Forum Tawerny Gothic
Tereny Valfden => Dział Wypraw => Wątek zaczęty przez: Ilhrim Aeder z Peridionu w 31 Styczeń 2015, 21:13:59
-
Nazwa wyprawy: Dostarczono do rąk własnych
Prowadzący wyprawę: Aragorn/Melkior
Wymagania do uczestnictwa w wyprawie: Musk (muskuł mózgu), dowolna broń na 50%
Uczestnicy wyprawy: Isabelle Odyn
Isabelle tym razem już pewna, że niczego nie zapomniała, wyszła z karczmy i powiedziała do siebie:
-Czemu dałam się wplątać w politykę?
//Nazwa wyprawy pasuje?
-
//Tak
Znalazłaś się na tętniącej życiem Starówce Szkarłatnej Krwi. Sercu Ekkerund.
-
Bez dłuższego namysłu i przypomnieniu sobie gdzie leży Efehidon, Isabelle ruszyła prosto w jego kierunku.
-
A to bardzo, bardzo daleko od Ekkerund. Maurenka szła i szła wiele kilometrów traktem przez las aż zaczęły ją boleć nogi.
-
Gdy tylko nogi zaczęły boleć, Isabelle zatrzymała się i usiadła obok traktu.
-
Wtedy też ujrzała jadący w jej stronę wóz powożony przez jakiegoś krasnoluda.
-
Długo nie myśląc, wstała i zaczęła wymachiwać rękami, by krasnolud na pewno ją zauważył.
-
- ÂŁooo... a cóż to tak sama na trakcie hę? Krasnal zatrzymał wóz i sięgnął po muszkiet, bo a nuż to jaka zasadzka może?
-
- A wie pan panie krasnoludzie, szłam z Ekkerund do Efehidonu, co by zadanie od takiego jednego krasnala imieniem Tyrr wykonać, ale jak to bywa, idąc piechotą na taką odległość, musiałam się zmęczyć, więc przysiadłam sobie trochę, coby odpocząć, a tu nagle pan się zjawia, więc pomyślałam sobie, że może uda mi się tam podjechać autostopem. No i ot cała historia tego, co ja tu robię.
-
- Ja żem słyszał że wy maureni lubita łazić, ale 350 kilosów leźć to nie mało. Jestem Igor, panienka wsiada.
-
Ano, łażenie po pustyni jakoś bardziej nam przypada do gustu niż po leśnych ostępach. - tu na chwilę przerwała, po czym powiedziała - Bardzo pan miły mości krasnoludzie, chętnie skorzystam. - powiedziała i wsiadła na wóz
-
- Ja rzem Tyrra znom, jak kto od niego to na 80% swój. Smagnął konia batem i ruszyliśta.
-
A skąd się znacie, jeśli mogę spytać, no i dlaczego tylko na 80%, oszukał cię kiedyś, czy co?
-
- Z wojska droga pani, bywa że do Tyrra przychodzo mało yntelygentni ludzie.
-
Z wojska - powiedziała zaciekawiona - Ale tylko razem służyliście, czy może poznaliście się na jakiejś bitwie?
-
- To i to, acz Ekkerund nie ma za sobą wielu bitew.
-
Ale z tego co słyszałam, to gdy już były, to były wielkie.
-
- Ostatnia była spora. W trakcie wojny domowej zaatakowali nas buntownicy, 20 tysięcy chłopa! W kilka godzin ich roznieśliśmy. O jest i karczma, tu staniemy na noc. Dojechaliście do eleganckiego zaajazdu. (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Karczma_%22Pod_kozim_kopytem%22)
-
Isabelle uradowana tym, że nie będzie musiała podróżować przez noc, zeskoczyła energicznie z wozu na ziemię. W podskokach wręcz podbiegła do karczmarza i spytała się:
-Witam panie karczmarzu, czy jest u was jakieś wolne miejsce dla podróżnych?
-
- A i owszem. 15 grzywien za dobę.
-
Trochę drogo, ale czemu nie - powiedziała podając karczmarzowi grzywny
200gr-15gr=185gr
-
- Oto klucz, trójka na piętrze.
-
Isabelle wzięła klucz, pobiegła na piętro, otworzyła drzwi i skoczyła na łóżko. Leżała tak na nim przez jakąś godzinę, aż w końcu zasnęła i śniła o zielonych lasach, które ją zauroczyły.
