Ta argumentacja tego głupiego studenta zakłada, że "dobro" to stan naturalny, że ten stan naturalny, te dobro - to "Bóg". A wszelkie odchyły od stanu naturalnego, wszelkie nienaturalności, wszelkie braki - to zło, brak Boga. To idealizm. To dowodzenie z dowodów, które się samemu stworzyło, żeby pasowały pod tezę.
Smutne nie jest to, że wielu chrześcijan daje się zagiąć, ale to, że wielu zdeklarowanych ateistów zaginają takie bezsensowne argumentacje. To świadczy źle o stopniu uświadamiania sobie własnego ateizmu.