Autor Wątek: Zmienna Wiara  (Przeczytany 7110 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Sado

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 5477
  • Reputacja: 2172
  • Płeć: Mężczyzna
  • So long, gay boys.
Zmienna Wiara
« dnia: 08 Marzec 2007, 20:51:37 »
Dziwny tytuł? Wiem, sam lepszego wymyśleć nie mogłem. To co chcę wam przedstawić to jedynie prolog. Nie jestem dobry w pisaniu opowiadań, ale mam nadzieję, że nie wypadło źle. Proszę na razie nie oceniać gwiazdkami, bo to na razie tylko prolog.

Prolog

Na ulicach było już ciemno. Pochodnie dawno wygasły. Mrok spowijał nawet główne ulice dzielnicy „szczura”. Była to najbiedniejsza część miasta. Nagle rozległ się przeraźliwy krzyk dziecka. Tej nocy był straszny mróz. Po długiej chwili płaczu niemowlaka otworzyły się drzwi pewnego domu.
- Na Beliara! Jak to dziecko ryczy! – krzyknęła kobieta, wzięła małe zawiniątko do rąk i weszła do środka. Budynek wewnątrz wyglądał bardzo ubogo. ÂŚciany były szarawego koloru, gdzieniegdzie było widać ślady błota na podłodze. Ciągle było słychać płacz dzieci i histeryczne krzyki niań. Kobieta otworzyła drzwi. Prowadziły one do krótkiego korytarza. Dziecko, które niosła na rękach zapłakało.
- Uspokój się! – nakazała i szarpnęła za klamkę drzwi, przeciwległych do tych, z których wyszła. Pokój, w którym się znalazła, wyglądał na gabinet. Na środku stało biurko z drewna, a przy ścianie szkielet człowieka. Był w bardzo mizernym stanie, niektóre kości już powypadały, a część czaski była pęknięta. W kącie stało łóżko, pokryte przepiękną skórą rozpruwacza. Na nim leżał starszy mężczyzna, któremu oznaki starości dawały mu się we znaki. Jego siwizna na włosach, brodzie i wąsach doskonale o tym świadczyła. Kiedy przemówił, jego głos wydawał się strasznie ochrypły i niewyraźny:
- Kolejne dziecko, Milio? Dom nie ma już pieniędzy, aby je utrzymywać. Co my poczniemy?
- Nie wiem, Brutusie, nianie domagają się większych pensji. – odpowiedziała Milia
- Mam do ciebie prośbę. – powiedział starzec z wysiłkiem, po czym odkaszlnął i dodał z uśmiechem – zapewne ostatnią. Zaopiekuj się nim i kilkoma innymi dziećmi.
Kobieta kiwnęła jedynie głową i odwróciła się ukrywając łzy.
- Idź już – powiedział mężczyzna, a Milia posłusznie wykonała jego prośbę.
Kiedy wyszła z pokoju, coś wyleciało z ręcznika, którym był okryty niemowlak. Niania podniosła przedmiot. Okazało się, że to kartka. Milia spojrzała na nią. Ktoś musiał pisać bardzo szybko, bo pismo było strasznie niewyraźne, a w niektórych miejscach list był przemoknięty. Kobieta zaczęła go odczytywać:
„Błagam, weźcie to dziecko. Ono nie jest normalne… ale proszę, zaopiekujcie się nim. Nadajcie mu imię Darial Xyron. ”
Milia zmarszczyła brwi, odwróciła się i szybko pobiegła do drzwi, z których przed chwilą wyszła.
- Brutusie, zobacz ten list! – krzyknęła i rzuciła go na łóżko starca, lecz ten nie ruszył się, nawet nie spojrzał na nią.
- Brutusie! – wrzasnęła jeszcze raz i zapłakała gorzko. Dziecko wypadło jej z rąk. Ręcznik się rozwinął i odsłonił nagie ciało niemowlaka. Kobieta spojrzała na bezwładnego ciało starca i na skórę niemowlaka. Na prawym ramieniu Dariala Xyrona widniało dziwne znamię w kształcie pentagramu…
« Ostatnia zmiana: 23 Czerwiec 2008, 15:18:14 wysłana przez Lord Sado »

Offline Legolas

  • Myśliwy
  • ***
  • Wiadomości: 311
  • Reputacja: 51
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Zmienna Wiara
« Odpowiedź #1 dnia: 08 Marzec 2007, 21:31:30 »
Opowiadanie fajne choć troche krótkię. Nie chce nikogo obrażać ale nie zabardzo wiem gdzie dzieje sie akcja opowiadanie jedyne co wiem że w mieście ale gdzie to miasto leży lub jak sie nazywa tego niestety nie ma. Błędów nie widziałem ani "rażących" jak to się mówi ani zdaje mi sie żadnych nie widziałem. Choć mógłbyś troche przybliżyć sytuację może w jakimś wstępie napisałbyś co sie dzieje jaki to rok, lub coś w tym stylu.

Moja ocena 9/10 ( ten mały błędzik nie wiemy gdzie akcja sie toczy) poza tym lepszego bym sam nie napisał. Gwiazdek bym dał 5/5.

Forum Tawerny Gothic

Zmienna Wiara
« Odpowiedź #1 dnia: 08 Marzec 2007, 21:31:30 »

Offline Sado

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 5477
  • Reputacja: 2172
  • Płeć: Mężczyzna
  • So long, gay boys.
Zmienna Wiara
« Odpowiedź #2 dnia: 08 Marzec 2007, 21:43:02 »
Miasto będzie przedstawione w 1 rozdziale. Rok - Hmm, jest to około 25 lat przed wydarzeniami na Marancie. :D. Pisałem w Wordzie to błędów nie ma. Uważny czytelnik, mógłby wywnioskować, w jakiej części kontynentu dzieje się akcja.  Wielkie dzięki za ocenę (mam nadzieję, że była w pełni obiektywna). Nastepna część przeniesie bohatera kilkanaście lat w przyszłość. Będą to momenty jego dzieciństwa (mojego wirtualnego). O znamieniu nie chciałem dużo napisać. Wygląd dziecka opiszę w następnym rozdziale. Zapraszam do czytania!

Offline Boba Fett

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 1566
  • Reputacja: 13
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wolność jest nieśmiertelna
Zmienna Wiara
« Odpowiedź #3 dnia: 10 Marzec 2007, 11:47:21 »
Nie będzie to zbyt długa ocena (za co bardzo mocno chcę Cię przeprosić, bo nie mam w zwyczaju pisać krótkich krytyk), bowiem to tylko prolog, w którym zbyt wiele nie ma.
Najpierw powiem coś o błędach.
Najczęściej mogłem ujrzeć powtórzenia, a szczególnie słowa ,,był" (w różnych przypadkach). Następnym razem postaraj się wyeliminować to słówko, by zbyt często koło siebie się nie ukazywało.  
Następnie - czasami brakuje przecinków. Nie będę wymieniał gdzie, bo to byłoby bez sensu. Pokażę Ci tylko, gdzie powinieneś go dawać:
Cytuj
- Kolejne dziecko Milio? Dom nie ma już pieniędzy, aby je utrzymywać. Co my poczniemy?
- Nie wiem Brutusie, nianie domagają się większych pensji. – odpowiedziała Milia
Przed słowami ,,Milio" i ,,Brutusie" powinien się takowy znaleźć. Zapamiętaj to na przyszłość.

