Forum Tawerny Gothic
Tereny Valfden => Dział Wypraw => Wątek zaczęty przez: Adaś w 13 Luty 2015, 19:57:25
-
Nazwa wyprawy: ÂŻadna praca nie hańbi [Czyli Boski ÂŻigolo powraca!]
Prowadzący wyprawę: Aragorn/Melkior
Wymagania do uczestnictwa w wyprawie: Musk (muskuł mózgu)
Uczestnicy wyprawy: Adaś
-Dobra a więc na czym praca dokładnie polega i gdzie mam się udać?-Spytałem poprawiając wszystkie paski jakie miałem na sobie.
-
- Do burdelu, w Raschet. Musimy uzyskać informacje na temat kupna udziałów w Ekkerundzkich kopalniach przez Kevańskich kupców. Twój cel to 35 letni człowiek, Jakub, lubi chłopców.
-
-Prócz tego jest coś co jeszcze powinienem wiedzieć?-Spytałem wiedząc, że większość zleceniodawców zazwyczaj ma sklerozę i zapomina podawać ważne informacje.
-
- Masz tu jego portret. A burdel to "Ciasne uda".
-
-Mam nadzieję że to wszystko bo ruszam.-Powiedziałem kierując się do drzwi, będąc przy nich lekko odwróciłem głowę, żeby spojrzeć na zleceniodawcę, po czym opuściłem budynek. Swoje kroki skierowałem do stajni bękartów, gdzie znajdował się mój koń
-
Znalazłeś konia.
-
Znalazłem konia i go dosiadłem.
-
Siedziałeś na koniu. Ten zaś stał.
-
Stożyłem konia ostrogami, aby wyjechał za bramę
-
Wyjechałeś w kierunku wsi Miodowo.
-
Kiedy wyjechał na trakt mocno spiąłem konia, aby jak największą część drogi ujechać przed nocą. Kierunek znałem mniej więcej, więc na razie drogą się nie martwiłem. Na razie zależało mi na czasie.
-
Wieczorem dojechałeś do Raschet.
-
Kiedy tylko dojechałem na miejsce, spytałem strażnika przy bramie:
-Szukam przybytku "Wąskie Uda", skierujecie mnie mości setniku?
-
- Na rynku.
-
Odpowiedź krótka ale konkretna. Stwierdziłem w myślach i skinieniem głowy podziękowałem za informacje, po czym skierowałem się na rynek w poszukiwaniu bordelu
-
Odnalazłeś go bez problemu.
-
Będąc przed burdelem, zsiadłem z konia i uwiązałem go. Po czym swe kroki skierowałem do owego przybytku rozkoszy. Minąłem Wykidajłę lekko skłaniając głowę i uchylając płaszcz, aby widział że mimo brudu na ubraniach nie jestem żadnym lumpem. No może trochę jestem, ale tego nie okazuje!
Kiedy wszedłem do środka od razu poczułem zaduch nie wietrzonego pomieszczenia. Nie zwlekając zbliżyłem się do jednej z Pann opartych o ścianę i powiedziałem:
-Szukam właściciela, albo twojej przełożonej. Mogłabyś mi kogoś z nich wskazać?
-
- Szukasz właśnie mnie, słucham.
-
-Milo mi poznać w takim razie.-Powiedziałem lekko się skłaniając, po czym zagadnąłem-Szukam, niejakiego Jakuba, bo chciałbym zrobić z nim pewien interes. Powiesz mi piękna Pani czy jest możliwość spotkania się z nim?
-
- No przecież to Ty masz się nim zająć... tak mówił taki krasnolud... Yarpen. Powiedział że będziesz pytał o niego, zastąpisz więc dzisiaj Fabiana. Idź założyć coś odpowiedniego.
