Nazwa wyprawy: Płomyk szczęścia Prowadzący wyprawę: Devristus Wymagania do uczestnictwa w wyprawie: brak Uczestnicy wyprawy: Nocturn
Zwyczajny dzień... Szarymi uliczkami Efehidon przechadzał się Nocturnus. Robił to dość często, jednak tym razem zaczepił go znajomy Raanaar, był to przyjaciel Devristusa.
Chciałby, żebyś udał się do Geroth (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Geroth) i sprawdził poprawność informacji czy mieszka tam jego dawna przyjaciółka Lithe'a Neum ostatnie słowa wypowiedział szeptem Jako jedna z nielicznych przeżyła atak ludu na Gildię Magów.
- Bez obaw, poradzę sobie. Bywaj. - pożegnał się i powrócił do swojego domu. Zaopatrzył się w prowiant oraz ekwipunek, po czym wsiadł na konia i skierował się ku Geroth.
Przed sobą miałeś przecudne krajobrazy przyrody budzącej się do życia. Powracające ptaki, pączki na krzakach i co tylko jeszcze chcesz. Jechałeś w zamyślniu z którego wyrwał Cię dźwięk ostrzegawczy ścierwojadów. Spojrzałeś w miejsce dźwięku i ujrzałeś 4 ścierwojady. Oddalone są od Ciebie o 4 metry.
- Sio ptaszyska! - krzyknął gniewnie, po czym zeskoczył z konia. Energicznym ruchem wyciągnął miecz i przyjął postawę bojową. Grupa ścierwojadów popędziła na maga, jednak ten chwycił miecz oburącz i mocnym sieknięciem rozciął szyję jednego ptaka, który od razu padł na ziemię. Pozostałe bestie przebiegły obok, by uniknąć ataku stalą. Nocturnus skumulował magiczną energię, po czym stanął plecami do konia, aby uchronić go przed działaniem zaklęcia. Po chwili uniósł dłonie i wypowiedział inkantację. - Izipash ipush huoshan elishash! - klaśnięcie wywołało silny podmuch wiatru skierowany w grupkę ścierwojadów. Wiatr był na tyle potężny, że zmiażdżył organy bestii. Wszystkie zwierzęta były martwe. Mag wskoczył na grzbiet rumaka i popędził dalej.
Po jakże szybkiej eliminacji ścierwojadów wsiadłeś na konia i pojechałeś dalej. Znudzony oglądałeś krajobrazy, a droga wydawała się długa. Jechałeś tak i jechałeś, ale w końcu usłyszałeś szum rzeki, jak i samą rzekę. Wiedziałeś, że zbliżasz się do mostu. Rozejrzałeś się i zobaczyłeś ślady wozu, a kilka metrów dalej martwe ciało.
W czasie poszukiwań zauważyłeś 4 rany cięte: 2 na brzuchu, jedną na ręku i 1 na szyi. Już po tym wiedziałeś, że zabójca jest dobrym wojownikiem. Ponadto zauważyłeś, że ciało należało do kupca, a rozpoznałeś to po ubiorze. Znalazłeś także przy nim 10 grzywien. Twoją ciekawość wzbudziły 2 ścieżki krwi odchodzące od ciała - jedna w stronę pobliskiego zagajnika, a druga w stronę mostu.
Nocturnus przyjrzał się śladom krwi, po czym chwycił rękojeść miecza i niepewnym krokiem udał się do pobliskiego zagajnika. Był przygotowany na ewentualną zasadzkę.
Zobaczyłeś 5 wilków bijących się o martwe ciało. Zrobiłeś o krok za dużo i wilki Cię wykryły. Najbliższy z nich zaczął biec w Twoją stronę, a więc ma do pokonania dystans 2 metrów. Następna dwójka też zaczęła biec, ale od nich dzielą Cię 3 metry. Pozostała dwójka przeciwników zajada się ciałem.
