No to zaczynamy.... Moje ostatnie opowiadanie było raczej kiepskie i takie.... Głupie . Lepiej mi wiersze pisać, ale się przekonamy, jak je ocenicie.
Akt 1
Epilog:
Biała Polana,
Lśniąca od rana,
Obrośnięta kłosami,
Kropelkowymi rosami,
Nie spodziewana,
ÂŻe wkrótce z rana,
Stanie się coś złego,
Nie zesłanego z niebios,
Rozmowa giermka ( G ) z rycerzem ( R ):
R: Podaj no siodło oraz godło.
G: Oto one, nie zabrudzone.
R: ÂŚwietnie wymyte, woskiem pokryte.
G: Się postarałem, gdy dowiedziałem....
R: Co dosłyszałeś? Zwidy miałeś?
G: Usłyszałem, że na polanie, rozegra się Twoje zadanie.
R: Zadanie zadaniem... A wojna nie stanie.
G: Powodzenia i do widzenia.
R: Ruszaj rumaku, na polanę strachu!
Rozmowa króla ( K ) z rycerzem ( R ):
R: Wasz mość panie, przychodzę po zadanie.
K: A na polanie, to twe zadanie.
R: To chcę. Jaki czeka cel?
K: Orkowie blisko, a czasu nisko.
R: Orkowie nie problem.
K: Problem, problem. Niedługo dojdą, ze swym oddziałem, i znajdą się tu, na polanie.
R: No to do ataku, do zamachu! Do zamachu!
K: Widzę rycerzu, żeś napalony. Czyżbyś nie miał żony?
R: ÂŻonę mam, Helia ma na imię, ale mnie interesuje, co się szykuje.
K: Udaj się do Herolda, dowódcy oddziału, on Ci poda pocału, co masz zrobić pomału.
R: Już tam idę! ( Tu nie mogłem znaleźć rymu )
Czekam na komentarze. I oceny, bo zazwyczaj napiszą komentarz, a bez oceny