Forum Tawerny Gothic
Tereny Valfden => Dział Wypraw => Zakończone wyprawy => Wątek zaczęty przez: Imago w 26 Styczeń 2022, 14:22:27
-
Prowadzący Wyprawę: Melkior/Narrator
Uczestnicy: Imago
Kiedy już wampir uznał, że jest gotowy by podjąć się zadania. Wyposażony przez samego króla miał zlikwidować króla Ghuruk. Zadanie godne wampira. Był to dla niego prawdziwy awans - od pogromcy brudów i mętów z podgrodzia do królobójcy.
Najpierw rzecz jasna trzeba było się tam dostać, więc według instrukcji króla, użył teleportu do Ilusmiru. Zrobił to w nocy, by móc od razu ruszyć. Wypił też przed tym trochę krwi trolla, aby w razie czego mieć dostęp do swoich zdolności.
-
Draconia, stolica Ilusmiru, największe i najstarsze miasto świata. Dawna stolica draconów i kolebka ich cywilizacji. Gdyby Imago nie wiedział mógłby pomylić to miasto z Efehidonem. Architektura podobna. W sumie... wszystko było podobne. Mimo nocy miasto żyło, handel nigdy nie śpi. Teraz wystarczyło polecieć do Ghuruk. Co to dla nietopyrza?
-
No i też nie zwracając szczególnej uwagi na architekturę oraz kulturę, Imago transformował się w nietoperza i wzleciał ponad dachy domów, frunąc na swych błoniastych skrzydłach w stronę Ghuruk. Bo w końcu, co to dla nietoperka?
-
No nic, oczywiście leciał w nocy. Kiedy minął granicę powoli świtało. W okolicy był lasek, Imago powinien teraz poszukać jakiejś jaskini czy innego miejsca gdzie znowu poczeka na noc.
-
Kurwa... - pomyśłal gdy zaczął zbliżać się do granicy. Żeby zaoszczędzić siły, zaczął szukać lasu i jaskini, bądź też innego miejsca, w którym może przenocować... to znaczy przedniować.
-
Znalazłes grote. W sam raz.
-
Idealnie.
Wleciał do groty i tam odmienił się z powrotem w humanoidalną postać. Zanim by się jednak ułożył do snu, postanowił upewnić się, że jest tu tam sam.
-
Był, ale dalej jego wampirze zmysły wyłapały raanaarski zapach. Dziwne no nie? Zmysły były osłabione z racji nadciągającego dnia, ale ich czuł. 8 osób, lekko odzianych. 100m dalej. Morsy? Może, może nie. Pytanie czy Imago interesowało co tu ewentualnie nie robi morski oddział rozpoznania strategicznego.
-
Co więc mógł zrobić wampirzy agent do zadań specjalnych? Zaryzykować wyjście z jaskini i sprawdzenie. Po cichu rzecz jasna, skradając się.
Lepiej się zabezpieczyć przed ewentualnościami.
-
Nos go nie mylił. Byli to inni agenci do zadań specjalnych, robiący inne specjalne rzeczy. Dosłownie sekunde później coś walnęło od strony granicy. Dwóch raanaarów orzybiło sobie piątki, oddziałek ruszył prędko na południe ku rzece którą widziałeś z góry.
-
Kurwa, co tu robią raanarskie siły specjalne?
Niezbyt chciało mu się śledzić ich kiedy zbliżało się słońce, no ale chyba trzeba było. Chyba. Tak dla pewności. Dlatego też ciągle się skradając, ruszył za nimi.
-
No chyba się ewakuowali po tym jak wybuchło coś gdzieś, tak czy inaczej komandosi dotarli do rzeki i dając nura po prostu odpłynęli. Cokolwiek więc tu robili, zakończyli zadanie. A zapewne mieli sprowokować chaos. Imago był tylko najemnym zabójcą, nie był w wywiadzie toteż mógł jedynie się domyślać że to była forma wsparcia.
-
A chuj. Pomyślał i wrócił do jaskini, którą wcześniej znalazł. Tam zaś ułożył się, a raczej zawisł na suficie i poszedł w kimono. Rano...to znaczy wieczorem trzeba było wstać.
-
No i nastał wieczór. Było cicho i bezpiecznie, nawet jakiś inny nietoperz ci się przyglądał.
-
Trzeba było wstać. Zeskoczył więc z sufitu i w połowie odległości do ziemi raz jeszcze zmienił się w nietoperza. No i poleciał w stronę stolicy Ghuruk.
