Forum Tawerny Gothic
Tereny Valfden => Dział Wypraw => Wątek zaczęty przez: Nawaar w 20 Maj 2014, 11:21:48
-
Nazwa wyprawy: Bliżej boga - święta pomsta
Prowadzący wyprawę: Isentor
Wymagania do uczestnictwa w wyprawie: ranga paladyn w bractwie świtu
Uczestnicy wyprawy: Kharim Kazama aep Gorem.
Kharim, paladyn bractwa ciągle czekał w kapitularzu, aż król nada mu nową rangę i teraz chyba nastała odpowiednia pora. Również oczekiwał pojawienia się anielicy Zariel.
-
W kapitularzu zjawiła się Zariel.
- Witaj Kharimie. Król przekazał mi, że dostąpiłeś zaszczytu zostania świętym mścicielem. Nim jednak dopełni się wola Zartata będziesz musiał ukończyć święcenia. Czy jesteś gotów dopełnić swego przeznaczenia?
-
- Witaj Pani. Tak jestem gotów na wszystko!. Powiedział pewnym głosem krasnolud.
-
- Mówisz jak prawdziwy sługa Zartata. Zabiorę Cię do miejsca, w którym poznasz różnice pomiędzy pomstą a świętością. Dowiesz się dlaczego walczymy i dlaczego walka o nasze ideały jest czymś słusznym. Nie zostałeś jeszcze pobłogosławiony darem skrzydeł. Dlatego chwyć mnie za ręce, pomogę Ci wznieść się w niebiosa.
-
Krasnolud oniemiał na słowa Zariel. Dlatego nie wykrztusił żadnego słowa, tylko chwycił anielicę za ręce w nadzei, że nie spadnie z wysokości na ziemię. Nawet oblicze nieba wydawały mu się, czymś zupełnie nie pojętym.
-
Zariel przeniosła Cię na zielone równiny.
- Słyszałeś o tym miejscu Kharimie?
-
- Nie. Właściwie, to gdzie my jesteśmy?. Krasnolud miał więcej pytań, ale rozglądając się dookoła widział, tylko zielone równiny, w których panował istny spokój, ład i porządek jak nigdzie indziej.
-
- Odbyła się tutaj wielka bitwa przeciwko wojskom Meaneba. Twoi pobratymcy krwi z Torgonu stanęli naprzeciw armii Valfden.
-
- Nie wiedziałem tego, ale jestem przekonany, że żaden krasnolud z mojej rodziny nie brał w niej udziału. To, Ci mogę nawet przysiąc. Jednocześnie wiadomo, że wojska Valfden wygrały. Krasnolud czuł się zobowiązany jakoś, się wytłumaczyć i oczyścić również dobre imię swoich przodków. Dlatego zadał następujące pytanie. - Dlaczego mnie, tu pani przyprowadziłaś w miejsce dawnego rozlewu krwi?.
-
- Dobrze, że postawiłeś to pytanie. Starły się tutaj dwie armie, przywódcy każdej z nich wyznawali inne ideały. Valfden próbowało odeprzeć atak Meaneba. Pozostać ostoją ładu i sprawiedliwości w zniewolonym przez niego świecie. Torgon próbował wprowadzić na siłę doktrynę swego pana. Pytanie brzmi. Kto z nich miał słuszność w swym postępowaniu? ÂŹli ludzie korzystają z podłych środków, by dążyć do osiągnięcia swego celu. Cóż więc mają czynić ludzie dobrzy? Pokonać wroga miłosierdziem? Nie pokonasz podłego człowieka próbując wytłumaczyć mu, że postępuje źle. Występując zaś przeciwko niemu odpowiadając siłą na siłę, agresją na agresje, zabójstwem za zabójstwo czynisz z siebie równie podłego człowieka. Jak więc bronić ideałów światłości, skoro z góry skazani jesteśmy na wyrzeczenie się ich?
-
Anielica dała krasnoludowi wiele, do myślenia na ten temat. - Dobre pytanie. Naszych ideałów, możemy bronić, tylko w erze pokoju nauczając ludzi jak się powinno słusznie postępować. Również występując przeciwko złu, które zaciska na nas swe łapy i bronić prostą ludność i pomagając im w trudnych chwilach.
-
- Naszych ideałów możemy bronić w każdej sytuacji i w każdej erze. Czy jednak słuszne jest wykorzystywanie środków naszych wrogów do pokonania ich? Kimże jest człowiek, który w imię dobra postępuje źle?
Zadumana Zariel spojrzała w niebo.
- Jestem młodą istotą. Targa mną jeszcze wiele uczuć i emocji. Przez tę część treningu przeprowadzi Cię ktoś o wiele starszy i mądrzejszy ode mnie. Kinraya już wkrótce tu będzie.
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/4/47/Kinraya.jpg)
Spostrzegłeś anielice w przestworzach. Szybowała z dostojnością i gracją godną feniska.
//Jest ubogo bo wiadomość mi się skasowała.
