-
Nazwa wyprawy: Związany paktem #2
Prowadzący wyprawę: Hope
Wymagania do uczestnictwa w wyprawie: zlecenie
Uczestnicy wyprawy: Rodred
Spoglądam na wręczoną mapę zastanawiając się co dalej.
-
Mapa wskazywała miejsce w samym środku Valfdeńskiej dżungli.
-
Podziękowałem staruszkowi ale jeszcze zanim wyszedłem rozglądam się za jakąś księgą traktującą o runach. Nie mam pojęcia jak ich używać.
-
Niestety nie dojrzał takiej księgi na wystawce.
-
Cóż postanowiłem iść na żywioł. Ruszam do najbliższego sklepu zakupić jakieś niewielkie zapasy po czym ruszam w kierunku dżungli. Po drodze staram się załatwić jakiś transport. Może jakiś konwój drwalów tam jedzie?
-
- Nie mam pojęcia. Bywaj!
-
Cóż nie chcąc już tak jak obiecałem dalej zajmować Hopa ruszyłem realizować swój plan. Kieruje się na rynek w celu nabycia jakiś zapasów.
-
Rodred udał się na rynek w celu nabycia jakiś zapasów. Jakich, wiedział tylko on sam. <ignorant>
-
Kupuje więc jakieś mięso, które się szybko nie zepsuje i bukłak z wodą. Takie zapasu na około 2 dni trzymania się na głodzie. Następnie ruszam już nie zwlekając do dżungli wypatrując po drodze jakiegoś transportu.
-
Rodred stracił na zakupach 14 grzywien. Idąc wzdłuż głównego traktu skorzystał z podwózki pod same granice Valfdeńskiej dżungli.
-
Ruszam żwawo wgłąb dżungli.
-
Przedzierałeś się przez gęsto porastające dżunglę zarośla. Upał dawał się we znaki, było tak duszno, że pot spływał Ci po policzkach. W pewnym momencie usłyszałeś lichy śpiew kobiety. Nie byłeś do końca pewny skąd dochodzi i czy nie jest wytworem Twojego zmęczonemu umysłu.
-
Dobrze że jako bestia wchodzę bez szwanku z tak skrajnych temperatur.. Dla odświeżenia umysłu biorę nie duży łyk wody i lekko zwilżam sobie czoło. Następnie wyskakuje na najbliższe drzewo starając się zlokalizować owe dźwięki lub upewnić się że ro tylko moja wyobraźnia. Przy okazji rozgladam się za jakimiś miejscami szczególnymi. Może jakąś świątynią? Coś w końcu musi wskazywać ta mapa.
-
Zmęczenie dało Ci się we znaki, ponieważ zabłądziłeś w gęstwinie. ÂŚpiew kobiety był coraz bardziej donośny, mogłeś spokojnie ocenić skąd dobiega.
-
Znając już sytuacje zeskoczyłem z powrotem na ziemię i ruszyłem ostrożnie w jego kierunku.
-
Po przedarciu się przez gęste zarośla dotarłeś do strumyka, przy którym bawiła się poniekąd piękna elfka, wesoło sobie podśpiewując.
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/9/9a/Livet.jpg)
-
Stanąłem jak wryty i patrzyłem się na elfkę. Przypominała mi to czym i ja się stałem. Tylko o wiele bardziej rozwinięte. Czuje mieszankę strachu zdając sobie sprawę z zagrożenia jak i zafascynowania jej formą. Nie sięgnąłem jednak po broń. Obserwowałem ją dalej zastanawiając się co powiedzieć.
-
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/9/9a/Livet.jpg)
Kobieta nie zważała na podglądacza, byłas w pełni skupiona na śpiewie i zbieraniu kwiatów.
-
Zdecydowałem się w końcu odezwać. - Ym.. Witaj.. Mam nadzieje, że nie przeszkadzam? Przypominasz mi coś. Zrobiłem na chwilę przerwę spodziewając się reakcji.
-
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/9/9a/Livet.jpg)
- Witaj. Jestem trochę zajęta. Co Ci przypominam?
-
- Organizacja do, której kiedyś należałem tworzyła coś jak by mutantów. Nazywali ich bestiami. Nie masz może z tym związku? Starałem się oszacować czy dziwna elfka jest moim wrogiem, czy możemy rozejść się bez zwady.
-
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/9/9a/Livet.jpg)
- Bestie powiadasz. Nigdy nie miałam okazji spotkać takich istot. Jestem demonem i niewiele wiem o tym świecie.
