Madzia, która nadal trzymała łuk w ręku, wyjęła z kołczanu strzałę, napieła łuk i strzeliła. Strzała ugodziła napastnika w nogę, padł na ziemię. Elfka trzymając przygotowaną do kolejnego strzału broń, zbliżyła się. Mężczyzna leżał nieruchomo szlochając pod nosem, trzymał się za krwawiącą nogę.
- Jak się nazywasz - rzuciła do rannego.
- Co Cię to obchodzi ?! Właśnie postrzeliłaś mnie w nogę .... i jeszcze śmiesz się pytać ... jak się nazywam ?! - wykrztusił.
- Owszem, szukam jednego mężczyzny. Jeśli się nie pośpieszysz to zabije niewinną osobę, więc lepiej się przyznaj jak Cię zwą !
- Pppablo ... ale ja nic nie zrobiłem ... nie wiem czemu bandyci uwzieli się na mnie !
- Tak mi powiedziano coś innego ...