-
Noc minęła spokojnie.
-
Isabelle wstała rześka i pełna nowej energii. Nie czekając na nic, ubrała się, zamknęła drzwi od pokoju i oddała klucz karczmarzowi. Po oddaniu klucza, poczęła szukać znajomego krasnoluda, gdyż bała się, że ją zostawił i będzie musiała iść na piechotę.
-
Krasnal siedział i jadł śniadanie.
- O, dzień dobry!
-
Ano, dzień dobry mości krasnoludzie. Jak noc minęła i jak śniadanie smakuje? - powiedziała tak, jakby już miała iść coś zamówić
-
- A nie narzekam, dobrze tu karmio i łóżka dobre. A i wódeczka nie najgorsza.
-
Aż chce się jeść, jak się słyszy taką ocenę. - mówiąc to Isabelle podeszła już do barmana i spytała - Co u was można tak na szybko zjeść?
-
- O tej porze? Jajecznice z bekonem pieczarkami cebulką i pomidorami, do tego grzanki. 4 grzywny tylko.
-
Biorę - powiedziała podając karczmarzowi grzywny
185gr-4gr=181gr
-
Po krótkiej chwili kelnerka przyniosła ci zamówienie.
-
Isabelle wzięła zamówienie, przysiadła się do krasnoluda i zaczęła jeść.
-
- A tak w ogóle... to jak panience na imie?
-
Oj, przepraszam, zapomniałam się przedstawić. Mam na imię Isabelle, miło mi. - powiedziała podając rękę krasnoludowi
-
- Całuje rączki - brodacz złożył pocałunek przykładając usta do dłoni Isabelle.
-
A pan jak się zwie?
-
- Igor, panienka nie pamięta?
-
Pan wybaczy, mam trochę słabą pamięć. Mało by brakło, a wyruszyłabym do Efehidonu bez tego co muszę dostarczyć, więc jak widać moja pamięć jest "trochę" słaba - mówiła rozczochrując sobie włosy z tyłu głowy, jakby chciała podkreślić śmieszność sytuacji
-
- Powinna panienka więcej orzechów jesć, to pomaga na pamięć.
-
Jak jakieś znajdę, bądź kupię, to pewnie zjem.
-
W ciszy jedliście śniadanie.
-
Chcąc w końcu przerwać ciszę, Isabelle przemówiła:
-Tak więc Igorze... co ty na to, by ruszać w dalszą drogę?
-
- Najwyższa pora. - odparł krasnolud.
-
Isabelle jako pierwsza wstała, odniosła michę do barmana i wyszła z lokalu.
-
Opuściliście karczmę i udaliście się traktem ku stolicy.
-
Isabelle nie wiedząc, o czym można by jeszcze porozmawiać z krasnoludem w trakcie podróży, postanowiła dokończyć rozmowę, którą przerwało im dojechanie do karczmy. Spytała więc:
-A, że tak się Igorze jeszcze spytam, co ogólnie wywołało tą wojnę o której rozmawialiśmy? Chyba tak sami z siebie buntownicy nie zaatakowali?
-
- Elfi czarodziej na usługach tego no... Mańka? Merubena? Meabnea? Meaneba! Kurwa! Rodzice go chyba nie kochali że takie imie mu nadali. Ten ylf, Lithan podburzał ludność i szlachte aż pieprzło.
-
Kim jest ten Meanebn? Meaneb? No czy ktoś tam po prostu?
-
- - Jakiś pierdolnięty nekrofil... Tfu! Na brode Ellmora! Nekr... omanta! Znaczy sie.
-
Wskrzeszanie zmarłych i takie tam?
-
//Przepraszam...
- Tak, dokładnie. Oho dojeżdżamy.
-
Czy wyprawa będzie kontynuowana?
-
//Wysłałem wczoraj PW do gracza. Brak odzewu.
-
//Decyzja o zakończeniu wątku na korzyść lub szkodę gracza zależy więc od Ciebie. Niemniej jednak nie czekaj z tym dłużej niż kilka dni.
-
ZADANIE ZAKOĂCZONE NIEPOWODZENIEM
Isabelle dotarła do stolicy, owszem. Ba! Odnalazła nawet adres Tacticusa tyle że ten... wyparował. Maurenka dowiedziała się że po utracie tytułów ten zaszył się gdzieś. A jego syn? Też nie wiadomo. Isabelle wróciła więc do domu.