-
Um to kiepsko.. Odruchowo ręka drgnęła mi w kierunku topora. Udało mi się jednak zachować względny spokój. - A to ciekawe. Nie miałem wiele styczności z demonami. Czego szukasz na naszym świecie? Po za kwiatkami oczywiście. Dyskretnie się rozglądnąłem i spróbowałem zająć w miarę strategiczną pozycję na wypadek konieczności obrony.
-
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/9/9a/Livet.jpg)
- Zbieram kwiatki. Mieszkam w tym lesie od kilku lat.
-
- Dość niezwykłe. Nie pasujesz do tego co mówi się o demonach. Ale chyba będę już szedł. Nie chce podróżować w nocy.
-
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/9/9a/Livet.jpg)
- Gdzie zmierzasz wędrowcze?
-
- Tak naprawdę to nie wiem. Idę tam gdzie mi mapa wskaże z nadzieją rozwiązania zagadki. Zerkam na mapę zastanawiając się czy to jeszcze daleko.
-
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/9/9a/Livet.jpg)
- Mogę pomóc.
-
W dalszym ciągu jej nie ufałem z samego faktu iż jest demonem, jednak postanowiłem spróbować. Nie miałem zamiaru pałętać się po tej puszczy samemu. - Jesteś pewna? Przecież nawet nie wiesz co to za zagadka. Chyba, że wiedziałaś w okolicy coś co może być celem mojej podróży?
-
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/9/9a/Livet.jpg)
- Mężczyźni! Jesteśmy w dżungli, ja zaś potrafię latać ponad korony tych pięknych drzew. Powiedz mi, czego szukasz, a wskaże Ci drogę?
-
- Poszukuje jakiejś budowli, pewnie ukrytej. Albo kogoś. To znaczy pewnego człowieka imieniem Devristus. Co prawda mam mapę ale ona wskazuje tylko miejsce do którego zmierzam. Pokazałem jej mapę (ale nie oddałem). - O tu. Wskazałem punkt w środku dżungli.
-
Demonica poszybowała ponad korony drzew, aby rozejrzeć się w poszukiwaniu tajemniczej budowli.
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/9/9a/Livet.jpg)
Po chwili wylądowała tuż przy Rodredzie. Wskazała palcem na mapie...
- Tu jesteś, tu musisz iść, kieruj się tędy pokazała palcem.
-
- Wielkie dzięki! Mogę Ci się jakoś odwdzięczyć? Uśmiechnąłem się. Najdziwniejszy demon jakiego spotkałem. No chyba, że to pułapka. Zaczynam zbierać się by odejść.
-
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/9/9a/Livet.jpg)
- Pozostań sobą, obiecaj mi to.
-
Popatrzyłem na nią trochę zaskoczony zastanawiając się o co jej może chodzić po czym przytaknąłem. - Dobrze. Jeszcze raz dzięki. I ruszyłem we wskazane miejsce.
-
Podążając do celu odstępowało Cię uczucie niepokoju, przez cały czas wydawało Ci się, że ktoś Cię śledzi. Jakiś mężczyzna wyłonił się z kłębu zielonego dymu. Wyglądał zupełnie jak Ty, tylko trochę starszy, z siwym włosem i bagażem doświadczeń zarysowanym na twarzy.
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/7/74/Mp_avatar_arcylisz.jpg)
-
Złapałem za topór. - Cóż to za czary?! Kim ty jesteś?
-
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/7/74/Mp_avatar_arcylisz.jpg)
- Jestem Tobą a Ty jesteś mną. Możesz zdobyć potęgę, którą posiadam. Jestem nieśmiertelnym arcyliszem, naginam swą wolą rzeczywistość, stoję ponad życiem i śmiercią. Dziecko nocy wie, że cel nie uświęca środków. Ponieważ cel nie istnieje, istnieją tylko środki. Postąp słusznie a czeka Cię potęga o jakiej nigdy nie śniłeś.
Mężczyzna rozpostarł ręce generując z koniuszków palców energię magiczną o zielonym zabarwieniu. Bujna roślinność dżungli porastająca wzdłuż strumyka zaczęła więdnąć na zawołanie maga.
-
- Kim ty jesteś by dyktować mi ścieżkę? Bo na pewno nie mną. Gdybyś był mną to wiedziałbyś, że nie postępuje słusznie czy nie słusznie. Postępuje tak jak chce nie licząc się z innymi. Potęgę mam zamiar osiągnąć ale tak jak będę chciał i taką jaką będę chciał. Ty chcesz by potęga stała się moim celem. Celem, który nie istniej gdyż potęga zawsze może być większa.
Więc jaki w tym jest twój cel? Do czego środkiem ja jestem, że tu przybywasz?
Po chwili dodałem.
