Forum Tawerny Gothic

Królestwo Valfden => Atusel => Wątek zaczęty przez: Isentor w 27 Marzec 2012, 17:23:07

Tytuł: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Isentor w 27 Marzec 2012, 17:23:07
(http://nockruka.gram.pl/marant/images/e/e3/Aleja_pami%C4%99ci_ofiar_bitwy_na_zielonych_r%C3%B3wninach.jpg)

[opis]


Ulica to miejsce, gdzie możesz spotkać innych graczy, porozmawiać z nimi i wejść w interakcje. Dozwolone jest prowadzenie handlu, przekazywanie informacji, walka po uprzednim umieszczeniu statystyk. W przypadku złmania prawa i podniesienia ręki na drugiego gracza straż oraz członkowie organizacji państwowych np. Szwadronu Zagłady (http://marant.tawerna-gothic.pl/index.php?topic=23550.0) mogą interweniować. W przypadku potyczki to Mistrz Gry decyduje o zatwierdzeniu opisów.
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Mogul w 11 Kwiecień 2013, 12:07:50
Zielone równiny. Miejsce dla wielu przeklęte, dla innych zaś to miejsce narodzin bohaterów. Idąc tymi uliczkami panuje tutaj trochę inna atmosfera niż w innej części miasteczka. Przechodząc tu nachodzą refleksje i przemyślenia . Nic dziwnego, alejka jest poświęcona bohaterom. Samo przejście i wspomnienie dawnych czasów jest hołdem ku poległych. Ktoś niestety inaczej oddaje ten hołd. Uliczka jest zbrukana krwią kilku zmasakrowanych ludzi. Ludzi i orków.
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Mogul w 19 Kwiecień 2013, 23:45:36
Od razu po wyjściu z kompani ork udał się do tego niechlubnego miejsca. Słyszał co się tutaj stało, ale nie przerażało go to. To w jego stylu. Gdy znalazł się już w alei poczuł zapach krwi. Już minęło trochę czasu od uprzątnięcia tego, a dalej tutaj tak jebie? Pomyślał, po czym wyciągnął dosyć grubego papierosa, odpalił go i pociągnął. Zwą to niby cygarem, niezłe. Po kilku wciągnięciach dymu w płuca, rozejrzał się, poszukiwał jakiś przydatnych informacji, chciał się upewnić, że za masakrę odpowiadał Grummol.
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Gunses w 20 Kwiecień 2013, 22:36:23
- Kolejny - szepnął jakiś dziwny staruszek. Ubrany był dość godziwie. W szatę szaro-brązową z zielonymi i czerwonymi naszyciami.
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Mogul w 20 Kwiecień 2013, 22:47:17
Gdy Mogul był jeszcze w mieście.


Ork, który akurat kucał szukając informacji usłyszał głos. Zdziwiło go to przez fakt, że to miejsce było teraz niechętnie odwiedzanę.
- Słucham? Pociągnął cygara przyglądając się postaci. Jego zmysły jak i ciało były skupione i gotowe do ewentualnej walki.
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Gunses w 20 Kwiecień 2013, 22:50:28
- Posłuchaj - powiedział staruszek - Zwą mnie Y'Berion. Nadchodzi zło jakiego sobie nie wyobrażasz. Jeśli mi pomożesz, ja pomogę Tobie - rzekł staruszek - Poszukuję informacji o pewnym klanie Orków, może wiesz coś o rodzie Khan?
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Mogul w 20 Kwiecień 2013, 22:52:46
Ork spojrzał się w niebo. Milczał przez dłuższą chwilę. Zło, jakie sobie nie wyobrażam, jasne.
- Słyszałeś co się tutaj stało? Jaka masakra miała miejsce?
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Gunses w 20 Kwiecień 2013, 22:55:58
- A tak... Jakiś niebieski, zmutowany Ork pozabijał kilku ludzi. Udało mi się wyodrębnić niektóre substancje z jego śliny. Ciekawą mieszankę zażywał w młodości - powiedział. Mało kto wiedział, że Y'Berion, zwany też Królem Błaznów to jeden z najlepszych szarlatanów samouków na wyspie.
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Mogul w 20 Kwiecień 2013, 22:59:56
Ork spojrzał się złowrogo na staruszka. Widać wszyscy wiedzieli już o Grummolu.
