Forum Tawerny Gothic
Tereny Valfden => Dział Wypraw => Zakończone wyprawy => Wątek zaczęty przez: Martor w 01 Luty 2022, 21:52:52
-
Martor na polecenie Rączki udał się do stajni gdzie miał na niego czekać Hagmar. Poczatkowo nie zauważył towarzysza, jednak po chwili dostrzegł go za koniem -Hagmar powiedział witając się -Wdrozysz mnie w plan ?
-
- Mamy dostarczyć pieniądze do odbiorcy w Łęcinach. W kanałach, to ludzie z Garugi od kapitana Hawkinsa. Słuchaj, bardzo nie lubisz wody? Bo moglibyśmy tam za trzy godziny łodzią a nie tłuc się pół dnia wozem...
-
-A masz łódź ? zapytał skłonny się zgodzić, w końcu oszczędność na wynajęciu konia
-
- Nie, jeszcze nie. Po za tym mamy przygotowany wóz, wieziemy... zboże. Pamiętaj. Zaś co do łodzi, pytałem na przyszłość. Chyba że chcesz reszte życia okradać meneli w Atusel. Wsiadł na kozła wozu. - Pakuj sie.
-
-Myślałem o zajęciu pozycji takiej jak ma Rączka, tak w przyszłości, a przepłyniecie od punktu a do punktu b jeszcze jakoś wytrzymam, chodzi o to że nie wyobrażam sobie pływać jako pirat i łupić napotkane statki, to absolutnie nie dla mnie szczególnie że choroba morska daje mi się we wznaki powiedział Martor gdy już wsiadł do na wóz
-
- Jak rączka? No on nie wygląda na kogoś kto z tej pracy żyje na poziomie. Obaj musimy myśleć dalej, wieziemy zyski rączki od takich jak ty. Odparł, opuścili Atusel.
-
-To zależy co masz na myśli mówiąc na poziomie rozsiadł się wygodnie -Jak dla mnie jeśli mam za co zjeść i się najebać to już jest życie na poziomie, a jeśli mogę robić to co umiem i się na tym znam to tym lepiej powiedział trochę rozmarzony
-
- I żyć w norze na Podgrodziu albo porcie Atusel? Ja gdy przybyłem do Garugi spojrzałem na dom gubernatora. I pomyślałem; "to będzie moje". To jest życie na poziomie, szmugiel to tylko początkowe zajęcie by zarobić na rozwój "firmy". Pod Łęcinami są kanały, mam ochotę zająć je dla siebie. Chyba że wypatrze lepsze miejsce. Tobie też radze pokręcić się po okolicy. Atusel jest zbyt... zajęte. Sam widziałeś jaki gówniany rewir masz i 30% haraczu.
-
-Chyba bym się zrzygal jakbym miał mieszkać w takim domu gubernatora zaśmiał się dalej siedząc wygodnie i zrelaksowanie -Musisz zrozumieć że każdy chce czegoś innego, mi dom na Podgrodziu naprawdę odpowiada, trochę chce go tylko bardziej urządzić ale nie licząc tego to mi się podoba, ale fakt, robota mogła by być lepsza, jeśli będziesz chciał zająć jakieś miejsce to chętnie w tym pomogę zaoferował się martor
-
- Miałbyś służbę, luksusy i bezpieczeństwo. Najlepsze żarcie i alkohol. Myślałem o miejsxowości Brugrard, ponoć tamtejsze bandy są czysto lokalne. Więc nikt by nie płakał gdyby znikły.