Nocturnus skierował utworzony wcześniej piorun kulisty w najbliższego wilka, który od razu zginął. Mag zdjął z pleców kostur i czekał na zbliżenie się bestii. Po chwili zwierzęta rzuciły się na wojownika, jednak ten zablokował ich atak kosturem i odepchnął je, po czym uniósł kostur w górę i z wielką siłą uderzył w pierś bestii. Atak uszkodził organy wewnętrzne drapieżnika. Mag wyciągnął miecz i ruszył na kolejnego wilka.
Z dwoma pierwszymi wilkami miałeś szczęście, ale z trzecim już nie za bardzo. Wilk wykorzystując moment, w którym zabijałeś jego kompana, ugryzł się w nogę. Otrzymałeś 4 rany kłute, po 2 z każdej ze stron na głębokość 1,5 centymetra. Krwawi, a świeża krew zwróciła uwagę pozostałych 2 wilków.
- Kur... - ryknął wściekle i zaatakował kosturem łeb bestii, która przed chwilą wgryzła się w jego nogę. Zwierzę upadło, jednak nadal żyło. Mag uniósł kostur i ponownie wyprowadził atak w głowę wilka, tym razem dużo mocniej. Bestia zalała się krwią i prawdopodobnie była już martwa. Nocturnus nie krył bólu, jednak nie była to zbyt wielka rana. Po chwili odzyskał spokój ciała i ducha, więc zaczął kumulować energię. Po chwili uniósł rozpostarte dłonie, cofnął się i wypowiedział inkantację. - Izipash ipush huoshan elishash! - mag gwałtownie klasnął w dłonie, dzięki czemu powstał silny powiew powietrza skierowany w nadbiegające wilki. Ich ciała zostały zmiażdżone przez wiatr. Wszystkie bestie były martwe. Nic nie wskazywało na jakiekolwiek niebezpieczeństwo, więc mag zbliżył się do zwłok i zaczął je identyfikować oraz dokładnie przeszukiwać.
Martwe ciało nie należało do człowieka zajmującego się handlem, ale do wojownika, szermierza. Po prostu znałeś ten typ człowieka i budowy ciała. Wilki trochę rozerwały ciało w okolicach podbrzusza, więc smród wydobywający się z ciała odrzucał Cię. Zwymiotowałes.
Mag oddalił się i usiadł na starym pniu, aby zaczerpnąć nieco świeżego powietrza. Po krótkim odpoczynku wstał, zacisnął palcami nos i ponownie podszedł do ciała wojownika, aby móc je przeszukać. Nie czuł odoru, jednak wiedział, że nie powinien przebywać zbyt długo w bezpośrednim kontakcie z naruszonymi zwłokami. Energicznie zaczął przeszukiwać szczątki.
Energiczne przeszukiwanie zwłok sprawiło, że ręka należąca do zwłok uderzyła w Twoja ranę. Nie wiedziałeś czy to będzie miało na Ciebie jakiś wpływ czy też nie. Przy zwłokach znalazłeś identyczne rany jak w przypadku handlarza.
Mag natychmiast odepchnął trupią rękę i po chwili oddalił się od zwłok. Niezwłocznie udał się na brzeg rzeki, gdzie dokładnie przemył ranę. Po krótkim odpoczynku ponownie przyjrzał się śladom wozu, następnie wsiadł na konia i podążył za rozciągającymi się śladami.
Woda z rzeki nie była dobrym pomysłem w ostatnich czasach, tak samo jak przypadkowe spotkanie Twoich ran z ręką trupa. Krwawi, ale już mnie. Troszke straciłeś czucia w nodze, ale kuśtykasz. Wsiadając na konia odciążyłeś trochę nogę, co przyjąłeś z ulga. Kierujesz się w stronę mostu. Do mostu masz jakieś 500 metrów.
Mag zmierzał w kierunku mostu. Rana dawała się we znaki, jednak jazda konna znacznie odciążyła nogę i przyniosła natychmiastową ulgę. Jechał i jechał...