- Zauważ, że jeżeli celem jest brak celu to po padlibyśmy w jałową egzystencję.
-
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/7/74/Mp_avatar_arcylisz.jpg)
- Już zapomniałem jakim niegdyś byłem ignorantem. Kiedy przyjdzie czas pozbawisz go życia, będziesz wiedział co czynić. Tylko środki! Kieruj się...
Nim mężczyzna skończył dokończyć dialog wybuchł raniony kulą ognia, rozpływając się w powietrzu.
-
Miał na myśli Devristusa? Nie wiedząc co czynić ruszyłem dalej.
-
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/5/53/Mp_avatar_arcymag.png)
Nim Rodred zdążył wykonać kilka kroków napotkał na zabójce arcylisza. Był to arcymag o jego wyglądzie twarzy.
- Nie rób tego!
-
- to znowu ty? Czego mam nie robić? Już kompletnie nic nie rozumiejąc patrzylem na przybysza. Jak mógł zabić nieśmiertelnego arcylisza?
-
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/5/53/Mp_avatar_arcymag.png)
- Nekromancja zmieni Cię w podłego człowieka. Wyrzekniesz się swych bliskich, odtrącisz przyjaciół, jedynie co Ci pozostanie to swoje mroczne eksperymenty. Nie daj się skusić tej ścieżce! Bogowie dali nam żywioły za sprawą, których tworzymy życie. Wiedza arcymaga pozwoli Ci ratować niewinnych, leczyć wątłe ciała śmiertelników i pozostawi Twe sumienie czystym. Nie będziesz musiał wyrzekać się swej natury, pozostaniesz żywy. Możesz być mną, potężnym elementalistą, który ma na swoje rozkazy żywioły ognia, wody, ziemi i powietrza. Wystarczy abyś postąpił słusznie, ocal go gdy nadejdzie czas...
Mężczyzna rozpłynął się w powietrzu.
-
Już otworzyłem usta by my odpowiedzieć niestety nie było już komu. Zlekceważyłem w jego słowa, wszakże nie interesowała mnie, żadna z proponowanych ścieżek. W myślach układałem co bym mu powiedział gdyby pojawił się znowu.
Machnąłem lekceważąco ręką.
- Bliskich nie mam, przyjaciół również, a .. mroczne eksperymenty mnie nudzą więc nie, nekromancja nie jest dla mnie. Mówisz mi o sumieniu.
Tu się zaśmiałem. - Nie pamiętasz co zrobiliśmy przed przejściem przez portal? Uśmiechnąłem się. - Mówisz mi o naturze. Nie jestem człowiekiem. Jestem bestią i mam naturę bestii. Zostałem stworzony po to, żeby zabijać i niszczyć. I sprawia mi to niewysłowioną przyjemność.
Zrobiłem efektowną pauze. - Ten ktoś o kim mówicie to może go ocalę może go zabije, zależy czy będzie mi to na rękę i będę miał na to ochotę. Odejdź więc i nie bredź mi już o czarach do tworzenia życia. Musi to być niesamowicie nudne. Bawisz się żywiołami zamiast skupić się na tym co mamy. Oręż kuty siłą ludzkich rąk, kunszt walki, szał bojowy! To są rzeczy gwarantujące zwycięstwo!
Pomachałem toporem by podkreślić swoje słowa.
//"Nie pamiętasz co zrobiliśmy przed przejściem przez portal?" Mam tu na myśli opis zamieszczony w moim domku jeśli masz ochotę sobie poczytać.
Zadowolony, że fajnie wyszedł mi ten tekst ruszyłem dalej zastanawiając się czy znowu siebie spotkam. Rozważałem również słowa poniekąd pięknej elfki. "Pozostań sobą". Nie wydawało mi się to trudne. Hmm jak by na to nie patrzeć kimkolwiek bym nie został i tak będę sobą. W moim umyśle zaczęły się pojawiać zalążki teorii równoległych wszechświatów jednak jestem zbyt głupi by wyszło to ponad przelotną myśl. Tak więc szedłem dalej zastanawiając się czego właściwie szukam.
-
W pewnym momencie wybiegłeś z zarośli na jałowe ziemie. Pośrodku rozpościerała się starożytna, zniszczona i strawiona ogniem wieża.
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/3/34/Lokacje_siedziba_mrocznego_paktu.jpg)
Usłyszałeś głos zza pleców i uniosłeś się lekko w powietrze.
-
Próbuje się odwrócić i zrozumieć co się do mnie mówi. Cala sytuacja jest dość przerażająca. Nie fajnie by było spaść nie umiejąc latać. Jednocześnie zastanawiałem się. To jest stara wieża paktu? Mocno się zmieniła odkąd ją ostatnio widziałem.