-
-A po co mi ta służba, umiem sobie sam wszystko posprzątać czy ugotować, najlepszy alkohol to ten kradziony, więcej mi do szczęścia nie potrzeba. A co do miejscowości to słabo mi idzie z geografią, ale te argumenty są sensowne, przejmiemy jeden czy dwa obszary i będziemy z tego żyć, brzmi dobrze, ale narazie trzeba się skupić na zadaniu, przewidujesz jakieś problemy ? mówiąc ostatnie słowa przestał się relaksować
-
- Nie, no chyba że zniknie o jeden mieszek za dużo... Łęciny, wbrew nazwie to nie kolejna wioska żyjąca z pól uprawnych. To osada rybacka. Puste wybrzeże aż prosiło się o zagospodarowanie. Gospodarz tych ziem sfinansował więc budowę niewielkiej wsi, która z czasem się rozrosła. Perspektywa spokojnego życia tuż przy oceanie przyciągnęła wielu osadników. Ci, którym nie odpowiadał połów zajęli się typowymi wiejskimi zajęciami, jak prowadzenie gospodarstwa czy wypas zwierząt. Wkrótce po tym jak z portu zaczęli korzystać kupcy, cumując tu swoje statki, osada zaczęła się prężniej rozwijać, przy częściej odwiedzanych ulicach pojawiało się więcej straganów, zarówno z rybami, jak i z nieco rzadszym towarem. Nikogo nie zdziwił też fakt iż tawerna zmieniła się w sporą jak na taką osadę Gospodę. W osadzie zaczął również tworzyć się półświatek, tam gdzie są ludzie których można okraść są i złodzieje, a kupcy byli jak nic odpowiednimi celami do tego typu praktyk. Hagmar zatrzymał wóz u wjazdu do portu, przy magazynie 69. Numer nie miał sensu, w osadzie było tylko 9 magazynów. Zszedł z wozu, spod worków ze zbożem wydobył cztery sakwy ze złotem. Dwie dał Martorowi.
- Trzymaj, wiesz co świadczy o jakości miasta? Spytał i gestem wskazał by ruszył za nim
-
Martor ruszył więc za towarzyszem -mysle że wiem ale może mnie olsnisz, więc słucham
-
- Między innymi kanały, te porządne nie śmierdzą. Weszli do kanałów. Kanały pomagały odprowadzić wodę która podczas przypływów mogła zagrażać mieszkańcom ale również pełniło funkcje odprowadzania deszczówki. Samo wejście zostało umieszczone nieopodal portu i wybudowane całkowicie z kamienia, nie wiedząc czemu często paliły się nad wejściem pochodnie mimo że rzadko był jakikolwiek sens odwiedzać to miejsce gdyż działało doskonale. Wchodząc trochę dalej, w powietrzu dało się wyczuć lekki smród odchodów, starego prania i o dziwo delikatny zapach dymu Idąc w głąb wąskimi korytarzami kanałów, dało się dostrzec na skrzyżowaniu jeden korytarz, korytarz inny niż pozostałe, jakby dobudowany. Była to kryjówka oraz baza wypadowa miejscowego "elementu". Mała "karczma". Hagmar podszedł do zajmującego stolik w rogu niziołka. Owy niziołek miał przy sobie sporo kuferków, sakw i ksiąg rachunkowych. Człowiekł położył na stole niesione przez siebie sakwy i list który wyjął z kieszeni. - Od Rączki.
-
Martor również oddał sakwy które zabrał z wozu -i taki klimat karczmy mi się podoba faktycznie było to to co lubił, tylko smród przeszkadzał ale to już pominął
-
- Interesy z panami to przyjemność. Jestem Sam. Gdybyście chcieli upłynnić fanty, upłynnie nawet wasze matki.
-
-o dobrze wiedzieć, napewno wszyscy na tym zarobimy w przyszłości uśmiechnął się do nieznajomego -Jestem Martor przedstawił się i podał mężczyźnie dłoń w geście zaufania chociaż i tak pilnował swojego mieszka
-
- Uczę też przydatnych zdolności. Za opłatą. Odwzajemnił uścisk.
-
-za wszystko trzeba płacić więc to oczywiste że za naukę również, właśnie to jeśli byś mógł to chętnie nauczę się otwierania zamków, na dobry początek naszej współpracy zaproponował niziołek niziolkowi
-
- Prosze bardzo.
Martor nauczony, otwieranie prostych zamków 250 grzywien
-
-Dzięki, to twoja forsa powiedział wręczając odliczoną kwotę -To co Hagmar, na nas chyba pora ? zapytał towarzysza
//1045-250=795g
-
- Mhm. Mruknął. Odezwał się dopiero gdy opuścili melinę i kanały. - Łęciny wydają się dobrym miejscem na rozkręcenie biznesu. Lepszym niż Burgard. Burgrad? Chuj z tym... Chodzi o to że dużo łatwiej pozvyć się kilku idiotów których Hawkins i tak spisał na straty, niż walczyć z gangiem l kurwa wue jakich koneksjach.
-
-No tak, może być cięzki rozmyślał w drodze do wozu -Jednak nie musimy już decydować, a najlepiej będzie o tym pogadać przy jakimś dobrym trunku na twarzy młodzieńca zagościł uśmiech -Jednak na chwile obecną jak rozumiem jesteśmy w tym razem ?