Błędów ortograficznych nie zauważyłem. Można było zobaczyć, że starasz się pisać jak najlepiej nie popełniając przy tym byków. Prócz tych błędów interpunkcyjnych, czasami można było dostrzec błędy stylistyczne. Ale tak, to Twoja praca wydaje się być bardzo dobra pod tym względem.

Czas napomknąć coś o samej fabule.
W odróżnieniu od Pana Neo, od razu domyśliłem się, że jest to świat Gothica, a miejsce akcji toczy się raczej na kontynencie (chociażby wzmianka o skórze Rozpruwacza). Chociaż muszę przyznać, że dosyć mocno to ukrywałeś (akurat za to masz plus).
Jak na prolog, to jego długość jest średnia. Nie wprowadza on także zbyt mocno do świata, który próbujesz nam pokazać. Myślę, że to, co na razie pokazałeś, jest znakomitym wstępem do tego, co będziesz chciał tu opublikować. Choć sam Prolog nie jest zbyt atrakcyjny, to reszta opowiadania może się okazać wprost wyśmienita (i mam cichą nadzieję, że tak będzie).
W każdym bądź razie życzę Ci szczęścia i powodzenia przy pisaniu, bo jeżeli się postarasz, to na naszym forum zostanie opublikowane kolejne dobre dzieło (mam także nadzieję, że skończysz je w całości).
Ocena prologu: 8/10.
W gwiazdkach (których na razie nie będę dodawał): 3/5.


Pozdrawiam

Bounty Hunter
« Ostatnia zmiana: 31 Marzec 2007, 17:11:32 wysłana przez Boba Fett »

Offline Sir_William

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 771
  • Reputacja: 3
  • Płeć: Mężczyzna
  • I tak w koło, Macieju...
Zmienna Wiara
« Odpowiedź #4 dnia: 31 Marzec 2007, 10:16:34 »
Drogi Lordzie Sado!
Owy prolog mógłbym ocenić dobrze, gdyż nie jest on napisany kiepsko, powiem więcej - jest dobry. ÂŻadnych błędów, które utrudniałyby czytanie tegoż opowiadania nie dopatrzyłem się i mam nadzieję, że tak pozostanie. Oczywiście nie mówię, że nie było ich wcale. Gdybym był wredny wytknąłbym Ci przecinki, jednak nie o to chodzi. Jedyne co mnie zdziwiło:
Cytuj
Dziecko wypadło jej z rąk.

Cóż, małe dziecko mogłoby nie przeżyć takowego wypadku, dlatego trzymaj się realiów. Jeżeli moi poprzednicy rozruszają temat "Gdzie dzieje się akcja" mogę powiedzieć, iż mi od razu opowiadanie kojarzyło się z Khorinis.

Niewystawione gwiazdki:
4/5

Niech będzie to dla Ciebie zachętą  


Pozdrawiam,
Sir William
----------

Wielka szkoda, że tak mało napisałeś o samym opowiadaniu. Więcej tutaj lania wody i rzeczy, które można przekazać autorowi osobiście, niż konkretnej oceny, a o nią chyba chodzi. Co za tym idzie, post nadaje się do poprawy. /// Reinmar
« Ostatnia zmiana: 31 Marzec 2007, 18:51:13 wysłana przez Sir_William »

Offline Hakuś

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 537
  • Reputacja: 0
  • Płeć: Mężczyzna
Zmienna Wiara
« Odpowiedź #5 dnia: 06 Kwiecień 2007, 10:01:15 »
Opowiadanie bardzo fajne :) Ładnie napisane, brak błędów ortograficznych, dzięki temu bardzo miło się czyta. Troche przykrótkie, ale jak piszesz jest to prolog :) Co do Postu Williama, że dziecko mogłoby nie przeżyć tego upadku jest prawdą, więc jak możesz to popraw to :) Jestem ciekaw, co to za znamię które posiada te dziecko ;) ciekawe. Pzdr
Ocena 4/5 :)
« Ostatnia zmiana: 06 Kwiecień 2007, 10:01:36 wysłana przez Hakner »

Offline Sado

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 5477
  • Reputacja: 2172
  • Płeć: Mężczyzna
  • So long, gay boys.
Zmienna Wiara
« Odpowiedź #6 dnia: 06 Kwiecień 2007, 18:13:21 »
Kolejna część. Huh, troszkę się nad  nią potrudziłem, a błędy trochę trudno wyłapać, sądze że będzie kilka interpinkcyjnych i literówek. Zapraszam do czytania, napisałem dośc dużo, ale nie zniechęcajcie się :P.