-
Krasnolud wiedział, że Zariel miała dużo racji w tym, co mówiła. Dlatego paladyn również się zamyślił i powiedział. - Widocznie taki człowiek robi to, co jest słuszne w danej sytuacji, ale wie gdzie leży granica pomiędzy dobrem, a złem czyż nie?. Krasnolud kończył mówić, kiedy ujrzał jeszcze piękniejszą anielice, która zlatywała z niebios. Ciekaw był, czego ona może go nauczyć i jaką mądrość mu, przez to przekaże. Z niecierpliwością małego dziecka oczekiwał nadejścia Kinraya.
-
Kinraya delikatnie osiadła na gruncie obok Zariel i Kharima. Pozdrowiła gestem pełnym szacunku swoją skrzydlatą siostrę.
- Witaj siostro.
-
- Witaj córo Zartata i Ty śmiertelniku. Przybyłam przeprowadzić twe szkolenie, przybliżyć Cię do łaski naszego Pana. Czy jesteś na to gotów?
-
Krasnolud ukląkł, przed jeszcze ważniejszą anielicą. Czyli Zariel nie jest jedyną. Pomyślał chwilę, a na pytanie Kinraya odpowiedział. - Jestem gotów!. Również powiedział z pewnością w głosie.
-
- Jesteś wolna siostro, przejmę od tej chwili szkolenie tego śmiertelnika. Powstań krasnoludzie. W oczach naszego Pana wszyscy jego wyznawcy są równi, dlatego, że każdy z nich oddaje mu wszystko co ma i robi wszystko na co pozwalają mu ziemskie ograniczenia. Na tych równinach zginęło wiele istnień. Pamiętam bitwę Valfden z Torgonem, wielką potyczkę nieśmiertelnych sprzed setek lat. Można tu wręcz wyczuć obecność zmarłych. Co więc według Ciebie jest bardziej godnym czynem, cóż ma większą wartość dla Zartata. Obrona niewiasty przed demonem, czy modlitwa i ofiara złożona przez 7 letnie dziecko?
-
Krasnolud wstał, po słowach i rozpoczął rozważania w głowie. To, jest jakiś test. Trzeba dobrze odpowiadać na pytania, ale które odpowiedzi są właściwe?. Zadał, to pytanie w swojej głowie i rzekł. - Moim zdaniem stwierdzam, że oba są współmiernie ważne. Dlatego, że nawet jeżeli niewiasta nie wierzyła w Zartata, to po uratowaniu jej, przez Jego wiernego sługę mogła by się nawrócić. Dziecko, jako nie winna istota, która jeszcze nie doznała zła ani cierpienia tego świata w samej swojej istocie jest, czymś pięknym i Bóg światła również to powinien docenić. Taka jest moja odpowiedź.
-
- Słusznie. Jeśli stworzenie dało Ci możliwość walki, zyskałeś na sile i umiejętnościach, winneś to wykorzystać do obrony słabszych. Cóż może ofiarować bogu małe dziecię? Walkę w jego imieniu? Nie ma ku temu predyspozycji. Może ofiarować swemu bogu ofiarę i żarliwą modlitwę, bowiem będzie to wszystkim co dziecko posiada. Obie ofiary w oczach Pana będą współmierne.
Kinraya zbliżyła się do krasnoluda, ułożyła dwa palce prawej dłoni na jego czole. Po chwili przenieśliście się do pięknego parku. Spacerowały po nim damy i szlachetni panowie. Tuż przy was mały chłopiec o kruczoczarnych włosach bawił się w piaskownicy tworząc małe rzeczki za pomocą magii wody.
- Cóż możesz mi o nim powiedzieć?
-
Krasnolud znów gdzieś się przeniósł w nieznane mu miejsce, ale to akurat było mu bliżej znajome park i dzieci jak i również dorośli, którzy spacerowali. Nawet uśmiechnął się na wieść, że w sumie dobrze odpowiedział na pytanie, ale następne było nieco trudniejsze. - O nim. Wskazał odruchowo na dziecko i mówił dalej. - Dzieciak, który ma niebywały talent magiczny skoro w takim wieku potrafi już czarować. Myślałem, że tylko dorosłe osobniki potrafią opanować moc magiczną, a tu taka niespodzianka. Zwłaszcza, że to jest magia wody ostatnio rzadko spotykana na ziemi, lecz barwa włosów powinna mi coś uświadomić, ale ciężko mi powiedzieć kto to jest?.
-
- To 6 letni Meaneb.
-
Krasnolud roztworzył twarz w szoku. - Ten, chłopiec to ojciec naszego króla za młodu. Takie niewinne stworzenie ludzkie, ale co mogło spowodować to, że niewinne istoty stają się takie złe?. To pytanie zadał właściwie do siebie. - Ktoś w jego otoczeniu musiał mu na wpajać bardzo złych i okrutnych rzeczy. Być, może to jego ojciec, albo inni nauczyciele sztuki magicznej. Doprawdy jestem w szoku.
