Forum Tawerny Gothic
Tereny Valfden => Dział Wypraw => Wątek zaczęty przez: Tkoron w 25 Kwiecień 2013, 19:31:39
-
Nazwa: Test zaufania #3
MG: Aragorn
Wymagania: Walka dowolną bronią 50%
Uczestnicy wyprawy: Frideric Gravis
Po krótkiej bieganinie związanej ze zdobywaniem przebrania Frideric był gotowy do wyruszenia. Chłopak nie czuł się dobrze w nowym ubraniu, w porównaniu do jego szaty zbroja przypominała raczej lachy dzikusów niż prawdziwe ubranie, ale jasnym było dla niego że musi to wytrzymać. Pochodził chwilę w nowym stroju tak by się przyzwyczaić do nowego odczucia.
-
Udałeś się dróżką na północ ku górom.
-
Frideric ruszył w drogę, przez ostatnie kilka minut zdążył się przyzwyczaić do nowego stroju, wiedział że nie może dać po sobie poznać, że to nietypowy dla niego strój, w końcu miał być incognito.
Chłopak szedł i rozmyślał, wiele czasu upłynęło odkąd ostatni raz wyruszał sam w drogę, szedł i rozglądał się, wypatrywał śladów działania jego żywiołu, widok każdej strugi, każdego potoku czy stawu sprawiał mu przyjemność.
-
Po kilku ładnych godzinach docierasz pod małą wioskę której nie ma na Valfdeńskich mapach. Nic dziwnego, mało kto dotarł aż tutaj.
-
W odległości kilkudziesięciu metrów od wioski Frideric przystanął. Przyjrzał się wiosce zastanawiając się po co został tutaj wysłany. Niczego nie dostrzegłszy poszedł dalej wypatrując mieszkańców.
-
Kilku mieszkańców dyskutowało przy studni stojącej na środku wsi. Twoim celem była "stolica" nordów położona dalej na północ.
-
Chłopak wszedł do wsi. Spokojnym krokiem mającym dać do zrozumienia że nie ma złych zamiarów podszedł do grupki ludzi. Z jednej strony chciał odpocząć przed dalszą podróżą, z drugiej zaś uznał, że może dowiedzieć się czegoś ciekawego, no i z całą pewnością łatwiej będzie mu wczuć się w swoją rolę, jeżeli pozna choć trochę kultury tej nacji.
-
- A ty tu czeego? - zapytał jeden z nich głupkowatym tonem.
-
Frideric powstrzymał się przed obiciem chłopa, udało mu się nawet nie skrzywić. Ze spokojem na twarzy powiedział
-Chwili odpoczynku, kubka wody jeżeli się znajdzie
-
- We wiadzre jest. Bierze ile chce. A skąd wam droga?
-
Frideric spojrzał na wspomniane wiadro i ocenił, że próba wypicia tej wody musiałaby skończyć się problemami żołądka. Udał że nie zauważył propozycji i kontynuował rozmowę starając się dopasować język do rozmówcy.
-Ano chodzę po tych okolicach już jakiś czas, od wsi do wsi, z ludźmi gadam, ale dojść chce do miasta, może tam jakieś zajęcie się trafi, a co u was gospodarzu, dzieje się coś niezwykłego w okolicy?
-
- Pracy u nas nima. A ogólnie to mamy wojne, tak jaby. Godoją że z karłami cosik nie tak jest i że jocyś nowi bogowie korzą walczyć. No to my na Versi zejdziem z gór, i będziem walczyć.
-
Friderc nie dał znać po sobie zaskoczenia nowymi informacjami, postanowił jednak pociągnąć za język wieśniaka.
-Karły powiadacie, a żyją tu jakoweś w okolicy? ÂŻadnego nie widziałem, a i bogowie powiadacie kazali, a kto was uwiadomił, kapłani jakowiś się pojawili?
-
- Pod górą żyją. Całe ich miasto psia ich mać. A no bogowie, nowi jacyś... Malarz czy inny artysta...
-
-I co szkodzą wam gospodarzu? Palą, Mordują? Zawszem wiedział że nic dobrego z brataniem się z nimi nie będzie. A i właśnie malarz powiadacie, a wiecie może gospodarzu gdzie idzie go znaleźć? Iście ciekawym sprawy.