Nocturnus wiedział, że musi jak najszybciej zapobiec rozprzestrzenianiu się bakterii w ranie. Po chwili spostrzegł nierówną walkę i postanowił pomóc mężczyźnie, który walczył z dwoma napastnikami. Postanowił włączyć się do bójki, jednak wolał nie schodzić z konia.
- Izipash ipush! - w dłoni maga powstała kula energii, którą po chwili cisnął w bandytę. Ubrania rzezimieszka zaczęły płonąć, a jego skóra i organy doszczętnie spłonęły. Nocturnus zdjął z pleców kostur, chwycił go oburącz i rozpoczął szarżę na drugiego mężczyznę. Po chwili wykonał duży zamach kosturem i uderzył przeciwnika w głowę, na której pojawiła się obszerna rana. Obaj napastnicy byli martwi. - Nic Ci nie jest? - zapytał półleżącego mężczyznę.
Tylko w Geroth, Panie. Zaatakowali mnie i moją karawanę. Ograbili, a tych dwóch zostało aby pozbyć się świadków.
Odwróciłeś się w stronę martwych ciał. Już chciałeś odpowiedzieć mężczyznie, ale nagle poczułeś ostry ból i zobaczyłeś ciemność. Zemdlałeś. Obudziłeś się na miękkim łóżku. Rozejrzałeś się i zobaczyłeś, że pomieszczenie było uporządkowane i czyste. Wręcz klarowne. Spojrzałeś na nogę, która była wyleczona.
Mag usiadł na łóżku i rozejrzał się po pomieszczeniu, które było bardzo przyzwoite. Gdzie właściwie jestem? - szukał odpowiedzi w myślach. Po chwili przypomniał sobie ostatnie wydarzenia. Martwe ciała, napotkany człowiek, bandyci... Czyżby ocalił mnie człowiek, któremu pomogłem w walce?
Byłeś w kuchni. Pokój o rozmiarach 5x3 metry z jednym oknem, pod którym stał stół. Przy stoliku natomiast siedziała postać, która była zaczytana w książce pt. Ogniste węże.
Mag zbliżył się do owej postaci, by przyjrzeć się jej z bliska, gdyż z tej odległości nie był w stanie zidentyfikować jej rasy oraz płci. Również tytuł książki nieznacznie przykuł jego uwagę.
Kobieta, elf, księga traktująca o żywiole ognia... To musi być ona. - pomyślał. - Czy Ty nie jesteś aby Lithe'a Neum, mistrzyni ognia? Jestem Nocturnus, mag powietrza. Przybywam tu z polecenia Devristusa Morii. - wyszeptał.
- Rozumiem... - przytaknął z niemałym zrezygnowaniem, by uśpić czujność kobiety. Dostrzegł jednak nietypowe zjawisko i z zaskoczeniem przyglądał się dziwnej postaci, po czym zaczął szukać jakiegoś logicznego wyjaśnienia tej sytuacji.
Nie powinieneś odpoczywać. W końcu znalazłam Cię w tragicznym stanie? odpowiedziała dziwnym grubym głosem, nie nadającym się na głos dla elfa, a szczególnie elfki.
To nie może być ona. Co to w ogóle jest? - rozmyślał. Po chwili zaczął wyciągać wnioski, iż zanikanie sylwetki postaci i dziwny głos mogą być spowodowane tym, że pod czarodziejkę podszywa się jakiś mag lub inne ścierwo, w końcu arsenał zaklęć i umiejętności magicznych jest ogromny. - Czuję się świetnie, także nie widzę takiej potrzeby. Właściwie co to za miejsce? I jak długo tu przebywam?
Bandyci, zwierzęta, łowcy artefaktów i każdy komu nie spodoba Ci się Twoja osoba postać znowu zamigotała. Tak jakby traciła energię magiczną. Zauważyłeś, że palce lewej ręki przestają być elfie.
Nocturnus z lekkim zażenowaniem przyglądał się postaci, która powoli powracała do swej naturalnej formy. - Kim naprawdę jesteś i po co ta cała maskarada? - zapytał z wielkim opanowaniem.