Księga I - BELIAR



Rozdział I - Dzieciństwo





- Darial – krzyknęła Milia – wracaj tu!
Chłopiec w wieku 13 lat, wysoki, dobrze zbudowany właśnie kopnął drzwi i wybiegł z klasy. Nauczycielka pobiegła za nim. Młodzieniec szedł szybkim krokiem przez korytarz, klnąc na wszystko, co zobaczył.
- Darial – Jeszcze raz wrzasnęła opiekunka – do jasnej cholery! Wracaj tu!
Dziecko spuściło głowę i pełne furii obróciło się. Brązowa czupryna opadła mu na oczy.
- Czego chcesz? – warknęło – ona nie żyje, a ja wychowuję się w jakimś ośrodku dla dziwnych dzieci!
Chłopak podniósł głowę do góry i wyprostował się z godnością. Włosy opadły na bok. Milia spojrzała Darialowi w oczy. Płonęły nienawiścią, były czerwone z bólu i cierpienia, przybrały teraz krwawy kolor. Wydawało się, że płoną ogniem. Młodzieniec otworzył usta, chcąc coś powiedzieć, lecz po chwili je zamknął, odwrócił się i otworzył drzwi na zewnątrz. Opiekunka popatrzyła przez chwilę za nim, po czym pokręciła głową i wróciła do klasy chcąc dokończyć lekcję. Tymczasem Darial Xyron wyszedł na mroźne ulice najbiedniejszej dzielnicy Tradu. Miasto to leżało w północno-wschodniej części Nordmaru. Było średniej wielkości, podzielone na trzy części: „Szczura”, „Owcy” i „Bizona”. Najbiedniejszą była pierwsza z nich. Mieszkali tam biedni i nowi mieszkańcy. Dom Opieki stał właśnie w niej. Zajmowano się w nim dziećmi porzuconymi przez rodziców. Niegdyś właścicielem ośrodka był Brutus Ostrat, jednakże umarł 13 lat temu. Teraz nadzorcom został Filip Strath, mąż Mili Strath. Darial pałętał się ulicami Tradu. Nagle doszedł do małego placu. Po środku stała stara, drewniana ławka. Chłopiec usiadł na niej, schylił ponuro głowę i zaczął głęboko rozmyślać. W tym samym czasie Milia weszła do klasy, próbując dokończyć lekcję, lecz zakłopotanie z powodu chłopca nie pozwalało jej na to. Chciała wyjść za nim i powiedzieć mu całą prawdę, lecz nie mogła. „załamałby się” – myślała wiele razy. Po lekcji podeszła do jednego z przyjaciół młodzieńca.
- Lanz – krzyknęła do niego – choć tutaj.
Chłopiec o blond włosach, małego wzrostu i szczupłej budowie podszedł do nauczycielki. Już otwierał usta, bu usprawiedliwić się z ostatniego wybryku, lecz opiekunka go powstrzymała.
- Znajdź mi Dariala i przyprowadź go tutaj, rozumiesz? – spytała się.
- Tak, proszę pani. – odpowiedział Lanz i pobiegł do wyjścia.
Wiedział, gdzie Xyron lubił przesiadywać, często chodzili tam razem. Chłopak biegł w stronę głównego placu w tej dzielnicy. Kiedy doszedł na miejsce ujrzał Dariala, siedzącego na ławce, z ponuro opuszczoną głową. Lanz Greem przyjrzał się dokładniej. Jego kolega zaciągał się skrętem. Podszedł do młodzieńca i powiedział:
- No, no… masz jeszcze jednego? Też chciałbym zapalić .
Dar wyjął zza pazuchy kolejne zielsko i wręczył przyjacielowi. Ten zapaliwszy go, wziął do ust, zaciągnął się, po czym rzekł:
- Millia, kazała cię przysłać. Byłbyś może łaskaw do niej pójść i zachowywać się normalnie?
-Nigdy za nią nie przepadałem. Po prostu jej nie lubię!
- Ale, Dar…
- Cholera. Doskonale wiesz, że nienawidzę tego imienia.  – krzyknął Darial
- Dobra, dobra… Sado, zrób to dla mnie. Pójdź do niej i chociaż raz bądź miły.
- Ech…
- Sado, proszę.
- Cholera, niech Ci będzie. Zaraz będę.
Chłopak udał się w drogę powrotną. Uspokojony szedł wolnym truchtem w stronę Domu Opieki. Po drodze spotykał wiele znajomych osób. Znał tu wszystkich ludzi. Dzielnica Szczura była mu znana jak własna kieszeń. Po chwili doszedł do budynku, który kazano mu nazywać domem. Jego ściany były brudne, pokryte pleśnią, a w niektórych miejscach całkiem zniszczone. Wszedł przez okno do swojego pokoju, by nie pokazywać się innych dzieciom. Wyszedł ostrożnie przez drzwi na korytarz i poszukał Mili. Po chwili znalazł ją siedzącą w klasie. Była całkiem sama, pisała coś na brudnej kartce. Darial podszedł do niej. Ta uniosła szybko wzrok i powiedziała z uśmiechem:
- Tu jesteś. Przestraszyłeś mnie tą swoją ucieczką. Ale już dobrze, zostań, mam tu coś dla ciebie. – opiekunka wyjęła sakwę ze złotem i wręczyła ją chłopakowi – kup mleko i siedem bochenków chleba.
Darial popatrzył na nią. Nigdy nie przyglądał się kobietom i nie dostrzegał ich uroku. Choć Milia była starsza od niego o 20 lat, to i tak była bardzo ładna. Miała długie brązowe włosy, opadające jej do ramion, małe, błękitne oczy i czystą cerę. Po chwili młodzieniec oderwał od niej wzrok i pobiegł do swego kolegi. Po chwili zmachany stanął na placu i pokazał Lanzowi sakiewkę. Ten przeliczył złoto i powiedział:
- Jest równo 50 monet. Wolałbym sobie coś zapalić, niż kupować żałosny chleb. Co ty na to?
Darial przez chwilę się zamyślił, po czym rzekł z uśmiechem:
- Ok, świetnie. Chodź!
Koledzy poszli razem na plac targowy, umieszczony w centrum Dzielnicy Owcy. Mijali nieznajome osoby, które przechodząc obok nich wyśmiewały się z ich brudnych i podartych ubrań. Wreszcie doszli na miejsce. Zauważyli, jeden dość opustoszał stragan. Kupiec właśnie rozmawiał z klientem. Młody Xyron ostrożnie się zakradł, czekając na okazję . Lanz zagadał sprzedawcę:
- Ile kosztuje jeden bochenek chleba i mleko?
- Bochen – 6 sztuk złota, a mleko 8. To wyśmienita cena, chłopcze. Chciałbyś może kupić?
Lanz pomyślał chwilę, dał czas Darialowi, by ten po cichu ukradł sześć bochenków. Gdy ujrzał, jak chłopak swymi zwinnymi dłońmi bierze po cichu sześć bochenków, wreszcie odrzekł:
- Tak, tutaj ma pan pieniądze..
Sprzedawca ucieszony wziął złoto i wręczył młodzieńcowi towary. Po chwili dwaj przyjaciele, szli do kupca Abdijaha, śmiejąc się z głupoty sprzedawcy
- Idiota, powinien być bardziej uważny. – zaśmiał się cicho Lanz.
Darial jedynie z uśmieszkiem przytaknął głową. Po dwóch minutach znaleźli się w pomieszczeniu, wypełnionym dymem. Unosił się on w powietrzu, nad głowami klientów, spowijał się jak wąż wokoło lamp i truł umysł innym. Darial zaciągnął się nim i rzekł:
- Wyśmienity zapach. Muszę to kupić!
- Witajcie drodzy młodzieńcy. – przywitał się sprzedawca- me imię to Abdijah, jestem a krajów południa i także stamtąd sprowadzam mój wyśmienity towar. . Chcielibyście może spróbować „Ognistego Fathoru”? To jedyne 15 sztuk złota za sztukę.                                   
Dar zdobył się na uśmiech i wyciągnął sakiewkę.   
- Oczywiście, dwie sztuki. Tutaj są pieniądze.
Kupiec dał chłopcom skręty i wziął pieniądze. Ci osiedli w ciemnym kącie i razem zapalili.
- To jest po prostu… wyśmienite! – niemal wykrzyczał Xyron, przymykając oczy.
- Taaa... super. – odrzekł Lanz, krztusząc się.
Kiedy wypalili skręty do końca, wstali, lecz kiedy mięli już wychodzić usłyszeli rozmowy:
- …oberwał moim zaklęciem i spadł w przepaść. Po powrocie do miasta wszyscy mieszkańcy obdarowywali mnie swoim złotem w podzięce! Byłem bogaty, dopóki jakiś cholerny złodziej nie ukradł mi tego majątku!
Darial zaśmiał się na cały budynek i rzekł w stronę, z której dobiegały rozmowy:
- Stare gadanie! Pieprzysz starcze!
Nagle z ciemności wyszła wysoka postać ubrana w czerwoną szatę. Od razu można było w nim rozpoznać maga. Po chwili zdjął on kaptur. Twarz była trochę pokryta bliznami, oczy były koloru piwnego, nos długi i ostry. Mag był szczupły, lecz umięśniony. Do pleców miał przypięty kostur
- Co powiedziałeś młodzieńcze?
- ÂŻe kłamiesz. – odpowiedział spokojnie Darial.
Starzec kopnął chłopaka, tak że ten się przewrócił. Po chwili zadał kolejny cios nogą, tym razem w brzuch.
- Nigdy, ale to nigdy, nie będziesz tak mówił o człowieku wysokiej rangi! – krzyknął mag.
Darial wrzasnął wściekło. Złapał przeciwnika za nogę i przewrócił. Pełen furii złapał mocno jego dłoń i szarpnął mocno, łamiąc mu ją. Nagle jakaś potężna moc, odepchnęła obu na kilka metrów. Z ciemności wyszedł kolejny starzec, lecz tym razem przyodziany w ciemno-fioletowy płaszcz. Rzekł:
- Dość tego. Może to prawda, że Maroth opowiada brednie, lecz to nie oznacza by od razu go wyzywać. Lecz jak ty magu ognia, wielki Marocie, mogłeś się tak upokorzyć i wdać się w bójkę z młodym chłopcem? Czyż ci nie wstyd?
Zwolennik Ognia jedynie pełen złości usiadł na krześle trzymając się za swoją dłoń. Nekromanta w ciemnych szatach po długim wpatrzeniu w chłopca, zwrócił się do niego:
- Nie obchodzi mnie jak się nazywasz, lecz zauważyłem w tobie coś dziwnego. Jesteś kimś „wyjątkowym”. Takich jak Ty pragnie mój bóg. Beliar, włada światem zmarłych i magią śmierci. Zauważył, że umiesz wykorzystać moc ciemności i cię nią obdarował… korzystaj z niej mądrze, a tymczasem idź już i odnajdź swe przeznaczenie w modlitwie do niego!
Dwaj przyjaciele, spojrzeli na siebie. Przemowa maga wydawała się nim bardzo dziwna. Mimo tego Darial w drodze powrotnej do Domu Opieki wiele o niej myślał. Wreszcie odezwał się do Lenza:
- Wiesz, co, a jeśli ten mag miał rację, jeśli naprawdę Beliar mnie obdarował mocą? Może naprawdę jestem wyjątkowy?!
Kolega tylko kiwnął głową i otworzył drzwi do przytułku. Razem weszli i zanieśli Mili jedzenie, lecz ta zatrzymała Dariala przed wyjściem
- Muszę ci coś powiedzieć. Twoja matka wcale nie umarła… ona oddała cię tutaj, bojąc się ciebie, kazała Cię tylko nazwać „Daria Xyron”. Tutaj… tutaj jest list, który znalazłam razem z tobą.
Młodzieniec wpatrywał się w niego przez chwilę, po czym warknął:
- Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś?
- Ja… ja przepraszam. Bałam się o ciebie, chciałam ci go dać jak dorośniesz.
Darial znów płonął gniewem
- Gówno mnie to obchodzi!
Chłopak odrzucił papier i pognał do swojego pokoju. Tam opadł na łóżko, położył się na brzuch i spróbował zasnąć. Po chwili przypomniało mu się o darze od Beliara. Usiadł na kocu i zmówił cicho modlitwę:
- Beliarze, bogu ciemności, jeżeli istniejesz, to pomóż mi przezwyciężyć te wszystkie trudy. Proszę…
Po chwili zmęczony młodzieniec zasnął, kurczowo myśląc o bogu ciemności. Kiedy jeszcze spał w jego umyśle rozległ się przeraźliwy wrzask: „ZABIERZ LIST, BÊDZIE CI POTRZEBNY”. Darial zbudził się cały zalany potem. Pomyślał chwilę, nad tym, co usłyszał. Wiedział, że to nie był sen, ani koszmar. Czym prędzej pobiegł do Mili. Otworzy drzwi do jej sypialni. Zobaczył ją i jej męża razem w łóżku, lecz nie przejmował się tym. Jedynie, co zrobił to zapytał się głośno:
- Gdzie jest ten głupi list? Jest mój, chcę go wziąć.
Milia zakłopotana wyjąkała:
- D-darial, co ty tu robisz?
Chłopiec wrzasnął:
- Cholera, gadaj gdzie ten papier.
- Jest w biurze, ale ono jest zamknięte na klucz,, ale zaraz Darial, po co ci on?
- Nieważne…
Chłopak pobiegł w stronę biura. Szarpnął za klamkę, lecz drzwi były zamknięte. „Muszę się tam dostać” – pomyślał Darial, po czym kopnął w nie. Nawet nie drgnęły. Chłopak zaczął się denerwować… powoli wpadał w furię, a wreszcie w szał. Tęczówki stały się krwisto-czerwone, pełne ognia nienawiści, skóra, zaczęła zmieniać kolor, na jasnozielony, paznokcie i kły się stwardniały i zaostrzyły się, a źrenice wydłużyły, na kształt jajka. Darial zacisnął pięść, po czym z wielkim impetem uderzył w drzwi. Te rozwaliły się na tysiące malutkich kawałków. Chłopiec dalej niczym demon wszedł do pomieszczenie. Zauważył na biurku zwitek papieru. „To on” – pomyślał, po czym schował go do kieszeni. Nagle do pokoju wbiegło kilku innych dzieci. Spojrzeli na Dariala, nagle jeden z nich wystąpił i rzekł.
- Xyron… idioto, wiedziałem, że kradniesz, ale żeby w ośrodku?! Jesteś durniem! Tu cię wychowano, jesteś niewdzięczny jak świnia.
Nowe wcielenie chłopca spojrzało na niego z furią:
- Stul pysk Ranchel… zresztą, po co… zaraz i tak nie będziesz go miał.
Młodzieniec pobiegł wzrokiem po sali. Nagle zauważył sztylet na szafce. Podbiegł i wziął go do ręki mówiąc do swojego znajomego:
- Nigdy cię nie lubiłem Ranchel. Dziś jest dzień, w którym pożegnasz się z życiem.
Darial pobiegł w stronę drugiego chłopca. Wziął zamach i zadał cios. Broń przecięła prawe ramię Ranchela. Xyron ponownie uderzył. Tym razem pchnął sztyletem stronę przeciwnika. Broń, aż po rękojeść wbiła się w serce chłopaka. Reszta bandy uciekła z biura. Darial się uśmiechnął, po czym powiedział na głos:
- Co mam teraz zrobić?
Nagle usłyszał krzyk w swej głowie „UCIEKNIJ… KIEDY BÊDZIESZ GOTOWY, WYNAGRODZÊ CI TO… TYMCZASEM ZRÓB IM TO NA CO ZASÂŁUGUJÂĄ”
Młodzieniec uśmiechnął się, po czym spojrzał z nienawiścią na biuro i martwe ciało Ranchela. Nagle Darial poczuł ból na ramieniu. Rozdarł płaszcz i spojrzał na nie. Jego znamię płonęło żywym ogniem. Xyron poczuł nienawiść w sercu… chciał się zemścić
Tymczasem Milia ubrała się i pobiegła w stronę biura. Zauważyła jak wychodzi z niego chłopak. „To musi być Darial” – pomyślała i pobiegła w jego stronę.
- Darial. – krzyknęła.
Młodzieniec dalej szedł w stronę wyjścia, trzymając zwitek papieru w dłoni. Nauczycielka spojrzała do biura. Leżały w nim zwłoki, które teraz się paliły, tak samo jak całe pomieszczenie.
- Darial. – wrzasnęła jeszcze raz opiekunka.
Darial obrócił się i powiedział głośno:
- Nie nazywam się Darial Xyron, moje imię to Sado, Lord Sado.
- Ale Dar… - wymamrotała Milia.
Chłopak ponownie się odwrócił. Trzymał dłoń na klamce, lecz nim wyszedł wykrzyknął:
- Spierdalaj…
I spluwając za podłogę znienawidzonego budynku, wyszedł na świeże powietrze. Tym razem już wolny…
« Ostatnia zmiana: 23 Czerwiec 2008, 15:19:52 wysłana przez Lord Sado »