-
- A nie wim gdzie. Przybył do miasta pogodoł, kapłana zostawił i odszedł.
-
-Kapłana mówicie, będziecie łaskawi zaprowadzić mnie do niego? Widzi mi się że bicie karłów to nie jest złe zajęcie, a może i łaskę bogów sobie zjednam? Werbuje on kogoś? Ktoś z waszych z nim jest?[/]i
-
- A nie wim, a i do miasta mnie sie zbytnio iść nie chce. Ale tą drogą jak pójdziecie do ttraficie.
-
Frideric ze szczerą radością pozbył się towarzystwa chama, rady ze zdobycia informacji ruszył we wskazanym przez prostaka kierunku. Pożegnawszy się wpierw dla zachowania pozorów.
-Dzięki ci wielkie za radę, udam się zatem do miasta od razu, nich ci bogowie sprzyjają
A swoją drogą co to za bogowie o których oni tu wciąż pieprzą? nie podoba mi się ten cały cyrk
-
Wieczorem późnym ujrzałeś mury położonego w dolinie miasteczka. Miasteczka z grubymi murami i stołbem górującym nad mieściną.
-
Frideric przystanął, obejrzał dokładniej miasto, starał się zauważyć i zapamiętać układ ulic i położenie ważnych punktów w mieście, ale było to trudne bo w ciemności wszystkie budynki zlewały się w jedno. Ruszył w stronę bramy mając nadzieję, że zostanie wpuszczony do środka miasta pomimo tak późnej pory.
-
Zostałeś wpuszczony.
-
//No aż by się chciało odpisać "Wszedłem" :)
Po przekroczeniu bram miasta Frideric ruszył spokojnym krokiem ulicą która sprawiała wrażenie głównej, rozglądał się dookoła w poszukiwaniu miejsca do spania zostało jeszcze całkiem sporo czasu do poranku, a jedne co mógłby spotkać włócząc się o tej porze po ulicach obcego miasta to kłopoty.
-
Dotarłeś do miejscowej karczmy, pustej o tej porze. No z wyjątkiem pachołka za ladą. Po środku sali płonęło palenisko a Ty zasiadłeś na ławeczce by się ogrzać. - Podać coś?
-
Frideric z przyjemnością usiadł po długiej podróży. Pustki w karczmie go zdziwiły, ale tym lepiej dla niego, pachołek pewnie się nudzi, można będzie pogadać.
-A macie coś ciepłego? Jeżeli tak to podawaj, a przy okazji możem pogadać, dopiero co przybyłem do miasta, dzieje się tu coś niezwykłego? Po drodze słyszałem opowieści o jakichś kapłanach, bogach, wojnach z krasnoludami, prawda li to?
-
Pachołek podał ci jajecznicę. - Będzie ponad miesiąc jak przybył kapłan i zaczął opowiadać o nowych bogach i o tym że musimy zniszzyć wrogów tychże. Jarl zdurniał chyba bo przyjął go i bogów. A tera szykujem sie do wiosennych ataków ponoć.
-
Frideric przyjął posiłek, skinął głową w podzięce. Zaczął jeść by nie zdradzić tego jak bardzo interesują go wiadomości chłopaka.
-Widzę że nie w smak Ci ta afera, a co mówią ludzie? Chcą się bić? A i jeszcze jedna rzecz, można gdzieś tego kapłana spotkać? Rekrutuje on ludzi do tej wojny gdzieś? Da się do nich nająć?
-
- Nie tylko mi nie w smak, kupcom tyż. Ale Jarla popiera wojsko... kapłan w świątyni siedzi ale nie bierą ludzi już. W sensie że na wojaczke.
-
-No to na cóż oni czekają? Czemu jeszcze nie wyruszyli? Jakieś modły odprawić im trzeba czy co?
-
Na Veris czekają.
-
-No tak, prawda. Ale nie ma już co gadać po próżnicy, późno już, a zmęczonym okrutnie, znajdzie się u was jakaś izba do przenocowania?
-
Na pięterku, na końcu korytarza.
-
Zapłaciwszy chłopakowi Frideirc ruszył na górę, wspiął się po skrzypiących schodach, doszedł do pokoju o którym mówił chłopak. No może pokój to za dużo powiedziane, ale pomieszczenie które się tam znajdowało z całą pewnością nadawało się do spania, świadczyć o tym mogły stada pluskw, które z całą pewnością zamieszkiwały barłóg, który tutejszy pachołek prawdopodobnie nazywał łóżkiem. Frideric był jednak na tyle zmęczony, że położywszy się na wspomnianym wraku, zasnął od razu.
