Przeciwnik Martora zdecydowanie nie wiedział co robi, atakował z góry pod skosem, szarżując tak z mieczem, kiedy zbliżył się wystarczająco, niziołek zrobił krok w przód i znalazł się prawie pod jajami oponenta a jego łokieć delikatnie uderzył Martora w bark, zdecydowanie przeciwnika zabolało to bardziej. Przyszła kolej na niziołka, zasądził on hakiem od dołu cios w jaja, nie minęło kilka sekund jak mężczyzna padł na kolana, a w chwili kiedy jego kolana dotknęły podłogi a ich wysokość się zrównała martor wyciągnął sprawnie sztylet i wbił go prosto w gardło ofiary, wyciągną swój sztylet i pchnął ofiarę a ta upadła na podłogę, ostatnie co mu zostało to dusić się swoją krwią, kątem oka dostrzegał jeszcze rozbryzgując się krew przy każdej próbie oddechu -Czyli wóz odzyskany powiedział do towazysza kiedy wiecieral sztylet o nogawkę zwłok