Rotisch jeszcze trochę poskrzeczał, niemrawie się zakołysał na swoich pajęczych nogach i padł martwy na ziemie, tonąc w swoich płynach ustrojowych. Wokoło Was nastała cisza, przerywana co jakiś czas brzęczeniem much i innego owadztwa, mniejszego kalibru niż te dwa osobniki przed wami.