- Więc pewnie też wiesz, że ten zmutowany ork zabił ich wszystkich przez dziedzica orków, dziedzica, którym ja jestem. To wszystko spowodowane jest przeze mnie, więc nie mów mi o złu, które nadchodzi, bo już ono kurwa nadeszło dla niektórych. Machnął energicznie normalną ręką.
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Gunses w 20 Kwiecień 2013, 23:03:58
- Nie wiesz nic o tym, który nadchodzi zza Mgły - powiedział i pokręcił głową. Popatrzył na Ciebie i odszedł.
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Mogul w 20 Kwiecień 2013, 23:09:27
Ork wkurzył się do tego stopnia, że jego demoniczną rękę spowiły piorunu. Walnął nią w ziemie, pozbywając się energii zostawiając ładny ślad. Nie chciał tego teraz tak zostawić. Napiął swoje mięśnie w skoku i pognał za nieznajomym. Nie obchodziło go to, czy ten staruszek mówił bzdury, chciał wiedzieć więcej. Wskoczył na dach i gdy zdawało mu się, że wyprzedził już staruszka zeskoczył pojawiając się przed nim.
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Gunses w 20 Kwiecień 2013, 23:11:12
- Zainteresowany? - zapytał
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Mogul w 20 Kwiecień 2013, 23:14:46
- Co chcesz wiedzieć o moim klanie i po co ci to? Zapytał zakładając rękę na rękę.
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Gunses w 20 Kwiecień 2013, 23:45:07
- Poszukuję kontaktu do Alzura. Ale nie tego od was, tego prawdziwego. Nie zmienia to jednak faktu, że przy Khanie również jest Alzur. Nie ten którego szukam, ale Alzur to Alzur. Może on będzie wiedział, gdzie szukać prawdziwego Alzura.
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Mogul w 20 Kwiecień 2013, 23:51:35
Ork podrapał się po głowie. Nie miał pojęcia o co chodzi w tym bełkocie.
- Chodzi ci o szamana orków? Nic innego w tej chwili nie nasuwało mu się na myśli.
- Sory, ale znajduje się poza tą wyspą i raczej nie ma szans z nim się skontaktować. Zachował dla siebie, że jest możliwe skontaktowanie się z nim, ponieważ sam ork dążył do tego, a nie ufał staruszkowi. Na razie nie powinien, bo pamiętał, jak Gunses mówił, że Lithan poszukuje kontaktu z Alzurem.
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Gunses w 21 Kwiecień 2013, 13:44:04
- Szkoda... No nic, będę musiał poszukać tego niebieskiego. Może on będzie umiał jakoś pomóc.
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Mogul w 21 Kwiecień 2013, 14:04:05
Staruszek wiedział jak dyskutować. Nie wiedzieć czemu, ale miał na niego haka. Skąd ci ludzie takie informacje biorą. Jednak z drugiej strony Grummol i tak by się im nie przydał. Na szybko myśląc postanowił jednak zaryzykować, bo być może ci ludzie stwarzali mu możliwość kontaktu, gdzie cena tego była droga.
- Chcesz posłuchać czegoś w rodzaju legendy?
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Gunses w 21 Kwiecień 2013, 14:24:21
- Jeśli nie zajmie Ci to całego dnia - powiedział - Opowiadaj.
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Mogul w 21 Kwiecień 2013, 14:59:20
- Nie jestem zbyt dobrym mówcą, nie lubię dużo gadać, bo czyny, nie słowa. W dawnych czasach, gdy lud mój był jeszcze młody orczy szamani umieli się ze sobą jak i z wodzami kontaktować. Pomagało to szczególnie gdy toczyła się zacięta walka, a duchowego wsparcia wprost szamani nie mogli udzielić. Między nami istniała kiedyś sieć, którą nie wiadomo z jakich powodów została zerwana. Szamańskie echo zamilklo a legenda powiada, że dziedzic wodza, który zrodzony był z krwi demona i orka ponownie załata tą sieć.
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Gunses w 21 Kwiecień 2013, 15:57:38
- A Ty jesteś tym dziedzicem z krwi demona i orka? Tak?
