ÂŚledztwo nie trwało długo. Młody Obywatel po chwili stanął przed jednym z budynków, a potem znów skręcił w ciemną uliczkę. ÂŁowca nagórd podbiegł szybko do rogu, by móc zobaczyć, gdzie jego ofiara zmierza. Gdy już dotarł do celu, przyparł do ściany i zaczął ukradkiem spoglądać w uliczkę.
Nagle usłyszał głośne uderzenie o metal i poczuł ogromny ból w plecach. Upadł na ziemię. Podpierając się na rękach próbował wstać, ale zamachowiec nie spoczął i ponownie oddał cios. Znów rozleg się brzęk i hełm Crisisa po chwili zaczął się toczyć po brukowanej ulicy.
Samotny ÂŁowca prawie zemdlał. Wiedział, że nie może tego zrobić, bo od tego mogło zależeć jego życie. Zebrał resztki sił i otworzył oczy, aby po chwili je ponownie zamknąć. Ból był bardzo mocny i nieustępliwy.
Napastnik wreszcie złapał łowcę nagród i podniósł go na nogi. Przyparł do ściany jednego ze starych portowych domów i przypatrzył się mu. Gdy Crisis znów podjął próbę podniesienia powiek, ujrzał, że właśnie podszedł do nich młodzieniaszek, którego śledził.
- I co? Chciałeś być taki sprytny? - zaśmiał się Obywatel. - Znasz go? - zapytał napastnika, który nadal przytrzymywał Crisisa. Tamten pokręcił głową.
Samotny ÂŁowca z trudnością sobie przypomniał pewną ważną rzecz. Jak mógł być tak głupi? Jak mógł się tak wystawić i dać przejrzeć? Nawet ten właściciel burdelu podejrzewał, że ten gówniarz ma czujkę. A on teraz, jak najzwyklejszy amator, dał się zajść od tyłu i powalić na ziemię. Czyżbym już nie był taki, jakim byłem w Aldarrze?, pomyślał. Z jego myśli wyrwał go młodzieniec, który zapytał z drwiącym uśmiechem na twarzy:
- Więc przedstaw nam się, kolego, póki możesz. Jeżeli Twoje odpowiedzi mi się nie spodobają, to jeszcze szybciej się z nami pożegnasz.