- Wiele się o was mówi. To łatwe, większość z nas potrafi porozumiewać się telepatycznie - powiedziała i poprowadziła was do dużej chaty na nabrzeżu. Weszła do środka bez pukania. W środku zresztą nikogo nie było. Kiedy przekroczyliście próg zamknęła za wami drzwi na skobel. Po czym podeszła do ściany i nacisnęła jedną z cegieł. Uruchomił się mechanizm, który odsłonił ukryte za ścianą schody prowadzące w dół. Powiało chłodem. Cati zapaliła pochodnię i poprowadziła. Poszliście za nią. Po kilkunastu sekundach usłyszeliście jak mechanizm zamknął za wami przejście. Schody doprowadziły was do kanałów pod miastem. Byłą to część sucha, wyłączona z użytkowania miasta, albo przez władzę miasta, albo przez Sektę, która zagospodarowała kanały dla siebie. Cati przyprowadziła was do okrągłej sali, prawdopodobnie dawniej wykorzystywanej jako skład. Pierwsze co zauważyliście, to w oświetlonym pochodniami i kryształami 21 ludzi. Byli tam wszyscy. I Frud i Esmeralda i Sargo i Mateo i Fiona i Lukrecja i Qasimodo i inni, których nie znaliście. Wszyscy oni klęczeli na posadce, tworząc idealne koło, w którym była luka właśnie na trzy miejsca. Dla waszej dwójki i Cati. Catia przyłożywszy palec do ust nakazała milczenie. W środku koła był duży kamienny ołtarz. Leżało na nim kilka przedmiotów. Widok trochę zasłaniała wam postać przy ołtarzu. Był to stary mężczyzna, dość wysoki i chudy. Ubrany był w ciemnofioletową szatę. Odwrócił się aby was zobaczyć. W świetlne pochodni i kryształów ujrzeliście jego twarz.
(http://img38.imageshack.us/img38/5759/xardas.png)
Był stary. Siwa broda i włosy, a w dodatku zmarszczki świadczyły o jego wiekowości. Przerażające były jego oczy. Zamglone. Ruchem głowy wskazał wam wolne miejsce. Cati podeszłą i uklęknęła. Zostały dwa miejsca. Wszyscy czekali na wasz ruch.
Zaczęło się. Niektórzy mężczyźni zaczęli grać na instrumentach. Kobiety, te starsze bo było ich kilka zaczęły śpiewać. Stojący plecami do was Mistrz Ceremonii dokonywał rytuały. Swym ciałem zasłaniał jednak dość dużo. Z tego co zauważyliście, udało wam się wyłowić wzięcie z podłogi rusztowania zrobionego z drucików i blaszek, pamiętaliście je. Było to dokładnie to rusztowanie, które budował Mateo a do którego budowy wymagał narzędzi, które odzyskaliście. Następnie w specjalne miejsca Król Błaznów zaczął umieszczać małe kryształy magiczne. Skojarzyliście, że to te same, które wyciągał z fontanny Frud. Potem cała konstrukcja powędrowała na ołtarz i znikła wam z oczu za ciałem Mistrza Ceremonii. Mężczyzna podjął potem stojący na ołtarzu przedmiot owinięty czarnym materiałem. Mieliście wrażeni, że przedmiot jest okrągły. Kiedy mężczyzna wziął go w ręce przed sobą, zasłonił wam widok. Chwilę później na podłogę osunął się czarny materiał a całe pomieszczenie wypełniło chaotycznie rozproszone światło. Na podłogę po prawej stronie mężczyzna opadła mgiełka, niby pasmo włosów, niby gęsta ciecz, śnieżnobiała mgiełka opadła na podłogę rozlewając się i unosząc nad nią. I tak sączyła się i sączyła. Mężczyzna umieścił przedmiot w rusztowaniu. Wziął miksturę, odkorkował. Zapachniało grzybami. Wypił całość. Następnie podjął okutą księgę, która otworzył przekręcając płaski klucz wpasowany w ramy księgi. Otworzył ją na wiadomej dla niego stronie. Rozłożył ręce... Był to gest, aby wszyscy w kole chwycili się za ręce. Tak też się stało. Już za chwilę miał nastąpić rytuał...
//Napisałbym dalej ale muszę jechać.