Cholera, nie myślałem, że to tak się potoczy... Muszę coś wymyślić, bo inaczej, będzie ze mną krucho. Podszedł do krzaków, schował sie za nimi i zaczął myśleć...
- Wiem ! Przecież one są obżarte, będzie mi o wiele łatwiej. - powiedział z oświeceniem Travis.
Wyczarował Kulę Ognia, gdyż chciał na tym zyskać i miotać je z odległości, a wilki są jeszcze do tego zaspane. Zaczął je miotać, jak opętany, pierwsza trafiła w jednego, a druga drasnęła w nogę, drugiego wilka. Pierwszy, padł, a drugi pisnął i zaczął warczeć, budząc przy tym trzeciego. Travis, szybko wyciągnął miecz i odczarował Kulę, próbując wyczarować rój. W ostatniej chwili, przywołał zaklęcie i rzucił na rannego wilka. Osy, zaczęły go gryźć, ale zwierzę w ferworze szału, rzuciło się na elfa. Zdążył zablokować jego paszczę mieczem, następnie sprzedał mu silnego kopa w brzuch. Ten upadł i zdechł. Nagle, został przewrócony i zobaczył ostatniego wilczura. Gdy tamten miał już zabić maga, tamten krzyknął:
- Udław się tym, bestio ! - krzyknął, po czym ostatkami sił nasłał na wilka rój.
Usłyszał piszczenie i padnięcie na ziemie.
- Nareszcie, teraz muszę chwilę odpocząć i wrócić do Wampirów... - powiedział...