Offline Niro

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 856
  • Reputacja: 1
Zmienna Wiara
« Odpowiedź #7 dnia: 06 Kwiecień 2007, 18:57:12 »
Hmmm... Czytam twoje opowiadanie i mam iście mieszane uczucia. Z jednej strony opisy są dobre lecz jednak język, który został użyty w opowiadaniu jest zbyt dzisiejszy. Nie widzi mi się, aby chłopiec, który żyje w świecie Gothica mówił takie słowa jak 'zajebiście, zajebiemy' etc. Nie podoba mi się, że mieścina w której Darial Xyron (też mi imię) żył była umiejscowiona w północno - wschodnim Nordmarze. Nie za zimno? Poza tym kolejny wątek - Nekromanta i Mag Ognia. Wątpie, żeby takie dwie różne osobistości swobodnie ze sobą rozmawiały. Oprócz jakoś wiadomość przekazana Sado o tym, że ma w sobie dużą moc była taka 'zyczajna'. Mogłeś to jakoś rozwinąć. Prócz tego nie podoba mi się ta zamiana Xyriona w bestię i zasztyletowanie swojego rówieśnika. Kolejna rzecz, która mnie raziła do bólu jest to:

Cytuj
TYMCZASEM ZRÓB IM MAŁE DEJA VU

Słowo deja vu jest wzięte z języka francuskiego. Czy uważasz, że w gothicowych realiach znałby ktoś takie określenie i w ogóle język francuski?

Ogółem opowiadanie jest dobre, jednak mam wrażenie, że skupiasz się na detalach (o ile detalami można nazwać opisy) i przez to nie zwracasz uwagi na inne rzeczy. Stawiłbym teraz 7/10 i 3 gwiazdki, jednak wstawię wszystko dopiero, gdy skończysz opowiadanie.
« Ostatnia zmiana: 06 Kwiecień 2007, 18:58:01 wysłana przez Assasyn »

Offline Icer

  • Kret
  • *
  • Wiadomości: 46
  • Reputacja: 0
Zmienna Wiara
« Odpowiedź #8 dnia: 07 Kwiecień 2007, 14:38:25 »
Siema  
Cytuj
A błędów ort, int, jęz nikt nie znalazł?
Hmm..Owszem znalazłem kilka literówek.Nie wymienię ich wszystkich , bo czytałem opo wczoraj .
Fajowo przedstawiłeś sytułacje jak powiedziałeś polskiej młodzierzy .Dobrze się nawet czyta , dodałeś odpowiedni klimat wydarzeniom itp.Opowiadanie całkiem ciekawe tylko niektóre słowa są "rarzące".
Nie mogę się doczekać następnych części.A oto moja ocena rozdziału.
Ocena 9/10  -za te rarzące słowa,reszta OK.
Gwiazdek dam pod koniec całego opo.


PS.kiedy nast.część.

Pozdr.4 all.Icer
« Ostatnia zmiana: 08 Kwiecień 2007, 16:14:07 wysłana przez Icer »

Offline Kozłow

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 1717
  • Reputacja: 382
  • Płeć: Mężczyzna
  • Acid Rain!
Zmienna Wiara
« Odpowiedź #9 dnia: 29 Kwiecień 2007, 22:56:44 »
No to ja Kozłow postanowiłem ocenić to opowiadanie.

Co do prologu:
Po pierwsze
Cytuj
Prowadziły one do krótkiego korytarzu.
Może się czepiam, ale równie dobrze mógł to być błąd stylistyczny, co literówka. Powinno być "korytarza"

Po drugie
Na środku było biurko z drewna, przy ścianie stał szkielet człowieka, był w bardzo mizernym stanie, niektóre kości już odpadły.Trochę to stylistycznie nie pasuje. Ja bym napisał: "Na środku stało biurko z drewna, a przy ścianie szkielet człowieka. Szkielet był w bardzo mizernym stanie. Niektóre kości poodpadały, a czaszka była zarysowana (urozmaicaj opis, choćby przez podanie więcej niż 1 cechy przedmiotu lub czegokolwiek innego)."

Po trzecie
W kącie leżało łóżko. Toś mnie rozbawił.. hehe jakim cudem łóżko może leżeć? Chyba ze chodziło ci o te leżące na ziemi koce, jak w Gothicu. Ale to nie łóżka.

PO czwarte
W kącie leżało łóżko. Było pokryte przepiękną skórą rozpruwacza. Na nim leżał starszy mężczyzna. Oznaki starości dawały mu się we znaki. Miał zarówno siwe włosy, jak i brodę oraz wąsy. Kiedy przemówił, jego głos wydawał się strasznie ochrypły i niewyraźny:Jakiś ten kawałek dziwny stylistycznie. Napisałbym :W kącie stało łóżko, pokryte przepiękną skórą rozpruwacza. Na łóżku leżał starszy mężczyzna. Siwe włosy na głowie i brodzie oraz jego wyraz twarzy, świadczył, ze starość daje mu się we znaki. Kiedy przemówił, jego głos wydawał się strasznie ochrypły i niewyraźny:(...)". Ale to już według twojego uznania.

Po piąte
proźbęWiele razy widziałem ten błąd. Moi koledzy dopuszczają sie go nagminnie. PROŚBA. Zapamiętaj sobie to :D

Po szóste
(...)pisać [b]bardzo[/b] szybko, bo pismo było [b]bardzo[/b] niewyraźne(...)Staraj się unikać powtórzeń. Drugie "bardzo" mogłeś sobie odpuścić.

Po siódme
Dziecko wypadło jej z rąk. Ręcznik się rozwinął i odsłonił nagie ciało niemowlaka. Kobieta spojrzała na bezwładnego ciało starca i na skórę niemowlaka. Na jego prawym ramieniu widniało dziwne znamię…- Dziecko wypadł jej z rąk?? Mogło się zabić...
- na czyim prawym ramieniu? Starca, czy niemowlaka? Trochę to źle stylistycznie

Otóż... Błędów siedem i to większość natury realistycznej, czyli występowały czasami rzeczy niemożliwe. Historia nawet oryginalna, ale gdzieś już to słyszałem. Tekst chyba czyściuteńki ortograficznie.
Ocena Prologu 8/10

Co do rozdziału 1:

Po pierwsze
- Darial – [b]K[/b]rzyknęła Milia – wracaj tu!Dlaczego z dużej? To jest wyraz w środku zdania, ponadto nie ma innych podstaw gramatycznych by pisać ten wyraz w tym przypadku z dużej litery.

Po drugie
jednego z przyjaciół [b]M[/b]łodzieńca.Tutaj też nie ma podstaw, żeby słowo "młodzieniec" pisać z dużej litery.

Po trzecie
Chłopiec o blond włosach, małego wzrostu i [b]szczupłej budowy [/b]Chłopiec o kim ? o czym? O szczupłej budowie, a nie "Szczupłej Budowy", akurat w tej sytuacji.