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Mogul w 21 Kwiecień 2013, 16:11:26
- Chuja tam wie, ale inne legendy mówią, że Khan zyskał swoją siłę dzięki zawarciu paktu ze starym bogiem Beliarem. Tylko, że Beliar nie był raczej demonem, a gdy przestał istnieć, musiało się wszystko pokiełbasić. Ale cóż, nic innego nie mam. Muszę znaleźć świątynię orków na wyspie, bo podobno się tutaj znajduje, odpowiedniego szamana z jakiegoś innego klanu. Rozumiesz już jakie to ciężkie? Znając życie poszukiwania dużo będą kosztować, a i wtedy nie wiadomo co potem. Opieram się tylko na legendach.
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Gunses w 21 Kwiecień 2013, 17:25:52
- Mojego pana bardzo by zainteresowały postępy w Twoich pracach - powiedział Y'Berion - Chętnie dofinansujemy rozwój nauki, a może i to przyczyni się do odnalezienie Alzura? Weź to - powiedział i dał Ci dwa papiery - To mapa i glejt do Bractwa Pisarza, naszego pana.
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Mogul w 21 Kwiecień 2013, 18:09:07
- Czego chcecie od Alzura i czym jest to zło za mgły?
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Gunses w 21 Kwiecień 2013, 18:48:30
- O tym może dowiesz się w swoim czasie. ÂŻegnaj orku - powiedział i odszedł.


Mogul: Otrzymałeś dostęp do Bractwa Pisarza
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Nikolaj w 22 Kwiecień 2013, 18:59:04
Szedł wolno, kuśtykał, krew spływała mu po nodze. Walka na arenie nie należała do najbardziej udanych, ale przynajmniej uszedł z życiem. Ale jak będzie dane mu cieszyć się kolejną księżycową nocą, skoro zejdzie z wykrwawienia się? Dawno nie pił, rana nie regenerowała się jak powinna. Oparł się plecami o jeden z budynków. ÂŻaden z przechodniów nie chciał nawet do niego podchodzić. Odpychał.
Co prawda mrok zakrywał dostatecznie jego rany, a to mógł wykorzystać na swoją korzyść. Zawołał samotnego wędrowca, może kupca.
- Dobry panie, dam wam kilka sztuk złota, jeśli powiecie mi gdzie jest najbliższa karczma - zadzwonił zdobytymi monetami.
Grubawy mężczyzna od razu zaczął jak nakręcony rysować w powietrzu dokładną mapę. Niko przez cały czas kiwał głową, udawał zrozumienie, chwilami zamotanie. W końcu dowiedział się gdzie jest karczma, a ofiara podeszła po pieniądze. Niko zaciśniętą pięścią uderzył w jej szczękę. Mężczyzna osunął się na ziemię, by po chwili zostać wciągniętym w ciemniejszy zaułek.
Uczta była gotowa...
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Hagmar w 22 Kwiecień 2013, 21:07:51
Nad ranem patrol straży znalazł trupa. Niby nic nowego ale gdy okazało się że ofiara to kupiec i to w miare bogaty wezwano śledczego. Oględziny wykazały że ofiarę pobito a później wyssano z niej krew. Trupa zabrano do kostnicy gdzie po kilku godzinach zidentyfikowano dokładniej biedaka.
- Niech zgadne, żadnych świadków? Spytał patolog.
- Jak zawsze gdy morduje wampir. Ale mamy pewien trop. Wczoraj wieczorem była walka na arenie. Walczył jakiś wampir właśnie. Został ranny. Widocznie postanowił się uzdrowić. Myślałem że każdy cywilizowany wampir w tym kraju nosi krew ze sobą. Odparł Stefen Kalgher, główny śledczy w Atusel. Wyszli z kostnicy na piętro posterunku. Kalgher sięgnął po dostarczony mu raport. - Mam nazwisko podejrzanego. A raczej imie. Nikolaj.
- Jestem tylko patologiem ale powiem Ci że kolesia zabito z premedytacją.
- Wiem, mimo iż oni też muszą jeść to jednak mógł iść na rynek po choćby kure i ją wyssać. Albo do karczmy. Chuj z tym. Będzie proces i tak i tak. Goniec, wyślijcie to do stolicy.
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Hagmar w 20 Wrzesień 2013, 15:50:05
Dzień jak co dzień w Atusel. W eleganckiej kamienicy na rynku siedziało kilka person i jadło obiad, byli to kupcy, członkowie szlachty i dość wysoko postawione persony.
