem na ustach. Nawet się lekko ukłonił.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 19 Grudzień 2019, 11:46:37
//Odlicz grzywny z karty postaci.


Kobieta spojrzała na Raymunda z wyższością. Chociaż przewyższała go nie tyle wzrostem, co masą. Skrzywiła się lekko, ale odpowiedziała.
- Nie znam takiej osoby jak Dobrymąć - odparła. - Ja osobiście służę w domu Ludwiga Brodymącia i istotnie poszukujemy ludzi do pracy... - Przyjrzała się uważniej mężczyźnie. - Trochę chuchro z ciebie, ale może i byś się nadał. Służyłeś kiedyś w czyimś domu?
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Raymund w 19 Grudzień 2019, 16:38:39
- Ależ tak, Drobymąć, musiałem się przejęzyczyć - powiedział, bijąc się w pierś. Pewny był, że to było "Dobrymąć", od dobrego mącenia pewnie, czy czegoś tam innego.
- Tak, służyłem. U mości Krejzola Wielkokoka, zwanego Czarnym. Jeszcze w Myrtanie. Miał wielką posiadłość, więc było mnóstwo prac porządkowych, chociaż później pomagałem i w domu, aż byłem jego w pewnym sense człowiekiem "złotą rączką", potrafiącym załatwić wiele i wiele się dowiedzieć. Ale to już inna historia - uśmiechnął się na koniec.

220 - 5 = 215 grzywien.

//Czyli co? Grzywny, które wydałem, mam odpisać, ale grzywny które dostałem, mam ich nie dopisywać?
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 20 Grudzień 2019, 11:14:45
//Dla naszej wspólnej wygody. Aż tak ci to przeszkadza?


Kobieta zmrużyła oczy, przypatrując się Raymundowi.
- Coś chyba łżesz - odparła. - To wcale nie brzmi na myrtańskie imię. Powiedzmy, że się nadasz. - Machnęła ręką. - Pan Brodymąć - powiedziała z naciskiem. - Obecnie jest w trakcie przeprowadzki do jego nowej willi za miastem. Poszukujemy przez to ludzi do pomocy w tym. Trzeba przetransportować wiele sprzętów, urządzić nowe domostwo, przygotować je pod wysokie oczekiwania mojego pana. Jeżeli odpowiada ci taki rodzaj pracy, zostaniesz zatrudniony.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Raymund w 22 Grudzień 2019, 21:30:27
- Jak najbardziej odpowiada - odparł Raymund, potwierdzając swoje słowa lekkim skinieniem głowy. Gdyby to był mężczyzna, tuż przed nim, to by pewnie uścisnął mu dłoń. Tymczasem jednak uznał, że lekkie skinięcie będzie jak najbardziej odpowiednie i wystarczy, by zaspokoić aktualne zapotrzebowanie na kulturę osobistą, wychowanie i wyuczone nawyki socjalno-społeczne.
- Czy mogę zapytać, o jakim wynagrodzeniu możemy mówić za wykonaną pracę? Zależnie oczywiście od rodzaju i jakości pracy. Lubię jednak widzieć, czego się mogę spodziewać.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 23 Grudzień 2019, 12:55:12
- Możesz zapytać - odpowiedziała łaskawie kobieta. Milczała przez chwilę, czekając na pytanie. Potem jednak zrozumiała o co chodzi i zarumieniła się lekko, zawstydzona. Leciutko, ot tyle tylko. - Yhm... - odchrząknęła. - Na początek będziesz dostawał dziesięć grzywien tygodniowo. Jak się spiszesz, stawka wzrośnie. Na czas pracy u nas dostaniesz zakwaterowanie oraz wyżywienie, więc o to martwić się nie musisz. I przede wszystkim zyskasz doświadczenie w pracy u tak szacownego pana. A doświadczenie jest najważniejsze, młody człowieku!
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Raymund w 23 Grudzień 2019, 17:16:28
Przeszło mu przez myśl, czy nie chwycić ręki tejże kobiety i jej nie ucałować, przemyślał to jednak jeszcze raz i zrezygnował z pomysłu. Wcale szybko.
- Ależ droga damo, tego właśnie szukam! Gdzie mogę zacząć być pomocny? - dopytał, rozglądając się wokół.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 24 Grudzień 2019, 21:04:32
- A nawet i od razu - odparła kobieta. Rozejrzała się. - Gdzie ten nicpoń... - mruknęła do siebie. W końcu dojrzała chyba to czego szukała. Albo raczej kogo szukała. - Rudolf! - zawołała. Z tłumu młodzieży wyszedł niechętnie równie młody chłopak. Miał na sobie zielono-czerwone ubranie, chroniące go przed mrozami Hamis. Miał też czerwony nos, świadczący, że i tak czuł mróz. Albo po prostu pił.
- Tak, jestem - powiedział. - Wybaczy, pani ale... - zaczął sie tłumaczyć.
- Nieważne. Zaprowadź tego tu młodzieńca do domu naszego pana. I potem migiem wracaj! - Pogroziła mu pięścią. Rudolf skupił się. Potem spojrzał na Raymunda i z uśmiechem kiwnął głową, aby ten poszedł za nim. 
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Raymund w 28 Grudzień 2019, 18:10:28
Raymund nie komentował, ukłonił się kobiecie, podziękował serdecznie i odwrócił się w stronę Rudolfa Czerwononosego. Kulfon miał faktycznie nieco podkoloryzowany, jakby bawił się przyborami do makijażu Pani Drobymąć.
- Nie zwlekajmy, Rudolfie.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 29 Grudzień 2019, 18:26:46
Więc nie zwlekali. Młodzik, ewidentnieczymś podekscytowany, poprowadził Raymunda przez dzielnicę starego miasta do dzielnicy mieszkalnej. Konkretnie do dzielnicy obywateli. Znacznie się ona różniła od Podgrodzie, gdzie to mieszkał Raymund. Była... zwykła. Po prostu. Normalne domostwa przeciętnych obywateli. Ni to jednoizbowe chałupy, ni wielkie wille. To tutaj żyła większa część mieszkańców Efehidon. Rzecz jasna co niektórzy obywatele musieli pokazać swoją majętność. Tak też było w przypadku nowego pracodawcy Raymunda.
- To tutaj - powiedział Rudolf, wskazując na jeden z domów. Budynek prawie że bardziej pasowałby do dzielnicy szlacheckiej. Była to bogata willa otoczona ogrodem. Bramy były otwarte. Przed samym domostwem zaś panowała krzątanina. Tego można było się spodziewać. Ludzie, zapewne służba, pakowali różne sprzęty na wozy stojące przez willą. Rudolf wprowadził Raymuda na teren posesji i podszedł do mężczyzny stojącego przy jednym z wozów. Najpewniej osoby nadzorującej załadunek.
- Panie Bronku, tutaj mam nowego pracownika - powiedział podchodząc. Pan nazwany Bronkiem spojrzał na Raymunda.
- Chuchro nieco, ale pewnie się na coś nada. Jak widzisz mamy tu w chuj roboty. Pan Brodymąć chce jak najszybciej się stąd wynieść. Imię jakieś masz? - zagadał do nowego pracownika.
Tytuł: Odp: Rodzinne interesy
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 07 Sierpień 2020, 11:08:48
WYPRAWA ZAMKNIĘTA Z RACJI NA BRAK AKTYWNOŚCI GRACZA