Po czwarte
- Nie chce cię opierniczać hehe do dzieciaka gada opierniczać. Widział ty kiedyś jak nauczycielka powiedziała do kogo nawet "kurczę"?
Ja nie, a tutaj jedzie do niego ostrym przeklęstem :D

Po piąte
Weź ziomek W świecie Gothica! Nie... Jakoś mnie to nie przekonuje... Wyobraź sobie, że idziemy do Fiska Bezimiennym.
- Elo ziom daj mi 2 mieczyki te zajebiście tanie. Ile cashu mam ci dać?? 40 zyli?? Zryło ci łeb??
Jakoś to do mnie nie przemawia....

Po szóste
zapewne suka Eeee.. Słabo :D:D:D U mnie w szkole zwykle gorzej, ale nie bedę tutaj cytował :D

Po siódme
- Spoko… SadoA skąd tam ty?? Może to taka młodzieżowa odzywka, ale ja nie słyszałem... Sado... Hmmm.....

Po ósme
Na pewno nam sprzedadzą, nie martw się.Hehehe pojęcie pełnoletność w średniowieczu (bo w tej epoce możnaby umiejscowić Gothica) nie istniało. Przecież 7 - latkowie niekiedy zostawali królami :D

Po dziewiąte
Darial podszedł cicho obok straganu.w tym wypadku "przeszedł" obok straganu, albo podszedł "do" straganu.

Po 10
- Jedna sztuka chlebaSztuka chleba??? Chyba bochenek....

Po 11
spowijał się jak wąż Wąż się może spowijać?? Zresztą chyba nie ma takiego czasownika jak "spowijać się" :D:D

Po 12
z nikądCzęsty błąd. Powinno być razem.

Po 13
A'propos przyjaciela Dariala. Raz piszesz Lanz, innym razem Lenz. Zdecyduj się :D

Po 14 (REKORD!! NIGDY NIE DOBIŁEM DO 14 :D)
Powiem ci coś, zacznę się do niego modlić. W każdym razie nie mam nic do straceniaZaprawdę powiadam ci... Temu, który odwróci się w stronę Beliara, szyja zostanie w jednej pozycji.
Darial miał chyba jednak coś do stracenia.... Możliwość bycia dobrym.

Po 15
(...)wiedziałem, że kradniesz, ale żeby ośrodek,(...)hahah ukradł ośrodek??

Po 16
obrała się Haahahahahahahahhaha... Uśmiałem się... Zabawna literówka. Obrała się nożem, jak ziemniaka?? hahah

Reasumując. Bardzo fajne opowiadanie. Napisane dobrym językiem. Tekst nie miał zbytnio rażących błędów ortograficznych, bądź stylistycznych. Co do samej fabuły. Świetna. :D Opowieść o dziecku Beliara jest bardzo oryginalnym pomysłem, choć przyznam, zapowiadało się łykowato.... Ale potem akcja się rozwinęła :D Miałem cichą nadzieję, że na końcu rozszarpie opiekunkę (). Powiem ci jedno. Piszesz świetnie. Dialogi są rozbudowane, opisy także. Normalnie miodzio mi się to czytało. A na pewno czytałoby się lepiej, gdybym nie musiał zapisywać co jakiś czas błędów, których było sporo. mimo dużej ilości błędów, jest to według mnie jedno z najlepszych opowiadań na tym zacnym forum. Drogi Lordzie Sado, oby w twoim kałamarzu nigdy nie zabrakło atramentu.
Ocena: 10(a nawet 11)/10

(200 post Towarzysza Kozłowa  . Byle dognać Isentora :P)
« Ostatnia zmiana: 30 Kwiecień 2007, 11:57:21 wysłana przez Kozłow »

Offline Sado

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 5477
  • Reputacja: 2172
  • Płeć: Mężczyzna
  • So long, gay boys.
Odp: Zmienna Wiara
« Odpowiedź #10 dnia: 24 Czerwiec 2008, 17:07:25 »
Huh, dawno nie pisałem, ale ostatnio się wziąłem. Przedstawiam świeżo napisany 2 rozdział (poprawiłem także poprzednie). Jestem pozytywnie nastawiony na krytykę. Miłej lektóry. (pieprzona cenzura ;/)