- (...) Czy to pewne?
- O tak, wyjechał na dobre.
- odparł starszy jegomość przeżuwając kęs kotleta.
- Na jak dobre. Musimy mieć pewność że nie wróci jutro i nie pozabija połowy.
- Spokojnie Andrzeju, nie denerwuj się. Mamy wszystko pod kontrolą.
- Odparł jedyny w tym towarzystwie elf. - - Może nie do końca wszystko, akcja przejęcia transportu nie wypaliła owszem... Ekkerund szybko się skapowało że to była większa i zaplanowana akcja.
- Chujowo zaplanowana dodajmy.
- Wtrącił gruby i łysy szlachciur - Oficjalnie rebelia się skończyła, to punkt dla nas. Detektyw pieprzył coś o demonach, że to powód ogłoszenia końca rebelii by podnieść morale. Fakt, Kher dostał ostro po dupie i spierdolił do lasu. Jego ludzie są rozproszeni i nic nie robią.
- Robią, wydałem rozkazy.
- Odparł elf.
- A co z Elfem?
-Srać go. Revender i ten drugi na tym jebanym sojuszu nic nie zyskali. Za to my... my urośliśmy w siłę tuż pod nosem Służb. Wieczorem jadę do Ombros dokończyć sprawy.
- Ilu mamy ludzi tak na oko.
- Bo ja wiem... ze 50tyś. Pochowanych w górach i lasach po całej wyspie.
- Isran, weźmiesz paru i... zaatakuj coś.
- Oszalałeś?
- Potzrebujemy chaosu, by Elf mógł działać.
- Zaraz zaraz... najpierw mówimy o olaniu go a teraz...
- Kretynie nie mówię że mamy go całkiem olać. Popieramy go, ale działamy nie zależnie.
- Mam pomysł, zaatakujmy Afers albo Krucze Gniazdo.
- Prtal nie ma znaczenia gospodarczego na tyle wysokiego by król chciał go szybko odbić... z drugiej strony to plus dla nas. Zrobimy tak, W Revar stoi pusta siedziba Szwadronu. Mamy tam kogoś?
- W zamku? 15 ludzi pilnuje by chłopi z Chylic się nie zbliżali. Ludzie Cadacusa tam nie chodzą.
- Wyślijcie tam rzeką spory oddział i zapasy. Isran, ty przenieś swoją grupę  na przełęcz prowadzącą z Afers do Revar.
- Chcesz zablokować północ? Sprytne. Revar jest bogate, no i rzeką można szybko dosłać posiłki  To zaburzy trochę gospodarkę. Pokażemy też ząbki w Kevan u czarnego i Larkos oraz u Morriego.
- Jest jescze kwestia ludzi Czarnego...
- Jedyne zagrożenie to Cadacus. Roydil to pała której nie słuchał nikt pod Inkirgaad...
- A zatem. Do roboty.

Panowie omawiali jeszcze sporo spraw nim się rozeszli.
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Anette Du'Monteau w 12 Lipiec 2014, 17:20:56
Po jednej z alej Atusel kręciła się Anette. Ta podobnież nosiła nazwę na cześć poległych w największej bitwie o jakiej ludzie słyszeli. Jednak nie to ją teraz interesowało.
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Aaria Kruczowłosa w 12 Lipiec 2014, 19:46:47
Przypadkiem, a może i nie, znajdowałam się tam również i ja. Na razie nie miałam w tym większego celu. Ale coś do roboty zawsze się znajdzie.
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Anette Du'Monteau w 12 Lipiec 2014, 20:31:25
-Hey, chyba widziałam cię gdzieś już. Chyba nawet u "nas". Przyłączysz się?
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Aaria Kruczowłosa w 12 Lipiec 2014, 21:40:14
-Owszem. Widziałaś mnie "u nas". I chętnie się przyłączę.
