Forum Tawerny Gothic
Tereny Valfden => Dział Wypraw => Wątek zaczęty przez: DarkModders w 10 Maj 2014, 17:06:00
-
Nazwa: Zabójstwo na przedmieściach...
Wymagania: Logiczne myślenie
MG: Mohamed
Ilość wykonujących: Szeklan z Tihios (DarkModders), Gorn z Rivi
Szeklan wyszedł przed budynek w Atusel. Stanął koło drzwi i czekał na Gorna
-
Wyszedłem z budynku w Atusel.Stanąłem obok Szeklana i rzekłem.-Dobra proponuję najpierw odwiedzić tego Mohameda.Prowadź szefie :D. I uśmiechnąłem się do Szeklana.
-
-Też tak sądze.- powiedziałem po czym ruszyłem wraz z Gornem w strone pobliskiego zajadu gdzie stały konie. Wyporzyczyłem dwa dając śniadego Gornowi. Osiodłałem swojego po czym siadłem na niego poprawiając broń. Spojrzałem na Gorna mówiąc:
-Gotowy?
-
Osiodłałem śniadego konia,wsiadłem na niego i powiedziałem.Zawszę jestem gotów,Szeklanie,nawet na śmierć :D.
-
-Też tak sądze.- powiedziałem po czym ruszyłem wraz z Gornem w strone pobliskiego zajadu gdzie stały konie. Wyporzyczyłem dwa dając śniadego Gornowi. Osiodłałem swojego po czym siadłem na niego poprawiając broń. Spojrzałem na Gorna mówiąc:
-Gotowy?
//Zapoznaj się z tym: http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Zasady_uczestnictwa_w_wyprawie
//Wyprawa jest źle założona. Nie możesz czegoś kupić i za to nie zapłacić. Brak transakcji w Twoim poście. Macie zakaz pisania postów do momentu pojawienia się prowadzącego tę wyprawę. Niech prowadzący ustali ile grzywien wydał gracz na wynajęcie 2 koni.
-
//Zapytałem się doświadczonego gracza, a więc... Zabieram wam po 10grz.
A piniądze?! - krzyknął staruszek, wybiegając z stajni. - Ja wom dom, ni płacić... - uśmiechnął się do was, zabierając po 10grz. Ruszyliście przed siebie, zmierzając ku stolicy.
Zapowiadał się piękny dzień, ale czy będzie on piękny pod wieczór? To wie tylko Bóg, ale który?
-
Dotarwszy do stolicy powiedziałem- Chodź poszukajmy Mohameda. A następnie ruszyłem do dzielnic mieszkalnych aby odnaleść Mohameda
-
//Zasady uczestnictwa w wyprawie (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Zasady_uczestnictwa_w_wyprawie).
//To MG prowadzi wyprawę, opowiada co się dzieje. Tak, wy ją pchniecie do przodu - ale takie rzeczy jak dotarcie do celu, czy walka z przeciwnikiem - opisuje MG [Tutaj ja]. Więc, według tego - cofam akcje, do momentu wyjazdu z stajni.
-
Po wyjeździe ze stajni ruszyłem do stolicy w poszukiwaniu Mohameda
-
Szeklan ruszyl za Gornem. W czasie jazdy wyciągnal flaszke wodki i odkrecil ja. Wziol wielkiego lyka po czym otarl sie i zapytal Gorna:
-Chcesz łyka?
-
-Co mi tam. Wziąłem od Szeklana flaszkę, łykłem porządnie,oddałem ją i rzekłem-Zanim dotrzemy na miejsce, Może opowiesz coś o sobie?.
-
Wziołem drugiego łyka i powiedziałem do Gorna:
-Pochodze z ubogiej rodziny. Ojciec był kowalem z zawodu a ja mu pomagałem sprzedawać rzeczy, które on sam wykuł jednak rzadko kiedy trzymaliśmy koniec z końcem. Później wstąpiłem do straży miejskiej w moim rodzinnym mieście Tihios ale byłem tam tylko chłopcem na posyłki. Po tym po kilku miesiącach zmarła mi matka a ojca pochłoneła zbytnio praca. Wtedy zdecydowałem że nic mnie już w tym mieście nie trzyma i ruszyłem w droge z pierwszą lepszą karawaną kupiecką. Wtedy to dopiero biede klepałem i teraz też ale co ty o tym możesz wiedzieć- powiedziałem podawając flaszke wódki Gornowi
-
- Nie dzięki nie chcę mi się pić,Wiem więcej niż myślisz
-
No cóż, nie długo sobie tak rozmawialiście. Nie będąc nawet przy bramie, zorientowaliście się - że ktoś was śledzi. Nie minęła chwila, gdy przed wami pojawił się garnizon straży. Styć, w ymie kryla! - mówił któryś z obciętym językiem. Nie zrozumieliście go, jednakże chwilę potem wyszedł z szeregu jegomość ważniejszej funkcji. Z imienia króla Isentora I Aquilla - pana na tych ziemiach - zabieramy Cię Gornie z Rivii z nami. Powód? Jesteś oskarżony o zabójstwo.
-
-Pójdę z wami
-
Szeklan popatrzył się na Gorna ze zdziwieniem i na straż, która go wyprowadzała. Zpytałem z ciekawości strażnika o powód:
-Co takiego zrobił?
-
//Mohamed pozwolił
- - Zabił z zimną krwią strajkującego górnika, Rysiu skuj go. Straż zakuła Gorna i zabrała go do lochów gdzie miał oczekiwać procesu.
-
-To ja w takim razie odjade. Do widzenia
Dalej moje zadanie bedzie prowadzone czy juz jest anulowane?
-
//Ty kontynuuj
-
Byłem zdziwiony całym wydarzeniem ale z rozkazu straży usunąłem sie z drogi i wjechałem do miasta Atusel. Miasto było o tej porze przepełnione. Ledwo co dało rady przejść a co dopiero przejechać koniem. Po chwili męczarni zajechałem pod pobliski zajazd i przywiązałem tam konia.
-
//Toś chłopie dowalił... Ty wziąłeś od Talseisa zadanie, a on w Atusel siedzi. Czyli wychodzi na to, że nawet nie wyjeżdżając z miasta - wjechałeś do niego ;p
-
//Ale ja miałem jechać do Efehidonu :)
-
//No tak, ale wy nawet nie wyjechaliście z miasta :) Bo Gorna złapali zaraz przed bramami.
Z racji, iż twoim celem było Efehidon - nie wjechałeś do Atusel. Udałeś się natomiast na trakt, by udać się do stolicy.
Minęło parenaście minut, gdy poczułeś na sobie czyjś wzrok.
-
Pomyślałem Co za skurwiel sie na mnie patrzy po czym odwróciłem się i zobaczyłem człowieka, który opierał się o laske i patrzył się na mnie z uśmiechem. Wreszcie odezwałem się do niego:
-A Ty to kto?
-
//Chce to zadanie anulować
-
//Zadanie i tak zostało niepoprawnie założone więc nie otrzymałbyś talentów. Zamykam więc.