Rozdział 2 Siła

Błękitna łza rozbiła się o ziemię. Nikt nie zauważył samotnego chłopca, idącego z opuszczoną głową. Dłoń miał zaciśniętą, wyraźnie coś w niej trzymał. Włosy zakrywały jego twarz, z której co chwila kapały łzy. „Gdzie teraz zamieszkam? Zabiłem człowieka… co ja teraz pocznę? Co ja teraz do cholery zrobię?! – w jego umyśle krzątały się przeróżne myśli. Młodzieniec ukląkł na środku ulicy i zasłonił twarz dłońmi. Czuł, że jest słaby, nieistotny. ÂŁzy same wypływały z jego oczu, nie mógł nad nimi panować. List, który trzymał minutę temu, teraz turlał się między nogami innych przechodniów. Nagle jeden  z idących mężczyzn schylił się i chwycił zmiętą kartkę. Rozwinął ją, pogładził i zaczął czytać. Chłopak dopiero po chwili przypomniał sobie o liście. Spojrzał z przerażeniem na swą pustą dłoń, szukając wokół siebie kartki papieru. Dopiero po chwili dostrzegł tajemniczego mężczyznę, ubranego w czarną pelerynę z kapturem na głowie. Takie płaszcze nie były codziennym zjawiskiem. Mało ludzi przywdziewało się w ciemne rzeczy, uważając czarny kolor za ubóstwianie ÂŚmierci, istoty podobnej do bogów, jednakże nie mającej takiej władzy jak oni. Nawet nekromanci zazwyczaj nosili fioletowe szaty. Wielu ludzi zwracało uwagę na dziwnego gościa, z odrazą przeszywając go wzrokiem. Jednak on nie przejmował się tą wyraźną opinią innych. Wyciągnął dłoń w kierunku chłopca. Ten spojrzał ze zdziwieniem na rękawicę, którą ów mężczyzna miał założoną. Były wykonane z mocnej smoczej skóry, idealnie zszyte. Niewielu ludzi było stać na tak drogi materiał. Smocza skóra była zarazem bardzo wytrzymała jak i elegancka, ale co najważniejsze cholernie kosztowna. Chłopiec zawahał się, po czym z niepewnością wyciągnął przed siebie rękę. Ciągle rozważając, czy dobrze robi złapał za dłoń dziwnego gościa i spojrzał mu w twarz. Jego cera była bardzo czysta i potwornie blada, niemalże biała. Małe, wąskie usta w odcieniu jasnej czerwieni i niesamowicie głębokie, błękitne oczy, które teraz wpatrywały się w niego, w jakiś sposób przerażały młodzieńca. Ostatnią zauważalną rzeczą były czarne brwi, stanowiące kontrast dla bladej twarzy.
- Nazywam się Dragosani – przywitał się mężczyzna. Jego głos był bardzo cichy i mroczny. – Chyba coś zgubiłeś, prawda?
- Ja… - zaczął chłopak – Ja jestem – tu się zawahał po raz kolejny – jestem Sado. Tak, ta kartka… ona jest moja! – dopiero po chwili Sado zauważył, że jego ton jest za wysoki i jego wypowiedź brzmiała jak rozkaz. Zacisnął wargi i wydusił z siebie – czy mógłby pan… mi ją oddać? 
- Taaak  - odparł Dragosani z uśmiechem – jesteś wyrzutkiem, prawda? To tak jak ja.
Mężczyzna wstał, pomagając przy tym podnieść się młodzieńcowi.  Następnie wręczył mu zniszczony list i spojrzał w niebo.
- Może poszlibyśmy do mojego domu? Nie czuję się tu… dobrze. – zaproponował mężczyzna.
Darial Xyron spojrzał na niego. Dopiero co płakał nad sobą, rozmyślając co z nim będzie, a teraz znikąd pojawił się facet, który proponował mu gościnę we własnym domu. Wydawało się to bynajmniej dziwne i podejrzane. Do tego jeszcze te szaty. Jednak jakaś siła sama otworzyła mu usta i wypowiedziała spokojnym głosem:
- Dobrze.
Dragosani  odwrócił się i ruszył w stronę dzielnicy Owcy. Darial co chwila rozglądał się, patrząc na małe zadbane domki i ich dumnych właścicieli. Nie szlajali się tutaj pijacy i ćpuni, których widok w Szczurze był normalnym zjawiskiem. Po chwili, obydwaj doszli do małego domu, otoczonego drewnianym płotkiem. Mężczyzna w czarnym płaszczu otworzył furtkę z piskiem. Sado rozglądnął się, oglądając wszystko uważnie. Drzwi wykonane były ze dębowego drewna, a okna pozabijane. Darial zdziwił się, lecz mimo tego przekroczył próg  domu, wiedziony dziwną siłą. Drzwi zamknęły się z trzaskiem, a ciemne pomieszczenie rozświetliły świece, które były jedynym źródłem światła.
- Witaj w moim skromnym domku, chłopczyku – odparł głos pełen śmiechu. Młodzieniec był pewien, że mówił to ten sam mężczyzna, który go tu zaprowadził, jednak go nie widział. Nagle ujrzał zbliżającą się postać.
- Drago…sani – wyjąkał Sado, patrząc na mężczyznę, która właśnie znalazł się w okręgu świec. Te oświetliły odkładnie jego twarz.  Kruczoczarne włosy opadały na dobrze zbudowane ramiona. Ale najstraszniejsze były jego kły, wystające, ubrudzone krwią.
- Tak, chłopaczku. Jestem wampirem, a ty, jak ostatni idiota, nabrałeś się na numer „dobry tatuś Dragosani zabierze cię do domku i zrobi ciepłą herbatkę…”. Heh ,ale ta młodzież zidiociała. A teraz pozwól, że przestanę owijać w bawełnę i dokończę to co zacząłem. – Wampir uniósł dłoń, a ciało Dariala zdrętwiało. Poczuł, że nie może wykonać żadnego ruchu. Na próżno, próbował wydać z siebie jakiś krzyk czy jęk. Mężczyzna zbliżał się do niego małymi kroczkami, uśmiechając się obłąkańczo. „Co mam robić? Beliarze?! Pomóż mi!” – wrzasnął w myślach. „Uspokój się!” – w jego duszy zabrzmiał inny głos, lecz nie był ona boga ciemności. „ Zamknij oczy i przestań myśleć. Spróbuj… opuścić to ciało. Szybko!” – Darial usłyszał to ponownie. Z trudem zacisnął powieki i oczyścił umysł. Uspokojenie nie przyszło mu łatwo, gdyż czuł, że za parę sekund dojdzie do niego szalony wampir i zatopi w jego szyi swoje brudne kły. Nagle poczuł, że magiczne więzy ustąpiły, jednak teraz coś innego nie pozwalało mu się ruszyć.
- Nie tak prędko, Sado – rzekł Darial mimowolnie. Coś jakby zawładnęło jego ciałem. Ton wyraźnie był podniecony i ucieszony. Można było także wyczuć w nim odrobinę pożądania i szaleństwa. – teraz… moja kolej.
Wampir wyraźnie się zdziwił i cofnął o krok. Młodzieniec tymczasem podziwiał każdy oddech i ruch ręką.
- Niesamowite. – odrzekł, jakby odkrył drogę do niewyobrażalnej potęgi – Ty tego nigdy nie zrozumiesz wampirze…
„Cholera… moje ciało rusza się samo. Nie mogę nad nim zapanować, czym ty do cholery jesteś?” – wrzasnął Sado w głębi samego siebie
- Dowiesz się w swoim czasie, Sado Kherze. – uśmiechnęło się nowe wcielenie chłopca.
- Potwór… -  wyszeptał wampir i marszcząc brwi, błyskawicznie wyciągnął sztylet. – mam Cię! Broń Dziecka Nocy błysnęła blaskiem świec, kierując się ku czyi młodzieńca…
„Bez wyrazu bólu… bez czegokolwiek, czym do cholery jest to dziecko?!” – zadał sobie po cichu pytanie Dragosani, obserwując krew kapiącą na podłogę. Sztylet przebił na wylot, wystawioną dłoń Dariala. Ta szybko zacisnęła się na ręce przeciwnika, by nie wycisnął on ostrza i nie zadał kolejnego ciosu. Wampir chciał szarpnąć, jednak pięść Sado z potężnym impetem uderzyła go w brzuch.
- Kto tu jest… potworem? -  zaśmiał się szyderczo młodzieniec, sprawnie łapiąc dłoń wroga i jednym ruchem łamiąc ją. – miłe uczucie, nieprawdaż?
Dragosani wrzasnął. Pierwszy raz spotkał się z takim czymś. Nigdy żaden dzieciak nie byłby w stanie go tknąć, a tym bardziej czegokolwiek złamać. Jednak… temu się udało, ale nie, to nie było dziecko.
- Ty… nie jesteś człowiekiem, prawda? – wysapał wampir.
- Ty też nie… i co z tego? – uniósł brwi Darial, zginając dłoń przeciwnika jeszcze bardziej i zasadzając mu kopniaka w żebra. Krwiopijca odleciał, pozostawiając swą broń w ciele młodzieńca. „Teraz!” – zamknął oczy i teleportował się do kąta domu, unikając w ostatniej chwili własnego sztyletu, który przefrunął przez pokój i wbił się w ścianę. „Co za gówniarz! Ale teraz moja kolej” – uśmiechnął się wampir, ocierając usta z krwi. Błyskawicznie pojawił się za Sado i wymierzył cios w twarz. Chłopakowi od uderzenie drgnęła jedynie głowa, obracając się o kąt pełny. Darial spojrzał na napastnika kącikiem oczu, który nie zrezygnował z walki. Otwarta dłoń powędrowała w kierunku brzucha młodego chłopaka.
- Nie pokonasz mnie gołą dłonią – prychnął Xyron, uchylając się przed atakiem – jesteś…
Oczy młodzieńca rozszerzyły się w wielkim zdziwieniu, z ust wypłynęła krew. Przeciwnik był szybki, w ostatniej chwili zmienił kierunek ciosu i trafił w brzuch. Ale jakim cudem udało mu się przebić skórę?
- Hah, nie doceniaj mnie, a jeszcze chwila i skończysz jako pokarm dla psów. Co ty sobie wyobrażasz?! Jestem dziesiątki razy od ciebie starszy i potężniejszy. Wampiry preferują specjalne bronie, a w moim wypadku są to szpony. Nie wygrasz ze mną, gówniarzu. Wystarczy jedno mocne szarpnięcie i rozpruję ci flaki.
- Cholera, dłużej nie wytrzymam! – odkaszlał zmieniony głos młodzieńca, po czym Darial poczuł, że zmysły wracają z powrotem na miejsce. Poczuł okropny ból, spojrzał na swą ranę, po czym padł nieprzytomny na podłogę.
- To koniec. – odsapnął Dragosani, robiąc kilka kroków i podnosząc swój sztylet. – stracił trochę krwi… ale to nic.
Wampir oblizał wargi i rozkoszując się tą chwilą, począł zbliżać do bezbronnej ofiary. Schylił się nad ciałem, przejeżdżając po nim palcem, po czym rzekł sam do siebie:
- Smacznego.
Mając już zanurzyć kły w szyi swej kolacji, ujrzał zgiętą kartkę, z której spływała błękitna maź. Zainteresowany oderwał się na chwilę od młodzieńca i podniósł papier. Umoczył palec w cieczy i ostrożnie spróbował.
- Niemożliwe! – wykrzyczał przerażony i przeniósł swój wzrok na ranę młodego bojownika. Wypływała z niej piękna, błękitna krew. – To… nieprawdopodobne!
Syn nocy chwycił list sieroty i włożył go do kieszeni płaszcza. Następnie wyciągnął z szafki brudny bandaż i owinął nim ranę dzieciaka, która najbardziej krwawiła. Podniósł rannego i usadowił go na swym ramieniu, podpierając dłonią. Nacisnął klamkę i wyszedł na dwór. Zrobiła się już ciemno. Czas podczas walki płynął niemiłosiernie szybko. Jednak Dragosani kochał widok nocy. Rasa wampirów była u skraju przepaści. Pozostało jedynie paru z nich. „Muszę wskrzesić nasz klan, a do tego potrzebuję mocy… mocy krwi. Jednak on, ten gówniarz nie może zginąć. Nie teraz. Nie z jego krwią. Zapewne nawet nie wie kim… czym jest. Jeszcze się spotkamy, Sado. Sado Kherze.” – pomyślał poczym, pod osłoną nocy, ruszył przez miasto. Jedynym źródłem światła były latarnie i blask gwiazd, jednak dla istoty, która niemal całe życia żyła w cieniu, tak nikły problem, nie był przeszkodą, by pozostać w mroku. Zatrzymał się dopiero przed drzwiami ubogiego lekarza, w dzielnicy Szczura. Wyjął pióro, naciął swym sztyletem lekką ranę na lewej dłoni, poczym zaczął pisać krótki list, używając swej krwi jako atramentu, którego nigdy nie posiadał.
- Dawno nie zrobiłeś czegoś pożytecznego, co Dragosani? – Westchnął sam do siebie, a następnie wsunął swój list do kieszeni Dariala, obok niego położył sakiewkę wypchaną złotem i zapukał do drzwi. Minutę potem, kiedy otworzyły się z piskiem, dało się usłyszeć przekleństwa, zbulwersowanego człowieka, obudzonego w środku nocy. Szukając żartownisia, dojrzał jedynie rannego młodzieńca, leżącego u jego progu i skórzany woreczek, wypełniony po brzegi złotymi monetami. Niezauważony wampir, przyglądał się temu zdarzeniu, z dachu sąsiedniego budynku, a kiedy drzwi zaskrzypiały po raz kolejny, odwrócił się na pięcie i odszedł, okryty płaszczem ciemności.