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Gordian Morii w 17 Grudzień 2014, 21:41:22
- Ludzie oraz nieludzie! Już jest! Już jest! Pierwszy numer Gońca Valfdeńskiego! Bierzcie, kupujcie i czytajcie! W środku numeru! Krucjata! Konstytucja! Tematy ludyczne! Ogłoszenia! Plotki! Bierzcie! Bierzcie! Póki jest! - krzyczał na całe gardło młody chłopak trzymający pod pachą nowe, jeszcze świeże egzemplarze Gońca Valfdeńskiego (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Goniec_Valfdeński_I)
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Kermos z Baźin w 21 Luty 2015, 15:27:36
Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach. Taką nazwę nosiła ta ulica. Była to decydująca bitwa między wojskami Valfden i sojuszników przeciw Meanebowi. Po raz kolejny okrucieństwo wojny dało o sobie znać. Na dodatek zbliża się kolejna wojna. Wojna tych samych sił. Historia znów się powtórzy a wojna... Wojna nigdy się nie zmienia.
-Elyshibruxu, Iaosh Izgrashar Ruxuesh!
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Canis w 15 Marzec 2015, 22:01:49
Na aleję wolnym krokiem wpełzł Salazar rozglądając się po tablicach upamiętniających wydarzenia. Szukał duchów i świadków tamtych wydarzeń. Szukał osób będących na ulicy. w rękach trzymając kompas i pergamin, spojrzał na kompas, czy nadal wskazuje pergamin, czy być może inny kierunek.
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Hope w 15 Marzec 2015, 22:12:59
Kompas nadal wskazywał na pergamin. Salazar spostrzegł ducha przybocznego snującego się po równinach.
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Canis w 15 Marzec 2015, 22:22:19
- Hej! - zawołał w przestrzeń do ducha, chcąc zwrócić uwagę. Rozejrzał się dookoła, było pusto wiec się nie krępował zbytnio- Możemy porozmawiać? Możesz powiedzieć mi kim byłeś? Jesteś? Co czujesz będąc w tym stanie, tu i teraz? Czy jesteś jednym z wielu... W końcu poległo tam wielu...
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Hope w 15 Marzec 2015, 22:48:13
Duch beznamiętnie powtarzał...
- Krew moich przodków płynęła przez serce Valfden. Byliśmy szlachcicami, politykami, rycerzami. Czyściliśmy brud z miejskich arterii. Służyliśmy ludowi. Oddawaliśmy wszystko. A mimo to, lud postanowił nas ukarać.
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Canis w 15 Marzec 2015, 22:51:31
- Jak to ukarać, jak was ukarał lud?
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Hope w 15 Marzec 2015, 22:52:24
Duch beznamiętnie powtarzał...
- Krew moich przodków płynęła przez serce Valfden. Byliśmy szlachcicami, politykami, rycerzami. Czyściliśmy brud z miejskich arterii. Służyliśmy ludowi. Oddawaliśmy wszystko. A mimo to, lud postanowił nas ukarać.
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Poszukiwacz w 17 Lipiec 2015, 23:37:49
Tajemnicza postać przywdziana w szary, wypłowiały płaszcz z kapturem, sycząc i sapiąc ociężale przemierzała ulicę co rusz zatrzymując się przy upamiętniających poległych tablicach. Co rusz klękał przy nich i przykładając okryte stalą ręce do tablic chylił czoła, by następnie spoglądać w niebo. Błąkał się po ulicy poznając wszystko i rozumiejąc co się działo... Przy pasie, poza zwisającym mieczem, przypięte były małe tobołki i pergaminy. Nie chodził tutaj bez celu, on szukał...
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Eros w 17 Lipiec 2015, 23:43:44
- Nie smuć się. - Powiedziała postać wychodząc z cienia, a postać jego była skryta pod płaszczem i kapturem, spod którego połyskiwały zielone oczy. - Nie ma miłości, bez śmierci. - powiedział podając tajemniczemu poszukiwaczowi zwinięty pergamin do dłoni.
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Thanatos w 17 Lipiec 2015, 23:47:01
- Nie smuć się. - Powiedziała postać wychodząc z cienia, a postać jego była skryta pod płaszczem i kapturem, spod którego połyskiwały szkarłatne oczy, a w jego dłoni była kosa. - Nie ma śmierci, bez miłości. - powiedział podając tajemniczemu poszukiwaczowi zwinięty pergamin do dłoni.

Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Poszukiwacz w 17 Lipiec 2015, 23:50:03
Wyciągając niepewnie dłonie przyjął pergaminy i delikatnie skłonił głową w podzięce do każdego z nich.