Maskarada?! Jaka maskarada? Masz czelność oskarżać mnie i podawanie fałszywych informacji! Mnie arcymistrza magii wody! wypowiedział szybciej niż pomyślał. Po zrozumieniu swego błędu, mag ulotnił się w powietrzu. Teleportował się.
Mag nie był zbyt zaskoczony, gdyż spodziewał się podobnej reakcji. Arcymistrz wody... Po chwili doszedł do wniosku, że Lithe'a Neum może być w niebezpieczeństwie. Owy arcymistrz wody musiał mieć bezpośredni kontakt z czarodziejką, bowiem niezbędne jest to do przemiany swego ciała w daną postać. Nocturnus usiadł przy stoliku i zaczął rozglądać się po pomieszczeniu.
Mag stanął przed domem i rozejrzał się dookoła. Wszystkie elementy tworzyły wspólnie piękny krajobraz, który wzbudzał zachwyt. Po krótkim czasie udał się za dom, by poszukać jakichkolwiek wskazówek.
Nocturnus dokładnie przyjrzał się wejściu i po krótkim zastanowieniu udał się w głąb ziemi. Podążał wolnym i opanowanym krokiem, jednak skumulował część energii magicznej do ewentualnej obrony przed wrogiem.
Znalazłeś się w piwnicy, która pełna była przetworów oraz słoików z różnymi częściami ciała różnorakich stworów. Przyglądając się ich usłyszałeś hałas z prawej strony. Kiedy się obejrzałeś zobaczyłeś tam elfkę, której szukałeś.
Mag z niesmakiem przeglądał półki wypełnione dziwnymi przetworami. Od tego jakże ciekawego zajęcia oderwał go hałas z prawej strony. Po chwili spostrzegł elfkę. Zmierzył ją wzrokiem i rzekł do niej. - Witaj. Jak się tu znalazłaś? Czy Ty jesteś Lithe'a Neum?
- Nieważne w sumie... Nic Ci nie jest? Jesteś w stanie wydostać się stąd o własnych siłach? - zapytał. Spostrzegł bryłki czerwonej rudy i natychmiast oddalił je od czarodziejki. Wiedział, iż czerwona ruda zakłóca, a wręcz blokuje magiczną energię.
Będzie trochę problem, gdyż muszę przywrócić naturalne krążenie krwi. Odrętwienie jest koszmarne powiedziała elfka rozmasowując miejsca więzów Jeśli mozesz wyprowadzisz mnie na słońce?
- Wraz z członkami Mrocznego Paktu udał się do dystryktu Kadev, by zbadać występowanie tajemniczych wirów energii magicznej. Prawdopodobnie już powrócił, jednak później miał zbadać pewne starożytne ruiny. Zakładam, że właśnie tym zajmuje się w chwili obecnej.
W domu w regale gdzie są naczynia w dolnej szufladzie, a raczej za nią są listy dla Devristusa. Również od Elish Ehru. Zabierz je i leć szybko do niego.
Mag udał się do domu i zabrał listy dla Devristusa. Po kilku minutach powrócił do czarodziejki. - Jesteś pewna, że nie potrzebujesz pomocy? Wątpię, żeby Devristus był w domu, także drobne opóźnienie raczej nie zrobi zbyt wielkiej różnicy.
Podsumowanie: Nocturn wyruszył do Gerloth na poszukiwanie Lithe'a Neum. Po drodze walczył ze ścierwojadami, wilkami i bandytami. W tej ostatniej walce został ogłuszony i obudził się w mieszkaniu Lithe'i. Zauważył, że ktoś pod wpływem metamorfozy się za nią przebrał, a następnie wyruszył na jej poszukiwania w domu. Odnalazł ją w piwnicy.
Talenty: Aktywność - 1 złoty( + 1 za bonus rasowy) Opisy - 1 srebrny Walka - 3 srebrne