-
Byłeś unoszony za sprawą telekinezy przez bestie, demonicznego mutanta stworzonego na potrzeby mrocznego paktu. Podszedł do Ciebie, powąchał niczym zdobycz i powoli opuścił na ziemię.
- Byłem niegdyś tak słaby.
-
Popatrzyłem na niego z uwagą zastanawiając się do czego dąży.
-
Bestia krążyła wokół Ciebie oceniając sytuacje.
- Wyglądasz na opanowanego.
-
-Nie jesteś pierwszą dziwną postacią, którą spotykam w tym lesie. Zauważyłem z przekąsem. - Poza tym po co miałbyś mi coś robić? dodałem.
-
- Dla zabawy!
Mężczyzna rzucił Tobą o ziemie posługując się telekinezą.
-
Podniosłem się otrzepując. - Wiem jaką przyjemność potrafi sprawić zabijanie. Mi osobiście tego typu ot zabicie sobie kogoś nie dawało mi satysfakcji. Zawsze starałem się by przeciwnik miał na przykład przewagę liczebną, albo chociaż szansę wygrać. Takie zabijanie kogo popadnie do niczego nie prowadzi. Takie przynajmniej jest moje zdanie.
-
Bestia podeszła, jej demoniczna ręka przeobraziła się w ostrze. Wystarczyło jedno cięcie i zostałeś pozbawiony swej ludzkiej kończyny. Upadłeś na kolana trzymając się za kikut, ciało przeszywał okrutny ból. W wyniku utraty krwi traciłeś i odzyskiwałeś przytomność. Po kilku minutach katorgi zdołałeś zatrzymać krwawienia prowizoryczną opaską z kawałka szmaty. Bestia gdzieś zniknęła. Resztkami sił udałeś się w stronę spalonej wieży. Zbliżając się do zabudowań dojrzałeś przez opary we mgle tłum magów. Po przedarciu się przez zebranych w okręgu widzów dostrzegłeś, że uczestniczą w rytuale...
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/1/1b/Mp_rytual_rekrut2.jpg)
-
Wygląda mi to na jakieś demoniczne rytuały. Lepiej się odsunę. Przewidując co się stanie wyszedłem z tłumu magów i usiadłem na jakimś kamieniu przyglądając się zajściu. Nie miałem nawet siły się zastanawiać co oni tu w ogóle robią...
-
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/0/05/Mp_rytual_rekrut.jpg)
Po zakończeniu wstępnej fazy rytuału witalita zwrócił się do Rodreda.
- Mogę dać Ci drugą szansę. Ta ręka - wskazał. - Sprawie, że tkanka się zregeneruje. Wezwę potężną magię i odzyskasz dłoń. Ale potrzebuje od Ciebie ofiary, której energia wzmocni moje zaklęcie. Zabij to dziecko a odzyskasz kończynę, dostaniesz drugą szansę na dokończenie wędrówki do wieży.
-
Drugą szansę? O czym on mówi? Podszedłem do ołtarza i popatrzyłem na niemowlę. Nie będzie to chwalebne zabójstwo, ale konieczne. To tylko środek. Uniosłem topór. - Zaczynajmy. Spuściłem ostrze na głowę dziecka zabijając je na miejscu.
-
Witalita za sprawą starożytnej magii przelał energie magiczną z ofiary używając jej do zregenerowania Twej obciętej kończyny. Kości, ścięgna, nerwy i mięśnie wprawione w ruch za sprawą magii utworzyły rękę.
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/1/15/Charon.jpg)
- Jak się czujesz?
-
Przyglądnąłem się magowi rozpoznając w nim pewnego nieproszonego gościa... - To ty.. I co zadowolony z moich prób rozwiązania twojej zagadki? Pałam niechęcią to tego człowieka.
-
- Chodź ze mną.
Mężczyzna wziął Cię pod ramię i zaczął prowadzić w stronę wierzy. Z każdym krokiem Twoje powieki stawały się cięższe, nim doszedłeś do progu chramu zasnąłeś. Obudziłeś się przed mityczną bramą. Miałeś dwie kończyny. Z tym, że obie były ludzkie.
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/3/39/Lokacje_bramy_paktu.jpg)
- Nazywam się Charon, ukończyłeś inicjację mrocznego paktu. Zasługujesz na rozpoczęcie szkolenia u mistrzów.
Wyprawa zakończona
Kontynuujesz wątek w tym (http://marant.tawerna-gothic.pl/index.php/topic,26326.0.html) temacie.
Rodred
Aktywność: 1 brązowy talent
Opisy: brak
Walka: brak