Velegar w swoim życiu obrywał już gorzej. Kopnięcie go nieco zamroczyło, ale twarda krasnoludzka głowa wytrzymywała swoje. Zdążył załadować kolejny bełt, który na szybko puścił w kierunku celniejszego przeciwnika. Także ten pocisk nie spudłował i trafił prosto w pierś. Po tym szybko odrzucił kuszę i złapał za swój topór. Widać było, że ci ludzie to zwykłe opryszki nie znające się na prawdziwej walce. Głównym błędem jego przeciwnika było samo kopnięcie. Mógł sięgnąć po miecz i to zakończyć a wolał użyć swoich nóg i to się na nim zemściło. Jednoręczny topór był dość lekki i Velegar nie miał problemu by się nim szybko zamachnąć wbijając obuch koło kolana. Bandyta padł z wrzaskiem, który prędko został zakończony kolejnym ciosem, tym razem w głowę. Nie czekając też dłużej krasnolud rzucił się wprzód obalając ostatniego przeciwnika w pobliżu. Masa krasnoluda wcale nie była mała więc nie było to trudne wobec człowieka. Będąc już na ziemie krasnolud dopadł bandytę uderzając styliskiem w skroń, a później poprawił uderzeniem w tchawicę. Po takiej walce odturlał się na bok i westchnął zmachany.