Oboje odeszli, zaś Poszukiwacz został sam, by dalej mimo dziwnego zajścia, oddać się refleksji walki o życie i o śmierć...
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 15 Wrzesień 2015, 14:55:42
Zwracali na siebie uwagę, ciekawskie spojrzenia wędrowały w ich stronę, gdy przemierzali targowe ulice, podmiejskie uliczki i alejki w parku. Powodem tego nie do końca były bogate, szyte na miarę ubrania. Młody chłopak odziany był bowiem w białą lnianą koszulę, narzucony na barki miał zaś granatowy surdut ozdobiony złotą nicią. Buty wysokie, skórzane.  Dziewczyna miała na sobie długą karmazynową sukienkę, która szeleściła charakterystycznie przy każdym kroku. Pomimo schludnego wyglądu, zdawali się nie zwracać uwagi ani na własny ubiór, ani na wścibskie spojrzenia przechodniów. Zatraceni byli w swoim własnym świecie, szepcząc sobie na wzajem, pełne obietnic wyznania, nieostygłe jeszcze ani niezmącone bezwzględną codziennością. Ciemne włosy dziewczyny rozpierzchły się, poskręcane pukle włosów opadały na jej ramiona swobodnie, nieskrępowane żadnym uczesaniem. Kołnierzyk u koszuli mężczyzny natomiast był niedbale postawiony, guzik niedopięty.
Jednakże przyczyną, dlaczego ta dwójka przyciągała spojrzenia obcych, było uczucie, które od nich niezaprzeczalnie promieniowało, i dało się to odczuć nawet damom, które w ten wiosenny wieczór, mijając zakochanych, zakrywały swe rumieńce za wachlarzem i przyspieszały kroku, w środku jednak bardzo pragnąc popatrzeć na nich choć kilka sekund dłużej. Tak przyjemny był to widok dla oka. Zdawało się, że żadne zło na świecie nie jest tak silne jak ta miłość, bo młodzi kroczyli dziarsko, stąpali po ziemi mocno i zdecydowanie, bez strachu czy obawy, a równocześnie jakby lecieli nad nią, unosząc się swobodnie dzięki miłości i wzlatując wysoko, ponad głowy zwykłych śmiertelników. Oni już dawno zostawili świat trosk, łez i bólu za sobą.
Wiosenne wieczorne powietrze było ciepłe, z pewnością sprzyjało spacerom czy podróżom. Handlarze wznowili swe wojaże, trakty zapełniały się z dnia na dzień, na rynku można było dojrzeć coraz to nowe towary, które po zimowej przerwie wracały na stragany. Dzisiejszy dzień odznaczał się wyjątkową atmosferą.  Słońce unosiło się nisko nad horyzontem nadając wszystkiemu delikatnych, pomarańczowych barw. Rozproszone światło wnikało między drzewa, domy, trawy, między tatarak nad stawem i jabłonie w sadzie. Powoli osadzająca się rosa zdobiła liście i młode pąki, krople były niczym szlachetne morskie perły. Powoli zmierzchało i właśnie w tym momencie zaczyna się ciąg zdarzeń, którego biegu zmienić się nie da, nawet jeśli mocno by się próbowało. Los tej dwójki był z góry przesądzony, o czym młodzi jeszcze nie wiedzieli.
Droga ich przechadzki prowadziła przez podgrodzie, tę ładniejszą ale i gorszą część. Wyszli z miasta przez bramy i udali się ścieżką do okolicznej wsi, która jeszcze nie była częścią Atusel. Stało tu kilka domów, były obory z hodowlanymi zwierzętami, znalazł się i staw, i sad. Na polach zaś kiełkowało młode zboże. Krowy dawno stały już w oborze, były wydojone i napojone. Sama przyroda szykowała się do spoczynku po słonecznym dniu. Æwierkanie ptaków ustawało, tylko wrony skrzeczały gdzieś wysoko na gałęziach. Wiatr smagał ziemię porośniętą niewysokimi, młodymi roślinami.
