Tereny Valfden > Dział Wypraw

Rezerwat dzikich stworzeń

(1/3) > >>

Rikka Malkain:
Nazwa wyprawy: Rezerwat dzikich stworzeń
Prowadzący: Rikka/Narrator
Wymagania: zgoda prowadzącego
Uczestnicy: Patty, Rikka


Zmierzchało jeszcze, jednak Rikka była na nogach już od jakiegoś czasu. Ostatnio miała w zwyczaju wstawać wcześnie. Obecnie czekała na brzegu rzeki, jakiś kilometr przed bramą prowadzącą do gminy Ombros. To tutaj umówiła się z Patricią. Wampirzyca uznała, że wprowadzanie anielicy i jej oddziału przez Kruczy Wał przyciągnie zbyt wiele spojrzeń, dlatego lepiej będzie załadować wszystkich na łódź zaprzyjaźnionego kupca i przetransportować do miasta drogą wodną. Ową łódź Rikka mogła już dostrzec. Mały stateczek płynął rzeką w jej stronę. Już za chwilę przybije do niewielkiego, ukrytego w zaroślach pomostu. Anielica również powinna się niedługo zjawić. Póki co jeszcze nigdzie nie było po niej śladu, jednak wampirzyca nie martwiła się tym zbytnio. Wszak hetman miała jeszcze trochę czasu.

Patty:
Wkrótce czujne ucho Rikki dosłyszało radosne rżenie koni, a niedługo potem nad brzegiem pojawiła się i anielica, jadąc na swoim bojowym rumaku, odziana w posępną, szaroczarną zbroję. Hełm osadziła na łęku, rozpuszczając długie blond włosy. Towarzyszyła jej mała grupa jeźdźców, nieco ponad tuzin, również na grzbietach podobnych wierzchowców. Patty podjechała bliżej Rikki i zeszła z siodła, zeskakiwać w pełnej płycie nie zwykła.
- Witaj Rikka - hetman stanęła obok wampirzycy i spojrzała na Ombros - Gotowa do wstrząśnięcia tym jakże uroczym miastem?

Rikka Malkain:
-Jak nigdy.- To miasto już od dawna prosiło się o porządny wstrząs. -Nie chcą grać po mojemu, to ich zwyczajnie zmieciemy z planszy.- Nawet gdyby miały nie znaleźć żadnego śladu buntowników z Revar, to zaplanowana akcja i tak przyniesie dużo pożytku. I dużo satysfakcji. Przetrzebienie szeregów lokalnych grup przestępczych z pewnością przysłuży się krukom. Rikka obrzuciła całą drużynę Patricii badawczym spojrzeniem. Prezentowali się wspaniale. Zbyt wspaniale. Dobrze zrobiła, decydując się na bardziej dyskretne wejście do miasta. -Dostaniemy się do Ombros łodzią, więc będziecie musieli zostawić konie poza murami.

Wspomniana łódź zajęła już swoje miejsce przy pomoście. Stojący na niej wąsaty mężczyzna nie wyrażał żadnego zainteresowania ciężkozbrojną drużyną. Pracując już tyle lat jako przemytnik zdążył się nauczyć, że w tym zawodzie nie powinno się zadawać pytać.

Patty:
- To do załatwienia, konie poczekają poza miastem - Patty skinęła głową, a zbrojni widząc niewypowiedzaną komendę jednym płynnym ruchem zeszli z koni i zaczęli wchodzić na łódź, sprawnie, jeden za drugim, wierzchowce zaś zostały przejęte przez jednego z rycerzy. Sama anielica owinęła się szczelniej płaszczem i narzuciła kaptur na głowę, ukrywając jasne włosy. Z bliska nadal ktoś mógł ją poznać, ale zwykła bura peleryna i szara zbroja nie wyróżniały jej zbytnio z tłumu. Oddział hetman wkrótce zajął miejsca na łodzi - Gotowi jak widzę, wypływamy?

Rikka Malkain:

Byli gotowi. Środek transportu zapewniony przez przemytnika był starą łodzią kupiecką, bo i sam szmugler działał pod przykrywką kupca. Nie było tam wiele miejsca, jednak koniec końców udało się pomieścić wszystkich rycerzy w niewielkiej ładowni. Jak tylko wszyscy znaleźli się na pokładzie, przemytnik i jego niedostrzegalny wcześniej pomocnik zabrali się do pracy. Stateczek odepchnięto od pomostu, postawiono jeden z żagli i już po chwili łódka sunęła po wodzie w stronę miasta portowego. Po drodze musieli jeszcze minąć fort Vamp, wyrastającą z wód twierdzę strzegącą drogi do Ombros. Rikka dogadała się jednak wcześniej z tamtejszą strażą i celnikami, więc nikt nie powinien zawracać im głowy.
-Może opowiem ci kilka słów o sytuacji w mieście.- Zagadnęła Pattricię. Ona i wampirzyca zostały oczywiście na pokładzie. -Ustaliłyśmy wcześniej, że najlepszym źródłem informacji tutaj są szefowie półświatka. Pewnie chciałabyś wiedzieć kogo przyjdzie nam odwiedzić.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
Idź do wersji pełnej