-
- Mhm, spotkajmy się za kilka dni to ustale jaki... Wóz. Wóz zniknął. - Kurwa... wracamy pieszo?
-
-kurwa będzie przypał jak wrócimy bez wozu, jednak swoje kosztuje taki wóz i konie, myślę że dobrze będzie wrócić do Sama i zapytać go o to, jak ktoś kradnie zaraz pod jego nosem to musi o tym wiedzieć, o ile to nie jego sprawka
-
- Sama? Ty myślisz że to jego rewir? Nie no, on chyba nawet nie wychodzi z kanałów. Poszli na tył magazynu 69. - To pieprzony bankier, takie typki zajmują się przesyłem pieniądza a nie miejscowymi menelami. Zajmij się drzwiami. Wskazał zamknięte drzwi.
-
Martor bez słowa rozejrzał się wokół upewniając że w miarę nikt go nie widzi i podszedł do drzwi, uklęknął przy nich wyciągnął zestaw wytrychów otrzymany przy nauce od Sama. Zestaw składał się z jednego wytrychu i dwóch napinaczy. Przymierzył i wziął odpowiedni napinacz a następnie trzymając napinacz w zamku włożył do środka wytrych. Zamek był prosty, trzy zapadki później napinacz przekręcił się a drzwi otworzyły, niziołek chwycił za klamkę i wstał z ziemi, typowo gestykulując dłonią powiedział -Serdecznie zapraszamy parafrazując jakieś bogate przyjęcia
-
Magazyn był w zasadzie pusty, zawartością był ich wóz. Pusty. Zaś kawałek dalej siedziała czwórka miejscowych zbirów i grała w karty. Hag sięgnął po szable, gwizdnął na nich. - Ej! Kretyni! Wstali i sięgnęli po broń, pierwszy - odważny i głupi - zaatakował Haga niemal na oślep, tnąc powietrze po jego uniku, przemytnik tylko szybko pchnął szablą w tył. Na tyle by zranić i wyeliminować go z walki. Dopiero teraz pozostali trzej ogarnęli co zaszło. Jeden rzucił się z mieczem na Martora reszta na Hagmara. Hag był szybszy, pierwszy zgrabnym cięciem dostał głęboko przez pierś. Drugi dostał w szyję.
1x https://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Bandyta_kusznik
-
Przeciwnik Martora zdecydowanie nie wiedział co robi, atakował z góry pod skosem, szarżując tak z mieczem, kiedy zbliżył się wystarczająco, niziołek zrobił krok w przód i znalazł się prawie pod jajami oponenta a jego łokieć delikatnie uderzył Martora w bark, zdecydowanie przeciwnika zabolało to bardziej. Przyszła kolej na niziołka, zasądził on hakiem od dołu cios w jaja, nie minęło kilka sekund jak mężczyzna padł na kolana, a w chwili kiedy jego kolana dotknęły podłogi a ich wysokość się zrównała martor wyciągnął sprawnie sztylet i wbił go prosto w gardło ofiary, wyciągną swój sztylet i pchnął ofiarę a ta upadła na podłogę, ostatnie co mu zostało to dusić się swoją krwią, kątem oka dostrzegał jeszcze rozbryzgując się krew przy każdej próbie oddechu -Czyli wóz odzyskany powiedział do towazysza kiedy wiecieral sztylet o nogawkę zwłok
-
- Ale bez konia. Hagmar podszedł do pierwszego ranionego przez siebie bandziora, który usiłował się wyczołgać. Złapał go i oparł brutalnie o belkę, naciskając ręką na krwawiącą ranę.
- Gdzie koń.
- Aaa! Sprzedany... Nich... Nie dokończył, wykrwawił się. Ale Hagmar usłyszał dość.
- No kurwa, musimy wracać pieszo.
-
-a jakby tak kupić konia ? Albo łódź ? zaproponowal
-
- Ta, chyba pół konia... Łódź, no za 325 grzywien co ja ci tu kupie? Łódke z dwoma wiosłami? No chyba że się dorzucisz to może jakiś barkas się tu kupi.
-
-Mamy zamiar razem biznes prowadzić więc to jak inwestycja dla nas obojga Martor klepnal by Haga w ramie gdyby do niego dostawał -Ja wytarguje lepszą cenę i może jakoś to będzie, mam 745 grzywien
-
- No dobra. Opuścili magazyn tylnym wyjściem, od razu udali się do kanałów. Czemu? Bo jeśli ktoś coś wie o lewym barkasie na sprzedaż to będzie to Sam. Albo któryś z ludzi Hawkinsa. Co ciekawe, kanały nie śmierdziały jak ostatnio. Hagmar streścił Samowi czego im trzeba.