Rhan i Meredith, bo tak mieli na imię zakochani, siedli na łące, gdzieś w ustronnym miejscu, poza zasięgiem ciekawskich spojrzeń mieszkańców Atusel. Nad nimi świeciły jasno dwa księżyce i miliony gwiazd. Chłopak oparł się wygodnie i uśmiechnął się do Meredith rozbrajająco. Zaczął tłumaczyć jej coś mocno, jednak przyciszonym, stonowanym głosem. Unosił rękę, kreślił wzory w powietrzu, lub zamaszyste linie. Wreszcie nakazał jej się skupić, patrzeć i podziwiać. Sam zrobił to samo- skoncentrował się i uniósł palec wskazujący w górę. Po chwili pojawił się nad nim pojedynczy, nieduży płomień, niczym blask świecy. Rhan zakreślił duże koło w powietrzu, sprawiając, że światło rozmazało się, tworząc ognistą smugę na tle czarnego nieba. Po chwili zabawy „zdmuchnął” żar, lecz naleganiom Meredith, by powtórzył sztuczkę, nie było końca. Dziewczyna usilnie prosiła o kolejny płomyk. Mag nie zamierzał się z nią kłócić, zaśmiał się z szczerze i nie odrzekłszy słowa, pocałował ją mocno, obejmując drobną twarzyczkę kobiety w dłoniach.  Po chwili pieszczoty znów zostały przerwane przez nalegania roześmianej dziewczyny.  Mag nie mógł się dłużej opierać. Wedle życzenia swej ukochanej wypowiedział inkantację Heshar anash! Posłał w niebo ognistą kulę przy pomocy telekinezy, w którą oboje wpatrywali się z iskierkami w oczach, aż nie zniknęła gdzieś za linią lasu.
W tym samym momencie usłyszeli trzask łamanej gałęzi, na którą przypadkowo stanęła młoda chłopka, kryjąca się dotąd w zaroślach i obserwująca z zaaferowaniem całe zajście. Przerażona zasłoniła usta dłonią, by nie wydać z siebie krzyku i pobiegła wprost do swojej chaty. Pobudziła przy tym i ojca, i matkę, i dwójkę rodzeństwa, krzycząc na cały głos, że widziała tego maga, co króla chciał zabić, a pałac przemienił w kupę gruzu. Co zamachu stanu dokonał, że siedzi tam, na łące, chwali się magicznymi sztuczkami,  włada ogniem doskonale. Miota płomieniami na kilkadziesiąt metrów, pewnie wioskę chciał podpalić, skoro już sieje zamęt w stolicy, to jedna wieś nie jest dla niego problemem.
Ojciec bez żadnych więcej wyjaśnień, wierząc córce na słowo, wyskoczył z łóżka i chwycił swój najlepszy łuk, synom kazał brać topory i miecze, żonie zaś nakazał zostać w domu na wszelki wypadek. Cały dom rozgrzmiał od jego donośnego głosu, zachęcającego do walki i ruszenia na zamachowca, który tak bezkarnie panoszy się po ich okolicy. Bartłomiej chciał być bowiem tym, który -  złego maga ujmie jako pierwszy. Po ludziach wciąż krążyły opowieści i plotki, o tym że zbrodniarz chodzi po Valfden, knuje przeciwko legalnej władzy i pragnie wymusić swój porządek.
Wszystko później potoczyło się już błyskawicznie. Uzbrojony wieśniak wraz ze swymi synami ruszył wąską ścieżką w to miejsce, które wskazała córka. Rhan i Meredith nie przeczuwali nieszczęścia. Zbierali swe rzeczy, ale tylko dlatego, że robiło się chłodno i chcieli wrócić do domu.
- Panie, wiecie, że to teren prywatny. To pole je nasze- przemówił Bartłomiej, wcale niestrasznym głosem. Krył swój łuk za plecami.
Przepraszamy! Już stąd znikamy!- zakrzyknął wesoło Rhan.
- Ja nie pozwolę, by obcy mi po ogrodzie chadzali. A szczególnie zdrajcy!- wrzasnął i duży drewniany łuk ukazał się wszystkim. Rhan szybko zorientował się w obrocie sytuacji. Pchnął dziewczynę za siebie, by nie była raniona strzałą. Sam zaś odruchowo, w geście samoobrony,  wypowiedział inkantację tą samą co poprzednio. Heshar anash! Zabrzmiało i w tym samym niemal momencie, Bartłomiej i jeden jego syn zostali poparzeni gorącym ogniem, który spalił już  ich wierzchnie ubranie, które wtapiało się w skórę. Wrzask przerażający, jakby dochodził z samych czeluści piekielnym. Młodszy syn tymczasem chwycił za kuszę. Rhan zajęty dziewczyną, myślał, że udało mi się zabić całą trzyosobową grupę.