-
Obudziły cię z samego rana hałasy dobiegające z dołu, cóż. Najwyraźniej ludzie przyszli jeść. Zszedłeś na dół i wśród rozmów usłyszałeś kilka dat w przyszłym miesiącu. Domyśliłeś się że to wojownicy dysputujący o terminach najazdów.
-
Dołączywszy do tłumu młody szpieg zaczął się przysłuchiwać, rozmowom, nie spodziewał się jednak dowiedzieć tutaj niczego szczególnie istotnego. Prawdopodobnie więcej informacji można będzie zdobyć bliżej kapłana. Najprostszym sposobem dotarcia do niego było oczywiście dołączyć do jego armii, ale to raczej już się nie uda. Póki co zamówił śniadanie, usiadł i słuchał.
-
Nic nowego i konkretnego się nie dowiedziałeś.
-
Rozczarowany biernym siedzeniem Frideric wyszedł z karczmy, czas chyba wreszcie zobaczyć o co chodzi z tym kapłanem. Jak pomyślał tak też zrobił - skierował swoje kroki w stronę miejsca gdzie spodziewał znaleźć się resztę potrzebnych mu informacji - do kapłana.
-
Dotarłeś do małej świątyni, jednakże jak się dowiedziałeś kapłan odjechał 2 dni temu.
-
Frideric odrobinę rozczarowany wszedł do budynku w poszukiwaniu kogoś od kogo można się czegoś dowiedzieć.
//Ale w zasadzie od kogo się tego dowiedziałem? Jakiś akolita czy co? Jak wygląda to miejsce, da się włamać?
-
//ÂŚwiątynia jest zamknięta na głucho. Informacji udzielił Ci przechodzień.
//Sorry że tak to ciągne, brak czasu. ;[
-
//Co do ciągnięcia się to nie problem, serio :)
//No i teraz problemem jest inna rzecz, nie wiem, czy powinienem iść za tym dziadem czy nie, w sumie jakich informacji chce ten krasnolud?
//Zakładając że mam iść za nim:
I znowu trzeba szukać, ten klecha zapłaci mi za to Odrobinę wyprowadzony z równowagi, ale zdecydowany, Frideric ruszył w pościg za kapłanem. Spodziewał się że taka osobistość będzie podróżowała bogato i na pokaz, a co za tym idzie - wolno.
//Zakładając, że mam wracać(nie żebym nie chciał iść dalej, ale po prostu nie wiem jaki mam cel :) )
Po tej porażce Frideric przemyślał dalsze kroki. W zasadzie nie mam czego tu szukać, dalej to robota dla oddziału zbrojnych, no a przynajmniej zabójcy Odrobinę rozczarowany chłopak ruszył w podróż powrotną[/b]
-
//Wariant drugi - prawidłowy
//Dotarłeś bezpiecznie do Tyrra.
- A więc powiadasz że zaatakują bliżej lata? Mamy nieco czasu na przygotowanie jako takiej obrony.
-
-Tak mówią ludzie, poza tym zwróć uwagę, że samym mieszkańcom się ta awantura nie podoba, myślę że dałoby się jakoś te głosy wykorzystać
-
- Raz już wysłali my dyplomate. Odesłali nam jego łeb.
-
-Dyplomatę? Głupota, jeżeli już to wysłać kogoś kto podjudzi tłumy, szpiega, zabójcę, kogoś kto wkradnie się w ich szeregi i namiesza.
-
Takich ludzi już nie ma na Valfden. Były kiedyś Krwawe Kruki... ale teraz są cieniem samych siebie.
-
-Niedobrze, w takim razie przyjdzie nam w polu się z nimi zmierzyć, no ale to dopiero w przyszłości. Tak czy inaczej zdaje się że to już koniec mojego zadania, a więc i czas rozliczenia się.
-
Yep, łapaj.
Koniec. (Podsumowanie będzie jak znajde czas. ;[ )
Tkoron - 150grz.
Talenty:
Aktywność: 2 złote talenty (bonus rasowy)
Opisy: 1 srebrny talent:
Bonus pieniężny: 250grz.