-
-Ja go kurwa zajebie!-Wyszeptałem pod nosem w kierunku Yarpena, którego tu niestety nie było. Ceremonialnie westchnąłem po czym powiedziałem do burdelmamy:
-Niech będzie, załatw mi dwa dzbanki czystej wódki i jakieś rzemienie oczywiście na koszt Kubusia. Gdzie to ubranie?-W głowie ułożył mi się już chytry plan, który miałem nadzieje zrealizować.-A i najlepiej jakbyś nas skierowała do jakiejś ustronnej piwniczki. A najlepiej to ja się tam już przebiorę i będę czekał. Tylko żeby ten strój był w miarę normalny, nie mam ochoty ganiać z gołym dupskiem na początku!
-
- Niestety będziesz musiał, masz tu klucz. Pokój nr. 8
-
Rzuciłem pod nosem parę bardzo niecenzuralnych słów i wziąłem do ręki klucz i udałem się do pokoju. Grzecznie wszedłem do pokoju...
//:Weź mi jakoś opisz ten pokój
-
Zwyczajny pokój w burdelu, duże podwójne łoże z paskudną różową pościelą.
-
Kiedy tylko znalazłem się w typowym burdelowym pokoju, pierwsze co zrobiłem, to ściągnąłem kolczugę wraz z koszulą. A co pokażę jaką mam klatę! Po czym zacząłem rozkładać całe swoje uzbrojenie po kątach aby mieć do niego dostęp.
-
Rozległo się pukanie.
-
Kiedy tylko usłyszałem pukanie, szybko sprawdziłem czy wszystkie bronie są w łatwo dostępnych miejscach, a ponad to czy są nie widoczne. Nie wiedziałem co prawda kto idzie, ale lepiej było się przygotować. Tak więc gdy się upewniłem otworzyłem na oścież drzwi, tak aby gość wchodzą mijał mnie z boku.
-
W drzwiach stanął elegancki człowiek w średnim wieku.
- Jestem Jakub, a Ty... Ty mnie dziś zabawisz. Powiedział wchodząc do środka i kładąc się na łóżku.
-
-Witam jak Pan pozwoli to proszę się zdać na mnie. Ja już dobrze wiem jak Panu sprawić przyjemność.-Wszystko to starałem się mówić głosem profesjonalisty, z nutą "oddania".
-
- No, to do roboty... Zamknął oczy i czekał.
-
Kiedy tylko Jakub zamknął oczy, od razu chytrze się uśmiechnąłem. Powoli zbliżyłem się do łóżka, po czym zacząłem delikatnie dźwigać jego ręce, tak aby miał je nad głową, gdzie je delikatnie wiązałem. Na pierwszy rzut oka było to lekkie unieruchomienie, z którego nie było problemu się wydostać. Lecz użyłem specjalnego węzła, który przy każdym pociągnięciu sam się mocniej zaciągał.
Robiąc to nic nie mówiłem, w końcu mój "klient" zgodził się na moją inwencję twórczą. Kiedy związałem mu dość mocnym rzemieniem ręce, zabrałem się za nogi, wykorzystując ten sam węzeł co przy rękach. Jak już Kubuś był związany, wziąłem kawałek szmaty, po czym grzecznie poprosiłem.
-Mógłby Pan otworzyć usta?
-
//Sorry, nie jestem w stanie napisać nic konkretnego. Nie chce też Cie trzymać na zadaniu chuj wie ile. Zakończyć?
-
//:Za zgodą Aragorna
Po zakneblowaniu swojej ofiary, Adamus przeszedł powoli do wyjaśnia sytuacji w jakiej właśnie niejaki Jakub się znalazł. Po czym dogłębnie przeszedł do wyciągania z niego wszelkich informacji, głównie wszystkich na temat udziałów w Ekkerundzkich kopalniach, jak i osób z nimi powiązanych. Zajęło mu to parę godzin, lecz w końcu dowiedział się wszystkiego czego musiał.
A kiedy już wszystko wiedział, to nie wypadało zostawiać świadków, więc szybkim cięciem miecz poderżnął gardło swojego klienta. Po czym pozbierał swoje rzeczy i rzucił płonący kaganek na łóżko, powoli opuścił przybytek dokładnie zamykając za sobą drzwi do pokoju.
Kiedy Adamus powoli dochodził do rogu ulicy, jego uszu zaczęły dochodzić liczne krzyki, z których dało się usłyszeć słowo pożar...