Do zabawy dołączył po pewnym czasie również i Ilhrim. Jego wejście dalekie jednak było od subtelnych, gdyż próg sali bankietowej pokonał on skokiem, który to natomiast zakończył lądując na czworaka. Oczywiście był i ku temu powód, a byli nim ludzie którzy weszli na salę tuż za nim, których to elf zdołał poznać już znacznie bardziej niż by tego chciał. Była to dokładnie ta sama grupka ludzi, która służyła Ilhrimowi za miejsce obserwacyjnie w trakcie koronacji i jak się też okazało już w trakcie podróży na bankiet, byli to zapaleni fani nowego króla. Jak można się było po kimś takim spodziewać, gdy tylko usłyszeli oni gdzie w następnej kolejności muszą się udać by móc podziwiać swojego nowego władcę, uformowali oni niemożliwy do złamania szyk i ruszyli prosto na swój cel wraz z uwięzionym w środku Ilhrimem. Z początku elf nie narzekał nawet zbyt mocno na to towarzystwo, w końcu już kilka sekund po wyruszeniu dowiedział się o każdym posiadanym przez Melkiora pieprzyku, oraz o tym jak wiele pieniędzy wykorzystał on w przeciągu ostatnich trzydziestu lat w barach i tawernach rozsianych po całym królestwie. Jak ważnie te informacje by nie były dla jego przyszłej zemsty, nie mógł jednak zignorować on jednego małego faktu... trudno jest cokolwiek zapamiętać, gdy nie możesz oddychać, a twoje żebra są wystawiane na próbę wytrzymałości przez coraz to mocniejsze ściskanie szyku osób z tobą podróżujących. Jak więc można się domyśleć, gdy tylko młodzieniec zauważył jak blisko jest już on do celu podróży, zebrał on całą swoją siłę i tworząc dziurę w strukturze szyku wystrzelił on wprost ku światłom bankietu. Nigdy więcej - myślał tylko, gdy starał się zmusić swoje nadwyrężone ciało do stanięcia w sposób bardziej przypominający ludzki. Gdy mu się to w końcu udało, rzucił on okiem na swoje ubranie... samo w sobie nie wyróżniało się ono zbyt mocno z tłumu jemu podobnych, jednak do połowy urwany rękaw, który to poświęcony został w zamian za dobrobyt jednego z żeber nie należał już do rzeczy tak często widywanych. Świetnie..., że też akurat musiałem dzisiaj założyć swoją ulubioną koszulę - wymruczał pod nosem, gdy zauważył w jak opłakanym stanie znajduje się jego ubiór, po czym zakrywając wyróżniający się element ręką, ruszył ku najbliższemu stolikowi z jedzeniem, i oddał się swojej misji "pozbawiania swojego wroga zapasów".