-
- No tak się składa że mam na zbyciu barkas. Jedno masztowy, mało używany. 1000 grzywien.
-
-ale jednak używany więc może opuścisz trochę z ceny wtrącił się Martor
//1000-30%=700g
-
- No... niech stracę. W zasadzie na cholere mi barkas. Dobra, 700.
-
Hagmar płożył solidny mieszek na stole. - Tu jest część. Reszte ma Martor.
-325grz.
-
-a to reszta Martor położył swoją część na stół
//795 -375= 420g
-
- No, to życzę pomyślności na nowej drodze życia. Statek znajdziecie w porcie. To jest jedyny barkas.
-
-Dzieki Sam powiedział na odchodne i udał się z towarzyszem do portu -Jak ją ochrzcimy ?
-
- Keleris, po najtańszym tanim winie jakie dostaniesz w Myrtanie. Wszedł na pokład skromnej barki, miała nawet zejście pod pokład gdzie była przestrzeń dla załogi, na rufie w podobnym zagłębieniu była mała ładownia. A cała barka miała 10m. długości. Hagmar zaczął odwiązywać liny. - Potrzebujemy papierów, prędzej czy później ktoś zapyta o to gówno.
-
Jeszcze nie zaczęli płynąć a Martora zaczęło już mdlić -jak... Załatwimy... Papiery prawie pościł pawia
-
- Jak się zrzygasz na pokład to skończysz jako kurtyzana dla trytonów. Rzucił całkiem serio. A potem odpłynęli do Atusel.
-
-przeciez Ci mówiłem, ale jak już to do morza pójdzie
-
Jakiś czas później byli w Tawernie u Tomiego. Zdając relację Rączce.
- No... wozu nie szkoda nie był mój. Koń, konia szkoda. Też kradziony ale kurwa... mój. No nic. Położył na stole dwa mieszki. - Wasza dola.
-
Niziołek wziął swoją dole -to jak Hag, pijemy jakiegoś browara ? Ja stawiam zaproponował gdyż mieli o czym pogadać
//420+300=720g
-
- Skoro stawiasz. Odparł siadając przy wolnym stole. Z dala od Rączki.
+300
-
Martor odrazu wziął dwa piwa z baru za które oczywiście zapłacił chociaż wytargował jedną monetę i przyszedł do stolika który zajął Hagmar, usiadł uprzednio stawiając jedno piwo przed towarzyszem -Wiec przejdźmy do interesów, spodobało mi się w Łęcinach, jest tam port więc mógłbyś ogarniać drogą morską interesy a ja zajmował bym się tymi na lądzie, chociaż wiem jak daleko wysuwam teraz swoje plany, najpierw trzeba wymyślić krok po kroku jak przejęć ten interes mówił z pełną powagą i napił się dopiero kiedy skończył mówić
-
- Wróce do Łęcin, zostawie tam barkas bo będzie mniej zwracał uwagę. A potem wracam do Garugi, może dowiem się kto kieruje metą w tej wiosce u źródła. Tak czy inaczej, wyślę ci wiadomość. Zapisał coś ołówkiem na kartce - Tu masz mój adres w Garudze. Ty zaś, pojedź do Ekkerund i załóż konto w banku. Potrzebujemy... Napił się piwa. - Funduszu inwestycyjnego. A tam nie pytają skąd jest forsa. Rączka co prawda wysyła forse do Garugi, ale każdy kapitan stamtąd wywozi forse do Ekkerund. Tylko mnie upoważnij.
-
-dobra, dopijmy i się z tym prześpimy pociągnął łyka piwa -hujowo że nam dziś tego konia zajebali stwierdził oczywistość po tym jak już kwestie biznesów ustalili
-
- To nawet nie był nasz koń. Nie mój i twój problem. I tak trzeba było by go oddać. Dopił piwo do końca. - Ja się zbieram. A, rozejrzyj się za towarem. Czymś co można zbyć. Wystarczy nawet informacja o czymś co Keleris dałaby rade ruszyć.
-
-Pomysle co by to mogło być Martor również dopil piwo i już przed karczmą przegnał się z Hagmarem
//720-3=717g