-
Chłopiec przestał się bawić, gdy zauważył matkę. Podbiegł do niej z uśmiechem na twarzy. Kobieta wzięła go na ręce. Zbliżył się do nich jakiś mężczyzna. Przywitał się czule z chłopcem. Malec zszedł z rąk mamy, chwycił rodziców za dłonie i udał się z nimi na spacer po alejkach parku.
- Zabiłbyś go teraz, gdy wiesz kim się stanie?
-
Krasnolud mógł się spodziewać takiego pytania. - Umysł i logika nakazują mi to zrobić, ale to zmieniłoby dotychczasowy bieg wydarzeń i nie wiadomo, co mogłoby się stać z istniejącym już światem, ale z drugiej strony nie miałbym serca tego zrobić. Także nie uczyniłbym tego, ani teraz ani nigdy, kiedy znajduje się w postaci małego nieszkodliwego dziecka.
-
- Nie jesteśmy w przeszłości i zarazem jesteśmy w przeszłości. Istnieje tylko teraźniejszość. Możemy jedynie spoglądać na przeszłe i przyszłe wydarzenia. Te przeszłe zawsze pozostają stałe i niezmienne, przyszłość zmienia się w zależności od teraźniejszości. Spójrz na siebie raz jeszcze.
Kharim spostrzegł, że jego świadomość znajduje się w ciele deputowanego królestwa Torgonu, Kinraya wygląda zaś jak ludzka emisariuszka.
- Nie ma nas w tym miejscu i w tym czasie. Możemy jedynie obserwować wydarzenia oczami świadków. Chciałam sprawdzić co uczynisz. Postąpiłeś słusznie. Chłopiec z tego okresu czasu jest niewinny. Nie zasłużył na gniew Zartata.
-
Krasnolud obejrzał się dokładnie ze znanym już szokiem w oczach, ale w myślach cieszył się, że postąpił słusznie. - Rozumiem. Tak jak powiedziałaś jesteśmy, tylko obserwatorami tych wydarzeń, ale męczy mnie jedno, co stało się dalej z tym dzieckiem? i, kto go skierował na złą drogę?.
-
- Niektórzy są źli po prostu z natury.
Anielica dotknęła Twojego czoła dwoma palcami i powróciliście do czasów współczesnych. Twoim oczom ponownie ukazały się zielone równiny.
- ÂŚwięty mściciel otrzymuje błogosławieństwo Zartata w każdym swym działaniu, jego łaska towarzyszy mu w każdej sekundzie życia, ostatecznie umiera ze słowem swego Pana na ustach. Udowodniłeś mi, że jesteś godzien święceń. Uklęknij.
-
Gdy powrócili krasnolud powiedział do siebie. Nie ma to jak w domu. Oczywiście myślał o swoim ciele, a na słowa starszej anielicy uklęknął jak mu kazała.
-
Kinraya przyłożyła do szyi Kharima swoje niebiańskie ostrze, które po chwili rozbłysnęło niebieskim płomieniem. Ogień nie parzył krasnoluda, wręcz przeciwnie, dodawał mu sił i napawał nieznaną mu dotąd energią.
- Ja Kinraya, pani pierwszego ostrza, archanioł zastępów niebiańskich, córa Zartata obdarowuje Cię błogosławieństwem bojowym. Bądź nieustraszony w obliczu swych wrogów, bądź mężny i prawy by Zartat mógł Cię miłować. Mów prawdę, zawsze, nawet jeśli prowadzi to do twej śmierci. Chroń bezbronnych i nie czyń zła.
Anielica przełożyła miecz na drugą stronę szyi krasnoluda, ostrze ponownie rozbłysnęło niebiańskim ogniem. Gałki oczne Kharima wywinęły się do góry, jego ciało przeszyły drgawki.
...znalazłeś się na polu bitwy, odziany w ciężką płytową zbroje. Po pancerzu spływała świeża krew pokonanych wrogów, czułeś metaliczny zapach posoki w powietrzu. Zacząłeś się rozglądać, dookoła Ciebie leżały truchła zmasakrowanych aniołów...
Ocknąłeś się leżąc w trawie zielonych równin, Kinraya oczekiwała Twego przebudzenia.
-
Krasnolud tak jak, kiedyś gdy został paladynem zemdlał i przyśniła mu się nieciekawa przyszłość. Zlany potem obudził się i ujrzał stojącą obok niego anielice. Kharim wstał i wiedział, że to koniec rytuału, ale musiał spełnić przysięgę. - Jestem obrońcą prawdziwej wiary i zła się nie ulęknę!. Powiedział dosadnie.
-
- Otrzymałeś moje błogosławieństwo, teraz na nie zapracuj postępując słusznie. Do zobaczenia mścicielu!
-
- Dziękuje za obdarzenie mnie śmiertelnego takim zaufaniem. Będę godnym przedstawicielem Waszej potęgi. Nie zawiodę was!. Krasnolud wiedział, co mówił w tej chwili.
-
Wyprawa zakończona
Kharim Kazama aep Gorem
Aktywność: 1 złoty talent
Opisy: 1 złoty talent
Walka: brak
-
Kharim Kazama aep Gorem zamienił 2 złote talenty na 6 brązowych.