-
Trzy godziny, tyle trwał lot. Gdyby jaszczury nie musiały podbijać tych ziem i przenosić stolicy, to Imago ujrzałby szereg zigurratów i podobnych budowli. Ale no cóż, te tereny należały do ludzi więc i wyglądały klasycznie. Pałac wyglądał jak pałac więc odnalezienie go i sali tronowej nie będzie trudne. Aż tak.
-
Kiedy już widział pałac, zleciał nieco niżej. Zbadał teren z powietrza i szukał wejścia innego od głównego. Może okno albo jakaś piwnica? Kanałami wolał się nie tłuc. Cholera wie co tam jaszczury hodowały.
-
Grzybki? Okno, okno to świetny pomysł. Na trzecim piętrze pałacu trafiłeś na balkon, z otwartymi drzwiami. Była to część komnaty w której spał jaszczur. Chrapał jak świnia.
-
Imago odmienił się na balkonie i przyjrzał świni. To znaczy jaszczurowi. Wolał się upewnić, że nie jest to ten krokodylek, którego miał wyeliminować. No i pomogłoby w tym zbadanie samej sypialni. Władca miałby raczej... ładną sypialnie.
-
Był to jakiś zwykły
dzworzanin_1 szlachciur. Jego komnara po za kominkiem miała biurko z szufladami, szafę i dwie nocne szafeczki obok łóżka. Skromnie. No i dywan, ładny i drogi.
-
Imago korciło podkraść coś z komnaty... No ale miał inne priorytety. To też skradając się, po cichutku podszedł do drzwi i przyłożył do nich ucho. Nasłuchiwał kroków i innych przydatnych dźwięków swymi wampirzymi uszami.
-
Było cicho. I pusto, tylko pochodnie sie paliły.
-
Po cichu otworzył drzwi, raz jeszcze wyjrzał i wyszedł. Skradając się tak przez korytarze nasłuchiwał i szukał sali tronowej. Zakładał, byłaby w podobnym miejscu co w ta w Efehidonie.
-
Z lewej strony z komntaty na końcu korytarza dochodziły głosy. Po Ghurucku, ale Imago zrozumiał dość by wiedzieć ze trafił na cel.
- Ementaler... Chyba że jeden z dwóch osobników których bicia serc tam wyczuwał miał na myśli gatunek sera z Volrinu. No byłoby to nawet zabawne.
-
Co więc mógł zrobić wampir? Odchylił delikatnie maskę, odkorkował miksturę niewidzialności i wypił. Zasłonił twarz na nowo i gdy już zniknął, wychylił się. Wszedł po cichu do sali, niby szum wiatru. Uważając na swój dzień i odgłos kroków schował się i rozgląnął po sali.
-
Był tam wódz Ghuruk i jakiś możny. Albo kochanek... Tak czy inaczej była to komnata niemal identyczna z poprzednią tylko bogatsza.
-
Tak więc Imago zakradł się więc w pobliże króla, optymalnie za niego i nasłuchiwał oraz czekał na odpowiedni moment. A może padnie na jakiś chytry plan?
-
Jaszczury żywo rozmawiały po jaszczurzemu. Imago rozuniał tylko syki i...klekot? W końcu ten drugi wyszedł. Trzaskając drzwiami. To był ten moment.
-
W końcu!
Wampir wyjął z jednej z przegród pasa garotę, podkradł się jeszcze bliżej i... jednym płynnym ruchem zarzucił ją na gardło jaszczurzego monarchy. Była noc, czas wampira. Był więc znacznie silniejszy. I nie miał litości, ciągnąc za garocę naciągniętą na jego gardle. Bez litości. Ale też bez ani jednego słowa.
-
Jaszczur zszedł. I wtedy... nic się nie stało. Bo niby co mogło teraz iść nie tak? Wampir mógł teraz spokojnie się ewakuować.
-
Zanim się jednak ewakuował...przeszukał zwłoki jaszczurzego wodza w poszukiwaniu kosztowności i rzeczy wartościowych.
-
//Znajdujesz przedmioty o wartości 123 grzywien.
-
Kiedy wampir zabrał już rzeczy wartościowe, podszedł po prostu do okna i otworzył je. Najlepsza ewakuacją będzie wylecenie stąd.
-
Nietoperz był już dobre 15 kilometrów od miasta, gdy nagle niebo za nim zrobiło się czerwone, wielka ognista kula i około 10 mniejszych szybko opadały na Parrakturis. Ostatnie co ujrzał przed utratą przytomności była tajemnicza postać na odległym wzgórzu i błysk oślepiającego światła. Szarpnięcie i poczucie niebytu...
Koniec...?