« Ostatnia zmiana: 25 Czerwiec 2008, 15:21:00 wysłana przez Lord Sado »

Offline Antelius

  • Myśliwy
  • ***
  • Wiadomości: 258
  • Reputacja: 29
Odp: Zmienna Wiara
« Odpowiedź #11 dnia: 25 Czerwiec 2008, 15:22:47 »
No powiem Ci, że piszesz zarąbiście Sado, nie to co kiedyś, jednakże mam dwa zastrzeżenia...

Cytuj
Huh, dawno nie pisałem, ale ostatnio się wziąłem. Przedstawiam świeżo napisany 2 rozdział (poprawiłem także poprzednie). Jestem pozytywnie nastawiony na krytykę. Miłej lektóry.

No z tą lektÓrą to troszkę lipa. IsentoR widać zbyt wiele dał cenzur ;p


2.
Cytuj
Błękitna łza rozbiła się o ziemię.
Nie bardzo pasuje mi tu słowo rozbiła. Rozbić to się może samolot, albo głowe można rozbić, ale żeby łza się rozbiła?


Zauważyłem też sporo literówek, jednakże większość z nich nie rzucała się w oczy. Fabuła jest bardzo oryginalna i z każdym rozdziałem coraz ciekawsza. Za to co narazie napisałeś daje 10/10 ;]

Pozdrowienia(dawno się nie odzywałem ;D)

Offline Airyx

  • Myśliwy
  • ***
  • Wiadomości: 362
  • Reputacja: -2
  • Płeć: Mężczyzna
  • D'hara!
Odp: Zmienna Wiara
« Odpowiedź #12 dnia: 26 Czerwiec 2008, 16:55:59 »
Przyznam, że bardzo spodobało mi się to opowiadanie. Czytając wypowiedzi poprzedników zauważyłem, że we wcześniejszych częściach było sporo błędów, ale teraz zostały poprawione. Doszukałem się kilku literówek i powtórzeń, ale nie przeszkadzały one bardzo w czytaniu. Zainteresowała mnie ta historia i chętnie przeczytam kolejne części, a za to co napisałeś do tej pory, Lordzie Sado, daję 8,5/10.

Offline Kapii

  • Kopacz
  • **
  • Wiadomości: 199
  • Reputacja: 0
  • Płeć: Mężczyzna
  • Everybody Lies - House M.D.
Odp: Zmienna Wiara
« Odpowiedź #13 dnia: 01 Lipiec 2008, 17:28:40 »
No nieźle, nieźle. Gratuluję pomysłu i orginalności. Gdy czytałem o tym, jak Dragosani i Sado wchodzili do domu wampira przypomniało mi się, co mi kiedyś kolega w SMS'ie napisał: "Otfósz dźwi bo će szczele!"
A ocena to... dowiemy się w nastepnym odcinku. ÂŻartuję oczywiśce. Dam 10/10.

Offline Foltest

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 838
  • Reputacja: 24
  • Płeć: Mężczyzna
  • Chaos rodzi więcej chaosu.
Odp: Zmienna Wiara
« Odpowiedź #14 dnia: 31 Lipiec 2008, 19:33:51 »
Opowiadanie bardzo ciekawa. Daje  10/10. Opowiadanie opowiada o historii małego Dariala Xyraona, czyli naszego forumowego Sada. Historia bardzo ciekawa, otóż nie zrozumiałem w niej czym Sado zabił tego chłopaka. Czekam na kontynuację. Sado powinieneś wsadzić ty swoje piosenki. :D

Forum Tawerny Gothic

Odp: Zmienna Wiara
« Odpowiedź #14 dnia: 31 Lipiec 2008, 19:33:51 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top