- Nic ci nie jest?- pytał przestraszony.
- Nie, nie… Chodźmy stąd… Nikt nie może się…- Meredith nie dokończyła. Krew ukochanego prysnęła z tętnicy szyjnej na jej twarz. Rhan zachłysnął się, na jego twarzy było widać grymas ogromnego bólu. Wykrzywił swe rysy w niemal niemożliwy sposób. Dziewczyna wciąż jeszcze nie mogła uwierzyć, że grot strzały przeszedł gładko na wylot. Prawie i ją by drasnął.
- Wynoś się stąd przeklęta wiedźmo!- krzyknął przez łzy najmłodszy syn i splunął na ziemię. Meredith zaczęła czołgać się najpierw, nie mogąc stanąć na nogach. Jej wrzask i płacz rozdzierały wiosenne powietrze niczym ostre noże. Spłoszone wrony poderwały się do lotu…

Dalej sprawa miała już mniej dramatyczny przebieg. Ciało maga ognia zawleczone na posterunek straży zostało dokładnie zbadane, przepytywano jego znajomych i przyjaciół. Straż miała nadzieję, że udało się uchwycić tego zamachowca, a jeśli nie, to i tak Rhan był mordercą dwóch mężczyzn ze wsi.  Zaufanie wiejskiej ludności do magów spadło do zera, każdy kto posądzany był o czary, natychmiast brany był pod lupę. Przeszukiwano jego dom, wypytywano przyjaciół o to, jak silnymi mocami dysponuje mag. Nieraz dochodziło do okrutnych samosądów. Nawet niewinni wieszani byli na przydrożnych drzewach – ku przestrodze.

A Meredith od tego czasu nie powiedziała nawet słowa…
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Silion aep Mor w 03 Czerwiec 2016, 23:20:11
Na ulicę dobiegł posłaniec noszący na sobie emblematy korony i rodu Erenus. Wyszedł na środek po czym głośnym chrząknięciem uciszył tam zebranych. Wyjął z kieszeni zwój papieru i jeszcze raz odchrząkując zaczął czytać.

- Obwieszczenie marszałka koronnego Siliona Erenus aep Mor...

Obywatelki i obywatele Valfden!

Zwracam się dziś do Was jako żołnierz i jako marszałek. Zwracam się do Was w sprawach wagi najwyższej. Ojczyzna nasza znalazła się nad przepaścią. Dorobek wielu pokoleń, wzniesiony z popiołów dracońskiej i Valfdeńskiej cywilizacji znalazł się w trudnej sytuacji, w sytuacji skrajnego zagrożenia. Dzisiaj nasza wolność jest zagrożona jak jeszcze nigdy. Wojna, grozi nam wojna, dziś straszne demony pod dowództwem okrutnego Meaneba Serquili chcą nam wyrwać niepodległość, zniewolić nas, by zasiać tutaj terror i zniszczenie. Wzywam was mężni obywatele do tego by każdy z was kto ma już za sobą trzynaście wiosen, zdobył się na odwagę i stanął ramie w ramię z pozostałymi obywatelami Valfden do obrony ojczystej ziemi. Mężczyźni macie chwilę by na chwile obecną pożegnać się z rodzinami i dziećmi po czym niezwłocznie powinniście udać się do Atusel. Tam zostaniecie uzbrojeni i przeszkoleni na szybko. Wzywam was do najwyższego czynu godnego starożytnych bohaterów, to walki za wolność i ojczyznę.
- po tych słowach mężczyzna zakończył czytać, ukłonił się i bez słowa odszedł.
Tytuł: Odp: Aleja Pamięci Poległych w Bitwie na Zielonych Równinach
Wiadomość wysłana przez: Silion aep Mor w 04 Czerwiec 2016, 15:03:05
Na ulicy porozwieszano plakaty oznajmiające iż wszelacy magowie mogą zyskać odkupienie w oczach obywateli wyspy jeśli stawią się w Atusel i wezmą udział w wyprawie wojennej.
Same plakaty miały podpis Marszałka Koronnego Siliona aep Mor.